Chryzantemy złociste

Dla wprowadzenia się w odpowiedni klimat na początku włączamy INTRO.

W trakcie czytamy.

Kurwa no.

W sumie najchętniej skończyłabym na tym jednym zdaniu, które jest uniwersalne jak zawsze, ale może jednak nie skończę. Tak więc kurwa no, bo chora jestem. Cieknie mi z nosa, oczu, kicham jak opętana, i jakkolwiek przywykłam już do bycia wielce pociągającą, tak kaszel, zapalenie pęcherza i oczekiwanie na jebany okres to bonus zdecydowanie nazbyt szczodry, bym mogła przejść nad nim do porządku dziennego.

Kurwa no. PMS z takim stadem dolegliwości, tego jeszcze nie miałam. Irytuje mnie nawet fakt, że na niebie jest chmura, a powinno być dużo chmur i lać, żeby mnie irytowało wilgocią jeszcze bardziej, chociaż nic mnie bardziej nie irytuje, jak słońce, gdy ja leżę w łóżku.
Irytuje mnie też, że mój mózg chce spać, a ja nie chcę spać, ponieważ po spaniu jestem w jeszcze gorszym nastroju, jest mi gorąco i spocono, poza tym on wcale nie śpi, tylko lęgnie jakieś bzdury typu Włoch hodujący w autobusie kurę, która ma grać w „Epoce lodowcowej”, widział kto kurę w „Epoce lodowcowej”?! Absolutnie na pewno. Rany, co za gówno no.

Kurwa no. Normalnie sobie miejsca nie mogę znaleźć, chociaż leżę w łóżku. Ale w tym łóżku mi źle, więc siadam, a jak siadam, to mi się chce spać, się kładę i mi znów źle, i kurwa no nie mogę się zdecydować, czy czytać, czy coś oglądać, ostatecznie tylko myślę nad tym, jak bardzo jestem nieszczęśliwa, i tak mi mija trzeci dzień z rzędu, do cholery. Trzy dni stracone na takim szajsie, kiedy mogłabym, no nie wiem. No kurwa no, nawet nie wiem, co bym mogła, zaraz sobie chyba łeb aż do szyi obetnę, tak mnie wkurwia!

I chłopa mi brak.

Wyłączamy INTRO, idziemy do komentarzy, starannie pozbywamy się z nich stwierdzeń tabu typu „jak dobrze że nie mam PMS”, „a ja jestem w środku cyklu”, „a ja nie mam i nie będę mieć PMS, bo jestem facetem, „o Boże, ty to masz przesrane”, za to mile widziane są zdania „wiem, co czujesz, też mnie boli jak złe i mam wkurwa, i chodzę do pracy/szkoły/nie mam z kim spać”, Czerwona zaś grzecznie dziękuje za uwagę.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

60 odpowiedzi na „Chryzantemy złociste

  1. ~wiedzma (jakos nie moge sie przyzwyczaic) pisze:

    Znam ten bol (pms) i ta piosenke 😉 Nawet sie jej nauczylam grac na gitarce 😉 To moze sobie kup jakas flaszke, bedziesz miala do czego wstawic te chryzantemy ;p PS. Tez jestem przed i tez sie wkurwiam na siebie, tak zeby Ci bylo razniej ;D Sama nie jestes…PS nr II- podobno seler naciowy jest swietny na te wszystkie dolegliwosci 😉 …. ale w twoim przypadku to nei wiem czy bedzie dobry, bo to podobno afrodyzjak jest…

    • Czerwona pisze:

      Haha, nie mogę kupić flaszki, bo z domu się nie ruszam, a nawet gdyby, to bym ją pewnie wychlała, co by raczej nie było wskazane ;D Ooo, super, takie komentarze lubię 😉 Seler naciowy, powiadasz… Ale jak go stosować? Nie wiem dlaczego, ale miałam wizję nacierania się nim ;D Spoko, chwilowo mi się odechciało seksu na rzecz przytulania, zgroza…

  2. ~antylia pisze:

    Kutwa no, a ja mam okres i się czuję taka przejechana jak przez czołg. I kutwa też nie wiem co mi jest, nie wiem co mnie wnerwia, ale ewidentnie coś jest na rzeczy… No, to kutwa łączę się z Tobą w bólu i se też łeb utnę. Będzie Ci raźniej, co nie? :))A tak w ogóle… czuję się po tej notce jakbym dzień świra obejrzała…

    • Czerwona pisze:

      To sobie wyobraź jak ja się muszę czuć, czując to w sobie ;D A już niedługo też poczuję się przejechana i… Boże i tak w kółko… I nawet nie ma durnego faceta, który by chociaż poudawał, że cierpi ze mną. Słowo daję, oni też powinni mieć okres i wszystko inne! Złooo ze mnie wylazło ;P

      • ~M. pisze:

        Protestuję przeciwko „durnemu facetowi” z powyższego komentarza! ;-DTym razem tu nic nie będzie!

        • Czerwona pisze:

          Haha, tak się zastanawiałam, czy jeszcze czytasz te wszystkie komentarze ;D No nie denerwuj się, bardziej mi chodziło o potencjalnie wnerwiających facetów, Ty jesteś poza wszelką wątpliwość wspaniały i nigdy byś się z mojego PMSu nie naigrawał, no nie? :))))Buzi na zgodę :)

          • ~M. pisze:

            :-) Zazwyczaj czytam komenty, a jak brak czasu to choć omiotę wzrokiem. Na pewno bym się nie naigrywał z peemesu, pewnie bym Cię przytulił lub uciekł, w zależności od fazy ;-)Pozdro na zgodę! :-* też!

          • ~Czerwona pisze:

            Ja Cię podziwiam, naprawdę, ale to już Ci pisałam, nie będę się powtarzać 😉 I się tylko zastanawiam, jak taki empatyczny facet się uchował na tym świecie i jeszcze nie jest usidlony 😉 To pozostanie chyba zagadką ludzkości, oczywiście dopóki taki uchowany będziesz ;DDobra, czyli jak powiem, że już mi lepiej, humor mam doskonały (chociaż do ciągle PMS), to przytulisz? Ryzykant ;DUfff, zgoda buduje… 😉 Pozdrowienia wesołe :)

          • ~antylia pisze:

            wow.. ze świecą takiego szukać, który przytuli kiedy kobieta ma pmsa 😀

          • ~Czerwona pisze:

            Zwłaszcza gdy jednak zdecyduje się uciec ;D

          • ~M. pisze:

            Empatyczny mówisz? A wiesz, coś w tym jest, wydaje mi się że inteligencja emocjonalna jest moją mocną stroną, mocniejszą niż intelekt, choć na ten też nie narzekam. Wyczuwam emocje i stany psychiczne u ludzi, staram się dużo słuchać, choć czasu najczęściej na to brak. Np. gdy widzę, że koleżanka w pracy czymś się martwi, nie lecę od razu z tym denerwującym „co się stało”, tylko biorę jej dłoń do ręki i pytam się czy mogę jakoś pomóc. I jak to zazwyczaj działa… Jednocześnie o dziwo nie mam wielu znajomych i przyjaciół, nie lubię takich szybkich i hałaśliwych znajomości, domu ciągle otwartego. Z resztą nie mam na to czasu. Dlatego też do tej pory nie pojawiła się ta jedna, jedyna, bo sytuacja i brak czasu nie dają ku temu sposobności…PS. Jutro chyba podadzą wyniki z podatków :-///Pozdrowienia zmartwione…

          • ~M. pisze:

            Empatyczny mówisz? A wiesz, coś w tym jest, wydaje mi się że inteligencja emocjonalna jest moją mocną stroną, mocniejszą niż intelekt, choć na ten też nie narzekam. Wyczuwam emocje i stany psychiczne u ludzi, staram się dużo słuchać, choć czasu najczęściej na to brak. Np. gdy widzę, że koleżanka w pracy czymś się martwi, nie lecę od razu z tym denerwującym „co się stało”, tylko biorę jej dłoń do ręki i pytam się czy mogę jakoś pomóc. I jak to zazwyczaj działa… Jednocześnie o dziwo nie mam wielu znajomych i przyjaciół, nie lubię takich szybkich i hałaśliwych znajomości, domu ciągle otwartego. Z resztą nie mam na to czasu. Dlatego też do tej pory nie pojawiła się ta jedna, jedyna, bo sytuacja i brak czasu nie dają ku temu sposobności…PS. Jutro chyba podadzą wyniki z podatków :-///Pozdrowienia zmartwione…

          • ~Czerwona pisze:

            Cholera, zazdroszczę im współpracownika ;)Też tak nie potrafię, czasem nawet sobie wyrzucam, że za mało otwarta jestem, że mój dom nie tętni życiem i że na własne życzenie czasem nie mam z kim porozmawiać, ale… nie umiem tak i tak naprawdę nie chcę. Dom to dla mnie oaza wolności i nie wpuszczam do niej byle kogo. W ogóle mam wrażenie, że coraz bardziej skryta się robię i tak samo, jak do domu, nie wpuszczam też byle kogo do swojego życia. Nie jestem pewna, czy to dobra tendencja… A czas… Czas na miłość się zawsze znajdzie, pod warunkiem, że damy jej szansę. I że jest komu ją dawać :) Ja powoli czuję, że już mogłabym, że wracam do chęci dzielenia się sobą z kimś, ale wiadomo – to nie takie proste. A z kolei za bardzo się jeszcze boję, żeby samej coś ruszyć, wyjść do ludzi, jak to się mówi, w jakikolwiek sposób. Kurcze, masz w sobie coś, co sprawia, że człowiekowi chce się zwierzać :) Współczuję, bo pewnie strasznie się musisz nudzić, czytając to 😉 Trzymam kciuki nadal, chociaż niezmiennie uważam, że to niepotrzebne :) A tak fokle – widziałeś mecz? Ja nie oglądałam, bo zbyt się denerwowałam, ale trafiłam na dwa gole – nasz i ich 😉 Sprawdzałam tylko wynik co jakiś czas, i ku swojemu zdumieniu po meczu dowiedziałam się o remisie. Jesteśmy wielcy!!! ;DPozdrowienia od wiernej kibicki (i Lecha, i Twojej ;))!

          • ~M. pisze:

            1. Klienci po porady też wolą przychodzić do mnie-po części wynika to też z tego, że mam więcej czasu niż radcy…2. Czytać Ciebie i się nudzić? Nigdy…3. Meczu nie widziałem, zapomniałem, pisałem opinie, zerkałem na House’a. Ale gratuluję, zawsze to jakiś promyk nadziei dla polskiej piłki…4. Liczę na Twoją moc, pomagaj z sił całych, bo tym egzaminem chcą nas przetrzepać :-/Pozdrowienia choć zmęczone, to zawsze wierne.

          • Czerwona pisze:

            Więcej czasu masz? Dobre sobie :) A ja mam ostatnio wrażenie, że przynudzam… To pewnie przez to, że tydzień siedziałam murem w domu i wszystko mi się znudziło 😉 Trzymam mocno ciągle! Znaczy kciuki ;))) Pozdrowienia niezaspokajalne 😉

          • ~M. pisze:

            Dzięki za kciuki, ale niestety nie udało się, 2. Pierwsze 2 na aplikacji, teraz poprawka… A po drodze jeszcze inny exam. Trzymaj kciuki, by mi sił starczyło…Pozdrowienia smutne :-/

          • ~Czerwona pisze:

            Cholera… Ale wiesz, zdarza się nawet najlepszym… Tulę no :( Następnym razem się uda, chociaż wiem, wiem, masakra jest uczyć się tego na nowo… Wszystko przez tę moją chorobę, teraz będę trzymać znacznie bardziej efektywnie 😉 Za to Ty zrób coś dla mnie i ODPOCZNIJ! Inaczej nawet moje kciuki nie zdadzą się na nic, przecież Ty mi padniesz z przepracowania :(Pozdrowienia relaksujące!

          • ~M. pisze:

            :-* W ramach odpoczynku obejrzałem sobie film na laptopie. Jutro może napiszę więcej! Dziękuję, że JESTEŚ…

          • ~Czerwona pisze:

            Nie ma sprawy, też się cieszę, że jestem 😉 Oczywiście w przerwach od momentów, gdy mam co do tego pewne wątpliwości 😀 Co oglądałeś? U mnie czeka w kolejce tyle filmów i seriali, że doprawdy nie wiem, kiedy się z tym uporam. Zwłaszcza że mam raczej fazę na czytanie książek, a poza tym w sumie powinnam się uczyć :/ No i mam ambitny plan łyknięcia troszkę hiszpańskiego, ale to może jak zdam (kiedyś, za lata świetlne ;)) to prawko… Cholera, tyle człowiek chciałby zrobić, a tymczasem… jak przychodzi co do czego to nic się nie chce :) Może gdyby mi się tak seksu nie chciało, to byłabym w stanie uczyć się więcej 😉 I nie mam pojęcia, co dalej z pracą, którą miałam zmienić, a jeszcze ciągle… Boże, jak zawsze gadam o sobie, a przecież to Ty wymagasz teraz wsparcia… No to się już rehabilituję i tylko napomknę, że dziś po raz 234763 ratowałam fantoma 😉 Kurde, mieszkałbyś bliżej, to już ja bym Ci pozwoliła oglądać film na laptopie, no akurat! Dla relaksu to się do kina idzie ;)Pozdrowienia… jakieś tam, bo nadal nie wiem, czy mam doła czy nie ;D

          • ~M. pisze:

            Hej, dziś odpiszę numerycznie:1. Film obejrzałem stary, na świecie Cię jeszcze nie było ;-), ja miałem 2 lata 😀 1980 rok-„Altered states”-„Odmienne stany świadomości”, trochę pokręcony, ale ujdzie.2. Mam tak jak Ty-oczekująca cała masa filmów i seriali, to jest po prostu masakra, kiedy ja to obejrzę…3. Książki, kiedyś-w dzieciństwie, pochłaniałem hurtowo (Pan samochodzik ;-), teraz bidnie w tym temacie.4. Języka hiszpańskiego uczyły się ostatnio dwie moje kumpele z pracy, fajnie leciały po telenowelowemu ;-)5. Prawo jazdy-znając Twój potencjał o testy się nie boję, ale z doświadczeń innych ludzi-ćwicz jazdy, dużo, na najróżniejszych autach (i nie morduj już tak tego fantoma!).6. Dziękuję za to zaproszenie do kina, może kiedyś, w normalniejszym dla mnie czasie…Buzial!

          • Czerwona pisze:

            O, widziałam ten film jakieś 5 lat temu 😉 Rzeczywiście był… dziwny, i z tego co pamiętam jakiś taki dołujący czy niepokojący – zaiste świetny motyw sobie wybrałeś na relaks ;D No jeszcze nie jeżdżę, więc na razie nawet nie wiem, czy w ogóle się do tego nadaję ;D Ja książki nadrabiam, bo od października tak gdzieś do lipca nie mogłam czytać nic dosłownie. Wczoraj liznęłam kolejnego Moore’a, mam jeszcze ich 4, do tego jakiś zaległy Kołakowski, którego zostawiam na zimę, poza tym siostra bardzo dużo książek kupuje, więc na pewno nieprędko wyczerpię to, co mam, że tak ujmę, „na stanie” ;D Trudno, na to się musi znaleźć czas, chwilowo wolę czytać niż oglądać. Chociaż jakbyś do kina chciał, to na pewno bym się skusiła, no ale jak ktoś dziękuje i mówi że „może kiedyś”, to to kiedyś nigdy nie następuje 😉 Ale luz, to byłoby w końcu dla któregoś z nas chyba najdroższe kino w życiu ;)Pozdrowienia… jakieś tam 😉

          • ~M. pisze:

            Pieniądze rzecz nabyta, dziś są, jutro ich nie ma. To tak a propos tego drooogiego wypadu do kina. Niestety jakby chodziło tylko o odległość lub cenę, to byłoby super. Niemniej jednak, kiedyś, w lepszych czasach przyjdzie i czas na kino. To nie było z mojej strony, nie nigdy. Na teraz, na październik priorytetem jest 07.10., a potem 28.10., czyli te cholerne egzaminy. Co będzie dalej, zobaczymy…Pozdrowienia serdeczne i szczere!

          • ~Czerwona pisze:

            To prawda, chociaż ja, jako rodowita Poznanianka, czuję się zobowiązana do posiadania zapasu sianka na czarną godzinę, choćby się waliło i paliło 😉 W takim razie chwilowo kciuki puszczam, żeby mi krew nie odpłynęła 😉 Rany, czuję ten coroczny zew jesienny, by gdzieś wyjechać… Zawsze o tej porze roku mnie nosi. Pewnie dlatego, że i większość wakacji spędzałam zawsze we wrześniu, a w tym roku – lipa. Echhh no ale będzie lepiej kiedyś przecież, prawda? :)Pozdrowienia optymistyczne!

          • ~M. pisze:

            Ja też zazwyczaj urlopowałem się wrześniowo. Lubię, ten ciepły, trochę przejrzały już klimat, nasycone kolory, ciepło ogniska wieczorem, zapach lasu, grzyby. Choć pamiętam i taki urlop we wrześniu, kiedy 2 tygodnie było zimno i lało… A lepiej będzie, na pewno, musi być!Pozdrowienia takie na plus!

      • ~antylia pisze:

        Ehhh chyba pójdę i się rzucę do Wisły 😛 ostatnio wylała, więc jest głębiej 😀

        • Czerwona pisze:

          Wolałabym, jakby było płytko, by byłą szansa na skręcenie karku przed utopieniem ;D Jakoś utopienie i uduszenie to dla mnie niemiłe wizje ;))))

  3. ~przekora pisze:

    to ja ci podpadnę i powiem, że ostatni okres miałam 14 maja;))Boli co nie? Ale wiesz masz przynajmniej realne i ważne powody by jęczec, marudzic i głośno mówic „kur..wa no!”;))buzi

  4. ~Mela pisze:

    Aż strach cokolwiek napisać;) A mówią, że w każdej sytuacji są jakieś jasne strony;) (wiem, podpadłam).

    • ~Czerwona pisze:

      Ależ oczywiście, że są! Np. taka, że kiedy wyrzuciłam to z siebie, od razu wrócił mi humor :) Zawsze głosić będę, że wkurw jest lepszy niż dół – łatwiej go rozpieprzyć 😉

      • ~Mela pisze:

        Aaa, czyli nie jest już tak źle;) Prawda, jak jest dół, to świat wali się na głowę, jak człowiek się wkurzy, to czuje, że sam może ten świat rozwalić;) Ja jestem gdzieś pomiędzy, co też jest wkurzające swoją drogą, albo w ogóle gdzieś na innej planecie;)

        • ~Czerwona pisze:

          Swoją drogą to ciekawe, jak trudno się takiego dziwnego i niechcianego nastroju pozbyć. No przecież to tylko dół lub złość, no… Że mózg sobie z taką bzdurą nie potrafi radzić ot tak, pstryk i już… Tylko trzeba aż durne posty wypisywać 😉

  5. Ken_G pisze:

    No to ja wybieram „chodzę do pracy” i „nie mam z kim spać” ;)))

    • ~Czerwona pisze:

      Prawidłowo! A ja nie chodzę do pracy, sialala ;D I teraz ja jestem denerwująca 😉

      • Ken_G pisze:

        Ja jestem tylko chora i klapnięta – nie wiem czy to może być denerwujące, ale mam to gdzieś ;D

        • ~Czerwona pisze:

          Kurcze, to zazdroszczę, ja się nie umiem tak wyluzować, żeby mieć gdzieś chorobę, zazwyczaj wybija się na pierwszy plan i wtedy należy oddelegować do mnie jedną osobę, która zaryzykuje zdrowiem fizycznym i psychicznym, a resztę odizolować 😉

  6. lilejka pisze:

    Czerwona z całego serca Ci współczuję . 😉 Dzięki Bogu mnie to nie dotyczy i przechodzę to bardzo łagodnie, że nawet nie zwracam na to uwagi.

  7. ~margolka pisze:

    Ej, ale skoro masz energie na takie nerwy, to jescze nie jest z Tobą tak źle :))) Ja we wtorek nie miałam nawet siły się irytować, tylko leżałam i trzęsłam się z zimna albo pociłam z gorąca 😛 Zdrówka życzę, mnie się już poprawia 😉

    • ~Czerwona pisze:

      To prawda, znacznie gorszy byłby dół :) Ja chyba jeszcze w centrum choroby, dlatego dzisiaj korzystam z łóżka, ile wlezie, bo jutro już do pracy :/

  8. dobra_wrozka_22 pisze:

    O ku*wa no. Pocieszy Cię choć trochę fakt, że se przyszłam?:D

  9. ~hanibal pisze:

    O kur*wa no. Wiem co czujesz… 😛

    • ~Czerwona pisze:

      To dziwne, ale chociaż wiem, że jednak raczej nie wiesz, to i tak wolę przeczytać to słodkie kłamstewko niż któreś ze słów tabu 😉 To które z listy wybierasz? :)

      • ~hanibal pisze:

        Lubię robić coś na przekór, więc nie wybieram żadnego z Twojej listy. 😀 Btw:”Kłamstwo to świetna opowieść, którą ktoś zepsuł prawdą.”

        • Czerwona pisze:

          To co wybierasz? Bo nie ma wyboru między czymś a niczym :)Jest kłamstwo i kłamstwo. Ale dopóki jest świetne, nie ma sprawy 😉

  10. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    A ja to normalnie się tak zestrachałam, że nie wiem co napisać … żeby Cię bardziej nie wku_____. Ale wiem co czujesz, bo moje PMS są koszmarne :-((((

  11. ~Little Witch pisze:

    Pocieszy Cię, jak Ci powiem, że mój PMS w tym miesiącu też miał towarzyszy? Otóż gruźliczy kaszel i zielona flegma od czasu do czasu wykasływana. Do tego gorączka, ból gardła i ‚chodzący’ nos (jak mówią Holendrzy), czy ‚biegający’ jak to po ingliszu jest. Jednym słowem usmarkana. Na dodatek pryszcz-gigant na brodzie. A dziś mi lepiej – chorobowo. I właśnie dostałam okres…

    • Czerwona pisze:

      Ja też wtedy dostałam ;D Od razu lepiej, chociaż pryszcz na razie usadowił się koło nosa i nie ustępuje 😉 Gó.wno no!

  12. ~Cocaine pisze:

    Hej, ja też nie mam z kim spać 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *