Idę ci ja w biały dzień po osiedlu, wchodzę na pasy przecinające osiedlową uliczkę i co na jej środku widzę?
CZAJNIK.
Nie auto, nie ramę od roweru, nie piłkę, nawet nie skarpetę czy gumiaka. Nie. Czajnik widzę jak byk. I on tam jest naprawdę, żeby nie było, że omamy mam czy zawiana jestem. Po prostu centralnie na jezdni stoi czajnik.
No czajnik se stoi i co.
No nic. Tylko zwyczajnie czasem dobrze jest się zdziwić
Trzeba było cyknąć fotkę i wrzucić na demoty:P Główna jak nic:P
Z wrażenia nawet o tym nie pomyślałam Ale skoro już pomysł jest, to zawsze można wyczyn powtórzyć i wtedy udokumentować
Powtórzone to już nie to samo.. Chociaż można by taki myk uskutecznić, że się czajnik na jezdni ustawi, sama schowasz się w krzakach i będziesz nagrywać reakcje ludzi:D Chyba, że już ktoś na to wpadł wcześniej i Ty wraz z czajnikiem jesteście gwiazdami na jutjubie:PP
Nie widziałam tam nikogo w krzakach, chyba że w czajniku ta kamerka była, ale ja do niego nie podchodziłam, więc jest nadzieja 😉 Ale na wszelki wypadek poszukam, tylko co tu wpisać w wyszukiwarkę? „Czajnik i oni”? „Czajnik kontra ludzie”? „Zemsta czajnika na środku ulicy”? 😉
hi hi;) a gdyby to byl gumiak nie zdziwilabys sie? może to byla prowokacja??? gdzie masz zdjęcie!
No nie mam kurcze, ale słowo daję, że to był czajnik 😉 E tam, gumiaki widywałam już mnóstwo razy w różnych miejscach, wszak łatwiej zgubić buta niż czajnik, tak mi się w każdym razie do tej pory wydawało ;D
Sprawdzałaś, czy nie jesteś w ukrytej kamerze? :))
Jeśli byłam, to z pewnością dostarczyłam rozrywki, bo miałam bardzo głupią minę
Oj no, może ktoś zgubił ;P
Albo z nieba spadł, jak mogła manna, to i czajnik mógł, nie? 😉
No co… czajnik se stał i wielkie halo od razu no Pewnie krzyczał „bierz mnie, bierz mnie” 😀
Tak, musiał być bardzo spragniony ;D
Najpierw zrobiłbym zdjęcie, a potem herbatę. 😀 Albo odwrotnie. 😛
Widzisz, to ja jestem taka nietypowa, że nawet zdjęcia nie zrobiłam, o herbacie nie wspominając A skąd byś wziął ogień?
Nie wiń się, byłaś w szoku, to dlatego :)Jak to skąd… w wyniku ocieranie o siebie dwóch ciał 😛 pewnie by zaiskrzyło 😛
Gorzej gdyby jakaś wilgoć zniwelowała tarcie
Do tej pory, to już by szły iskry Zawsze można użyć zapalniczki, jakby co
Ogień z wody, mówisz? Han cudotwórca 😀 Chyba prościej by więc było wziąć ten czajnik do domu
Hahahahaha ;d (co do pyt. to będę wdzięczna, max. do niedzieli, nie musisz się bardzo starać!;) generalnie powinnam zrobić to twarzą w twarz, ale wiesz jak jest…;p)
Uznajmy, że może być plecami w plecy, a moje plecy już masz, hi hi 😉
bo takie rzeczy to sie przytrafiają tylko w erze i ludziom, którzy tam pracują ;0
Chyba którzy tam nie pracują Ciemna, nie jesteś na bieżąco ;P
W dzisiejszych czasach, chyba już nic nie jest w stanie mnie zadziwić Nawet „dziwności” posiadają znamiona „normalności” = nikła granica między tymi zjawiskami
Myślę, że nie doceniasz świata, po pracy w telefonii mówiłam to samo – ale to jednak całkowita nieprawda Chociaż wcale nie wiem, czy jest się z czego cieszyć 😉
On się na Ciebie tam zaczaił i czekał na Twoją reakcję 😉 A może to był jakiś flash mob?Pozdrowienia też zmęczonego człowieka…
Ale to był tylko jeden czajnik, to gdzie tu mob 😉 Też jesteś zmęczony? Tzn… to było pytanie retoryczne. Bardziej chciałam spytać, czy też tak nienawidzisz swojego życia ;)Pozdrowienia smutne…
Niestety też :-/ I walczyć z tym nie sposób…Pozdrowienia smutne…
Tzn. ja może uogólniłam, lubię świat, życie, lubię jeździć samochodem, lubię czytać, pisać, lubię ludzi nawet (niektórych :)) – ale chwilowo nienawidzę swojej pracy Przytłacza mnie jakoś, znów ta cholerna korporacja, w której każdy jest tylko pionkiem, nie robiącym tak naprawdę nic dla konkretnego człowieka, tylko dla masy jednolitej i anonimowej… Męczę się w czymś takim strasznie. Myślałam, że będę miała przyjemną spokojną pracę, a tu znów chaos, nerwy, wieczna gonitwa. Wracam tak wypompowana, że chce mi się płakać i nie czuję w ogóle, żebym zrobiła coś sensownego. Nie mam już pomysłu, w czym bym się sprawdzała i jaki charakter pracy pokochałabym na tyle, by wstawać rano z uśmiechem. A o niczym innym w tej chwili nie marzę… Czy to jest normalne? Czy wszyscy się tak męczą, tylko po prostu to w sobie tłumią? A miało być tak pięknie 😉 I znowu smęcę i przynudzam, wybacz, ale jak Ci to ulży, to ja chętnie poczytam, więc też możesz posmęcić. Tymczasem dla poprawy nastroju obejrzyj sobie link: http://www.joemonster.org/filmy/30278/Dramatyczny_orzel Siedzę i się cieszę jak głupia z tego orła ;D Pozdrowienia zdołowane przed nowym tygodniem…
Hmm, nigdy nie pracowałem w korporacji, więc nie bardzo wiem, jak to jest. Z pewnością jednak takie odhumanizowanie połączone ze stresem, nie jest zbyt ciekawe. Powiem Ci co lubię w swojej pracy. Lubie pomagać ludziom (banał, ale szczery), widzieć ich zadowolenie z porady i ludzkiego podejścia, oglądać swój pozytywny wpływ na ich życie. Nie lubię-zaburzonych-niestety-klientów, bo z nimi za wiele da się zrobić, a trzeba bardzo na nich i na to co się mówi uważać. Niestety nie przepadam ostatnio za dwoma współpracownikami, w szczególności za jedną nową dziewczyną. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale starałem się być do tej pory wobec niej neutralny, ale jej piątkowe zachowanie (trochę tłumaczone stresem, ale inni w stresie dużo większym tak się nie zachowywali) utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie warto jej dawać kolejnej szansy. Do tej pory przychodziły do nas nowe osoby i udawało nam się tworzyć zgrany kolektyw. Teraz te dwa osobniki sieją ferment… Ale praca generalnie jest spox, gorzej z tą ciągnącą się aplikacją… No i zdrowie coś ostatnio szwankuje. Tak więc widzisz-u mnie takie jesienne smutki…Pozdrowienia z przytuleniem.
Tak, no poniekąd mi też zaczyna tego – o zgrozo – brakować, tego bycia potrzebnym innym. Mimo wszystko praca z ludźmi przynosi sporo satysfakcji. A z drugiej strony na myśl o powrocie do roli konsultanta robi mi się niedobrze 😉 Dlatego wczoraj wpadłam w panikę, że nie nadaję się do niczego, bo nic mnie nie kręci bez żadnego „ale”… No nic, czas pokaże, do tej pory zawsze jakoś się układało, to poukłada się i tym razem, prawda? Ale w przyszłości na pewno będę uciekać byle jak najdalej od korporacyjnych układów. Nawet za cenę braku kariery. Praca to nie wszystko przecież, a dla mnie naprawdę ważne, by lubić to, co się robi. Tak naprawdę to marzy mi się herbaciarnia lub kwiaciarnia… Ale czy to w ogóle realne? :)Zdrowia życzę! Mam nadzieję, że to tylko jakiś sezonowy spadek formy?Pozdrowienia pytające!
No niestety raczej nie sezonowy, kumulacja starych dolegliwości, ale nie mam teraz siły rozpisywać się, na spokojnie, kiedyś, na priv. A Twój własny biznes-jak najbardziej-z Twoją empatią i inteligencją na pewno się kiedyś uda! Ty jesteś skazana na sukces, ja to wiem!Pozdrowienia odpowiadające.
Haha, a mi się wydaje, że jestem skazana na harówkę 😉 Ale może kiedyś… Chciałabym, bo coraz bardziej przeszkadza mi praca „na innych”. Chciałabym być sama sobie szefem, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że to też ciężki kawałek chleba. Kurcze, właśnie to zdawanie sobie sprawy ze wszystkiego niemal jest moim największym życiowym przekleństwem 😉 Człowiek wynajduje tyle przeciwwskazań, że mu się odechciewa… Jesteś przepracowany, ot co. Czy Ty masz w tygodniu chociaż jeden dzień luzu? Bo jakoś mi się nie wydaje! A w życiu potrzebna jest odrobina hedonizmu. A może nawet więcej niż odrobina ;)Pozdrowienia zachęcające! (do sprawiania sobie przyjemności ;))
Dziwne byłoby, gdybyś się tym widokiem nie zdziwiła wg mnie 😉 Czajnika na pasach jeszcze nie widziałam 😛 la-roux-diablesse.blog.onet.pl
Haha, biorąc pod uwagę mój humor ostatnimi czasy, to by nawet nie było takie dziwne, na szczęście okazuje się, że zdziwienie działa niezależnie od nastroju
To jest świetne, że zwykły czajnik może tak nas zaskoczyć W tym urok naszego uśmiechu – kiedy ze zdziwienia uśmiechamy się sami do siebie
A najlepsze, że za tym czajnikiem ktoś jednak „stoi” 😉 Tylko kto, po co, dlaczego… Czajnik rodzi teorie spiskowe, niech skonam 😀
Darmowe filmy online w jakosci HD z polskimi lektorami znajdziesz to na – http://www.ivideo.com.pl
Ciekawe gdzie szedł ;D
Może jechał Na dopalaczach ;D
Tylko mu para z dzióbka szła ;D
Aż podskakiwał 😉
Ja bym się dołączyła do takiego wesołego kompana ;)))
Ok, następnym razem przyjadę do Krakowa z czajnikiem 😉