Idę ci ja w biały dzień po osiedlu, wchodzę na pasy przecinające osiedlową uliczkę i co na jej środku widzę?
CZAJNIK.
Nie auto, nie ramę od roweru, nie piłkę, nawet nie skarpetę czy gumiaka. Nie. Czajnik widzę jak byk. I on tam jest naprawdę, żeby nie było, że omamy mam czy zawiana jestem. Po prostu centralnie na jezdni stoi czajnik.
No czajnik se stoi i co.
No nic. Tylko zwyczajnie czasem dobrze jest się zdziwić