Zabawne, w Krakowie byłam chyba z 10 razy, a tak naprawdę widziałam za każdym razem to samo. Być może dlatego, że miasto traktowałam jako bazę noclegową przy wyjazdach do innych, dalej wysuniętych na południe miejsc. Tym razem wybrałam się z siostrzyczką stricte na zwiedzanie i oto, czego się nauczyłam:
1. W Polsce lato upływa nie tylko pod hasłem „roboty drogowe”, ale też „roboty wszelakie”. Innymi słowy to, co stanowi największą atrakcję, obowiązkowo musi być zakryte burą płachtą, a już najbardziej cieszy, gdy się tę płachtę wywiesi w samym apogeum wakacji, lata i ilości turystów. Co tam, wszak i tak przyjadą, więc czym tu się przejmować, że zdjęcia im wyjdą brzydsze, phi?
Kur…, ja wiem, pogoda i te sprawy, ale na litość boską, muzeum od środka chyba nie jest uzależnione od pogody… A tak chciałam zobaczyć Damę z Łazuczką ;P
2. W dawnych czasach Niemcy trzymali w swoich kredensikach figurki z różnymi postaciami obrazującymi polską szlachtę. Podobno dużą frajdę im sprawiało zabawianie się tymi figurkami. Pani przewodnik nie sprecyzowała jednak, na czym dokładnie te zabawy polegały.
3. Również w dawnych czasach żelazko działało na zasadzie – podetknij ciuchy pod coś zajebiście ciężkiego, najlepiej ładnie urzeźbionego, żeby wyglądało na fachowe, poczekaj dwa dni, a potem wyjmij. Satysfakcja gwarantowana.
Życie musiało wtedy płynąć zdecydowanie wolniej… (zwłaszcza że mało kto dożywał 50tki)
4. I (dla odmiany) w dawnych czasach na wszystkich obrazach, przedstawiających małych chłopców (np. przyszłych królów) obowiązkowo musiał być namalowany piesek. Dlaczego? Ano dlatego, że wtedy wszystkie dzieci ubierano w kiecki, tak więc jakoś trzeba było odróżniać płeć męską od żeńskiej. Dziewczynki też miały jakiś atrybut, ale już nie pamiętam, co to było. Swoją drogą kto by pomyślał, że po tylu latach krzywdzenia chłopców to kobiety będą musiały walczyć o swoje prawa.
5. Nie znam się kompletnie na historii, na szczęście jest nas więcej, ktoś (konkretnie Michał Ogórek i Adam Pękalski) o nas pomyślał i specjalnie dla wszystkich, którym się kiełbasi chronologia mordów i kolejnych koronacji, sporządził „Poczet królów polskich” na wesoło. Zamierzam go wykuć na pamięć, choćby dla samej przyjemności cytowania m.in. tego, co następuje: „Co by nie zrobił Władysław Laskonogi, to i tak jesteśmy mu winni wdzięczność, ponieważ umarł bezpotomnie, dzięki czemu zmniejszył choć odrobinę liczbę kandydatów do tronu w Polsce. Z czego wynikała jego bezdzietność? Czyżby – że tak nieco ryzykownie zażartujemy – sztywne miał tylko nogi? Otóż nie wydaje się. Można wręcz przyjąć wersję odwrotną, że jego przydomek pochodzi od lasek, którymi się interesował – dosłownie – aż do śmierci. Zginął bowiem podczas próby gwałtu na jakiejś dziewczynie w Środzie Śląskiej. (Jest to zresztą jeden z nielicznych polskich – że tak znowu ryzykownie stwierdzimy – wkładów w historię tego miasteczka.) Zabiła go więc – prawdopodobnie goła – kobieta. Laskonogi zginął zatem również jako Laskonagi.” Zapamiętuje się troszkę łatwiej niż w szkole, prawda?
Żeby to nas w szkole uczuli o jakimś Laskonogim Piesek jako atrybut? Jasne… Już ja podejrzewam, do czego te pieski słuzyły…
Żeby ten Laskonogi był tak ważny jak Kazik, to by się z chęcią wszystko zapamiętywało ;D Tobie to tylko jedno w głowie 😉
Dlatego tak lubiłam właśnie mojego historyka z gimmnazjum, bo dorzucał takie śmieszne historyjki i człowiek od razu kojarzył wszystkie fakty przy odpowiedzi. 😉 Ale do dat t onigdy nie miałam głowy i tak mi już zostało. 😛
U mnie czasem też dorzucali, ale wtedy jeszcze nie prowadziłam bloga niestety, więc niezapisane poszło w niepamięć 😉 A do dat to ja akurat zawsze miałam smykałkę, w przeciwieństwie do mojego szwagra, który stwierdził ostatnio, że pamięta tylko jedną – 1415. Ciekawe co wtedy się wydarzyło, piąta rocznica bitwy pod Grunwaldem? 😀
No to ja jestem jednak ciut lepsza, bo znam dokładną datę Grunwaldu. 😉 A i chrztu Polski też znałam tylko mi sę zapomniało teraz. 😛
Ja znam nawet Powstania Listopadowego ;D Czasem zazdroszczę ludziom, którzy historię mają w małym paluszku. No ale cóż, nie można być dobrym we wszystkim 😉
No nie można. 😉 Zresztą ja nie wiem czy akurat pamięć do dat chciałabym mieć, w głowie same cyferki. ;P
Ja tam miałam zawsze pamięć do dat, ale niestety nie umiałam ich z żadnymi wydarzeniami powiązać ;D
Kto by pomyślał, że wyprawy do Krakowa mogą być pouczające. Ja tam w Krakowie jedynie knajpy zwiedzam ;)….Laskonagi :D.
No widzisz, a ja w Krakowie nigdy knajp nie zwiedzam, bo niemal zawsze jestem tam z rodziną 😉 Naga Laska, jakież to królewskie ;D
To musimy się porwać tam kiedyś razem i pozwiedzać knajpy :D.Naga Laska, bardzo królewska :D.
Królewska pałka, doskonały atrybut władzy ;D Ja do Krakowa to zawsze chętnie, a z Tobą to już fokle ;D
A co jak król ma mikrą pałkę? :PTo trzeba nam się wybrać kiedyś. Tylko najpierw Wy przybądźcie do mnie :D.
To niech pożycza wibrator 😉 Już niedługo, sialalala ;D
U Ciebie to zawsze jakieś fajne ciekawostki Nie wiedziałam o tych pieskach na obrazach! Ciekawa sprawa ;))A ten poczet brzmi świetnie 😉
No, a mówią, że to teraz jest moda na unisex, phi 😉
Taką wersję historii na pewno łatwiej byłoby wykuć ;DRoboty drogowe, powiadasz… Od niedawna chadzamy z pracy na przystanek po takich dziurach, hałdach i wykopach, że nigdy nie wiem czy dotrę cała i w obu butach na miejsce. Że o korkach i paskudnym widoku za oknem autobusu nie wspomnę ;)))Jaki tam przewodnik – bierzesz ziomka krakusa i dawaj! na obchód po naprawdę ciekawych krakowskich miejscach ;D
Taką wersję historii to ja nawet bym mogła wykładać 😀 No tak, ale akurat żadnego Krakusa nie dorwałyśmy z sister, ona mężata, ja zmęczona po romansie, rozumiesz ;D
Skoro piesek to był atrybut chłopców to stawiam, że trybutem kobiet była suczka 😛
To by było propagowanie homoseksualizmu, więc wątpię Chociaż w sumie… wtedy chyba mieli bardziej swobodny STOSUNEK do tego typu, hm, relacji… Ale nie, z całą pewnością jednak nie o su.kę szło 😉
A może tak sam tylko nie było o tym tak głośno?:) Właśnie su.ka nie chciała mi przejść przez cenzurę :PTo były dziwne czasy, dobrze, że żyjemy w naszych
To prawda, dziwne czasy to były, tyle balów, podczas których tyle ludzi mogli poznać, a i tak bzykali się z własnymi siostrami i braćmi 😉 No patrz, czyli onet lubi spieszczenia, można być małą suczką, ale dużą su.ką już nie ;D
A potem mieli takie śmieszne dzieci za bzykanie po rodzinie :PNa szczęście ich synonimu „zła kobieta” nie cenzuruje 😀
I potem taki Laskonagi nie miał dzieci wcale ;P Ale jak kobieta, przecież to samica psa ;P
Bo strugał wariata :PA jakiego rodzaju jest samica psa? 😛 Żeńskiego. 😀
Pewnie nawet nie musiał strugać Czyli samicę tapira też nazwiesz kobietą? ;P
Świat jest pełen takich wariatów, nawet dzisiaj :pTo zależy od długości trąby. 😛
Chciałeś powiedzieć „zwłaszcza dzisiaj” Wnioskuję, że samiec ma dłuższą? Logiczne, jest większą trąbą, można rzec 😀
W sumie racja, świrów nie brakuje :)hehe Twoja dedukcja jest porażająca, Sherlocku 😛
Swoją drogą dla takiego świra pewnie my jesteśmy świrami. Ciekawe, kto ma rację Ach, Han, jak my się zgadzamy
rany boskie co ty zwiedzalas w tym Krakowie??? trzeba było do huty trabantem!!!!!
Wolałam sobie obcokrajowców pooglądać 😉 Poza tym nie miałyśmy kierowcy, ale jak zrobię prawko, to masz jak w banku moją wizytę 😉
nie nie to jest taka atrakcja przy teatrze Slowackiego stoja trabanty jak za starych dobrych czasow wsiadasz z panem w stylu PRL i w oparach benzyny jedziesz do huty 40 na godzine i oni maja tam rozne atrakcje jak kiszony ogorek na zagryche do setki wodki w mieszkaniu z plastikowymi kwiatami i franią;) a do mnie to przy okazji he he;) ty obcokrajowcy… ziomali ogladaj autochtonow a nie zagranicznych…
A kto tam wie, które to ziomal 😉 Kurcze, to jeszcze rosół powinni rozdawać i szare mydło A wiesz co, trabantem to w sumie nie jechałam jeszcze. My mieliśmy Warszawę, to było piękne auto
rosół??? możesz sobie w kucki obrac pare ziemniakow jak chcesz z tego co wiem;) nasz dziadek mial moskwicza zielonego to był woz… rakieta! heh;)
Mnie zachwycała w Warszawie kanapa jako przednie siedzenie, pamiętam, jak jeździliśmy nią chyba w 8 osób ;D
to faktycznie jest cos;) takim autem mogłabym po miescie jeździć taranując te wszystkie nowoczesne..;)
Wiesz jak ciężko było się potem przesiąść na malucha? ;D
i niektórym facetom to chodzenie w kieckach zostało, tak sie narodzili transwestyci ;P
Ciekawe, ilu facetom została też potrzeba spędzania czasu z pieskiem
Ej, nie strasz mnie, mój Ojciec cały dzień siedzi z psem 😉
Ani się obejrzysz, a będziesz miała mamusię, nie tatusia ;D
Nawet nie wiesz, że wykrakałaś 😉
Ale Ci fajnie… ja też chcę pozwiedzać Kraków :))
Nic nie stoi na przeszkodzie Kraków jest cudowny. Kocham i uwielbiam, zaraz po Poznaniu 😉
Zaraz muszę się zorientować, gdzież to dostać mogę! 😉 A w liceum miałam psora, który nas raczył różnymi tego rodzaju ciekawostkami. Muszę poprosić kumpelę o ksero jej notesiku na ‚złote myśli’ historyka. Powinnam też odszukać moje stare zeszyty. Zdaje się, że dość często spisywałam z tyłu te sentencje!
Widzisz, ja postąpiłam bez sensu i spisywałam do notatek z lekcji – nie do odnalezienia Ja kupiłam w mega taniej księgarni w Krakowie, kosztowało 10zł, bo i krótkie jest, ale warto!
Pogrzebię. Postaram się wnikliwie Jak nie będę Cię mordować o skan, skoro krótkie!
Krótkie treściowo, bo są jeszcze malowidła http://www.empik.com/poczet-krolow-polskich-michal-ogorek-adam-pekalski,prod430354,ksiazka-p tutaj coś o tym piszą, chociaż ja to kupiłam za 10zł… Ale to była tania księgarnia
Oto, co mi się objawia, jak klikam na Twój link: http://www.empik.com/brak-stronyNa merlinie akurat zamawiałam księgi, ale tam nie znalazłam. Nawet niechby 10 e. było, myślę, że warto… Może jeszcze mi się napatoczy.
Nie ma to jak zwiedzanie czegoś co przykryte jest płachtą z powodu remontu. A najczęściej takie rzeczy dzieją się właśnie w wakacje jak najwięcej czasu i pogody na zwiedzanie.
Dla pocieszenia dodam, że nie tylko w Polsce się to zdarza Aczkolwiek w Londynie na czas remontu na tej płachcie odwzorowano kontury katedry, więc z daleka nikt by się nie połapał ;D U nas szkoda zachodu dla turystów…