Rozprawa o kurwie

Jest taki rodzaj klątw, nawet najcięższego kalibru, który wprawia mnie w doskonały nastrój. Nie mówię tu oczywiście bynajmniej o dopełnianiu każdej wypowiedzi stosunkiem „jedno słowo normalne : jedna kurwa”. Po prostu wszystko musi mieć swoje miejsce w życiu, wulgaryzmy również. Czyli dobrze, gdy są, w momencie, kiedy zaiste nie wypada ich ominąć, jeno pod warunkiem, że reszta będzie błyskotliwie inteligentna. Lub zabawna – co w sumie jest tożsame. Do takiego przeklinania stworzone są niestety tylko odpowiednie osobniki. Pojedyncze. Cóż, nie wszyscy mogą być tak skonstruowani, by móc to robić w znakomity sposób. Ja tam nie podejmuję się być wybrańcem i kurwami sobie strzelam ochoczo na prawo i lewo, ale ponieważ generalnie pocieszna ze mnie istota (w dodatku bardzo niewinnie wyglądająca), to nie przypuszczam, by ktokolwiek poczuł się zgorszony. Raczej zaskoczony ową jedyną w swoim rodzaju rozbieżnością. Taką mam przynajmniej nadzieję :) A że i skromna bywam, to przyznaję, iż wielcy świata przeklinania biją mnie na głowę pod względem radości, jaką potrafią dostarczyć swą rubasznością. Tak, to dobre słowo – rubaszność. W tym właśnie aspekcie wulgaryzm traci swą wulgarność na rzecz uciechy. Należy jednak pamiętać, że swoboda w żonglowaniu kurwą (przyjmijmy, że to umowny synonim wulgaryzmu, bo mi powoli słów brakować zaczyna – zresztą, jak mniemam, to jeden z powodów, dla których w ogóle wulgaryzmy się przyjęły) przypomina taniec po linie – wystarczy jedno nadprogramowe wzdęcie, by pierdyknąć w niełasce o glebę. Dlatego też warto czasem sobie kurwę odświeżyć. Np. dodać jakiś zgrabny przymiotnik, typu „ciężka kurwa”. Chociaż tak naprawdę dla mnie największą moc mają określenia, powszechnie zaliczane do nieprzystojnych jakieś siedem wieków temu, teraz zaś nacechowane raczej swoistym czułym sentymentem do dawnych lat, gdy się „chędożyło”, a nie „bzykało” itd. Ciekawe, czy za piętnaście wieków słowo „bzykać” będzie miało równie staropolską naleciałość. Jakoś mi się nie wydaje, chyba czasy tworzenia historii bezpowrotnie minęły. Nasze emo-wyzwiska mało mają wspólnego z subtelną zachętą do igraszek łóżkowych tudzież z zupełnie niewinnym aktem rozpasania seksualnego. Tzn. niby wszystkie kurwy (przypominam o nowym znaczeniu) prowadzą nadal do tego samego i z tego samego się wywodzą – z aluzji do seksu – jednak zostało to wszystko wyraźnie spłaszczone. Zdecydowanie wolę sprośność w starym, dobrym stylu. Np. takim:

– Jak cię zwą?
– Kajus – powiedział Kent.
– A skąd się wziąłeś?
– Z Ruchania, panie.
– No tak, mój drogi, jak my wszyscy – odparł Lir – ale z jakiej miejscowości?
– Z Ruchania Dolnego na Robalowej Kopie – powiedziałem ze wzruszeniem ramion. – Cóż, Walia…*

Na powiewający napletek*, i jak tu nie kochać rubaszności? :)

* Zaczerpnięte z „Błazna” C. Moore’a

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

51 odpowiedzi na „Rozprawa o kurwie

  1. ~Cocaine pisze:

    Dla nas rubaszność, dla niektórych zuuuuuuuuo 😀 No, jestem ciekawa wiesz czego 😉 A Ty faktycznie taka malutka, z twarzyczką aniołka, nawet Kupidynka, nikt Cię o żadną k…. a ni chędożenie nigdy nie oskarży 😀

    • ~jejusz pisze:

      Myślę, ze o chędożenie coraz bardziej… 😉 Tej natury nie da się ukryć ;)Ps. W ogóle mówiłam już, ze Kiszonka to stanowczo mój ulubiony bohater literacki? 😉

      • ~Cocaine pisze:

        Buahaha, Kiszonka 😀 Zjadasz literkę „e” i wychodzi ci kapusta kiszona 😀

        • ~jejusz pisze:

          Czepiasz sie, zazalenia prosze do mojego netbooka na ktorym nie potrafie pisac 😉

          • ~Czerwona pisze:

            No to Ty nie umiesz czy on? 😉 A kiszonka to pasza, a nie kiszona kapusta, czego ze zdumieniem dowiedziałam się na studiach ;D Bo ja jestem jak cebula. Mam warstwy. Pod bielizną kryje się demon seksu. A w sumie to już się nawet nie kryje ;D

          • ~Cocaine pisze:

            No przede mną się nigdy nie ukrywał, aczkolwiek nigdy mnie osobiście nie zaszczycił 😛 NO też coś mi się z bydłem kojarzyło i z moim wujem (nie dlatego że jest bydle, ale dlatego, że bydło ma i świnki), ale nie mogłam tego umiejscowić i postawiłam na kiszone jadło :)

          • ~jejusz pisze:

            Teraz to mi smyku narobilyscie, i bynajmniej na kiszonke… predzej kiszona kapuste ;)Rouge, a ty nie zgubilas przypadkiem tego demona? ^^ bo cholerka przypaletal sie tu jeden i sobie rady z nim nie daje…

          • ~Czerwona pisze:

            Przestań, mi się to skojarzyło z seksem – sory, chędożeniem na sianku, więc raczej nie, nie zgubiłam ani jednego cholernego demona 😉

          • ~Cocaine pisze:

            Śmierdząca kiszonka kojarzy się Tobie z seksem? Oj źle, źle 😛

          • ~Czerwona pisze:

            Kiszonka mi się kojarzy z sianem, a siano dopiero z seksem. Niemniej jeśli zastosować skrót myślowy, to tak – kiszonka kojarzy mi się z seksem ;D

          • ~Cocaine pisze:

            Cokolwiek by się nie powiedziało, Tobie się zawsze skojarzy z seksem 😛

          • ~Czerwona pisze:

            Przyganiał kocioł garnkowi ;P

  2. ~kontrolowani.blox.pl pisze:

    Znajomy stwierdził ostatnio, że co jak co, ale w moich ustach „kurde” brzmi jak najgorsze przekleństwo, więc o tych kurwach się wypowiadać nie będę;)

    • ~Czerwona pisze:

      Ojacie, nie ocenzurowali Cię! :O A wracając do tematu – no właśnie dlatego pisałam, że to rzecz dla wybranych :) Jedni nie muszą przeklinać, inni, gdy to robią, są zabawni – i równowaga w naturze zachowana :)

  3. ~M. pisze:

    Po tytule coś mi się zdaje, że mocno Cię męczą te frustracje, wspomniane w nagłówku 😉 Po drugie, zauważ, że od jakiegoś czasu można swobodnie wyklinać na blogu, nie trzeba kropkować itp. Po trzecie to coraz częściej używam tego typu przerywników, niestety coraz mniej subtelnie, co jak zauważam rodzi takie niebezpieczeństwo, że człowiek się do tego przyzwyczaja. I wcale nie jestem taki pewny, czy np. uderzając kolanem o ławę na sali sądowej odruchowo nie odmieniłbym jakiegoś „zakrętu” po łacinie…Pozdrowienia lingwistyczne!

    • ~Czerwona pisze:

      Ja też się muszę pilnować, gdy mi się np., brzydko mówiąc (a co mi tam, przecież właśnie o tym pisałam!) zj.ebie internet i drukarka, jak od 2 dni u mnie w pracy 😉 Cóż, życie wymusza na nas reakcje na trudne sytuacje, jakoś im trzeba dać upust, tłumienie złości jest przecież niezdrowe 😉 Chociaż ja lubię też czasem tak sobie pozytywnie poprzeklinać. Na śmiesznie. Chyba mam to po ciotce z Krakowa ;DA frustracje chwilowo odeszły w dal, są takie dwa dni w cyklu, gdy mi się nie chce, szok co? ;))))Pozdrawiam zaskakująco ;)PS. A jednak ocenzurowało…

  4. ~anka pisze:

    rany taki post a ja musze sie szlachetnej k.rwy oduczyc ze wzgledu na mlodego;) ale powiewajacy napletek mnie zastrzelił;)

    • ~Czerwona pisze:

      Dlatego ja korzystam do woli, póki mogę :) Kiedyś z szefem usiłowaliśmy się oduczyć, nawet się założyliśmy o piwo, kto pierwszy zaklnie. Wygrałam ;D Haha, mnie tez wyrąbał w kosmos, a to tylko jeden z wielu kwiatów Moore’a 😀

      • ~anka pisze:

        ja na razie tez korzystam póki male g … nie powtarza;) co to za rodzaj książki? proza?co to jest o czym?

        • ~Czerwona pisze:

          Proza, a jakże, taki sparodiowany, zbezczeszczony i kompletnie obśmiany Król Lir ;D I nie ma chyba ani jednej strony, w której by nie stało o chędożeniu, a przy tym jest masakrycznie śmieszne. MUSISZ to przeczytać ;D

          • ~anka pisze:

            nie zartuj;) musze to gdzies znaleźć przy najmniej sie posmieje;) ktos smial krola Lira obsmiać??? niewiarygodne;)

          • ~Czerwona pisze:

            Jest chyba w każdej księgarni, ale co byś nie wzięła tego autora, satysfakcja gwarantowana ;)))

          • ~anka pisze:

            to musze luknąć jak sie znajde w ktorejś i troszke poczytac by sie zorientowac czy to mój typ;) na razie poluje na cztery części Dextera no normalnie w srode mam miec i juz mi sie rece trzęsą;)

          • ~Czerwona pisze:

            Ja za to w Dextera muszę się zagłębić :) Ale to kiedy już przeczytam całego Moore’a ;D Będziemy się wymieniać doświadczeniem, jak już wszystko skończymy, hi hi ;D NA bezrobociu zamierzam oddać się lekturom, prawda że mądrze czynię? 😉

  5. ~margolka pisze:

    Niee, no dla mnie to już chyba rubasznością przestało być :) natomiast zdecydowanie muszę się oduczyć przeklinać. I mówię tu także o tych „lekkich” wulgaryzmach typu d.pa na przykład :) Nie lubię tego w języku i już. Staram się panować na d tym :)

    • ~Czerwona pisze:

      Ja tylko w miejscach publicznych i przy rodzicach 😉 A tak to co mam sobie żałować, w końcu to samo myślę, jeszcze zdążę zgrzecznieć 😉

  6. ~Mela pisze:

    Nie wiem, ale tak jakoś te „klątwy” mi pasują do Ciebie, tzn. wizualnie nie wiem, ale do tego co i jak piszesz, może się przyzwyczaiłam:)Generalnie nie przeklinam, chyba że się mocno wkurzę.Aha, ciekawa jestem, czy w trakcie pisania, mięśnie pracowały? ;)Świetny tekst, uważam, że godny polecenia, na pierwszej stronie onetu 😀

    • ~Czerwona pisze:

      Hahaha, no tak, nie rozpieszczam Was słownie, czasem się wymsknie, dla pocieszenia dodam, że na żywo wymyka się częściej ;D Hm, mięśnie nie bolą, znaczy że… przyzwyczajone? ;)))

      • ~Mela pisze:

        A mnie się wydaje, że rozpieszczasz wybitnie;)No nie wiem, mnie nie pytaj, Twoje mięśnie;)

        • ~Czerwona pisze:

          Nie no, nie rozpieszczam w sensie że przeklinam 😉 No chyba że ktoś lubi (jak ja ;)) takie drobne zboczenia słowne 😉 Ja myślę, że od podstawówki mięśnie już przywykły, ułożone są i nic nie jest w stanie ich zaskoczyć 😉

  7. ~przekora pisze:

    na powiewający napletek, ale żem się rozesmiała po przeczytaniu tego posta!

  8. ~antylia pisze:

    A mi się nawet często przeklina ostatnio, no nie wiem dlaczego no, ale chyba jeszcze częściej używam zdrobniałych wersji przekleństw 😀 ale znam takich, którzy co drugie słowo mają na ka i wtedy to dopiero czad, ciągle ka i ka i tracisz wątek, bo tylko te k.urwy słyszysz, reszta gdzieś obok 😀

  9. Ken_G pisze:

    U mnie w pracy sporo przeklinają i jak się tak zasłucham, to czasem aż mi zwiśnie taka mała z języka i aż się rwie, że by ją głośno powiedzieć. Ot tak, jak przecinek. Ale osobiście klnę jedynie w myślach, na głos tylko, jak żyłka mi pęknie i się zeźlę ;)))

    • ~Czerwona pisze:

      No widzisz, a ja tam w 6 klasie podstawówki zaczęłam i przepadło, to jak nałóg, tylko zdrowszy 😉 I na swą zgubę w dodatku to lubię 😉 Aż mi się zrymowało, jakie te wulgaryzmy są rozwijające ;D

  10. ~ciemna pisze:

    Ej no ja tam poprzeklinać uwielbiam, człowiek się może chamsko przynajmniej odchamić. Poza tym tam mi się teraz bzykanie skojarzyło, znaczy określenie konkretnie i nie mogę sobie przypomnieć czego ja w tym określeniu w sensie językowym i semantycznym nie lubiłam… jak sobie przypomnę to Ci powiem, chociaż jak tak czytałam to z dwojga złego wolę ”bzykanie” 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Ja w sumie też za tym słowem nie przepadam szczególnie, za mało w nim emocji. A przecież chędożenie jest przecudne, takie wesołe 😀 Też uwielbiam przeklinać, i uwielbiam Twoje przeklinanie ;D

      • ~ciemna pisze:

        bo najważniejsze to przeklinać z klasą, taka urwa musi być wpasowana w kontekst, musi być uzupełnieniem wypowiedzi i podkreślać jej charakter emocjonalny 😉 To wyrażanie osobowości jest ;)Ja to Ci powiem, ze nie trawię jeszcze tych wszystkich określeń wulgarnych w odniesieniu do seksu ;P

      • ~ciemna pisze:

        bo najważniejsze to przeklinać z klasą, taka urwa musi być wpasowana w kontekst, musi być uzupełnieniem wypowiedzi i podkreślać jej charakter emocjonalny 😉 To wyrażanie osobowości jest ;)Ja to Ci powiem, ze nie trawię jeszcze tych wszystkich określeń wulgarnych w odniesieniu do seksu ;P

        • ~ciemna pisze:

          ło żem się zdublowała, sorry ;P

          • ~Czerwona pisze:

            Ale przecież w przekleństwach wszystko seksem zalatuje 😉 Wiem, wiem, o co Ci loto, tylko ze mnie to już nie bulwersuje jakoś, boszzz, staczam się? Albo już stoczyłam ;D Spoko Ciemna, w przeciwieństwie do Ciebie mi nieparzyste komcie nie przeszkadzają 😉

          • ~ciemna pisze:

            ale dla zasady, bo Ty wyrównujesz, to ja też wyrównałam ;)Kurde mi te całe wulgarne podejście do seksu w młodości nie przeszkadzało, zresztą jak sie Californication, dextera lub ekipy naoglądam to tez mi przeszkadza tak jakby mniej 😉

          • Czerwona pisze:

            Widzisz Ciemna, nie ma się co martwić, Twa niedyspozycja była chwilowa 😉

  11. ~dobra wróżka pisze:

    Rzucanie kurwami działa relaksująco i moim zdaniem powinno mieć powszechne zastosowanie w medycynie niekonwencjonalnej 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Dobrze chociaż, że jest dostępne bez recepty. I niekaralne 😉 Ej no jak to się dzieje że kur.wę nie cenzuruje, a jak napisałam o zj.ebaniu to mi nie opublikowało komentarza? 😉 Ej no sprawdziłam, napisałam kur.wę i ocenzurowało. A co będzie, jak napiszę kurwami?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *