Nocne strachy

Zazwyczaj o tym w ogóle nie myślę. Życie płynie mimo woli, ot tak, bo płynąć musi i już. Ale czasem stanie się coś takiego, że zatrzymuję się w miejscu, dech mi zapiera, pod oczami wzbierają tysiące bezpańskich kropelek. A niekiedy nawet nic się nie stanie, albo stanie coś pozornie błahego, wystarczającego jednak, bym zaczęła się bać.

Boję się o moich rodziców. Nie są już młodzi, a ja nie jestem dzieckiem, by wbrew rozsądkowi nadal ufać, że będą tu wiecznie. I chociaż właściwie na ogół nie przyjmuję tego faktu do wiadomości, czasem uderza mnie prawda: to, że są ze mną od zawsze, nie znaczy, że na zawsze. Okropny lęk wtedy czuję. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Wszystkie smutki, radości, wszystko, wszystko z nimi dzielę, w ten czy inny sposób. Nawet gdy nie wspominam im, co się dzieje w moim sercu – nie muszę. To, że nie wiedzą, nie oznacza, że nie pomagają. Sama świadomość, że są, to dla mnie tak gigantyczne oparcie, że… Ale przecież nie chodzi tylko o mnie, nie chodzi o to, że sobie bez nich nie poradzę. Po prostu ich kocham, a to kompletnie inna kategoria myślenia. Nie w stronę „ja”, tylko w stronę „oni”. I chcę ich ochronić dla nich, nie tylko dla siebie.

Dobrze się trzymają, czasem mam wrażenie, że lepiej ode mnie, jednakże… Kiedy czytają na głos nekrologi swoich rówieśników, mam ochotę porwać gazetę na strzępy i krzyczeć. Kiedy żartują sobie, że niebiosa już z ich półki wiekowej wybierają, wyśmiewam, jakie głupoty wygadują, chociaż wiem, że to dowcip przez łzy. Kiedy długo nie wracają z odwiedzin rodziny lub znajomych, siedzę jak mały brzdąc z nosem przy szybie, krążę po domu zaniepokojona, wypatruję samochodu.

Wyrzucam sobie, że nie zajmuję się nimi należycie, że nie poświęcam im tyle uwagi, ile oni mnie, że w swoim egoizmie młodości ich zaniedbuję, że bywa, iż słucham ich bardzo nieuważnie, że… I że ostatecznie okaże się, iż nie ma więcej żyć, nie ma eliksirów z zapasowym sercem, z dodatkowym czasem, że pewnych spraw nigdy się nie naprawi lub nie nadrobi.

Czasem mnie wkurzają przeokropnie i mam ochotę się wyprowadzić tak jak stoję, ale kiedy indziej lubię się po prostu przytulić do mamy lub pośmiać z głupot z tatą. Oni po prostu muszą żyć, muszą… A przecież przestaną, kiedyś, kto wie, czy nie znienacka. Co to będzie wtedy za świat…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

38 odpowiedzi na „Nocne strachy

  1. ~hanibal pisze:

    Chyba każdy się tego boi, czym jesteśmy starsi tym bardziej to sobie uświadamiamy. Pozostaje korzystać z każdej chwili, cieszyć się każdym dniem. Czasami jest trudno. Naszą głowę zajmuje tyle przeróżnych spraw. Bywa, że nie doceniamy, nie zauważamy, ale mimo to jest jakiś spokój w nas… A czasami nas wkurzają. Ale chyba od tego też są :)

    • Czerwona pisze:

      I pewnie wzajemnie :) Ale właściwie… rodzice boją się w ten sam sposób o nas – tyle że trochę dłużej, bo całe nasze życie. Więc i tak jesteśmy na dogodniejszej pozycji 😉 Kurcze, Han, jesteś dziś pierwszy, normalnie grę wstępną mi zrobiłeś 😀

      • ~hanibal pisze:

        Bo w odwrotną stronę… nigdy nie chciałbym być rodzicem widzącym jak odchodzi dziecko i nawet największemu wrogowi tego nie życzę. Wolałbym odejść pierwszy.No moja kochana, zawsze do usług :) znaczy się, zaraz po mnie Cristiano wkroczył do akcji? 😀

        • ~Czerwona pisze:

          To prawda, nie ma chyba nic gorszego niż chować własne dziecko… Nie chcę sobie tego nawet wyobrażać. W ogóle nie chcę sobie nic strasznego wyobrażać, ale moja mama ma coraz większe problemy z sercem i tak mnie naszło po prostu… Muszę szybko napisać nowy post, żeby za dużo o tym nie rozprawiać ;)Haha, tak,Cristiano ostatnio ma sporo roboty 😀

          • ~hanibal pisze:

            Dobra decyzja – nie wałkuj tematu. Trapi Cię i napisałaś, ale niech nie mruga Ci przez tyle czasu przed oczami.Bo jesień idzie i trzeba się jakoś rozgrzać 😀

          • ~Czerwona pisze:

            Tak, nie ma się co martwić na zapas…A jak wytłumaczysz w takim razie podobną ochotę latem? 😀

  2. malarurka pisze:

    Lek przed strata kogos bliskiego to normalny objaw milosci. Ale jeszcze naturalniejszym jest okazywanie tych uczuc dlatego nie oszczedzaj rodzicom czulosci. Powiedz mamie jak lubisz sie do niej przytulaic a tacie jak fajnie jest z nim pozartowac. To najlepsze co mozesz dla nich zrobic. A zlych mysli nie sciagaj, bo po prowokowac los…

  3. ~antylia pisze:

    Ja też się tego boję… :(

  4. ~anka pisze:

    lęk przed tym na co nie mamy wplywu jest.., straszny;) w kazdej innej sytuacji jakos zaradzilibysmy albo i nie ale nic tak okropnego by sie nie stalo, nie to o czym piszesz. kiedy bylas mala twoje zycie bylo ich zyciem teraz to dwie osobne drogi i wierz mi oni tak samo boja sie o ciebie, bo nie wiedza co sie stanie kiedy ci ich zabraknie;)

    • ~Czerwona pisze:

      Dlatego po prostu muszą żyć i już :) Żeby tak było jednak jakieś Niebo potem, miejsce gdzie się spotkamy w razie czego…

  5. ~przekora pisze:

    inny. koniec tego świata, początek innego..Mi nad głowa to wisi i to bardzo urealnione;(

  6. ~tubycie pisze:

    Oj, jak boleśnie rozumiem.

  7. ~Czerwona Szminka pisze:

    W życiu boję się tylko dwóch rzeczy: bólu i śmierci, nie swojej oczywiście, ale moich bliskich.

  8. ~K. pisze:

    mam to samo, jak przychodzą takie myśli, że ich mogłoby zabraknąć, mam w sobie taki stres, taki strach, od razu jakoś łzy pchają się do oczu…czasem dziwię im się, kiedy się o mnie martwią, ale taka jest prawda, że ja dokładnie tak samo martwię się o nich…jak mama późno sama wraca z pracy…jak tata jedzie w dalszą trasę samochodem…jak któreś z nich ma problemy zdrowotne..bardzo się o nich boję. Także rozumiem Cię doskonale..

  9. ~M. pisze:

    Jak zwykle trafiłaś w sedno, nawet nie wiesz jak bardzo…

  10. Ken_G pisze:

    To będzie zupełnie inny świat, ale wcale nie gorszy, nie straszniejszy. Będzie równie dobry jak ten, kiedy już nauczysz się w nim żyć, kiedy już przestanie boleć, bo ból zmieni się w słodycz ciepłych wspomnień. Będzie po prostu inaczej.

    • ~Czerwona pisze:

      Nie wiem, takie rzeczy chyba jednak nigdy nie przestają boleć… Można przywyknąć, wiadomo, że można żyć normalnie, ale wspomnienia zawsze będą przez łzy…

  11. ~ana pisze:

    Każdy z nas się boi tego momentu i chyba każdy z nas czasami o tym myśli. Ja też czasami myślę, ale staram się te myśli wyganiać z mojej głowy bo można się zadręczyć takimi obawami. Co ma się stać to i tak się stanie, ale lepiej niech stanie się samo bez wcześniejszego analizowania tego na różne sposoby.

  12. ~Mela pisze:

    Dla mnie to jest tak naturalne, że Są, że nie wyobrażałam sobie, że mogłoby Ich nie być. Nie wiem, jak mógłby wyglądać taki świat. Wtedy człowiek chyba w mgnieniu oka dorośleje tak totalnie, bo gdy rodzice żyją, zawsze można czuć się w jakiejś części dzieckiem. Wiadomo, że to ludzie, ktorzy zawsze staną za nami murem, są oparciem, w trudnej sytuacji nigdy się nie zawiodłam, choć na co dzień bywało różnie. Różni ludzie wokoł nas są, odchodzą, ciągle coś zmienia, ale taka miłość rodzica do dziecka jest bezwarunkowa, stała i tak niesamowicie bezinteresowna. I nie wyrzucaj sobie, że nie poświęcasz Im należytej uwagi, na pewno rozumieją, że jesteś dorosła i masz swoje życie, a na pewno poświęcasz tyle, ile możesz.

    • ~Czerwona pisze:

      To prawda, gdy wszystko zawiedzie, zawsze się wie, że oni, choćby się z nami nie zgadzali, kochać będą i tak… Nie wyobrażam sobie np. się tak pokłócić z rodziną, żebyśmy latami nie rozmawiali. Ale nawet wtedy chyba bym nie straciła pewności, że w ostatecznej sytuacji – byliby ze mną. Nie ma co dużo ukrywać, to jedne z najważniejszych lub często nawet najważniejsze osoby w naszym życiu. Mieszkam z nimi, więc chyba i tak poświęcam im tego czasu dość sporo 😉 Ale zawsze chciałoby się więcej, lepiej, częściej…

  13. ~Aichanna pisze:

    oddałaś idelanie to, o czym właśnie ostatnio rozmyślałam. też strasznie się boję, że kiedyś nadejdzie taki moment, że ich zabraknie. nie potrafię sobie tego wyobrazić. i nawet nie wiesz, jak żałuję, że nie istnieje coś takiego jak właśnie eliksir nieśmiertelności. każdą cenę bym za niego wtedy dała. dla nich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *