Na Noc Naukowców wybrałam się z sister i dzieciakami. Dzikie tłumy spowodowane ogromną ilością wycieczek szkolnych przeszkodziły nam w obejrzeniu znakomitej większości atrakcji, niemniej i tak wyszłam bogatsza w doświadczenia.
Najpierw zabawiliśmy w kampusie Politechniki, przy stoisku „Mały inżynier”. Gdy jednak próbowaliśmy pomimo hałasu skoncentrować się na robotach i magnesach, znienacka z sufitu rąbnęła… chmura wody. Początkowo każdy uznał to za jakiś osobliwy punkt programu, ale po chwili, w czasie której zmokło nam się niemiłosiernie, stwierdziliśmy, że jednak raczej po prostu coś nie poszło. No chyba że przy okazji ktoś chciał sprawdzić sprawność alarmu przeciwpożarowego 😉
Następnie oczywiście trzeba było zahaczyć o łazienkę. Weszłam do kabiny z siostrzenicą, by jej pomóc, gdy nagle zaczęła się dobijać do nas jakaś dziewczyna. Kiedy skończyłyśmy z małą całą operację i wyszłyśmy, dość zniesmaczone zakłócaniem spokoju w takim momencie, usłyszałyśmy, jak laska krzyknęła do ochroniarza: „jest ok, te dwie osoby w kabinie to była pani z dzieckiem!”. Czyżby mieli zainstalowane czujniki monitorujące ewentualną nadmierną integrację młodzieży? 😀
Niestety pożądany przez nas pokaz „Fizyka aero show”, traktujący o lewitacji w przyrodzie, przeszedł nam koło nosa. Kolejka jak do Boga po urodę, słowo daję. Przenieśliśmy się więc całą watahą do sali, w której wyświetlano na ekranie w czasie rzeczywistym widok z radaru wieży kontroli lotów w Warszawie. Poruszające się kropeczki samolotów, oddalone od siebie o 20km, wszystkie idealnie wg kursu – to robi wrażenie, zwłaszcza gdy pomyślałam, iż już parę razy sama leciałam taką kropeczką.
Potem natomiast przedarliśmy się w plener, konkretnie na Piknik Lotniczy, gdzie siostrzeniec wystraszył się płomieni, jakie wypuszczał balon, siostrzenica z kolei patrzyła w nie jak urzeczona, z uśmiechem po całej gębie. Ja za to kompletnie się zakochałam. Normalnie grzmotnęło mnie niczym kamieniem w czachę. Super ciastek, młody, przystojny, wysoki, ciemnowłosy, do pochrupania taki, z pewnością siebie graniczącą z nonszalancją opowiadał o lataniu szybowcem. I ten szybowiec obok niego sobie stał…
Chryste! Mieć taką brykę…!!!! 😀
Zaiste frapujące, skąd mi się to wzięło, ale kiedy facet coraz mocniej zagłębiał się w temat, ja coraz bardziej czułam, że nie marzę o niczym innym jak o oderwaniu się od powierzchni ziemi i frunięciu cichutko nad polami, lasami, jeziorami… Już dawno nie pragnęłam czegoś tak dotkliwie. Przypuszczam, że okażę się zbyt dużym tchórzem, aby spróbować tę chęć ziścić, jednakże… co mi szkodzi pofantazjować? A pomyślcie, jak by to cudownie brzmiało: Pani Pilot Czerwona 😀
Jestem porąbaną szpanerką, wiem. I co, przynajmniej mam marzenie
Co tam, że porąbana… ważne, że szczęśliwa:)
Ej, miałaś napisać, że wcale nie taka porąbana! 😉
To było w domyśle 😛
No ja myślę 😉
Tak nago w szybowcu, tylko wiatr we włosach ;>
A Ty znów z tą nagością ;P
Marzyć każdy może, tego nam nikt nie odbierze a i możliwości nieograniczone
A i czasem można spróbować coś ziścić 😉
przestań, jakbyś była panią pilot, byłoby cudownie…zabrałabyś mnie na jakąś wycieczkę :Dwiem, jestem interesowna, ale co ja będę owijać w bawełnę? 😀
Ja też bym nie była, to by trochę kosztowało 😉 Jakieś pół litra np. 😀
dobra, idę na to 😀 pół litra…da się zrealizować, mało tego, mogę Ci pomóc to obalić :D:D
Haha, wiedziałam, że będziesz taka uczynna ;P
Mnie za jakiś miesiąc czeka pierwszy lot samolotem – ja tu ze strachu umieram, a Ty o lataniu marzysz. Szalona no. 😉 I nie boję się wysokości, ja się boję, ze się porzygam. Albo że się zgubię. 😉
W samolocie? 😀 Spoko, na lotnisku to i ja się gubię, ale nieodmiennie się w końcu znajduję 😉 A sama lecisz? I dokąd?? Zazdroszczę! Kooocham to, nie porzygasz się, też się zakochasz, zobaczysz Na wszelki wypadek weź jakieś tabsy, chociaż ja nigdy nie wzięłam i żyję. A leciałam raz z zawalonymi zatokami, więc wiesz 😉
Do Norwegii. Na 3 dni. Sama właśnie. Takie szaleństwo sobie czynię. No jakoś muszę dać radę. 😀
Ojejku, a nie potrzebujesz towarzystwa? Ja chętnie pomogę Ci się gubić 😀
„Super ciastek” 😉 Ech, fajnie przeczytać taki sympatyczny tekst, dobrze, że i dziewczyny są, przynajmniej na początku, wzrokowcami. Bo potem to feromony, i fokle… ;-D A jak Cię znam, to marzenie się spełni szybko, bardzo szybko… Pozdrowienia uśmiechnięte, i buziak :-* gratis, na dobry tydzień!
No pewnie że są wzrokowcami! Du.pencję muszą mieć fajną! I czaszkę 😉 I proporcje 😀 A jak jeszcze facet z sensem opowiada o czymś niesamowicie seksownym, jak latanie właśnie… 😀 I fokle ;)Oj nie wiem, czy to marzenie spełni się kiedykolwiek. Jak pomyślę, że miałabym wlecieć w chmurę… Ajjj, nie wiem, czy bym nie popuściła ze strachu 😉 Ale marzenie wciska się we mnie coraz głębiej, a lotnisko tak blisko działki… Się zobaczy Żeby chociaż raz się tym przelecieć…Tymczasem muszę się skupić na jeździe, bo Poznań jest tak rozkopany, że każdego dnia czekają na człowieka niespodzianki… Koszmar.Odwzajemniam zatem całusa i pozdrawiam z uściskami w tę piękną, promienną jesień!
znowu przegapiłam tę noc. ale był mój kuzyn i mówił, że ktoś sobie niezbyt miły żart zrobił włączając alarm pożarowy i zalało jakieś obrazy podobno ;/
Nie wiem, czy obrazy, ale mnie na pewno 😉 Ale pomijając ten incydent, całość była zdecydowanie godna uwagi i za rok idę koniecznie, już bez obstawy dzieci 😉
Czym byłaby Czerwona bez marzeń? 😉 A może kiedyś tchórz Cię opuści i jednak oderwiesz się od ziemi (i to nie tylko w podskoku)?
Czym byłby każdy z nas 😉 Właściwie to to nie musi być szybowiec. To by mógł być nawet samolot 😀 Pewnie bym zrobiła pod siebie już przy pierwszej próbie ;)))
Ale duma, bo spróbowałaś – bezcenna!
No wiem, wiem… Debatuję nad tym, wierz mi 😉
jak do Boga po urodę? to była taka?! ech…, u nas tez teraz bedzie taka noc, albo była.., pewnie na nia trafię jak mi mlody urosnie;)
Chyba była, tylko my stałyśmy po talent do pisania bloga ;))) Oj tam, z młodym będziesz łazić!
Zrób licencję pilota i będziesz panią przestworzy tylko jak już założysz własne linie lotnicze to może jakieś darmowe przeloty dla stałych czytelników?:D
Darmowych nie ma, mogę tylko zrobić ulgi albo informować o chwilowych błędach systemu 😉