Mały powrót do przeszłości

Dziecko dostało zabawkę, czyli nowy służbowy telefon. W piątek, gdy kazali mi się po niego zgłosić, właściwie na tym skończyła się moja zawodowa aktywność. Tzn. wszystkie zadania wykonałam oczywiście, jednak w głowie miałam zupełnie co innego. Z błyskiem w oku i skupieniem badacza zaglądałam we wszystkie elementy menu, odnajdując coraz to nowe przydatne funkcje. Telefon rzecz jasna znam doskonale, sama sprzedałam ich całkiem sporo, jednak co innego je codziennie samemu użytkować, poznając od podszewki.

Największą przyjemność sprawiła mi personalizacja ustawień, jak głupek się cieszyłam z najdrobniejszej zmiany czcionki, tapety (żabcia taka słodka jest i fokle!) czy dzwonków. No co, radość z rzeczy małych 😉 A propos dzwonków, wiedzieliście, że jest coś takiego jak dzwonki 3D? Można sobie np. ustawić w tzw. trajektorii dźwięku efekt „przelotu”. Przekładając na nasze – brzmi, jakby się tego słuchało po paru głębszych. Fałszuje, pomyka z jednej strony na drugą – generalnie polecam, jeśli ktoś potrzebuje bardzo prędko stracić równowagę i wyrżnąć w ścianę. Ja w każdym razie, słuchając tego, odczuwam natychmiastowe bóle błędnika oraz doznaję wizji spadania z wyra i czołgania się po podłodze z głupawym chichotem. W sumie, można rzec, całkiem ekonomiczne rozwiązanie. Nie zdziwiłabym się na wieść, że zostało stworzone dla anonimowych alkoholików, jako terapia zastępcza.

Jednak najbardziej ze wszystkiego urzekły mnie… mapy. Wiem, że odkrywam w tym momencie Amerykę, ale naprawdę nie jestem gadżeciarą i nie surfuję po internecie w telefonie – szkoda mi pieniędzy i nie chcę być aż takim niewolnikiem technologii. Za to nawigacja przyda się akurat niesamowicie, zważywszy moje niezrównane zdolności przestrzenne, a mam tę szczęśliwą przewagę nad wieloma użytkownikami, że umiem sobie sama ustawić wszystko tak, by działało za darmo :) Kurde, jestem zajebista, no! 😀

Tym więc sposobem siedzę teraz wieczorami z wymalowanym na obliczu zachwytem oraz nosem w telefonie, tak jakbym nigdy w życiu atlasu nie widziała, google maps nie znała, za to rozum z grubsza postradała. Fajnie :)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

24 odpowiedzi na „Mały powrót do przeszłości

  1. ~anka pisze:

    to ci zazdroszcze! po tym jak mi mlody telefonem zamieszal w goracej herbacie funkcjonuje na motoroli W220 w jezyku angielskim zero bajerow zero opcji uff…

    • ~Czerwona pisze:

      Och jak ja nie lubię motoroli, to był nasz służbowy w telefonii, dasz wiarę, że ja tam nie mogłam znaleźć opcji „ustawienie daty i godziny”? 😀 Szczerze współczuję, ale byle dzwonił, to będzie dobrze, bo te nowe wcale nie takie super, zawieszają się i fokle… Ten już też jedną zwiechę przyjął 😉

  2. ~ana pisze:

    Ja jestem straszną gadżeciarą i tak samo reaguje na nowości, które uda mi się zdobyć. A tak się składa, że właśnie dzisiaj wymieniam telefon :) I siedzę jak na szpilkach, żeby mąż wreszcie wstał już po pracy i ze mną jechał :)

    • ~Czerwona pisze:

      Nie no, wiadomo, nowa rzecz zawsze cieszy :) Ale ja np. poprzedni własny telefon miałam 5 lat i zupełnie mi to nie przeszkadzało, tylko po prostu mu obudowa się rozleciała, a poza tym chciałam mieć możliwość robienia zdjęć :) Inaczej pewnie nadal bym z nim funkcjonowała. Tyle się tych nowinek swego czasu naoglądałam, że już mi nosem wyszły 😉 Ale mapy są cacy :))) Co tam upolowałaś?

  3. ~Czerwona Szminka pisze:

    Co to za cudowny model?:D

  4. ~K. pisze:

    ooo nie dziwię się, to co nowe zawsze interesuje i cieszy, trzeba to poznać dokładnie i dopiero potem się nudzi i już koniec zabawy :Dto prawie jak z facetami :D:Dswoją drogą pamiętam jak dostałam pierwszy telefon, czarno-biały, zwykły, a wszystko w nim musiałam sprawdzić 😀

    • ~Czerwona pisze:

      Haha, to prawda z tym facetem, ale wtedy zawsze można wymienić na nowy model, jak telefon 😀 Mój pierwszy to miał taką antenkę nawet :) Poza tym jednak był naprawdę mały jak na tamte czasy. Niestety jego rozmiary przekładały się na jakość, np. jak ktoś zadzwonił, podczas gdy ja pisałam sms, to telefon zapominał cały tekst 😀 Ale dzwonił. Ba, maile też wysyłał jakąś dziwnym komunikacyjnym trikiem 😀 Rany, a jakie rozmowy były wtedy drogie…!

      • ~K. pisze:

        z początku pomyślałam, że Twój pierwszy facet miał antenkę..nie pytaj, dziś piątek, mój mózg jest trochę zmęczony :Dtak, kiedyś rozmowa przez telefon to było bankructwo…smsy też były drogie…a w moim telefonie jak było za dużo znaków, to przestawał smsa pisać 😀

        • Czerwona pisze:

          A mój wyświetlał mi rozmaite komunikaty, np. „sygnał nielegalny” 😀 Spoko, w końcu facet zazwyczaj jakąś antenkę ma 😉

  5. ~M. pisze:

    Komórkowe Deja Vu u Czerwonej? Zawsze cieszę się nowościami-syndrom niedowartościowanego dziecka późnego PRL-u 😉 , niestety nie zawsze już jest czas pobawić się tymi gadgetami… Kilka podstawowych funkcji i… jazda do pracy…Pozdro zaciekawione jaki to model?

    • ~Czerwona pisze:

      Wiesz, mi akurat w telefonach już niewiele zaimponuje po tej szkole, jaką dostałam w byłej pracy 😉 Chociaż iPhona to bym przyjęła z pocałowaniem ręki, mimo wszystko 😉 Lecz wtedy bym musiała też bulić za internet, więc chyba podziękuję. Zresztą faktycznie, kto by miał czas na to wszystko, może jakieś 15 lat temu to tak… 😉 Ale chyba się cieszę, że wtedy nie miałam komórki :)Nokia c5. Nic wspaniałego, ale jednak Symbian daje radę. Jak na moje potrzeby wystarczy :) A Ty czym teraz dysponujesz?Pozdrowienia gadżetowe :)

      • ~M. pisze:

        Aktualnie dysponuję Nokią N8. Może być, foty fajne (dość dobra optyka, lampa ksenonowa), no i przede wszystkim-nie wiesza się tak masakrycznie często jak jej poprzedniczka-Nokia 5800. Poprawili tego Symbiana. Niestety jest dotykowo przeczulona, łatwo coś wyłączyć, odrzucić zaledwie biorąc ją do ręki. Moim zdaniem dotykowce z tym dużym ekranem są super do przeglądania internetu, do zdjęć itp. multimediów, ale do codziennej, intensywnej telefonicznej pracy raczej nie. Z drugiej strony tak się już do nich przyzwyczaiłem, że biorąc klawiaturowca do rąk, odruchowo muskam ekran. Generalnie takie delikatne pieszczoty rezerwuję dla płci pięknej, a nie dla plastiku ;-)Pozdrowienia hi-tech.

        • Czerwona pisze:

          Otóż to, dotykowe to bajer, ale nie do zwykłego użytkowania. A ja w pracy telefon mam niemal przyczepiony do ręki, więc to by nie zdało egzaminu 😉 Nie wiem, czy jesteś świadom, ale na tym blogu pisanie o pieszczotach jest obarczone wysokim ryzykiem… 😉

  6. ~antylia pisze:

    Taka mała rzecz, a ile radości :))A ja wciąż taka niezdecydowana i kompletnie nie wiem na jaki telefonik się zdecydować ehh. Aż tak mi nie zależy na bajerach, no ale za dużo tego jak dla mnie do wyboru :) a do tego przekonannia nie mam to telefonów dotykowych…

    • Czerwona pisze:

      Ja też nie, prócz iPhona przekonuje mnie tylko Xperia, więc i tak lipa, bo oba w diabły drogie :DAle ile się w trakcie tego wybierania dowiesz, to Twoje 😉

  7. ~Amanda pisze:

    Uczucie posiadania nowego telefonu jest genialne! :) A jak jeszcze ci go dają za darmo…. ^^A z innej beczki to dwa lata temu tatę naciągnęłam zeby mi dopłacił do lepszego telefonu i takim to sposobem mam NOKIĘ Navigator a nawigacji nie włączyłam ani razu – nie liczyc tych momentów gdy robię to przypadkiem przez ten głupi specjalny przycisk :):) Tata jest zły :)Podoba mi się twój blog.Jeszcze wpadnę.[arcobaleno]

    • Czerwona pisze:

      To tak często jest, dlatego dla mnie kryterium jest głównie wygląd, aparat i bateria 😉 Dziękuję, zaraz zajrzę z rewizytą :)

  8. ~brasil pisze:

    Skoro teraz już wiemy, jaka jestes dla nich cenna i jak sie i Ciebie biją, możesz im zapodać ultimatum: albo dajecie mi ajfona, albo odchodze do logistyki w Biedronce! ;D

  9. ~Katia pisze:

    Kocham, uwielbiam, ubóstwiam i w ogóle!!! Oczywiście kupować nowy telefon. I żeby był dotykowy. I funkcji miał ful. Ostatnio pokochałam Adroida za multum aplikacji za free. I za każdym razem jak dziecko. :)

    • ~Czerwona pisze:

      Ja jakoś dotykowy traktuję jako gadżet, a nie narzędzie do dzwonienia, chyba bym się zbyt szybko z nim pokłóciła 😉 Chociaż kto wie, nie próbowałam w zasadzie pobyć z czymś takim dłużej 😉 Ale mnie akurat te cuda nigdy nie podniecały za bardzo. Dlatego takie dziwne było połączenie mnie i pracy w telefonach 😀 A teraz jakoś z przyzwyczajenia się interesuję i właściwie to lubię się pobawić. A na co dzień i tak tylko dzwonię, smsuję i robię zdjęcia 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *