The world is mine!

Długo, bardzo długo się w sobie zbierałam, żeby to wreszcie powiedzieć. Wyjątkowy nawet nie zauważył, jak kolosalne dylematy mną telepały i jaką walkę musiałam ze sobą stoczyć, by wydusić w końcu magiczne słowa:

– Beeeejb…?
– Ehe?
– A DASZ MI SIĘ PRZEJECHAĆ AUTEM?

😀

Poinformowałam go uczciwie, że droga jest prosta jak drut, ale na końcu czeka nas skręt w lewo… Przeżegnał się, westchnął, zapewnił, że zamknie oczy. I jazda.

Tiaa… Dobre sobie. Ludzie, ja tego auta nawet zapalić nie mogłam. Do tej pory nie wiem, co wykombinowałam, ino przekręcałam kluczyk na dwanaście możliwych sposobów i nic. A Wyjątkowy jednym ruchem paluszka. I tak mi przekręcał chyba trzy razy, bo tyleż razy zakaszlało i zgasło, nawet się o centymetr nie ruszyłam. Za pierwszym jeszcze mi się to wydało normalne, ze drugim się zdenerwowałam troszkę, a za trzecim… cóż, wreszcie sobie przypomniałam, że wciskam niewłaściwy pedał, ponieważ gaz jest po prawej, a nie w środku 😀 Oczywiście się nie przyznałam, Wyjątkowy okazał łaskę i nie uzewnętrznił przerażenia, i udało się, pojechałam!

Początku drogi w ogóle nie pamiętam, tak się skupiłam na swoich sandałach, bowiem się cholerne blokowały przy każdym ruchu nogą. Niech żyje zmyślny wybór obuwia, prawda 😉 Ale po chwili i to okiełznałam, przez wąski tunel przejechałam, przed wjazdem na trasę wyhamowałam, na górce rzecz jasna olałam użycie ręcznego i niezwykle prędko wzięłam zakręt w prawo, a później to już była czysta przyjemność. Prosta droga, na dodatek między polami i lasami, więc nie mogłam odmówić sobie tej radochy i wykrzykiwałam regularnie standardowe zdanie, z którego jestem powszechnie znana, czyli: „Ależ tu cudnie!”. Ostatecznie zrobiłam też ten skręt w lewo, a potem grzecznie zaparkowałam na poboczu i było po wszystkim.

Moje pierwsze 12,6 km – w czasie których popełniłam dwa wykroczenia, czyli brak zielonego liścia na aucie i przekroczenie prędkości o całe 10km/h 😀

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

41 odpowiedzi na „The world is mine!

  1. ~dark-angel-in-heaven.blog.onet.pl pisze:

    Co tam wykroczenia… ważne, że żyjesz 😀

  2. ~K. pisze:

    zgadzam się z komentarzem wyżej 😀 i patrz, żebyś więcej nie próbowała :D:DA tak serio to gratuluję, jestem z Ciebie dumna, a z Wyjątkowego już w szczególności, ja bym tyle cierpliwości nie okazała 😀

    • ~Czerwona pisze:

      E tam, on już był na uprzywilejowanej pozycji, pomyśl, co musiał znosić instruktor 😀

      • ~K. pisze:

        :D:D myślisz, że instruktorzy powinni mieć organizowane darmowe spotkania z psychologiem? :DSpokojnie, muszą jeszcze mnie przetrwać i moje prawo jazdy, które kiedyś tam za sto lat zrobię 😀

        • Czerwona pisze:

          Hm, oni chyba już mają jakieś testy psychologiczne 😉 W sumie powinni, bo słyszałam o wielu przypadkach, gdy instruktor zachowywał się gorzej niż kursant… Nie żebym Cię straszyła 😀

  3. ~zapałka pisze:

    Super jazda :)) ja swoich pierwszych prawie nie pamiętam, taka byłam sparaliżowana strachem :))

  4. ~Aichanna pisze:

    ależ ten Twój Wyjątkowy jest odważny! podziwiać należy :PP żartuję :):)teraz będzie już z górki, najgorzej pierwszy raz wsiąść i pojechać innym autem, niż na kursie :)

  5. ~izabella pisze:

    Ale za to jaka przygoda :) Przeżycia niezastąpione.

  6. ~Katia pisze:

    Gratulacje! A zobaczysz jak to będzie fajnie ruszyć, kiedy obok nikogo. :)))) Wbrew pozorom łatwiej nawet. :)

  7. ~M. pisze:

    A co to za auto, co się tak dziwnie odpala? Jeśli można wiedzieć…Pozdro pytające…

    • ~Czerwona pisze:

      Tzn ono normalnie odpala, tylko ja jestem jakaś ociemniała i nie umiem 😀 Auto służbowe, fiat :) Ale ja szukam sobie innego oczywiście :)Pozdro jeżdżące!

  8. ~Mela pisze:

    Nie było ofiar w ludziach to najważniejsze;) Całe 10 km/h…zaszalałaś! Tylko żebyś nie zapomniała, gdzie hamulec jest..Teraz ‚ależ cudnie’, a później rutyna, więc korzystaj póki możesz, co tam że zapalić nie mogłaś;)pozdrowionka:)

    • ~Czerwona pisze:

      Spoko, już nie zapomnę chyba 😉 Ale to „cudnie” odnosiło się do krajobrazu, nie do samej jazdy, więc to mi zostanie na pewno i na pewno się nie znudzi ;)) W każdym razie jazda autem jest cudowna i nawet tata mnie dzisiaj pochwalił, że fajnie jeżdżę 😀 Szukam auta, więc trzymaj kciuki, żebym znalazła coś fajnego :) A Ty kiedy się zabierasz za prawko? 😀

      • ~Mela pisze:

        Wiem, wiem, ale pomyślałam, że jazda nie mogła być gorsza od krajobrazu, skoro panował ogólny nastrój ‚cudownie’ :)A jakie autko planujesz kupić?Kiedy ja? Never! hihi;) Nie nadaję się do tego:)

        • ~Czerwona pisze:

          Tanie 😀 Ostatnio jechałam Daewoo Lanosem sedanem i było super, ale najgorsze, że ciężko trafić na uczciwego i rzetelnego sprzedawcę… Ogólnie trochę męczące są takie poszukiwania… No przecież pisałaś, że Cię zmotywowałam i może jednak zrobisz! 😉 Polecam, też się bałam na początku, ba, nadal się boję jak nie wiem co, ale cudownie jest jeździć :)

          • ~Mela pisze:

            Nie znam się na samochodach, więc nie wiem jak wygląda, ale zaraz sobie wrzucę w google:) No zmotywowałaś, wiem, że cudownie, ale coś mnie w końcu zdemotywowało;P

          • ~Czerwona pisze:

            Wierz mi, ten trud się opłaca :)

  9. Ken_G pisze:

    Ciekawe kiedy mija stan „Jadę, jadę!” i zaczyna się „Mam tam dojechać” ;)))

    • ~Czerwona pisze:

      Na razie mnie ciekawi, kiedy się zacznie stan „o, wiem, gdzie aktualnie jestem, gdy jadę” 😀

      • Ken_G pisze:

        Czyli przeszłaś już stan „to ja kieruję tym wielkim żelastwem! nie jedzie samo!: ;)))

        • Czerwona pisze:

          Jeszcze muszę wejść na wyższy poziom wtajemniczenia i pojechać gdzieś bez obstawy, wtedy będzie „o kurde, nikt mi nie powie, że tam był znak „zakaz wjazdu” 😀

  10. ~wiedzma pisze:

    ach te pierwsze jazdy! I tak cie podziwiam, ze z kims jezdzisz, bo ja na ten przyklad moglam jedynie sama! Jak z kims jechalam to sie stresowalam i robilam wlasnie takie babole typu gdzie jest sprzeglo, a gdzie hamulec ;P A wchodzenie za szybko w zakret to samo przejdzie ;P Mnie przeszlo, jak maluchem , z piskiem opon, weszlam w zakret w centrum miasta, a po przeciwnej stronie stala sobie policja… az im czapki zdmuchlo ;P

    • Czerwona pisze:

      Do jazdy z kimś przywykłam, w końcu zawsze jeździłam z instruktorem 😉 A i często się zdarzało,że kogoś podwoziliśmy, np. innego kursanta, więc prędko musiałam się przyzwyczaić :) Najbardziej obawiam się jazdy z tatą, ale już pierwszą zaliczyliśmy na jeździe próbnej potencjalnego auta do kupienia i tata się zdziwił, jak ja dobrze jeżdżę, więc może nie będzie tak źle 😉

      • ~wiedzma pisze:

        mialam na mysli osoby niewtajemniczone bezposrednio w nauke 😉 mnie tez instruktor i kursanci nie stresowali, ale jak kierowca inny chcial jechac ze mna to normalnie rozpacz i stres 😛 Z angielskim mam tak samo, jak jestem sama to gadam z anglikami normalnie, luzik takzwany ;P ale niech ze mna bedzie inny polak, ktory tez umie po angielsku to masakra, dobrych kilka razy musi minac, az sie przyzwyczaje ;D widac jzu tak mam 😀

  11. ciemna_masa@poczta.onet.eu pisze:

    Ludzie pewnie wiedzieli, pouciekali to miałaś z górki 😉

  12. ~hanibal pisze:

    Pirat drogowy!!! :DPodziwiam Twojego faceta za odwagę :)

  13. ~małarurka pisze:

    Toś zaszalała z tymi 10 km :)

  14. ~anka pisze:

    no faktycznie swiat jest twoj z wszystkimi dziurami w ulicach dziwnymi znakami i ostrymi zakretami;) powodzonke!

    • Czerwona pisze:

      E tam dziury, uczyłam się we wszystkich możliwych warunkach, to sobie i z dziurami poradzę 😉 Najtrudniejsze będzie zorientowanie się, gdzie jak dojechać 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *