Maliny w kinie

Przyjęło się, że godzina rozpoczęcia filmu w repertuarze kin jest rzeczą umowną. Najczęściej trzeba dodać co najmniej 15 minut reklam i trailerów, co w moim odczuciu bardzo się przydaje. Po pierwsze zwiastuny nawet najgorszych filmów na wielkim ekranie i tak wyglądają zachęcająco (zwłaszcza gdy pokazują więcej widoków niż kiepskiej fabuły). Po drugie zawsze można sobie jeszcze pogawędzić z towarzyszem – dość wskazana tendencja, zwłaszcza gdy jest to towarzysz pierwszy raz w życiu widziany. I po trzecie – nie trzeba się wykazywać zatrważającą punktualnością, która to ani moją, ani Strzelca najmocniejszą stroną akurat nie jest.

Bazując na tymże ułatwieniu pozwoliliśmy sobie ze Strzelcem się zagadać przy obiedzie i ruszyć w kierunku multipleksu o godzinie teoretycznie wysoce alarmowej, w praktyce zaś oczywiście zupełnie normalnej. Radośni jak skowronki, na luzie podeszliśmy do kasy i rzuciliśmy z uśmiechem do pani „dwa bilety na Szpiega” – gdy owa nagle zadała bardzo dziwne pytanie. Mianowicie: „Na tego, który już trwa?”. „Trwają to reklamy, przecież zawsze leci tak z 15 minut tego tałatajstwa”, odparliśmy niefrasobliwie, żeby sobie nie myślała, że co to my, życia nie znamy czy jak? Obyczajów kina nie znamy? My? Kogo jak kogo, ale nas się w bambuko nie zrobi!

I wtedy padł strzał w łeb. Czyli grobowa riposta, poparta znudzonym przewróceniem oczami, które zapewne miało ukryć sączącą się głęboką satysfakcję z upokorzenia pary półgłówków: „Przed Szpiegiem są TRZY MINUTY reklam”.

Milczenie.

„WTF, że się tak kulturalnie spytam?” zawisło w naszych głowach oraz spojrzeniu, a atmosfera zgęstniała niczym ubita śmietana. Niby jak? Nasza od lat praktykowana z powodzeniem i wypracowana z poświęceniem taktyka poszła się… w las poszła?? Co to kino, na czerep upadło?? Żeby podać godzinę i nie napisać, że reklam nie ma? I dlaczego nie ma reklam?? To się nie godzi! Skąd my mamy w takim razie niby wiedzieć, że ich nie będzie i że się spóźnić nie można? Fokle jakim prawem, jakim cudem i jaki to ma sens? To się kupy nie trzyma! Jak już nie chcieli reklam puszczać, to było chociaż film włączyć 15 minut później, a nie tak człowieka w maliny wpuszczać!

Na szczęście po chwili każde z nas przestało przeżywać w milczeniu, jeno wzięło się do dzieła, czyli pognaliśmy w te pędy ku sali, dzięki czemu nie straciliśmy wiele, a to, co już nam przepadło, w trakcie sobie poukładaliśmy. Niemniej mogło być różnie, a wszystko przez głupie przyzwyczajenie, jakim same kina nas uraczyły. Generalnie więc z tego miejsca protestuję przeciwko zmniejszaniu czasu reklam w kinie. Człowiek w życiu musi pamiętać o tylu rzeczach, że doprawdy w celu zapewnienia mu godziwej rozrywki należałoby pomyśleć o jego komforcie. A nie że nawet do kina się trzeba z wywalonym jęzorem spieszyć. Się nie zgadzam i tyle 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

39 odpowiedzi na „Maliny w kinie

  1. ~Donna pisze:

    Witam:))).. trafiłam do Ciebie przypadkiem:).. wczytałam się w to kino, ponieważ też sama w sobotę byłam z córką w kinie i reklamy były:))))….. fakt faktem, projekcja przez te reklamy się nieco przeciąga ale przecież własnie miło jest posiedzieć i pokomentować:)))))))http://mi-sol.blog.onet.pl/

    • ~Czerwona pisze:

      Otóż to, jakoś tak można się dzięki nim przygotować psychicznie na całą tę przyjemność związaną z wyjściem do kina :) A poza tym czasem naprawdę lecą fajne rzeczy :) Pozdrawiam!

      • fikumiku69@buziaczek.pl pisze:

        Przepraszam, że bez pozwolenia… lecz sama sobie pozwoliłam… dodałam Cię do linków i czasem przy kawie zajrzę – podczytać troszkę…… może znowu jakiś wspólny temat się pojawi:)))Pozdrawiam !!!Donna

  2. ~przekora pisze:

    byłam 2 tyg temu w kinie, mimo, że w ciągu dnia w sumie, to fakt, zarejestrowałam zmniejszony czas nadawania reklam;))

    • ~Czerwona pisze:

      A może to zależy od pory, faktycznie, o tym nie pomyślałam… Chociaż podobno przed „Zmierzchem” są półgodzinne, więc najwyraźniej nie jest to ogólna tendencja 😉 A na czym byłaś?

  3. ~zapałka pisze:

    A ja to już tak dawno w kinie nie byłam, ze nawet nie pamiętałam, że coś takiego jak reklamy przed filmem puszczają 😉

  4. ~margolka pisze:

    Ten zwyczaj jest naprawde bardzo głupi :/ Ale też się do niego już przyzwyczaiłam. I tez często przychodzimy na ostatnią chwilę – właśnie ze względu na reklamy. Ale nie znoszę, gdy kino wyłącza całkowicie światło podczas reklam :/ Nie wszystkie tak robią, ale niestety czesto się to zdarza – i trudno na przykład miejsce znaleźć

    • ~Czerwona pisze:

      W USA podobno można sobie wybrać – albo się przychodzi dużo wcześniej i ogląda film z reklamami, ale ma się tańszy bilet – albo bez reklam, ale wychodzi drożej. Wtedy człowiek wie, na co się pisze, a nie tak jak u nas… Faktycznie, nieraz ciężko znaleźć miejsce, aczkolwiek ja zazwyczaj chodzę do kina w środku tygodnia, kiedy na każdym seansie jest niewiele ludzi i tak naprawdę miejsce na bilecie jest całkiem nieistotne 😉

      • iMargolka pisze:

        Ja też kiedyś chodziłam w ciągu tygodnia. Ale niestety – stare dobre czasy minęły i teraz mam czas jedynie weekendami :(

        • Czerwona pisze:

          Ja na razie jestem w stanie ten czas wygospodarować, ale kto wie, co by było, gdybym prowadziła samodzielnie dom… No i dochodzą jeszcze finanse, bo kino drogie, oj drogie…

  5. ~jazz pisze:

    ja w ogole nienadazam z czymkolwiek :-)Po 2001 roku swiat oszalal, puscil sie ze smyczy a ja… spoznilem sie na start 😀 😀 I tak, absolutnie, jestem wiecznie spozniony 😀

  6. ~nifka pisze:

    Odkąd pamiętam zawsze się spóźniam do kina, te 15 minut to jednak duża swoboda i z tą świadomością nigdy nie lecę potem jakoś na łeb i szyję pędem.;)Więc pod Twoim protestem się podbisuję obiema rękami, nie wolno zmieniać przyzwyczajeń, to się nie godzi! 😛

  7. ~Czerwona Szminka pisze:

    A ja to w ogóle jakoś nie przepadam za filmami… a w kinie to bym się bała, że to wszystko mnie zabije 😛

  8. Ken_G pisze:

    Bez reklam?? Toż to barbarzyństwo! ;)))Przed ostatnim seansem, na jakim byłam, puszczali co prawda duuużo reklam, ale filmów chyba tylko 3. Reszta to były reklamy gumy do żucia i innych pier*dółek. Ech…

  9. ~antylia pisze:

    😀 ja mam nieco inną przygodę z kinowymi reklamami… Nie dorzuciłam sobie tej piętnastki do czasu trwania filmu, jak spojrzałam na zegarek po filmie, to zatkało mnie, bo za 20 minut pociąg do mnie odjeżdżał! Aaaa! Na pkp musiałam jeszcze dojechać, a stamtąd tylko jeden autobus, czyli zostało mi 9 minut do odjazdu 😀 Udało się, zdążyłam, biegłam na czerwonych światłach, nic mnie nie rozjechało, resztkami sił dobiegłam na peron, no ale w każdej chwili mógł ruszyć pociąg… Dobrze, że moja radość na jego widok nie była przedwczesna, ale następnym razem inaczej muszę sobie kino rozplanować, bo kondycję mam nie najlepszą.

    • Czerwona pisze:

      To nie kino wobec tego musisz rozplanować, tylko kondycję poprawić 😉 Ja, czołowa sportsmenka, Ci to mówię ;)))

  10. genever@op.pl pisze:

    hmm.., na szpiega.., bez reklam.., nie uchodzi. ha ha ha;) buziak!

  11. ~M. pisze:

    Jesteś wreszcie! A co do nowego wpisu – no cóż – nie na darmo mówią – rutyna zabija…Pozdrowienia po powrocie!

  12. ~K. pisze:

    świat schodzi na psy, kto to widział, żeby reklamy takie krótkie były. Nie martw się, wczoraj byłam na Muppetach, piętnaście minut reklam było, więc na północny wschód jak zawsze takie rzeczy z opóźnieniem dochodzą, możesz do mnie na seanse przyjeżdżać 😀 Ze Strzelcem oczywiście 😛

  13. ~MadameMadlen pisze:

    „Przed Szpiegiem są trzy minuty” 😀 Pewnie brzmiało jak salwa ciężkiej artylerki 😀 Dobrze, że otrząsnęliście się z szoku 😀

  14. ~hanibal pisze:

    Hahaha :) współczuję, ja wszedłem na „dziewczynę z tatuażem” do kina po 15 min i nadal trwały reklamy, więc na spokojnie :) a szpiega sobie obejrzałem na kompie 😀

    • Czerwona pisze:

      Lepiej się tym teraz tak głośno nie chwal 😉 Na „dziewczynę z tatuażem” poszłam z tatą, więc nie było szans, żeby się spóźnić. Reklamy trwały standardowo :)

  15. ~Studentka pisze:

    Rzekłabym, że miałam nieco podobnie 😉 tylko trochę krócej, film się chyba podobał? :)

    • Czerwona pisze:

      Tzn co było krótsze, reklamy czy spóźnienie? 😉 Film fantastyczny, uwielbiam taki klimat :)

      • ~Studentka pisze:

        Spóźnienie 😉 Podobne miałam odczucia 😀 Cudny film… Tylko fun sobie troche odebrałam, bo jakimś sposobem się domyśliłam całkiem szybko kto ów szpieg 😉

  16. ~tubycie pisze:

    A to ja Was nie lubię! :) Strasznie mnie wkurza, jak ludziska zaczynają się złazić, kiedy ja już sobie spokojnie oglądam pasjonujące reklamy. I trzeba wstawać, przeciskać ich, po ciemku wysypują mi popcorn na głowę i w ogóle. Nawołuję – przychodźcie na kwadrans przed reklamami i usiedzajcie fotel! 😉

  17. ~ana pisze:

    A dla mnie reklamy w kinie są po to by w ich czasie skonsumować cały popcorn , bo nie da się na niego patrzeć i nie jeść a zanim puszczą film to już w pudełku pusto 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *