Słowo na niedzielę vol.10

Tematycznie znów zwierzęta, kurcze… 😉

1. Moja siostra musiała coś niedawno załatwić w urzędzie. Poszła tam więc ze swoją córeczką. Na progu dziecko zauważyło godło Polski – orła w koronie. Bez namysłu dało więc upust błyskawicznemu skojarzeniu: „O! Bocian!”

2. Któregoś dnia moja ikeowska Bezimiennia Żaba była elementem zabawy dzieciaków oraz ich wspomagaczem żywieniowym. Czyli najpierw „karmimy żabkę”, a potem „żabka karmi nas”. Tym sposobem dzieci zjadły wszystko grzecznie i z wielką uciechą; jak się jednak potem okazało, nie tylko one. W paszczy żaby znaleźliśmy bowiem dorodny kawał chleba ze smalcem.

3. W pewien gorący dzień, spędzany na działce, poszłyśmy z mamą do pobliskiego sklepu. Z daleka zobaczyłyśmy jakiś kształt, dość ogromny i czarny, a że, jak to na wiosce, psy łażą samopas, skojarzenie miałyśmy jedno. Spojrzałyśmy po sobie przerażone, bo to była jedyna droga, a przynajmniej jedyna krótka, co w upale jest praktycznie tożsame. Po chwili kalkulacji, czy się opłaca ryzykować, zdecydowałyśmy, że no cóż, trudno, może potwór się okaże cudownie nieagresywny… Posuwałyśmy się jednak do przodu ostrożnie i z duszą na ramieniu, cały czas gotowe do odwrotu, a im bliżej celu byłyśmy, tym bardziej rosło w nas coś w rodzaju powątpiewania. I to nie powątpiewania w słuszność decyzji, tylko w trafność osądu. Jakiś taki kanciaty ten pies był…
Parę metrów przed nim okazało się, że to nie pies, tylko taczka.

4. Ostatnio rodzice pojechali na działkę z naszym żółwiem. On ma klaustrofobię zaawansowaną i nienawidzi siedzieć w zamknięciu, więc wypuścili go i oczywiście o nim zapomnieli. Kiedy się ocknęli, Dyzio zapierdalał już pod drugiej stronie płotu, przedzierając się wesoło przez chaszcze sąsiadów. Początkowe wrycie rodzicieli w ziemię (wraz ze zgnębionym „jasna cholera”) zostało prędko zastąpione motywacją do czynu. Rozbiegli się z rozwianym włosem po miotły i grabie, co by niesubordynowanego zwierza jakoś przysunąć może i przeciągnąć; w tym czasie Dyzio oczywiście wcale nie zauważył planów zamachu na swą wolność i spokojnie osiągnął odległość paru metrów, więc nawet gorączkowe włażenie na płot i rozpaczliwe zarzucanie narzędziami nie zdało się na nic. Na szczęście sąsiedzi byli w domu. Tylko dziwnie się patrzyli. Ignoranci, co, nie wiedzieli, że żółwie UCIEKAJĄ?

blog_uk_3741146_4693465_tr_dyzio
Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

30 odpowiedzi na „Słowo na niedzielę vol.10

  1. ~przekora pisze:

    to zdjęcie w nagłowku to ty? A wasz żółw to jak mój kocuro. otwórz drzwi to momentalnie próbuje dac dyla

  2. ~ciemna pisze:

    jja pierwsz skojarzyłam, zę to Ona ;P a poza tym ja tak jadłam w dzieciństwie ale z pieskiem pluszakiem, on po tych latach był cały z zup, sosów i innych płynnych soczków… teraz jem sama ;P

    • ~Czerwona pisze:

      Ja pamiętam tylko, że rodzice mi szynkę układali na talerzu kawałeczkami w różyczkę i po kolei zjadałam za tatusia, mamusię, bo szyneczka będzie płakać… Działało, skubane, zawsze miałam czułe serce ;P

      • ~ciemna pisze:

        kurde to ja miałam gorzej, ja jako kobieta przechodziłam przez ”leci samolocik” to jest dopiero poniżenie bo wszak młoda kobieta a ją do jedzenia zmuszają jak faceta jakiegoś ;P

  3. ~Cocaine pisze:

    Jeszcze trochę i żółw doszedłby do mnie, niepotrzebnie go gonili 😀

  4. kavka pisze:

    A bo żółwie są szalenie p rz e b i e g ł e…

    • ~Czerwona pisze:

      A niech mnie, idealne słowo! Tak, to prawda, są wieloaspektowo p r z e b i e g ł e ;D Chociaż, przypuszczam, nawet same o tym nie wiedzą 😉

  5. ~Lewa pisze:

    Tam na górze to Ty?

  6. iMargolka pisze:

    Haha, nie no tego jeszcze nie było, zeby psa z taczką pomylić :PJednak historia lepsza od drugiej :))

    • ~Czerwona pisze:

      A my nawet sobie wmawiałyśmy, że poruszył głową ;D Ale jestem krótkowidzem, a mama też już wzrok ma nie ten, to nas usprawiedliwia 😉

  7. ~antylia pisze:

    Haha uwielbiam te Wasze rodzinne perypetie, ale z tą taczką to wymiatacie!!! :))

    • ~Czerwona pisze:

      Upał był, słońce świeciło jak jasna cholera w oczy, które niedowidzą, każdy by się pomylił 😉 Ale zobacz, czasem ryzyko się opłaca, poszłyśmy jednak tą drogą i się udało 😉

  8. ~Jazz pisze:

    Jak Ci się udało zrobić nieruszone zdjęcie, skoro on cały czas w takim dzikim pędzie? 😉

  9. ~anewiz pisze:

    Bocian w godle- to byłby dopiero pomysł :) Skoro bociany są już na chipsach z biedronki jako znak naszego kraju 😉

  10. ~Mela pisze:

    Rety, ale zmiany! I gdzie kaktusik?? ;)Ja się nie dziwię, że żółw chciał w świat powędrować, no w świat działek powiedzmy, każdy takie ciągoty ma;)

    • Czerwona pisze:

      Kaktusik schowany głęboko, musi wreszcie owoc wydać 😉 A ja mu się dziwię, przecież nasza działka jest najładniejsza! I jakże pożywna 😉

  11. ~charlotte-lublin.blog.onet.pl pisze:

    Karmienie Żaby jest absolutnym hitem 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *