Zakwaszona, nieskwaszona

Tak jakby ciut przesadziłam z tym otwarciem sezonu… Za długo biegałam jak na pierwszy raz i, no cóż, sylwetkę staruszki mam już opracowaną do perfekcji. Rano z głośnym sapaniem wyczołguję się z pościeli, skurczona, przygarbiona i z wypiętym w wyniku zgięcia kolan tyłkiem chwytam się komody, po czym podciągam na ramionach, ruszając zastałe kończyny dolne, które natychmiast reagują niemal słyszalną eksplozją bólu w obu łydkach. Prostuję się na raty i bardzo powoli, z pozycji kucającej do prawie pionowej, co jednak wcale nie oznacza pozbycia się problemu, ponieważ jest nim także poruszanie się. Pierwsze kroki wypisz wymaluj przypominają pląsanie pająka w grubej pieluszce i po rozżarzonych węglach. Gdy się trochę rozciągnę, mój chód przybliża się swą płynnością mniej więcej do gestykulacji robota, który był uprzejmy w całości zardzewieć. Na końcu po prostu sunę jak Buka, starając się raz wyprostowanych nóg już nie zginać, minimalizując w ten sposób, prócz niepożądanych doznań, ilość wyartykułowanych głośno jęków.

Kiedy ostatecznie mięśnie się rozgrzeją, docieram do pracy, siadam przed komputerem… i podczas każdego wypadu do łazienki cała szopka rozpoczyna się na nowo.

Ale ja lubię ten ból, mimo wszystko :) No i z okazji szurania nogami zamiatam mocniej biodrami, więc liczę na to, że dla osoby z dużą dozą wyobraźni ten paralityczny posuw jest nacechowany seksapilem 😀
Chciałoby się rzec – o słodka naiwności 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

25 odpowiedzi na „Zakwaszona, nieskwaszona

  1. ~nifka pisze:

    Ja niedługo też może zacznę w końcu się ruszać, może pobiegam i wreszcie będę mogła wrócić do mojego tenisa. Ale to minimum za miesiąc dopiero, więc odliczam już.;)) Nic tak nie relakcuje myśli jak zakwasu, na niczym innym nie sposób się wtedy skupić!

  2. ~tubycie pisze:

    Czy to głupie napisać „zazdroszczę”? :) Niby coś tam sportowo się aktywizuję, ale dawno nie miałam okazji dać sobie takiego porządnego wycisku. Chciałabym poczuć te dumne zakwasy! 😉

  3. ~K. pisze:

    😀 Seksowne sunięcie 😀 Albo seksowne posunięcia 😀 Nazwij to jak chcesz, ja i tak współczuję. Ale wiesz, kwas mlekowy w miarę szybko się rozkłada, weź ciepłą kąpiel 😛

  4. ~ana pisze:

    Wszystko przejdzie, a ciało się przyzwyczai :)

    • ~Czerwona pisze:

      Przeszło, bo nic nie robiłam, i znów się do tego przyzwyczaiłam 😉 Echh i tyle z tego biegania… ale plan ambitny mam nadal 😉

  5. ~małarurka pisze:

    Podziwiam mobilizacje bo ja obiecuje ja sobie od dawna a brzuszek rosnie……

  6. ~http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/ pisze:

    Nie wszyscy kochają sportowców, w Twoim ruchu wyczuwa się intelekt . Mózg przyczynia się do dramatycznego obciążenia kończyn dolnych :))Pozdrawiamhttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    • ~Czerwona pisze:

      A ja myślałam, że to ruch, a nie mózg 😉 Ale tu bardziej chodzi o zdrowie, a nie o czyjąś miłość 😉 Pozdrawiam :)

  7. genever@op.pl pisze:

    dopadlo cię wiosenne likwidowaniu cellulitu? ha ha ha;) ach zakwasy czlowiek czuje sie jakby gory zdobyl przewysokie, na psychike doskonałe;)

  8. Ken_G pisze:

    Takaś chuda, jeszcze biegać Ci się zachciało? ;DZamiatanie bioderkami może się sprawdzić. Wiosna już kroczy, facetom zaczyna się wszystko kojarzyć ;)))

  9. ~M-a pisze:

    dokładnie mam tak samo, kocham ten ból 😀 😀

  10. ~antylia pisze:

    A ogonek też masz jakiś? Najlepiej różowy… pełen seksapil 😀

  11. ~antylia pisze:

    A ogonek też masz jakiś? Najlepiej różowy… pełen seksapil 😀

  12. Patrycja_S pisze:

    Nie, ja bym miała problem z przyzwyczajeniem się do bólu .. Wolę, kiedy wszystko jest ok . ‚ lawendowy-motyl.blog.onet.pl

  13. ~hanibal pisze:

    Może po prostu już zaczynasz się garbić… młodość nie wieczność 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *