:(

Moje zwierzątko jest umierające. Pani doktor powiedziała, że szanse są niewielkie, ale spróbuje go jeszcze ratować, więc zostawiłam go u niej, takiego biednego samego. Całą drogę przepłakałam, podobnie jak i pół dnia. A teraz ciągle mam odruch włączania mu lampki, co chwilę zerkam w kąt, w którym zawsze śpi… – a tam pusto. Tak mi okropnie, że normalnie mi się wszystkiego odechciewa. Trzymajcie za niego kciuki, bardzo proszę :(

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *