Dwa pytania

Od miesiąca już usiłuję znaleźć swój stanik i ładowarkę do telefonu. Złośliwy mógłby powiedzieć, że stanik istotnie miał prawo się zgubić, ale ładowarka? Co komu niewinna ładowarka zrobiła…
Z dalszych denerwujących rzeczy słuchawki od mp3 mi wleciały za komodę. Która jest oczywiście ciężka w ch**. Poza tym wczoraj całe śniadanie mi się wymsknęło z rąk i jebsło – a jakże – posmarowaną stroną na dywan. I śniło mi się, że jestem w ciąży, i czułam się z tym brzuszkiem seksowna jak nigdy w życiu. A już na jawie chciałam skończyć opakowanie herbaty i sobie wsypałam resztę liści do kubeczka, zalałam, z błogością wypiłam, po czym na dnie ujrzałam przecudnie skręconego, modelowego wręcz bielutkiego pędraka. Ostatnio zaś miałam dopasować klientowi baterię do telefonu, więc wyjęłam tę jego bateryjkę, wzięłam nową z pudełka, wkładam, usiłuję włączyć, i nie działa. No to mądrym tonem mówię, że różnią się ilością V i że stykać nie będzie, a innej nie ma. Klient poszedł, potem patrzę, a ja tej baterii nie wyjęłam z folii…

Ktoś ma pomysł, dlaczego życie jest złośliwe i co mi dolega? :)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

45 odpowiedzi na „Dwa pytania

  1. ~M. pisze:

    1. Pierwszy-uwiedziony!2. Bo życie to ból-generalnie :-/Dobrej nocki!

    • ~Czerwona pisze:

      Niby każdy wie, że ból, a jednak ciągle nas dziwi, jak głupkowate rzeczy to życie potrafi wymyślić, prawda? :)Pozdrowienia senne!

      • ~M. pisze:

        No to a contrario odpowiem teraz, że są w życiu takie chwile, że chcielibyśmy mieć tylko takie „problemy”. Głowa do góry, odpocznij trochę, potem pierś do przodu i jazda!Pozdro!

        • ~Czerwona pisze:

          Nie umiem ostatnio odpoczywać, jakoś nie mogę się wyluzować. Zawsze tak na mnie działa fakt bycia bez pracy. Jest to wprawdzie dopiero pierwszy tydzień, a ostatnio bezrobotna byłam 2 lata temu i to jedynie miesiąc, jednak najwyraźniej źle znoszę taką sytuację… Czuję się trochę jak pasożyt, mimo że na razie mam przecież oszczędności, za to nie mam nikogo na utrzymaniu itd. No ale tak zostałam wychowana, żeby się całe życie przejmować 😉 A przecież mam znajomych, którzy wiecznie pod kreską i zachowują pogodę ducha. Widać z tym się trzeba urodzić – szczerze zazdroszczę :)Pozdrowienia z obietnicą, że chociaż spróbuję nie jęczeć 😉

          • ~M. pisze:

            Jak ja zazdroszczę takim „nieprzejmowaczom”…

          • ~Czerwona pisze:

            Och tak… Znam paru takich, z jednym nawet byłam i prawdę mówiąc bardzo dobrze to na mnie działało. Ale bez wspomagania tego niestety nie umiem – może teraz jest czas, żeby się nauczyć? Szczerze wątpię, ale próbować można 😉 Na razie wmawiam sobie, że nie jest źle. Powoli, powoli takie myślenie zaczyna się układać na właściwym miejscu…Pozdrowienia z mantrą 😉

  2. ~Mario pisze:

    Bo to sie kochna nazywa życiowe kalectwo 😛 A stanikiem się nie przejmuj… Dopóki nie zgubisz majtek to wszystko jest ok :)

    • ~Czerwona pisze:

      Kalectwo życia, znaczy? Tu się zgodzę 😉 Ale stanik jest droższy od majtek ;P

      • ~Mario pisze:

        Całkiem możliwe, ale zgubienie majtek może wróżyć nieoczekiwane implikacje 😉 :PZnaczy, że Czerwona jest skoordynowana inaczej 😉 😀 I tak Cie lubie!

        • ~Czerwona pisze:

          Implikacją w postaci złapania wilka np.? 😉 Ta koordynacja to rodzinna przypadłość, nie moja wina! Ale cieszę się z Twego wyznania, bardzo dobrze, że lubisz, bo prawdę mówiąc ja siebie trochę już irytuję :)

          • ~Mario pisze:

            > Implikacją w postaci złapania wilka np.? 😉 Ta koordynacja> to rodzinna przypadłość, nie moja wina! Ale cieszę się z> Twego wyznania, bardzo dobrze, że lubisz, bo prawdę mówiąc> ja siebie trochę już irytuję :)No wilka, albo można nerki przecież przeziębić. Bardzo poważna sprawa! Co do koordynacji, to nie martw się, mam podobnie 😀 Prym wiedzie moja kochama mama, która potrafi upuścić, przewrócić, wylać i co gorsza zgubić dosłownie wszystko 😛 Kiedyś zgubiła mnie na plaży, ale wybaczyłem Jej 😛

          • ~Czerwona pisze:

            Z mojego doświadczenia wynika, że lepiej nie mieć majtek niż siedzieć kilka godzin w mokrych. Od wody mokrych ;P Tak się załatwiłam ostatnio nad jeziorem… Tzn. dwa miesiące temu ;)W mojej rodzinie prym zdecydowanie wiedzie siostra, a ma tę dolegliwość po tacie, tylko odpowiednio zintensyfikowaną :) Spoko, jak byłam mała, to mnie kiedyś rodzice zapomnieli wziąć od znajomych, bo nie byli przyzwyczajeni, że mają dwójkę dzieci ;D Za to ci znajomi zauważyli to bardzo szybko 😉

  3. ~antylia pisze:

    A bo ja wiem… jakaś wiosna w sercu czy co? Przemyć trochę tego wina dla mnie, obalimy wirtualnie 😀

    • ~Czerwona pisze:

      Właśnie nie ma wiosny, zima okropna w tym serduchu, w głowie też, i pewnie dlatego się tak zawieszam 😉 Nie dało rady, wszyscy się rzucili na wino i potem została tylko wódka, ale wiesz, sklepy są czynne zawsze 😉

      • ~antylia pisze:

        A idź Ty, zła kobieta jesteś 😀 a kiecka jaki ma kolor?

        • ~Czerwona pisze:

          Ja Królowa Śniegu ;D Dobrze, żem zimna, pasuję do wódy ;D Kieca ciemnozielona, chociaż to bardziej taka tunika z golfem, ale obcisła :) A co, chcesz na randkę? ;)))

          • ~antylia pisze:

            No jasne, z Tobą zawsze i wszędzie. Nafaszeruję Cię piernikami mrrrau :DKurczak no, nie nadążam, najpierw wino, teraz wóda…. 😀

          • ~Czerwona pisze:

            Trzeba iść z duchem czasu, hahah 😉 Nie, tak na serio to wóda fe! A pierniki mniam :) Natomiast do Poznania najlepiej przyjechać 11 listopada, wtedy wszyscy tu jemy rogale świętomarcińskie – nieeebo :) Szkoda tylko, że to listopad 😉 Nie lubię tego miesiąca…

          • ~antylia pisze:

            Daj spokój… listopad to depresyjny miesiąc. Już w grudniu jest o wiele inaczej, bo czuć zbliżające się święta, kolorowe wystawy, światełka na ulicy… Nigdy nie jadłam tych słynnych rogali ://

          • ~Czerwona pisze:

            Przywiozę Ci kiedyś do Piernikowa :) Tylko że jak dla mnie one w dzień powszedni smakują zupełnie inaczej niż w święto. No ale z braku laku… :)Listopad to faktycznie przykry miesiąc, chociaż chyba jeszcze bardziej nie cierpię lutego i marca, człowiek wtedy jest już tak zmęczony zimą, że nie ma na nic siły…

          • ~antylia pisze:

            Wiesz, na bezrybiu i rak ryba 😀

          • ~Czerwona pisze:

            Ok, w końcu i tak nie poczujesz różnicy, bo jej nie znasz ;D

  4. ~Mela pisze:

    I herbata nie okazała się smakowo inna? 😉 Nie mam pomysłu, i lepiej się nad tym nie zastanawiać tak szczerze mówiąc. A staniki i ładowarki- rzeczy nabyte, więc…:)Baw się dobrze i niech wino leje się strumieniami, zgodnie z życzeniem…

    • ~Czerwona pisze:

      Właśnie smakowała identycznie 😉 A ja się ciągle łudzę, że pędak tam wpadł już po zalaniu wodą 😉 No tak, rzeczy nabyte, ale i potrzebne, a taki stanik to już kosztuje :/ Ech, wiecznie pod górkę 😉 Dziękuję, Twe życzenie jest dla mnie rozkazem 😉 Czyli zabawa się udała bardzo, wino całe wytańczyłam, więc nawet mnie głowa nie boli dziś, jedynie nogi 😉

      • ~Mela pisze:

        Dzięki złudzeniom łatwiej żyć, co? ;)No pewnie, że kosztuje, takie życie- nie ma nic za darmo- no prawie nic. Może ktoś Ci sprezentuje? 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Czasem zwyczajnie lepiej nie wiedzieć 😉 Mówisz, że powinnam się przełączyć na tryb sępa? Muszę sobie szybko znaleźć faceta 😉 Ewentualnie może pracę, hi hi 😉

          • ~Mela pisze:

            Nie, mówię, że powinnaś rozbić świnkę- skarbonkę, ona Ci sprezentuje;)A praca swoją drogą;)

          • ~Czerwona pisze:

            O nie, pieniążki ze świnki są nie do ruszenia. Tzn. ruszą się, ale w innym celu. Znacznie mniej fajnym niż stanik zresztą 😉 To ciekawe, jak drogo człowieka kosztują najmniej przyjemne sprawy…

          • ~Mela pisze:

            I wtedy dobrze sobie pomysleć, że to się kiedyś w taki czy inny sposób człowiekowi zwróci..

          • ~Czerwona pisze:

            Pytanie tylko, czy skojarzymy, że to właśnie zapłata za tamto 😉

  5. ~enigma pisze:

    Lekarzem nie jestem, ale połączywszy sny z tym co dzieje się wokół, stwierdziłabym stan zakochania 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Też bym tak stwierdziła, ale niestety z całą pewnością to nie to, dlatego mnie tak frapuje 😉 Widać problemy mają podobne działanie zewnętrzne co zakochanie…

  6. ~aspołeczna pisze:

    Ja bym powiedziała, że Ci uroki życia dolegają:P Pociesz się, że dziś zostałam uwięziona we własnym mieszkaniu, bo mi rodzicielka zakosiła klucze, a zanim odkryłam kto jest winowajcą, przekopałam się przez całą chatę i znalazłam 3 zagubione wciągu ostatnich dwóch lat zestawy kluczy od skrzynki na listy. I żaden nie pasuje do tego aktualnego zamka w skrzynce xD A w ogóle dobrze wytropiłam, że to Ty u mnie byłaś?Pozdr;) http://w-gore-rzeki.blog.onet.pl/

    • ~Czerwona pisze:

      To na pewno, tyle że to są takie uroki nie od urody, a raczej od złych omenów niestety 😉 Hm, może to klucze, ja wiem… od skarbonki? 😉 Albo od czyjegoś pasa cnoty ;D Przeprowadź śledztwo, wszak w tropieniu masz talent – tak, ja Ci to, we własnej osobie, która wita z radością :)

      • ~aspołeczna pisze:

        Hehehe no opcja z pasem cnoty najbardziej do mnie przemówiła:D a ja się cieszę, że tropiłam skutecznie i na dodatek wytropiłam własnego nicka pod hasłem „blogi fajnych ludzi” i już w ogóle się rozpłynęłam (genialnie zatytułowane linkacze):D

        • ~Czerwona pisze:

          Pytanie tylko, gdzie jest w takim razie ten pas 😉 Popatrz, nie sądziłam, że to komuś sprawi przyjemność, w końcu to takie naturalne, że jak czytam, to uważam za fajnych… A w ogóle jesteś pierwszą, która się ucieszyła tym tytułem, jakoś przez 3,5 roku nikt nie wykazał nim zainteresowania ;D Pokłony 😉

  7. iMargolka pisze:

    Po mojemu, to te wszystkie zgubione fanty się znajdą – kiedy już sobie sprawisz nowe, albo nie będa Ci potrzebne (tyle, ze to raczej z serii tych potrzebnych na co dzień, więc raczej opcja pierwsza :P)Kurczak, trzeba było na te liście patrzeć? Tak byś żyła w błogiej nieświadomości…

  8. iMargolka pisze:

    Aha, a z tą baterią to mogło być gorzej – pomyśl jakbyś się czuła jakby Ci klient zwrócił uwagę na folię 😛

    • ~Czerwona pisze:

      Akurat z tymi klientami chyba byśmy się uśmiali, gorzej gdyby się trafili napuszeni biznesmeni 😉 A ładowarkę już raz zgubiłam, potem kupiłam nową i ta pierwsza się wcale nie znalazła, a teraz tamta nowa się zgubiła, i znów musiałam kupić, więc chyba marne szanse na znalezienie jednak. Co bym jeszcze przebolała, gdyby nie ten stanik, przecież to diabelstwo takie drogie…No widzisz, tak to jest pić ładne herbaty z płatkami kwiatków 😉

  9. ~tubycie pisze:

    Folia wpłynęła na ilość V 😉

  10. genever@op.pl pisze:

    ja ostatnio probowalam karte bankomatowi wcisnac w to swiatelko co miga zamiast poniżej w luke, ale u mnie to wody plodowe na mozgu, u ciebie? może chec na male zakochanie? czy ja wiem poped..?

    • ~Czerwona pisze:

      Oj tam, tego to już dawno spróbowałam, kochana 😉 Chęć na zakochanie się czai już jakiś czas, ale proza życia przysłoniła ją na razie skutecznie. Ale co tam, ciągle jeszcze mam internet i bloga, to najważniejsze, nie? 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *