On sam. Ona sama. Usiedli na podeście zjeżdżalni. Wokół nikogo, tylko zielona trawa i drzewa. Wino smakowali chętnie, żeby przełamać onieśmielenie. Dziwnie byłoby tylko się uśmiechać; zaczęli rozmowę. Obcy język paradoksalnie ułatwił sprawę, generując mnóstwo śmiechu przy pomyłkach, a nieumiejętność wysłowienia się nie była brana za krępujące milczenie, przeciwnie, stwarzała pretekst do gestykulacji, ta zaś do niby przypadkowego muśnięcia, kontaktu fizycznego, którego tak silnie każde w głębi siebie pożądało, chociaż czuło, że to ciągle za wcześnie, że może źle odczytywało sygnały, bało się… Rozmawiali więc, o wszystkim, o muzyce, o Bogu, o pracy, o wakacjach, o lataniu, o… Trzy godziny. Nie skończyło się z braku tematów. Skończyło się z braku odpowiedniego słowa, którego szukał gorączkowo, zacinając się przy tym i przeklinając tę cholerną wieżę Babel. W ciemności błyskały jego brązowe oczy, kiedy pokręcił głową, stwierdził „fuck it” i po prostu ją pocałował.
Gdy oderwali się od siebie na chwilę, zdumieni, że w ogóle coś się stało, spadła gwiazda. „Trzeba pomyśleć życzenie”, powiedział. „Nie potrzebuję” – pomyślała…
A potem twarde deski i rozświetlone punkcikami srebrzystymi wszechświaty ujrzały ich pragnienie, ich zrzucane w pośpiechu ubrania, łącznie ze wszystkimi przedmiotami, leżącymi w zasięgu rażenia namiętności, ich dotyk, będący przypomnieniem tego, co kiedyś każde z nich przeżyło, a już dawno nie wskrzeszało z przyzwyczajenia, strachu czy po prostu zwykłego pecha.
Następnego dnia szli za ręce przez miasto, w nocy. Do klubu wparowali z oczekiwaniem – jak będzie. Było niesamowicie. Jeszcze z nikim tak nie tańczyła. Szaleństwo, żarty, śmiech, pocałunki niegrzeczne, jego silne, pięknie urzeźbione ramiona, w których ją chował zazdrośnie, a ona czuła się taka bezpieczna. To był czas ich życia. Najlepszy czas.
Obudzili się obok siebie, z uśmiechem i lękiem w oczach. Wyjazd. Co dalej? „We’ll see”, powiedzieli jednocześnie.
Całą tę kilkudniową znajomość przeplatali swobodnym nuceniem urywków muzycznych, których teksty akurat im pasowały do sytuacji. Jeśli by szukać czegoś, co stanowiło dla niej główny wyznacznik intymności, to znalazłoby się przede wszystkim dwie rzeczy – płacz i śpiewanie przy kimś. Przy nim płakała i śpiewała – dlatego zawsze będzie dla niej ważny.
Nawet jeśli nie ujrzy go już nigdy więcej.
Ha, przy mnie też się śmiejesz i płaczesz, więc w sumie to tak prawie jakby o mnie było ;D
Tylko Ty mnie jeszcze nie rozbierałaś na deskach ;D
Wszystko przed nami! Kiedy jedziemy na działkę? 😀
Byle w tym roku, bo później to deski będziemy rozbierać 😉
Myślę, że zimą wyjdzie nam to najlepiej ;d
Tak, i nawet od razu te deski zutylizujemy w celu ogrzania się
Ja bym najchętniej zutylizowała Twoich sąsiadów 😀
Ale by się palili na smrodliwie ;P
W końcu by się wypalili i byłby spokój! Jeszcze tylko pozbyć się samolotów i helikopterów i będzie sielanka 😀
Żeby chociaż te samoloty trutkę na komary zrzucały, ale nie, bo po co… This fire is out of control I’m gonna burn this city… Tfu tfu 😉
O tak, tak mi śpiewaj, uwielbiam this song
Ty mały podpalaczu 😉
Zazdrość rozdziera moje serce
Haha, masz wyczucie sytuacyjne ;D Po miesiącu niebytności trafiasz na taki post… Ale nie martw się, to był tylko wakacyjny romans ;)PS. A ja jeszcze ciągle pracuję ;P
Wakacje, słońce, hormony, opalenizna i takie tam ;D
Nooo, chociaż akurat to noc była ;D Ale pieszczot na deskach stanowczo nie polecam – siniaki miałam potem cały tydzień ;P
Ale o tym myśli się dopiero „po”. W trakcie nie przeszkadzają ;)))
O żebyś wiedziała, że nie! ;D Poza tym siniaki w końcu znikają, wspomnienia na ogół nie
I jest czym się ogrzewać w chłodne zimowe noce ;)))
Aczkolwiek wolałabym się jednak ogrzewać męskim ciałkiem, no ale nie można mieć wszystkiego 😉
Żyłoby się nam wtedy zbyt łatwo i przyjemnie :)))
Nudno fokle 😉 A jednak ciągle by się chciało…
Ależ się działo A ja już chciałam Ci pisać, żebyś tutajw racała, bo dziwnie jakoś tak i dobrze, że cicho siedziałam. Jeszcze bym w czymś przeszkodziła 😀
Spoko, jak mnie nie było to nie romansowałam już, tylko grzecznie Kraków zwiedzałam 😉 Ech aż się łezka w oku kręci ;D
Czasami lepiej, żeby to było tylko kilka pięknych chwil, niż żeby miało ich nie być w ogóle. Pewnie to żadne pocieszenie ale ja zawsze tak to sobie tłumaczę.
Czasem nawet lepiej, że coś się kończy wcześniej, nim dopadnie proza życia, przynajmniej jest do czego wracać, pogdybać i przede wszystkim – nie żałować…
Czasem bardziej zapamiętamy jedną taką wyjątkową noc niż całe miesiące znajomości.Niejedna z nas Ci pewnie teraz pozadrości. 😉
Ja sama się nie mogę nadziwić, jakim szaleństwem się wykazałam ;D Będę miała co wnukom opowiadać, haha 😉 Ale szczerze mówiąc nie sądziłam, że mi się coś takiego przytrafi. Brzmi jak harlequin jakiś normalnie ;D
haaaaaaaaaa!!! alez udane wakacje mialas;) no no, az mi się zachcialo…, na placu zabaw nie wolno wina pić!!! zakazy są!!! he he a co dopiero.., kurde tez chcę;)
Ale to był plac zabaw na mojej działce 😉 Zresztą u nas tylko wprowadzanie psów jest zabronione, innych znaków ni ma, więc jakby co to Poznań zaprasza, kochana, korzystaj ;D Rany, też w to uwierzyć nadal nie mogę, chociaż żal mi, że to już the end, aczkolwiek chyba nie powinnam narzekać mimo wszystko, motyw harlequinowski niech skonam 😉
aha, to mozesz;) kurde to już Daniele Steel jak dobrze napisalam a nie zwykly harlequin he he;) co tam end mysl o tym jaki to byl END!!!!! zazdroszczę….
Ale siniaki schodziły mi chyba z tydzień ;D
ten zew krwi… achhhh
Potęga letniej nocy
Kurde to był najbardziej zmysłowy tekst jaki dzisiaj czytałam, nie licząc ogłoszenia o zamianie mieszkania na większe 😉
Jak to jest mieszkanie z kominkiem, to ja się nawet mogę na doświadczenia zamienić 😉
Ale to fantastyczne :). Cudownie!
Och zgadzam się w pełni ;D
Ooo , jak fajnie :))) Wspomnienia będziesz miała :)) No i słuszne podejście. You’ll see. Que sera, sera :))
O tak, wspomnienia będą, jak skarb wyryję w sobie i nikomu wydrzeć nie dam Trzeba korzystać z życia, prawda? 😉
O widzisz, prosiłem o relację ze słynnego romansu i jest! Tekst pełen namiętności, nie powiem :)I dlaczego ten blog nie ma oznaczenia tylko dla dorosłych? 😛
Bo młodzież też trzeba edukować
Ja też prosiłem o rozwinięcie wątku romansowego-no i proszę, jaki piękny tekst pięknych wspomnień. Bajka po prostu. Szczęściarz z tego auslandera! Więcej napiszę następnym razem…Buzial, i to taki z języczkiem!
Ha, też uważam, że szczęściarz 😉 Nawet mimo tego, że przez te deski wyglądaliśmy, jakbyśmy się raczej tłukli całą noc 😉 W każdym razie polecam romanse – dowartościowują doskonale, pobudzają krążenie i fokle ;DPozdrawiam ekscytująco 😉
Tak jest najlepiej, nie ma co się pakować we wspólną codzienność, bo to przereklamowane jest jak cholera, lepiej żyć wspomnianiami i marzyć ;-))))
Nie no, lepiej to może nie jest, ale jeden taki wyskok w życiu nikomu nie zaszkodzi A potem w długie zimowe wieczory myśli się, co by było, gdyby…
Wake up and come back to reality!
What for? 😉