Schowek na niewypowiedziane

Jestem wściekła na siebie. Tak, na siebie, za to, że tak bardzo boję się wyrażać uczucia. Umiem je od biedy napisać, nie umiem ich wymówić. Umiem się wśród ludzi śmiać, złościć, denerwować. Ale marzeń nie wypowiadam na głos; romantyzm od razu powlekam cynizmem. A smutek chowam głęboko w siebie. Płaczę w samotności, do ludzi wychodzę twarda.

Dzięki czemu teraz, w chwili słabości nie ma mnie kto przytulić. Zresztą nawet gdyby, to i tak nie potrafiłabym tego gestu przyjąć tak zwyczajnie, bez skrępowania. Tak, jak to się powinno przyjmować. Przytulam innych, ale samej siebie nie pozwalam dotknąć.

Nie zwierzam się z bolączek. Kiedy tylko zaczynam, coś mnie hamuje, słyszę w głowie: „jesteś żałosna, co to kogo obchodzi, i tak nie zrozumie, a jeszcze wyśmieje”.

Nie ufam nikomu. Albo raczej: ufam – do pierwszego rozczarowania. Zawsze nadchodzi, razem z tym nieznośnym „a nie mówiłam”, głosem rozsądku wyrytym jak mantra…

Ironia.

Zwykle milczenie się opłaca. Ale nie zawsze. Nie dziś.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

28 odpowiedzi na „Schowek na niewypowiedziane

  1. ~euniceczar pisze:

    Trudno zaufac gdy ktos kiedys zaufania naduzyl ale z drugiej strony im dluzej tlumisz w sobie zle uczucia tym bardziej groza one wielkim wybuchem….samemu czasem nie da sie rady uporac z problemami i tak jak piszesz potrzebny jest ktos kto wyslucha,pocieszy,przytuli….przyjaciolka,siostra….jesli nie ma akurat meskiego ramienia…zreszta sa sytuacje kiedy tylko inna kobieta potrafii naprawde zrozumiec.

  2. malarurka pisze:

    Tak jest czasami lepiej……..

  3. ~w-i-a-r-a pisze:

    Kochanie mam dokładnie to samo!! To nie tylko sprawia, że Ty sama czujesz się źle… ludzi Ci bliscy wyczuwają Twoje nastroje i też im smutno, że nie potrafią pomóc… Ale czy nie jeste tak, ze z dołów zawsze trzeba wyjść bez niczyjej pomocy? ach ta wieczna interpretacja wszystkiego pod siebie…

    • ~Czerwona pisze:

      Czasem to lepiej dla nich, że nie wiedzą… Bo potem nie ma niepotrzebnych powrotów, pytań. Tylko że w danym momencie jest ciężko… To cena, którą się płaci za ochronę ich i siebie.

  4. ~Katia pisze:

    Czesto mam wrazenie, ze czytam tutaj swoje mysli… Dziwne co? Przytulam mocno i trzymaj sie Kobietko – musi byc lepiej! :*

  5. ~martucha_z.j@op.pl pisze:

    Ja nigdy nie potrafie mowic o uczuciach. Pisac zawsze. Ale nie mowic. Moze to przez pozostale we mnie resztki niesmialosci. I dobrze mi z tym. Wiem, ze majac chlopaka, ktoremu moze sie napisac o kazdej porze dnia i nocy, co lezy na duszy, latwo mi mowic; ale kiedy bylo miedzy nami zle, a mama pytala, co sie stalo, nie odpowiadalam. Nie lubie byc samotna, ale czasami lubie byc sama. Chwilowo. Moge sie wypisac na blogu, na kartce, ale nie chce zbyt wielkiej pomocy z zewnatrz. Ale moze mi to minie.Przytul sie do misia!;) Mam taka moja owieczke z dziecinstwa, ktora zawsze sciskalam i zadreczalam problemami;) Wypisz sie albo poskacz. (przydalby sie worek treningowy;)) Ja sciskam Cie z calych sil i licze na poprawe humoru (oczywiscie Twojego):*

    • ~Czerwona pisze:

      Dziękuję :* Ja nawet chłopakowi nie o wszystkim mówiłam; są takie rzeczy, które mogłabym opowiedzieć obcemu człowiekowi, ale nie najbliższym. Za bardzo bym się bała ich oceny. Tak właściwie prawdziwa jestem tylko we własnej głowie…

      • martucha_z.j@op.pl pisze:

        to o mowieniu obcym zamiast bliskim rozumiem. tak jest np. z blogiem. myslisz, ze ktokolwiek z moich znajomych wie, ze myslalam o dziewczynie podczas masturbacji?;) moze glupi przyklad, ale zawsze.

  6. ~ivon pisze:

    Może czasem dobrze ufać za mało niż za dużo..? Na zaufanie też trzeba sobie zasłużyć.. Mało jest chyba ludzi którzy potrafią mówić wprost o tym co jest im potrzebne. Potrafimy mówic o drobiazgach a bardzo ważne rzeczy na codzień przemilczamy.. Przytulam mocno :***

  7. ~Domini88 pisze:

    Może popracuj nad tym?

  8. kindzia16@amorki.pl pisze:

    Teraz jest moda na ludzi twardych, niezdolnych do wyrażania swoich uczuć bez skrępowania. A potem w chwilach słabości nikogo obok nie ma. I smutniej jest. Kiedyś prowadziłam pamiętnik żeby pozbyć się negatywnych myśli. Teraz w blogu dużo tego mam. A znajomi tylko się burzyć potrafią. Zero zrozumienia.

    • ~Czerwona pisze:

      Nie wiem, czy to moda… W moim przypadku raczej nie, bo chciałabym, żeby było inaczej, tylko nie potrafię, po prostu… Albo nie spotkałam jeszcze osoby, która by była… no właśnie, jaka… Cóż, „wśród ludzi jest się także samotnym”, nic na to chyba nie poradzę.

  9. ~M. pisze:

    Niestety, tak to już jest, że stopniowo kolejne doświadczenia życiowe, w szczególności kontakty z innymi ludźmi pozbawiają nas tak charakterystycznej zwłaszcza dla dzieci emocjonalnej szczerości. Zamykamy się w emocjonalnym pancerzu, obawiając się reakcji innych osób na nasze uczucia, marzenia, bolączki, na zewnątrz przyoblekając maskę cynizmu lub stając się fanatycznymi wyznawcami filozofii keep smiling. W dzisiejszych czasach bardzo ciężko jest znaleźć tzw. przyjaciółkę/przyjaciela „od serca”. Zresztą, chyba nigdy nie było łatwo, o czym pośrednio świadczy chociażby przysłowie-„aby poznać człowieka, trzeba beczkę soli z nim zjeść”. Jednak moim skromnym zdaniem osoba potrafiąca tak pięknie pisać chociażby o związku i uczuciach łączących dwoje ludzi (vide np. wpis z 11.08.2007 r.-„nielubiany dział matematyki”), osoba tak pełna empati i uwrażliwienia na otaczający nas świat, a do tego potrafiąca tak lekko i ze swadą opisywać zarówno drobiazgi życia codziennego, jak i sprawy najpoważniejsze, z pewnością trafi w końcu na swoją „pokrewną duszę”! Na koniec, w nawiązaniu do wpisu z przedwczoraj, chciałbym szczerze pogratulować całego blogu, który-o czym już ktoś dziś wspominał-zawiera również jakby moje przemyślenia na temat otaczającej nas rzeczywistości i zapewniam, ze patrzę i podziwiam (choć czasu niestety zazwyczaj brakuje, aby coś napisać) i delikatnie zazdroszczę tzw. lekkiego pióra, bo choć parafrazując kolejne przysłowie-słoń na rękę mi nie nadepnął 😉 – to treść i styl niniejszego blogu to jednak „wyższa szkoła jazdy”. Przepraszam,że się tak rozpisałem i serdecznie pozdrawiam!

    • ~Czerwona pisze:

      Tak, dziecięca ufność mija z wiekiem… Co gorsze, nie wiem, jak samą siebie przekonać, że jednak na świecie są ludzie, których to może obchodzić, którzy czują jak ja i potrafiliby mi pomóc.Dziękuję pięknie za gratulacje i obecność na moim blogu. Pozwolę sobie jednakże z czymś nie zgodzić – mianowicie jakoby była to „wyższa szkoła jazdy” dla kogoś, kto pisze tak obiecujące komentarze! :) Pozdrawiam serdecznie i raz jeszcze dziękuję!

  10. genever@op.pl pisze:

    a ja myślę, że czasem można być żałosną i popłakac w czyjeś ramiona, to nie grzech, wiesz czemu? ostatnio miałam troche przejść i musiałam to komus powiedzieć, najłatwiej całemu światu i od razu otrzymałam od ciebie wsparcie i dobre słowo, to strasznie pomaga się odbić, złapać rytm.. mnie pomogło… zaufaj;)dzis słońce pewnie osłabiło złe chwile i lżej na duszy…a jak nie to ślę z Krakowado cię mnóstwo dobrych myśli, uścisków i wielkie czekoladowe ciacho… buźki;)anuśśś

    • ~Czerwona pisze:

      Dziękuję, kochana jesteś. Problem w tym, że ja się umiem wygadać tylko na piśmie, dlatego nikt nie ma nawet szansy mnie przytulić, a ja nie wiem, co z tym zrobić, jak to zmienić… Buziak, miłego urlopowania :)

  11. only.my.life@op.pl pisze:

    zupelnie cie rozumiem bo czuje zupelnie to samo. z ludzmi moge rozmawiac o wszystkim ale nie o sobie bo wychodze z zalozenia ze to nie ma sensu, wiec jesli mam jakies chwile slabosci zamykam sie w pokoju i w ciszy placze. to pomaga. pozdrawiam.moje-mysli-sie-placza.blog.onet.pl

    • ~Czerwona pisze:

      Tylko mi już zaczyna ciążyć to radzenie sobie z problemami w samotności… Pozdrawiam.

      • ~anuśśś pisze:

        kiedyś pisałam listy, mnóstwo listów, cały swój żal wylewałam i pretensje i płacz, potem wsadzałam go do koperty i wysyłałam do mojej Moni, która mieszka parę osiedli dalej, ale list szedł tydzień;) ale wiedziałam, że ona go przeczyta, że komuś to powiem i powie: „nie martw się” i będzie mi lżej…. czasem listy paliłam… musisz znaleźć sposób na ujście smutkom, bo nie daj Boże wypłyną z ciebie przy Tym Przyszłym Jedynym i chłop sie przestraszy, żeś smutna że ho ho!-to oczywiście żarcik;)buźki, kobieto, czerwień kolorem walki jest…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *