O wyższości jesieni

Moja siostra ma fobię. Fobię ćmową. Czyli ogarnia ją szał i histeria, kiedy zobaczy ćmę, choćby i najmniejszą. Wiele razy zdarzało mi się już otrzymywać od niej smsy w okolicach 22:00, żebym przyszła, bo ćma. Ostatnimi czasy jakoś tendencja zmalała, może dlatego, że wyręcza mnie szwagier, który jednak pewnego pięknego, upalnego wieczoru mijającego lata był wyjechany, a ja niestety obecna dwa wejścia dalej. Nie żebym w wejściu nocowała, tak po prostu sobie mieszkamy w pobliżu, co okazuje się czasem przekleństwem, ponieważ – tegoż właśnie pięknego, upalnego wieczoru otrzymałam dobrze znanego smsa treści: „Śpisz już czy możesz przyjść? Ćma jest”, do zlikwidowania, w domyśle. Tym razem godzina była 00:00, młoda całkiem, to poszłam. Drzwi od pokoju zamknięte, w środku śpiący dwuletni siostrzeniec i nadgryziona kolacja, zaś siostra, zabarykadowana w kuchni, wydała mi tylko instrukcje, gdzie ostatnio ćmę widziała i że ogromne bydlę jest. Wlazłam zatem w paszczę zła. Ćma, spasła zaiste, swoim zwyczajem latała wokół światła, niestety tuż przy suficie. Wdrapałam się na kanapę i z poczuciem beznadziejności zrobiłam skomplikowaną figurę taneczną, wyrzucając ciało ku górze i klaszcząc rękoma w celu złapania biednego stwora. Po kilku próbach ćma się wycwaniła i poleciała nad stół.

Z westchnieniem przerzuciłam swe stare kości na krzesło i powtórzyłam manewr, odbicie, klaśnięcie, ćma w rękach, o!… była. I znów odleciała, tym razem na amen. Gdzieś. Nie-wiadomo-gdzie.

Kurwości no, gdzie ja ją teraz znajdę wśród tych wszystkich bibelotów, pomyślałam, a do głowy zaczęła się natrętnie pchać myśl, podsuwająca ominięcie prawdy i stwierdzenie, że ćma wyleciała, nie mówiąc, dokąd. Tzn. ja bym nie powiedziała, dokąd, co nawet byłoby zgodne z prawdą, skoro tego nie wiedziałam. W głupiej uczciwości poszłam jednak do kuchni i oznajmiłam w przestrzeń „Jędza się schowała i pewnie śpi”, pełna nadziei, że rodzona ma w łaskawości swej powie „no dobra, przeżyję”. Gówno tam, do ręki wsadzono mi ścierę na kiju, po czym zostałam brutalnie wepchnięta z powrotem do pokoju, zamknięta w koszmarnej duchocie, albowiem otwarcie okien zostało kategorycznie zabronione, gdyż mogły wlecieć kolejne fobiogenne stwory, a nikt w tym domu od lat nie pomyślał, do czego służą firany, i jęłam pełnić rolę jakiejś cholernej spoconej pokojówki. Odkurzyłam im normalnie wszystkie półki, książki, pościel wytrzepałam, podłogę zbadałam centymetr po centymetrze, wszystko razem potrwało jakieś pół godziny, na nic. Cholera przycupnęła i nawet sztuczki świetlne typu cykliczne włączanie i wyłączanie wszystkich lamp nie pomagały.

Kiedy miałam już wychodzić, by obwieścić kapitulację, do pokoju wkroczyła siostra. Heroiczny ten czyn ozdobiła profesjonalną zbroją, czyli bluzą z narzuconym szczelnie i zasznurowanym na łbie kapturem oraz rękawami nasuniętymi na dłonie, w których widniała dziecięca łopatka do piasku. (Łopatka miała służyć do przerzucania barłogu, który uczyniła wcześniej siostra, niechybnie z okazji wizyty intruza, a doprawiłam ja, podczas prac pseudoporządkowych). Posiłki wpłynęły na stan sytuacji o tyle, że w wyniku mego głupawkowego chichotu obudził się siostrzeniec, i gdy przeczesywałyśmy jego łóżeczko, spoglądał na matkę i ciotkę ze zgrozą i w kompletnej, nienaturalnej ciszy. Prawie czułam, jak diagnozuje w myślach: „No debilki”.

Pół godziny później nadal nie spał, podobnie jak i my, w przeciwieństwie do ćmy. W końcu się wkurwiłam ostatecznie, wlazłam znów na łóżko, dalej na poduszkę i jeszcze jedną, chwiało się to wszystko niemożebnie, podskoczyłam, ryzykując zdrowiem i życiem, i dojrzałam jakiś ciemny kształt na najwyższej półce. Którą zresztą obmiatałam wcześniej 437437321 razy, ale nic to, obmiotłam z nadzieją i teraz. Iiii….
… victoria!!! Siedziała tam, flądra jedna!
W tymże momencie rycerz w zbroi zaskakująco zręcznie i ze wściekłym jazgotem siostry wyleciał z pokoju, ćma wyleciała na łóżko, zaś ja pomogłam jej wylecieć na dwór, po czym powiedziałam siostrzeńcowi „To ci się tylko śniło” i wyleciałam do domu.
A w domu latał komar.

I jak tu się dziwić, że wolę jesień.

PS. Siostra zwierzyła mi się potem, że od tamtego dnia jej dziecko czasem podchodzi do niej i mówi z lubością: „ĆMAAAAA!”.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

43 odpowiedzi na „O wyższości jesieni

  1. ~M. pisze:

    Pierwszy! 😀 P. S. Jeszcze nie przeczytałem wpisu…Pozdro czujne!

  2. ~M. pisze:

    To teraz bardziej merytorycznie. Po pierwsze-ma siostra Twa problem, poważny, to już fobią zalatuje. A kogo by zawołała w razie nieobecności męża i Twojej? Rodzice biegaliby po osiedlu w nocy? Miałem raz spotkanie na działce z ćmą-gigantem, miała wielkość małego wróbla, odwłok duży i gruby, np. jak kciuk. Jak we mnie pacnęła w tym swoim podświetlnym szale, to było czuć wyraźnie uderzenie. Na koniec-nie wiem czy wiesz (lub Twoja siostra)-na ćmy bardzo dobrze działają trutki na komary, wspominane już kiedyś elektrofumigatory. Ćmy padają jak muchy…Pozdrowienia merytoryczne.

    • ~Czerwona pisze:

      O, to muszę jej ten patent sprzedać, może się wreszcie odczepi 😉 Też właśnie nie wiem, co by zrobiła, chociaż moim zdaniem najprościej byłoby założyć firany, zasłony czy cokolwiek… Ogólnie fobia moim zdaniem dość dziwaczna, no bo co takiego złego jej zrobiły te niewinne, mięciutkie stworzonka? Ani nie gryzie, ani nic… Z drugiej strony ja w dzieciństwie bałam się zielonych szyszek, a szyszki tym bardziej nie gryzą, ani nawet do domu nie wpadają ;D No cóż, każdy ma swojego mola… Najwyraźniej ona odbiera to powiedzenie dosłownie ;D Pozdrowienia fruwające 😉

      • ~M. pisze:

        Doprecyzowując: po włączeniu do gniazdka tej elektrotrutki, po ok. 90 minutach ćmy spadają z sufitu jak podcięte. Podrygują jeszcze na podłodze i koniec. Komary też uciekają i zdychają. A na muchy, o dziwo słabo to działa… Za duże bestie chyba są?Pozdro entomologiczne!

        • ~Czerwona pisze:

          O rany, to chyba jednak nie jest najwłaściwsze rozwiązanie, bo moja siostra nie dałaby rady oglądać jakiejkolwiek ćmy 90 minut ;D Właśnie chciałam napisać, że akurat muchy mi mało przeszkadzają w nocy, ale dzisiaj rano jedna taka tłukła mi się po szybie, wstałam nieprzytomna, zamordowałam ją i poszłam dalej spać, i prawdę mówiąc przypomniałam sobie o tym dopiero teraz ;DA z innej beczki – widziałeś dziś w Wiadomościach czy Faktach ten filmik ze szwajcarskim ministrem finansów w roli głównej? http://www.youtube.com/watch?v=E5agWxzWTsc&feature=player_embeddedOdlot ;D Popłakałam się ze śmiechu razem z nim :)Pozdrowienia zadziwione :)

          • ~M. pisze:

            Może mieć włączone profilaktycznie, większość odleci, a co wleci to padnie. Przez te 90 minut może spać np. w fotelu w innym pokoju… A filmik widziałem, gość miał totalną śmiechawę. Widzisz co z ludźmi robi prawo podatkowe? To jest tak chore, aż śmieszne…Pozdrowienia pogościowe.

          • Czerwona pisze:

            I tak zazdroszczę, u nas dzisiaj wszyscy byli klapnięci i zatroskani… Ale jeszcze tylko inwentura. I koniec mojej wielkiej kariery w sieci komórkowej :DPozdrowienia… takie trochę melancholijne, wspominkowe, ale też i w sumie a poczuciem ulgi…

          • ~M. pisze:

            Klapnięci, zatroskani, inwentura (co to?). To wszystko w związku z pracą?Pozdro z kodem?

          • ~Czerwona pisze:

            No tak, zatroskani sprawami pracy, inwentura, bo odchodzę… A pełno rzeczy się nie zgadza i nie wiadomo, co z tym fantem zrobić. Ale będę się tym martwić za dni parę ;)Pozdro odpoczywające!

  3. ~enigma pisze:

    Rozumiem, że pająki mogą wywoływać mieszane uczucia estetyczne, ale ćmy to miłe stworzonka… prawie motyle o uboższej szacie :) Podziwiam bojowej gotowości do nocnych poszukiwań.

    • ~Czerwona pisze:

      Też mnie to zawsze zastanawia, co jej taka ćma mogła zrobić, że się to w fobię rozwinęło. Przecież one są takie mięciutkie, milutkie w dotyku i fokle :) Siostra tłumaczy to wstrętem do ich odwłoka, jednak ja tego chyba nigdy nie pojmę, przecież znacznie gorsze są osy, mrówki czy właśnie pająki… Ciekawe, co będzie, gdy się przeprowadzi do domu na wiosze. Już współczuję sąsiadom ;D

  4. ~antylia pisze:

    U mnie od zabijania pająków, os i wywalania chrabąszczy jest tatko :DD

    • ~Czerwona pisze:

      Ale to są zrozumiałe powody, a co komu może taka ćma zrobić? Nawet hałasu nie narobi 😉

      • ~antylia pisze:

        Ale siostra się boi :)) Przeczytałam komentarz Cocaine… weź Ty zmień zawód na łapaczkę ciem (do licha, jak to się odmienia?) 😀

        • ~Czerwona pisze:

          No chyba ciem ;D Głupkowate słowo, prawda? 😉 Żeby jakaś gwiazda filmowa się bała, to bym bogata była, a tak to wszystko wolontariat 😉

  5. ~przekora pisze:

    ja tam nie mam problemu ani z muchami, ani z komarami, ani z cmami i o dziwo pająkami tez nie. mój kochany kotek bohater!! Chociaż jest jedna mucha cwana, co tylko na suficie siada ale cierpliwy kotto potrafil pół dnia obserwowac i w końcu i tak, i tak złapac!

  6. genever@op.pl pisze:

    hmm…, tez mam taka fobie i rozumiem twa siostre, zaluje tylko, że moja sie tak nigdy nie poswiecala dla mnie….;)

    • ~Czerwona pisze:

      Ale że też na ćmy?? Rany, skąd Wam się to wzięło, przecież to takie miłe stworki są :) Mam nadzieję, że ona to docenia, jak również fakt, że nie działa to w drugą stronę, czyli że sama nie musi mi niczego z domu wywalać 😉

      • ~anka pisze:

        powiem tak, cmy jako owady sa dla mnie naprawde piekne lubie patrzec na barwe ich skrzydel na wzory.., magia, ale moment w ktorym odrywaja sie od sciany tudziez lampy i na oslep leca na mnie doprowadzaja mnie do wrzasku i szalu, mam wrazenie, że robia sie ich miliony i że są slepe i ze we mnie wleca i ze mnie dotkna… aaaaaaaaaaaa!!!!!

        • ~Czerwona pisze:

          Nie no, to moja siostra ma gorzej, dzisiaj uciekała z wrzaskiem i skryła się pod śpiworem, żeby ich nie widzieć, więc raczej nie docenia ich piękna ;D Zawsze ma to samo wyjaśnienie – „bo one mają taki tłusty odwłok…” :) Ja tam się boję tylko tego, co mnie potencjalnie może użreć. A kto słyszał, żeby motyl kąsał? :)

          • ~anka pisze:

            hi hi;) wygląda groźnie choc kosmata jest, a to co kosmate bywa potulne…;) babska logika;) co nie zmienia faktu, ze dopoki nie odrywaja odwlokow od powierzchni na ktorej przebywaja jest ok, kiedy widze machajace skrzydelka… wybacz, ze to napisze … ale z powodu samowystarczalnosci przymusowej odpalam odkurzacz i krzycze giń w czeluściach!!! brr.., az mnie otrzepalo na sama myśl

          • Czerwona pisze:

            No nie, a mi żal nawet wielkich soczystych pająków, gdy je wciągam odkurzaczem… Sadystko 😉

  7. Ken_G pisze:

    I skrzywiły dziecku psychikę… ;D

    • ~Czerwona pisze:

      Ja się nie poczuwam, byłam tylko wykonawcą 😉 Poza tym ocaliłam ćmie życie, dziecko powinno się uczyć właściwych postaw 😉

  8. ~anewiz pisze:

    Kurcze no,każdy ma jakieś fobie. Myślę, że zdrowe jest to nawet bo kim jest człowiek co to żadnych fobii nie ma? Ja na przykład panicznie boję się ptaków od zawsze- dopiero niedawno się dowiedziałam, że to nie jakieś dziwactwo ale zwykła fobia, która nawet już ma swoją nazwę. Ale za to dzięki takim fobiom możemy poczuć się naprawdę bezpiecznie z kimś kto nas przed tymi fobiami broni :)

    • ~Czerwona pisze:

      Haha, no nie wiem, czy fobie są zdrowe ;D Ale spoko, ptaki, ćmy, ja się boję mrówek i os, a teraz z wikipedii dowiedziałam się, że jest odontofobia, to też moje ;D, To wszystko jednak nic w porównaniu z erytrofobią – lękiem przed czerwonymi przedmiotami. No błagam! 😉

  9. ~Cocaine pisze:

    Jak dobrze, że u mnie też łapałaś ćmy, sama bym sobie z nimi nie dała rady 😀

  10. ~dobra wróżka pisze:

    Ale co złego w ćmach, prócz tego, ze brudzą?:P

  11. ~ciemna pisze:

    Ja ją rozumiem, ja się ciem, ćmów, czy tego całego, jakkolwiek odmienianego, ustrojstwa boję po prostu jak niczego innnego. Dlatego latem to ja mam moskitierę, którą w sklepie w oknami kupiłam, wklepiam i nic mi nie wlatuje, bo bym chyba zaczęła się drzeć na całe osiedle… a w nocy to nie wypada ;p

  12. ~margolka pisze:

    Rozumiem Twoją siostrę, bardzo, bardzo ją rozumiem. Z tą tylko różnicą, że ja tak reaguję na pająki. Identyko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *