Lubię

Lubię…

# zapinać wokół talii ozdobny pasek. Ma podobne właściwości terapeutyczne co wysokie obcasy i koronkowa bielizna.

# malować usta błyszczykiem, policzki różem, a paznokcie bezbarwnym lakierem.

# wychylać się przez okno i haustami na zapas czerpać powietrze.

# przesuwać palcem po kartkach świeżo kupionej, nowiutkiej książki.

# zamiatać, grabić, zrywać chwasty. Zatapiam się wtedy w myślach, nucę cicho, a potem… z przyjemnością znoszę nawet ból mięśni.

# jesień. Jest depresyjna, wilgotna, czasem słoneczna ciepłymi kolorami, częściej zaspana i smagająca chłodem, ale już za samą nazwę ją kocham. Jesień. Spiżarnia, konfitury, kasztany, liście na ganku. Mmm…

# herbatę z płatkami chabrów. Czy tam czegoś z rodziny Asteraceae.

# naleśniki z farszem szpinakowym, sałatkę z olejem z pestek dyni i brokuły.

# moje wielkie, twarde… łóżko :)

# piosenkę.

A Wy co byście wybrali, mając do dyspozycji tylko 10 pozycji?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

42 odpowiedzi na „Lubię

  1. ~tubycie pisze:

    … czytać Twoje posty. Jesienią 😉

  2. iMargolka pisze:

    Ja już wybrałam 😛

  3. ~M. pisze:

    Lubię:# rozpinać paski wokół zgrabnych talii ;-)# całować takie usta powleczone błyszczykiem,# obserwować wychylone przez okno dziewczyny;Itd…

    • ~Czerwona pisze:

      I znowu wyszło na to, że wszystko, co robimy my, kobiety, robimy dla Was, mężczyzn 😉 Oczywista bzdura ;))))Pozdrawiam podwójnie, za Ciebie i za siebie 😉

      • ~Czerwona pisze:

        Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Chłopaka dla mojego najwierniejszego Czytelnika :)))) Całusy!

        • ~M. pisze:

          Dziękuję! :-* A nowa atrakcyjna fotka u góry to prezent jak rozumiem? Szczęściarz ten fotograf… Pozdrowienia z zapartym tchem

          • Czerwona pisze:

            Fotografka :) Jasne, że prezent :) Mam nadzieję, że udany, bo na odległość nie mam zbyt wiele możliwości 😉 A co do komentarza pod ognikiem – nasz też w tym roku nie wyrobił tej zimy, cała jedna gałąź, w dodatku ta najładniejsza, zmarzła… Ale odbił, odrobił straty, a ja błagam niebiosa, żeby w tym sezonie zima się już tak nie ciągnęła, i to nie tylko przez wzgląd na rośliny…Z innej beczki – Lech zwyciężył! Przecudny wynik na otwarcie stadionu, normalnie ach i och no! :))))Pozdrowienia rozemocjonowane!

          • ~M. pisze:

            Udany, udany! Ależ Ty masz apetyczne kształty, mniam! Co do ognika-nam praktycznie co roku wymarza i czerwony i żółty ognik. Wiosną znowu „odbija”, ale gdyby nie te mrozy byłby już b.duży. Generalnie śliczny jest, zwłaszcza jak się tak czerwieni od jesieni do lutego, marca. Gdyby tylko były wytrzymalsze te krzewy…Pozdrowienia piękne!

          • ~Czerwona pisze:

            Jakie tam apetyczne, chude takie… 😉 Hm, naprawdę tak często wymarza? Biedny :/ Nam tylko przy dużych mrozach, a i na osiedlu nie zauważyłam, żeby specjalnie wrażliwe były… Może jakimś chochołem go okładajcie? Matą słomianą czy czymś… Z innej beczki – jutro idę na wesele. Jeny jak mi się nie chce! Zwłaszcza w taki ziąb i zwłaszcza że nie zdołałam sobie zorganizować towarzysza. Życie 😉 Dlatego mam nadzieję, że będzie mnóstwo wina, a zważywszy na fakt, że chyba od miesiąca nic nie piłam, to pewnie będę bardzo ekonomiczna 😀 Żeby tylko za dużo ze mną tańczyć nikt nie chciał… ;)Pozdrowienia bezalkoholowe 😉

          • ~M. pisze:

            Trochę duży by go opatulać-ten największy ma z 2 metry. Miłego wesela!

          • ~M. pisze:

            Chude, delikatne, drobne-to jest to!Pozdrowienia szczere!

          • ~Czerwona pisze:

            A ja bym chciała mieć więcej tu i ówdzie… Ale czy istnieje na świecie kobieta stuprocentowo zadowolona ze swojego wyglądu? 😉 W każdym razie – dziękuję, lejesz miód na moje serce :)))Wesele było bardzo fajne, mimo braku partnera, bo bawiliśmy się tak ogólnie, niekoniecznie w parach, poza tym mój kuzyn też przyszedł sam :) Więc nawet tego wina nie poczułam, chociaż wlałam w siebie chyba butelkę ;)Pozdrowienia z przyjemnością :)

          • ~M. pisze:

            Serio, mnie się na prawdę podobają raczej filigranowe przedstawicielki płci pięknej. Zwyczajnie nie przepadam też za tzw. wielkimi „balonami”. Po pierwsze liczą się kształty, to działa na faceta przede wszystkim, niestety jesteśmy wzrokowcami… Uroda też jest ważna, w szczególności na początku. Kłopot jest trochę ze wzrostem, bo jak się ma 184 cm, to czasami różnica jest za duża-ale miłość i wysoki „szpilki” skutecznie to potrafią zniwelować… Ale suma sumarum i tak liczy się tzw. wnętrze, czyli charakter, intelekt. Życie codzienne weryfikuje wszystkie początkowe zauroczenia… A tak w ogóle to cieszę się i trochę zazdroszczę udanego wesela, jak jest dobra zabawa to i alkohol nie zaszkodzi. U mnie stara „naukowa” bieda-uczę się do egzamu z rachunkowości i finansów na 07.10. Pierwszy, bo odkładany wciąż termin i mam nadzieję to zdać, bo tak musi być! Ależ mi topornie ta nauka idzie! Syndrom 3 roku, już tak miałem na studiach, muszę przemóc ten kryzys… Pozdro znad książek!

          • ~Czerwona pisze:

            O, wzrostu też bym sobie chętnie dodała, chociaż z 5 cm 😉 I bez szpilek oczywiście 😉 Ale to akurat najmniej możliwe ze wszystkiego, niestety. Przez co czasem czuję się niewidzialna, zwłaszcza pomiędzy teraźniejszą młodzieżą (ach ja staruszka ;)) – oni tacy jacyś wszyscy ogromni, wybujali i wyglądający na 30 lat, a ja pośród nich jak jakiś krasnal. Dobrze, że nie uczę w szkole, bo poważania nie miałabym za grosz 😉 184cm powiadasz? Przystojniaczek ;D Właśnie sobie uświadomiłam, że chyba wybrałam złe studia, bo w tej chwili najchętniej zakopałabym się w cyferkach i papierkach :) Tylko że czasu nie cofnę, mogę co najwyżej przeć do przodu. Mam przeczucie niemiłe, że łatwo nie będzie, bo nawet się nie zarejestrowałam na bezrobociu, a już wczoraj miałam kryzys nerwowy ;D Poważnie podejrzewam, że parę miesięcy bez pracy i zacznę czegoś nadużywać 😉 Jednak decyzji nie zmienię, mowy nie ma!A wiesz, coś w tym syndromie jest, na 3 roku też miałam ochotę rzucić studia, tak mi się nie podobały… Kto wie, może powinnam była 😉 Kciuki trzymam w takim razie od dziś!Pozdrowienia z refleksją poniewczasie…

          • ~M. pisze:

            Hej!Dobrze wybrałaś, przynajmniej masz jakąś stałą wiedzę, a nie ten zmienny prawno-ekonomiczny chaos 184 cm to generalnie moim zdaniem trochę za dużo, nawet jak na faceta, chętnie bym Ci oddał np. 7 cm… Trzymaj mocno kciuki, ja też trzymam za Twe plany i ich powodzenie!Pozdrowienia zmęczone!

          • ~Czerwona pisze:

            Tylko na co mi ta wiedza, skoro jej wcale wykorzystać nie mogę ;D Ech te życiowe paradoksy… 184 to wcale nie jest za dużo! Przynajmniej nie masz problemu z kobietami, rzadko która jest wyższa ;D To całkiem jak ja, też nie mam pod tym względem problemu z facetami, bo rzadko który jest niższy 😉 Trzymaj, bo nawet nie wiesz, jak bardzo jestem przerażona tym wszystkim ;DPozdrowienia zestresowane…

          • ~M. pisze:

            Ba, przerażona-a ja mam dość tych egzamów, aplikacji, pracy, słabego zdrowia, ludzi, wiecznych remontów na działce… Chcę mieć choć parę dni spokojną głowę…Pozdro zdołowane…

          • ~Czerwona pisze:

            To prawda, masz rzeczywiście ogrom zajęć, ale pomyśl na to z drugiej strony – gdybyś teraz nagle się tego wszystkiego trwale pozbył… Oj, ciężko by było, możesz mi wierzyć. Oczywiście rozumiem chęć wakacji, jednak wcale nie jest tak przyjemnie nie robić nic na dłuższą metę :) Ale urlop zdecydowanie Ci się należy, tylko w takim miejscu, gdzie będziesz wyłącznie odpoczywał. Przecież świat się nie zawali, jeśli na chwilę go olejesz… :) Wsiądź do auta i jedź w góry, nad morze, gdziekolwiek. Spontaniczne wyjazdy się najlepiej wspomina, zero planów, żywioł, oddech pełną piersią… Ja chyba nie powinnam mieć prawa jazdy, bo jak mnie zacznie gnać po kraju… ;)Pozdrowienia kojące! I spać idź, nauka nie zając :)

  4. ~antylia pisze:

    jak ja Cię lubię :))

  5. ~Mela pisze:

    Najkrócej bym to skwitowała- lubię to, czego nie mogę nie lubić:) Ale to zgroza, jak można ograniczać się do 10 pozycji, mając taaaki wybór! 😉

    • ~Czerwona pisze:

      O, nie wiem, czy każdy by się z tym zgodził, no bo zrywania chwastów jednak można z czystym sumieniem nie lubić ;))) Tak, to był trudny łańcuszek ;D Ale w sumie dobrze sobie czasem uświadomić, że życie nie jest takie złe, skoro tak wiele rzeczy nas cieszy, że aż trudno powiedzieć, co najbardziej… Moje wybory też są losowe i przypadają na ten jeden konkretny wieczór, w którym były spisane. Dzisiaj na pewno dopisałabym, że lubię… wiadomo ;D

      • ~Mela pisze:

        Bo cieszyć się trzeba też umieć, po prostu i zwyczajnie. No wlaśnie, właśnie, jak mogłaś pominąć..! Wiadomo że nie wszystko i nie zawsze sprowadza się do seksu, no ale…;)

        • ~Czerwona pisze:

          To prawda, trzeba umieć się cieszyć. Chociaż czasem tak strasznie trudno, i nie jest to kwestia braku umiejętności… Ale tam. Jutro idę na wesele, to co się będę dołować. Urżnąć się i do przodu ;D Po miesiącu abstynencji urżnięcie się nie będzie trudne, gorzej pewnie z tym przodem, haha 😀 Ale wiesz co, faktycznie sama siebie zaskoczyłam tym brakiem seksu w mej spowiedzi, jak tak sobie teraz nad tym dumam, to aż niemożliwe jest. Chyba dopiszę jedenasty punkt, hahaha ;D

  6. ~dobra wróżka pisze:

    A gdzie seks?:>

    • Czerwona pisze:

      Widzisz, nie ta faza i już się gubię 😉 Z prawdziwym zdumieniem stwierdzam, że przy pisaniu posta o nim zwyczajnie ZAPOMNIAŁAM – niewiarygodne, ale zdarza się nawet najlepszym 😉 Chociaż o łóżku przecież wspomniałam! 😉

  7. ~małarurka pisze:

    Z Twojeje listy wybieram jesien, a lubie to za malo powiedziane :)

    • Czerwona pisze:

      Pamiętam 😉 Chociaż jakoś w tym roku nie potrafię się nią cieszyć dostatecznie mocno, za dużo stresu, nerwów, a za mało radosnych momentów… To nie wina pory roku, oczywiście, niemniej…

  8. ~Mario pisze:

    Najbardziej lubię Czerwoną :)

    • ~Czerwona pisze:

      A ja najbardziej lubię taką odpowiedź ;D Mario, kopę lat! Choć częstotliwość masz jak w zegarku, przyznaję ;P Co słychać? 😉

      • ~Mario pisze:

        Zależy gdzie ucho przyłożyć hłe, hłe :PChu*nia z grzybnią jak to mój brat powiada, choruję sobię od ładnych kilku(nastu) dni przez co cierpi moje życie towarzystko-seksualno-zawodowe. Nie że to się łączy w jedno, tylko taką se zbitke zrobiłem. No i wlaśnie przeczytałem że nie jestem twoim ulubionym czytelnikiem co mnie bardzo ubodło. Jak to? Że nie ja? Że jakiś inny? :PPozdrawiam gorąco, choć za oknem Sybir.( P.S – gdyby ten komentarz pojawił się w 10 egzemplarzach to wszystko wina onetu! :) )

        • ~Czerwona pisze:

          Powinnam się przyczepić i strzelić fochem, że na mój blog wchodzisz wyłącznie z braku innych rozrywek, ale masz dziś szczęście – jestem w świetnym poweselnym nastroju ;P Który skończy się już jutro, kiedy pojadę się zarejestrować na bezrobocie ;DAleż nie napisałam, że nie jesteś moim ulubionym czytelnikiem. W ogóle nic nie napisałam, ponieważ Cię nie było ;PPocieszę Cię, że moje życie towarzysko-seksualno-zawodowe cierpi ze zgoła innego powodu, niemniej znacznie bardziej długotrwałego, więc nie marudź, inni mają gorzej 😉 I się ciesz z tego Sybiru, zawsze to lepiej chorować, gdy za oknem zimno! Aczkolwiek i tak nie zazdroszczę, i zdrowia życzę szczerze, mimo iż liczę się z Twą nieobecnością, gdy tylko wrócisz do żywych ;P Widzisz, jaka żem łaskawa? :)

          • ~Mario pisze:

            ALE ALE…. TO NIE TAK! Ja tu regularnie do Ciebie zaglądam i czytam, jeno nie zawsze mam czas żeby coś naskrobać. Poza tym byłem pochłonięty szukaniem Cie hahah 😀 Śniłaś mi się ostatnio tak fkle 😛 😉 No niby nie napisalaś wprost, ale jakieś tam komplemencicha szły w kierunku innego samca, stąd moje rozgoryczenie i żal. Bu! Że niby mam sie pocieszać tym, że inni mają gorzej? 😛 Wiesz, przynajmniej w jednej z tych trzech sfer moglibyśmy sobie pomóc :> Towarzyską mam na myśli of course! Za życzenia dziękuję, od razu lepiej się poczułem. I obiecuję poprawę w częstotliwości komciowania ;)Powodzenia w urzędzie!

          • ~Czerwona pisze:

            No tak, jaka ja niewdzięczna, Ty czytasz skrupulatnie, a ja tego nie wyczułam dwunastym zmysłem ;P Faktycznie, nie zawsze masz czas ;D Ładny eufemizm Ci wyszedł, nie powiem ;))))Dobrze, dość besztania. I tak w poprawę nie wierzę ;PJakoś się trzeba pocieszać :) Chociaż pisałam to ze swojej perspektywy, gdzie żadne inne pocieszenia już nie działają :)O patrz, a ja miałam nadzieję na jeszcze inną sferę… Zawodową of course ;PW urzędzie byłam tymczasem tylko po formularz, albowiem muszę się głęboko zastanowić, ile chcę zarabiać ;D Hahahhaaa 😉 Ale to jest jednak bardzo przygnębiające miejsce, echh…

          • ~Mario pisze:

            > No tak, jaka ja niewdzięczna, Ty czytasz skrupulatnie, a> ja tego nie wyczułam dwunastym zmysłem ;P Faktycznie, nie> zawsze masz czas ;D Ładny eufemizm Ci wyszedł, nie powiem> ;))))> Dobrze, dość besztania. I tak w poprawę nie wierzę ;P> Jakoś się trzeba pocieszać :) Chociaż pisałam to ze swojej> perspektywy, gdzie żadne inne pocieszenia już nie działają> :)> O patrz, a ja miałam nadzieję na jeszcze inną sferę…> Zawodową of course ;P> W urzędzie byłam tymczasem tylko po formularz, albowiem> muszę się głęboko zastanowić, ile chcę zarabiać ;D> Hahahhaaa 😉 Ale to jest jednak bardzo przygnębiające> miejsce, echh…Ale czy ja Cie kiedyś okłamałem? No powiedz! Czy ja Cie kiedyś oszukałem? 😛 To tak odnośnie tego niedowierzania. Tomasz z Ciebie normalnie :PZamiast sie pocieszać lepiej działać 😀 😉 Co do sfery zawodowej to hmmm… mogłibyśmy znaleźć wspólny język i zakręcić się w okół jakiegoś interesu :) :> PUP to zdecydowanie miejsce depresyjne, szczególnie jak się ogląda tablicę ogłoszeń…

          • ~Czerwona pisze:

            Tak! Obiecałeś poprawę już dawno temu! ;PToteż działam. Niemrawo ale jednak 😉 Tylko że po jednej wizycie w PUPie (jakaż trafna nazwa) mam ochotę raczej wyemigrować do dżungli i żywić się bananami… Byleby mnie nikt nie obrzezał ;PHm, masz na myśli np. produkcję lodów? Podobno bardzo dochodowy interes… ;D

  9. lilejka pisze:

    Lubię pracować w ogrodzie, znaczy babrać się w ziemi, przekopywać, zakopywać przesadzać i wsadzać. A potem przy dobrej herbacie odpoczywać. 😀 I dotykać kartek nowej książki też lubię. I ciepły deszcz. I ten moment, gdy ktoś czeka na kogoś przystanku czy dworcu i się niecierpliwi, że to już zaraz. I jak pachnie skoszoną trawą. I gdy ktoś mi mówi ‚dobrze że jesteś’. I kompot z truskawek lubię. I mój wełniany swetr który zrobiła mi babcia lata temu. I przesiadywać w fotelu pod oknem z którego mam widok na łąki. I długo mogłabym jeszcze wymieniać. 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Każdy by tak mógł wymieniać. I to jest właśnie to najpiękniejsze w tym łańcuszku :) A tej łąki to Ci szczerze zazdroszczę… Tzn. jesienią zazdroszczę, latem bym chyba umarła na katar 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *