Idę do pracy jako nie-ja. Dopiero gdy z niej wychodzę, wracam do swojego jestestwa. Tę strategię przyjęłam przy poprzedniej robocie i teraz kontynuuję, żeby pozostać w zgodzie ze sobą i nie dostać schizofrenii. A potem moja, jakże krótka w dziennym rozrachunku, codzienność: kwiaty, katalog roślin do nauki, ukulele, język obcy, kino, knajpy, ludzie, muzyka, książki, programy ogrodnicze. Staram się dla równowagi po pracy otaczać samymi miłymi rzeczami. Praca (ta wiodąca) obecnie służy mi do zarabiania pieniędzy. Nic więcej.
Robię wszystko, żeby ten stan rzeczy zmienić.