Wysławianie słowa

Dziś obchodzimy Dzień Języka Ojczystego.

Być może nie widać tego w moich blogowych wpisach, ale bardzo kocham polski język – choć w zasadzie nawet nie wiem, za co. Czy jest piękny? Niełatwo stwierdzić, zważywszy, iż posługuję się nim na co dzień i właściwie nie zastanawiam się nad jego brzmieniem. Aczkolwiek istnieją rzeczywiście takie słowa, które pieszczą me ucho – czy to melodyjnością i delikatnością, czy też dostojnością i hardością – i wcale nie muszą być przy tym trudne; choć takie upodobałam sobie istotnie najbardziej. Niestety uboga to zdecydowanie ilość, którą dysponuje mój umysł, przez co często łapię się na zrodzonej z podziwu zazdrości, gdy ktoś w moim towarzystwie swobodnie operuje mało rozpowszechnionymi wyrazami. Na swoje usprawiedliwienie dodam jednakże, iż każdą „nowość” chwytam z radością godną odkrywcy i delektuję się szczerze – o ile oczywiście jest się czym delektować. Trudnym może być wszak także i młodzieżowy dialekt; taki jednakże nie ma dla mnie wartości intelektualno-estetycznej. Raczej prześmiewczą.

Przy okazji – zastanawiam się, czy obawy, jakoby w wymowie następował ponury regres, zmierzający do skrócenia wszelkich form wypowiedzi, są uzasadnione, czy raczej przedwczesne. Z jednej strony otacza nas zewsząd mnóstwo zapożyczeń, dziwnych połączeń, snobistycznego nadużywania angielskich „specjalistycznych” odpowiedników itd. Z drugiej zaś – język zawsze ewoluował i ewoluować będzie, a jednak przez tyle lat mimo wszystko nadal trwa w mniej więcej podobnej formie. I chociaż dajemy coraz większe przyzwolenie na publiczną obecność neologizmów, to jednak nie potrafię sobie wyobrazić powszechnego posługiwania się slangiem np. w poważnych mediach. Z niego się zwyczajnie wyrasta – nie we wszystkich przypadkach, jednakowoż w ich wystarczającej do zachowania kształtu rodzimego języka ilości. Ja sama przejmuję slang, mimo woli lub świadomie, dla osiągnięcia konkretnego efektu – lecz to zupełnie nie zmniejsza głęboko zakorzenionej miłości do poprawnej polszczyzny. Która to miłość przekłada się niekiedy także i na tę bardziej, rzec by można, namacalną. Otóż prawdopodobnie nawet najmniej urodziwy mężczyzna świata byłby w stanie mnie podbić, gdyby był mistrzem błyskotliwej retoryki. O ile oczywiście miałby jeszcze właściwe feromony, a ja akurat byłabym potrzebująca 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

35 odpowiedzi na „Wysławianie słowa

  1. ~zapałka pisze:

    Kocham język polski, daje tak wiele możliwości, że aż głowa boli 😉 mnie boli i za specjalistkę słabą się uważam, ale jak tylko trafi się ktoś kto potrafi coś sensownego powiedzieć to od razu zamieniam się w słuch i delektuję się każdym słowem. I lubię różne dawne słówka, fajnie przemyca się je do współczesnego języka. Ale krew zalewa mnie jak słyszę „oj tam, oj tam” albo podobne durnoty dzisiejsze ….

    • ~Czerwona pisze:

      Tak, te starodawne słowa mają wiele uroku, też lubię bardzo, i używać, i czytać/słuchać już użytych :) Ale „oj tam” jakoś mnie nie razi, znacznie bardziej nienawidzę, gdy ktoś mówi np. „oglądnąłem”, brrrrr…!

  2. ~hanibal pisze:

    Twoje obawy o skracane formy wypowiedzi są zdecydowanie przedwczesne, więc spoko, don’t worry, z naszym ojczystym jest wporzo. 😀 no to nara :)p.s. podobno nie tylko „tu jest napisane” ale także „tu pisze” jest już poprawną formą w języku polskim.

    • ~Czerwona pisze:

      Hehehe, ostatnio Strzelec próbował mi udowodnić, że angielski jest szybszy w użyciu… Łatwo zbiłam go z tropu 😉 Tak? Swoją drogą ciekawe, na bazie czego klasyfikuje się dany zwrot czy słowo jako poprawne…

      • ~hanibal pisze:

        To ja spróbuję: zwróć uwagę na dwa opisy sytuacji: wyjść po polsku i wyjść po angielsku. Po angielsku jest szybciej, bo się z nikim nie trzeba żegnać. :P:PNie wiem na jakiej podstawie, może protestujących ilość osób którym ten nowy zwrot jeszcze przeszkadza… 😀

  3. ~margolka pisze:

    Ja zdecydowanie lubię nasz język! :) Celowo nie piszę, że kocham, bo nie chcę mieszać do tego miłości 😉 Ale lubię i bardzo szanuję i mam bzika na punkcie poprawności językowej. Może czasami za bardzo.. Ale jednak. Strasznie mnie denerwuje niepoprawne użycie niektórych słów albo ciągłe używanie formy niepoprawnej. Nie wspominam już nawet o błędach ortograicznych. Wszelcy kandydaci na narzeczonego, którzy wysyłali do mnie smsy „na gurze rurze..” odpadali w przedbiegach :)

    • ~Czerwona pisze:

      Ja jestem trochę bardziej tolerancyjna, chociaż miałam swego czasu irytujący okres poprawiania wszystkich 😉 Aktualnie maniera ta odeszła w dal, no chyba że akurat mam ochotę kogoś podenerwować :) Ale są takie słowa, których używanie działa na mnie jak płachta na byka. Nie cierpię np. słowa „oglądnąć”, aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl!

      • ~margolka pisze:

        Ja nie znoszę „perfum” w sensie – podoba mi się ten perfum. No masakra! Szkoda, ze nikt nie mówi podoba mi się ten spodeń.

        • ~Czerwona pisze:

          Haha, dobre porównanie 😀 Podobnie jest z pomarańczą, strasznie mnie irytuje, gdy ktoś mówi „pomarańczo”…

          • iMargolka pisze:

            Noooo, Franka tato tak mówi – choć właściwie, on mówi „pomarańczko” (w dodatku na mandarynkę tak mówi!!) więc z tym K jeszcze można przeboleć bo to trochę brzmi tak, jakby on sam sobie tak nazwał.

  4. Ken_G pisze:

    Spoko notka, ziom, ale pisz jusz normalnie, kaman? ;)))

  5. ~K. pisze:

    też lubię polski język, jest po prostu ładny i nie umiem wytłumaczyć o co chodzi, kiedy nazywam go ładnym 😛 Zapomniałam, na początku miałam się oburzyć, że nie tylko młodzież źle posługuje się językiem i czasami w autobusach słyszę starszych ludzi, którzy przeklinają a i tak jak zwykle wszystko na nas 😛 A co do języka jeszcze, to dzisiaj na angielskim rozmawialiśmy o języku sprzed czasów Szekspira i w wymowie był on podobny do niemieckiego, np. knife czytało się jako knyf, a knight jako knycht 😀

    • ~Czerwona pisze:

      Przekleństwa się nie liczą 😉 (musiałam tak napisać, ponieważ sama klnę jak szewc, rozumiesz ;))No dobra, starsi ludzie też faktycznie czasem mówią tak, jakby byli zgoła z innej półkuli, ziemskiej tudzież mózgowej 😉 Ale ich już ciężko będzie zreformować, a w Was, o młodzieży, jeszcze jest nadzieja ;PA u nas knyf nadal ma swoje znaczenie 😀

      • ~K. pisze:

        Ja jak się zdenerwuję to też jak szewc klnę, ale ja właściwie lubię przekleństwa, szczególnie w polskich komediach, to chyba jakaś psychoza, ale tak już mam 😀 ilekroć przypomni mi się „Chłopaki nie płaczą” i „na ch*j mi ten kaktus?” to umieram :DA co to jest knyf? 😛 Nie słyszałam takiego słowa 😀

        • ~Czerwona pisze:

          O, to ja często klnę nawet bez jakiegoś większego zdenerwowania, dla sportu, co by z wprawy nie wyjść;) Haha, oj jak bym sobie znów obejrzała ten film 😀 Nie dziwię się, że nie znasz tego słowa, bo to poznańskie jest 😉 Coś w rodzaju kantu czy podstępu :)

  6. ~M. pisze:

    Jeśli ktokolwiek nie zauważył, czytając Twojego bloga, zamiłowania i szacunku do języka ojczystego, to chyba ślepy jest to człowiek. Tako rzecze wieczny i wierny czytelnik, bodajże od lat 5 tu zaglądający!:-*

    • ~Czerwona pisze:

      Dzięki Ci za dobre – nomen omen – słowo :) Staram się, by było w miarę ciekawie, bo lubię bawić się językiem, formą, przelewać myśli na wirtualny papier. I masz rację, zaiste w tym roku dziecię moje kończy okrągłą piąteczkę! To niesamowite, jak ten czas pomyka, jak wiele się zmieniło, jak różne momenty tutaj uwieczniłam, jak wiele rozmów przeprowadziliśmy, i jak bardzo mnie to wszystko nadal cieszy, nawet mimo braku czasu i możliwości… A Ty ciągle ze mną tutaj, i to jest dopiero niezwykłe! Dziękuję i doceniam bardzo a bardzo :)

      • ~M. pisze:

        No to cieszymy się razem! Mnie dodatkowo pocieszyło, że i Ty klniesz jak szewc. Tzn. mnie to się głownie zdarza w domu, ale jak mi się coś gwałtownego przytrafi w pracy to rzucam mięsem, po czym rozglądam się kto to słyszał. Takie coraz częstsze wyklinanie wchodzi niestety w krew – wyobraź sobie taką oto sytuację – na sali sądowej uderzam łokciem w róg stołu i klnę szpetnie prosto przed obliczem Wysokiego Sądu… Brrr…:-*

        • ~Czerwona pisze:

          To ja właśnie w domu się oganiczam, w pracy nikt nie ma z tym problemu, pod tym względem ta firma jest spoko ;)Haha, to by było ciekawe 😉 Chociaż takie w sumie… no takie męskie, fajne :DPozdro zmęczone ;*

  7. ~małarurka pisze:

    Widzi, się widzi a raczej czyta, że lubisz posługiwać się i bawić językiem czego poniekąd Ci zazdroszcze bo mnie nie przychodzi z łatwością ubieranie mysli w słowa. Pamiętam z dzieciństwa, że lubiłyśmy z przyjaciółką znajdować zabawne słowa, naszym ulubionym był RONDEL. Chyba już zawsze będę sie usmiechała na dżwięk tego słowa. Dziś właśnie widziałam kampanię telewizyjną dotyczącą dbałości o język, była też podana strona nternetowa i za Chiny Ludowe nie pamietam jaka a samą mnie to zainteresowało.Może Twój post też inspirowany jest tą kampanią?

    • ~małarurka pisze:

      O! znalazłam w internecie. Kampania nazywa się Ojczysty – dodaj do ulubionych.

      • ~Czerwona pisze:

        Tak, to właśnie było moim natchnieniem, oglądałam również galę zorganizowaną z okazji tej Kampanii – bardzo przyjemna inicjatywa. Ale, ale! pozwolę sobie zaoponować – akurat Ty nie masz czego zazdrościć! Nieraz łapałam się na tym, jak celnie potrafisz zobrazować i podsumować to, co Ci leży na sercu :)U Was rondel, a u mnie KRZESŁO 😀 Chociaż w krzesło trzeba się chyba bardziej wsłuchać, by zrozumieć, dlaczego uważam je za bardzo rozweselające słowo. Niestety wytłumaczyć się tego nie da 😉

  8. ~wiedzma pisze:

    jednakowoz przypomnialas mi tym tekstem ten oto przesmiewczy skecz z polskiej sceny kabaretowej ;http://www.youtube.com/watch?v=0qWxw3ZN608

  9. ~wiedzma pisze:

    jednakowoz przypomnialas mi tym tekstem ten oto przesmiewczy skecz z polskiej sceny kabaretowej ;http://www.youtube.com/watch?v=0qWxw3ZN608

  10. ~nifka pisze:

    Też lubie ten nas język. Chociaż czasem przy pisaniu znajdzie się takie słowo, nad którym się głowię jeśli chodzi o pisownię. Ale lubie go mimo wszystko. Te wszystkie w porzo i nawer sorry mnie strasznie irytują a czasem bawią.;)

  11. genever@op.pl pisze:

    oj tak.., jęzek polski ubożeje we wlasne mistyczne slowa, albo wzbogaca sie o inne naleciałości.., jak kto woli. zaprawde powiadam ci, że póki jest dla nas ważny będzie trwal w niezmienionym slangu, ha ha ha..,

    • ~Czerwona pisze:

      Powiadam Ci ja na to, że mój slang zależy od dnia, czytanej książki, towarzystwa lub ilości problemów, więc z tą niezmiennością to bym jednak uważała ;))

  12. ~ana pisze:

    A ja też kocham nasz język, ale sama nie wiem za co :) Jest po prostu oryginalny i taki zagmatwany :) Fajnie mieć świadomość, że posługuje się perfekcyjnie językiem, którego innym tak trudno się nauczyć :)

    • ~Czerwona pisze:

      Popatrz, a ja jakoś nigdy pod tym kątem na to nie spojrzałam 😉 Raczej mnie zawsze zdumiewa, jak wielu ludzi robi tak straszne błędy w języku, którego się uczą od zawsze 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *