Łódka ma swój klimat. Ma też i swoje dziwactwa, np. fakt, że zmienia nazwę ulicy ze św. Andrzeja na Andrzeja Struga, w związku z czym wszyscy w skrócie określają ją – uwaga – ulicą Andrzeja. Niekonwencjonalnie A poza tym:
1. Wcale mi nie przeszkadza, iż to szare miasto, ponieważ wcale szare nie jest (mądrość tego zdania mnie samą wprawia w zachwyt), zwłaszcza że Lewa zamówiła dla nas moc atrakcji dodatkowych, np. jarmark wojewódzki, przy okazji którego cofnęłyśmy się w czasie do PRL i aut MO (czyt. emo) – złośliwy by powiedział, że to akurat najlepiej pasujący do tego miejsca ustrój, ja tam nazwałabym je old schoolowym – a my zamówiłyśmy Hanibala i Wróżkę na wieczór. Tak! Udało się!
2. Kolory są, ale skrzętnie zakamuflowane, patrz bardzo bardzo barwne Muzeum Kinematografii z mnóstwem figurek z bajek mego dzieciństwa, np. z Kolargolem, plakatami Przyjaciela Wesołego Diabła, Reksia, i nade wszystko pokazem innowacyjnego wykorzystania anielskich włosów, które ja zawsze wrzucałam na choinkę bożonarodzeniową, a tu proszę:
Ponadto mogłam poczuć potęgę swej firmy-matki, stojąc przy gigantycznym telefonie prosto z planu filmu „Kingsajz”. Potęgę ową poczułam również w klubie, w którym zaserwowano mi całkiem darmową herbatę w kubku z logo mej sieci. Swoją drogą – tak, to zdecydowanie inna mentalność. U nas w Poznaniu może i kolorowo, ale za free dostanie się w najlepszym przypadku po ryju.
3. Łódź tak bardzo lubi swą szarość, że aż pragnie, by odbijała się ona w szybach i potęgowała wrażenie, zatem w dzielnicy z sypiących się kamieniczek tworzy Teatr im. Jaracza, całkiem oszklony. Zresztą mieszkańcy oraz okoliczni ziomale też się w neutralnych odcieniach lubują, czego doświadczyłam nocną porą, gdy zrobiło mi się zimno na sławnym murku, miejscu spotkań kwiatu młodzieży łódzkiej, a Hanibal z wielką ochotą okrył mnie swoją kurtką, utrzymując, że w ten sposób nie zakłócę obrazu miasta jadowitym różem mego płaszcza. To się dopiero nazywa lokalny patriotyzm. Pokarało go jednakowoż, albowiem sam pod spodem miał… nie, nie skórzane szelki na gołe ciało. Tzn. może i miał, ale głównie miał normalnie CZERWONĄ bluzę z kapturem, która nie spodobała się selekcjonerom klubu (oburzające) i tym sposobem wylądowaliśmy w centrum lesbijskim. Szarym, bo z odpadającym tynkiem
4. Nawet kupy, zwłaszcza ptasie, solidaryzują się z szarością, przez co wcale ich nie widać na chodniku, z czego generalnie każde miasto powinno brać przykład, jednak mi się ta idea osobiście nie podoba, ponieważ dzięki niej na jednym takim świeżuchnym guano położyłam swoją torbę, i potem ją wzięłam w objęcia na kolanka. A tak się starałam nie przeklinać.
5. Jednak jestem gotowa się tam przeprowadzić, gdyż Łódź posiada również: cerkiew, która zdecydowanie ma kolory, i to bijące po oczach, palmiarnię(!!), której nie widziałam, ale zdecydowanie jeszcze kiedyś obejrzę, pizzę, która zdecydowanie jest najpyszniejsza na świecie, fontannę, która zdecydowanie bardziej przypomina waginę niż falę, Ogród Botaniczny, w którym zdecydowanie znalazłabym pracę, choćby jako chwastownik, Manufakturę, która zdecydowanie tętni życiem i światełkami, i wreszcie najważniejsze – suche powietrze, w którym moja grzywka nawet w deszczu jest zdecydowanie prosta, bez bawołów i skręceń! Coś pięknego
Ciekawe czy anielskie włosy tez się skręcają pod wpływem wilgoci 😀
Tam na pewno nie 😉 Ciekawe, czy insze włosy się skręcają ;D
Insze to są naturalnie skręcone Przypomniało mi się, jak koleżanka ze studiów wyjechała do domu i jej współlokatorka zaprosiła swojego faceta na weekend. Wraca koleżanka po weekendzie a w wannie pełno poskręcanych włosów łonowych ;D Tak, to było bardzo a propos Łodzi
No a co, miał je sobie wyprostować? ;D Jezu chyba bym się wyrzygała na środek łazienki… I zostawiła ;D No bardzo a propos, przecież łódź się z wodą kojarzy, woda z łazienką, a łazienka z włosami ;D
Niech prostuje, ja się poparzyłam, to i niech ktoś inny się poparzy Mnie się Łódź i tak kojarzy tylko z brakiem wilgoci 😀
Czyli z prostownicą, prostownica z łazienką, łazienka z wodą, woda z wanną, wanna z kłakami i kółko się zamyka ;D
Podejrzewałem, że obarczysz mnie tym klubem lesbijskim 😀 Chciałem tylko Cię trochę ogrzać, a kto mógł wiedzieć, że bramkarz taki strachliwy? :PPowiem Ci to samo co Cocaine: zapraszam ponownie
Pan się pewnie bał, że w środku (oczywiście w celu ogrzania mnie) zdejmiesz kolejne warstwy Może to był obrońca krzyża? ;D Nie omieszkam z niego skorzystać Tzn. z zaproszenia, nie z krzyża 😉
Może chcieli wszystkie w okolicy oszklić tylko się rozmyślili i ten jeden się tak ostał. 😛 A dla mnie Łódź to za szara jednak jest nikt by mnie siłą do przeprowadzki nie zmusił. 😉
Ja nie mam wielkich wymagań, chociaż w tajemnicy przyznam szczerze, że po wjeździe do Poznania mordka mi się jednak uśmiechnęła na widok naszych ulic 😉 Ale trzeba w życiu widzieć pozytywy, no nie?
Dobra, to ja nikomu tego nie zdradzę. 😛 I ‚nie ma to jak w domu’ znowu się sprawdziło. 😉 A to nie tylko można, ale też trzeba. 😀
No więc mówię, że trzeba 😉
Ty lepiej powiedz kiedy na pierniki wpadniesz 😀
Wiesz, u nas też je sprzedają ;D A tak serio to być może w październiku, chociaż nie chcę nic mówić, bo mogę zwyczajnie nie wyrobić z siankiem… Po powrocie z Łódki zajrzałam na konto i się załamałam 😉
Ale w Piernikowie smakują inaczej przecież :DWiem jak to jest z kasą, tak się zastanawiam czy dojadę jesienią do Poznania, bo takie nieśmiałe plany były, ale żebym ja tylko mogła przewidzieć sytuację finansową za miesiąc hehe.
No na pewno, to tak jakby ktoś jadł rogale marcińskie gdzieś indziej niż w Poznaniu i w dodatku w dzień inny niż 11 listopada 😉 Ale chętnie napiszę coś o Toruniu, więc miejmy nadzieję, że już niedługo
A ja Ci chętnie pokażę Kopernika 😀 A tak w ogóle, toć nie masz tam tak daleko przecież nod obra, już nic nie mówię, w razie czego dajesz cynk i przyjeżdżam
No wiem, że niedaleko, ale grosz do grosza… W te wakacje miałam kilka krótkich wyjazdów, co wypada znacznie drożej niż jeden długi 😉
A to też racja jak się podliczy wszystko do kupy, to duża ta kupa wychodzi. Ale wiosną to Ci nie podaruję, zacznij już zbierać lepiej 😀
kurde ja z pobytu w Łodzi to pamiętam tylko bieliznę Maćkowiaka 😉
O, to, widzę, głęboko tę Łódź poznałaś ;D
Matko, Ty już chyba całą linkownię nawiedziłaś, albo ona Ciebie, tego lata, no prawie całą;) A właśnie pisałam u Cocaine, że Łódź szara jest.
Całą to nie… Ale faktycznie, sporo ludka już spotkałam I dobrze, niby czemu to miałyby być tylko internetowe znajomości? Przynajmniej świata sobie obejrzę ;D Teraz muszę wytypować kolejną osobę do najazdu ;D A Łódź, no szara, ale w szarości większa radość z wyłapania kolorowej perełki
Pewnie że dobrze, nawet bardzo dobrze:) Na jakiej zasadzie typujesz, losy ciągniesz?;)Prawda, a tak w ogóle do szarości niemal wszystko pasuje, zwłaszcza róż:)
Pytam, kto ma nocleg dla mnie i Cocaine, potem samo pójdzie ;D I pomyśleć, że kiedyś nie lubiłam szarości, a to taka dobra baza
To kiedy się przeprowadzasz?I gdzie Twa mądrość buddyjska nowa? 😛
Dajta mi pracę w swojej palmiarni, to przyjadę od razu, nawet bez bagażu ;D A mądrość poczekać musi, bo pierwsza w kolejce będzie nieco inna
przed chwila kocham Poznan teraz Łódź… serce kobiety nie sługa;) ech… podrózniczko;)
Ej ej, jeszcze jej nie kocham, to tylko chwilowe zauroczenie, nie można go porównywać z głęboką miłością do Poznania ;D Spoko, w Krakowie też zakochana jestem ;D
no mówie serce nie sługa a ty bardzo kochliwa he he;) jedź na Hel tam serce zostaje, moje zostało;)
Jeszcze powinnam w każdym miejscu faceta mieć ;D
zakochałaś się czy jak? aż taka ładna to Łódź nie jest ale imprezy mają cudowne
Jestem optymistycznie nastawiona po prostu 😉 Mimo że na imprezie wytrzeźwiałam i raczej na razie mnie nie zachwycają, zwłaszcza w klubie lesbijskim ;D