Ostatnio koledzy z pracy rozpatrywali, na co lepiej zachorować – na Alzheimera czy na Parkinsona. Powszechnym jest, iż korzystniej mieć Parkinsona i troszkę wylać niż przez Alzheimera zapomnieć wypić, niemniej jeden spierał się dość ostro z takim punktem widzenia. Dlatego Czerwona, przodownik trzęsących się rączek, wysunęła bez zbędnego namysłu argument ostateczny i nie do podważenia, mianowicie: „lepiej wylać niż zapomnieć wypić, albowiem gdy się wyleje, to zawsze można ZLIZAĆ”.
I tym sposobem po roku pracy zaczęto mnie identyfikować z seksualnym rozpasaniem. A tak dobrze mi szło 😉