Gotowi na wszystko

Ponieważ wkrótce zasilę dumne rzesze bezrobotnych, należy się kilka słów uczciwego wyjaśnienia na temat obecnej mej pracy – otóż nie tylko klienci i wysocy rangą są tam porąbani. Rzutem na taśmę sama też zaczynam być porąbana i, co lepsze, staje mi się to nawet doskonale obojętne, zresztą jak chyba nam wszystkim. Być może dlatego, że im więcej działań, hm, spontanicznych…, tym weselej. Tendencją takową zaraził nas już dawno temu jeden kolega, kiedy z zimną krwią zrobił sobie jaja z parki klientów. Telefon miał być dla babki. Coś tam gęgała (określenie autorstwa kolegi właśnie), że taki duży i długi, więc kolega z miną niewiniątka wystrzelił: „Za długi? No jak to, średnia polska krajowa…”. Bezcenne :)
Z kolei gdy zadzwoniła jakaś pani i się użaliła, że dostała kurierem telefon, ale się zepsuł, ma niepodbitą gwarancję i niepodpisaną umowę, tenże sam kolega wykazał się niezwykłą fachowością i pocieszył ją tymi słowy: „No cóż, widzi pani… Mówiąc brzydko, ktoś panią zrobił w… (tu znamienne zawieszenie głosu) … bambuko”. Kochany, nieprawdaż?

Cóż, mnie to wszystko wychodzi raczej mało celowo, co nie znaczy, że w ostatecznym rozrachunku wypadam gorzej, oj nie. Np. kiedyś zestresowałam się podejrzeniem, że być może obsługuję właśnie tajemniczą, przez co gdy zaproponowałam internet, a ona odparła, że już ma, wykrzyknęłam nerwowo: „Ach, już masz!”. Szef, który się czaił na zapleczu, troszkę się zdziwił, że takie tempo przechodzenia na „ty” obrałam, ale nie oponował, wszak budowanie relacji z klientem to ważny element ;D Zgodnie z czym, na pytanie pana, czy tam, gdzie mieszka, będzie miał odpowiedni zasięg, odrzekłam z typowym dla ziomów z blokowisk zaśpiewem: „będzie spoooko”.
Chociaż szczyt pozytywnego stosunku do klienta osiągnęłam, kiedy chciałam mu doładować zdalnie konto. Szukał ów zatem numeru telefonu, a ja logowałam się na stronie. I gdy już to zrobiłam, powiedziałam: „ja już jestem gotowa”, na co pan, dość lubieżnie: „a na co pani jest gotowa?”.

Do tego dochodzi oprawa muzyczna. Ponieważ w centrum handlowym leci całkiem niezła muza, podśpiewuję sobie ochoczo, gdy nie ma klientów. Niestety czasem zdarza mi się nie zauważyć, iż ktoś się kręci, i wyję na całą epę, a kiedy się zreflektuję, że jednak nie jestem sama, zwykle udaję, iż to było tylko takie tam, nikt nic nie słyszał, ekhem… Ciekawe, czy słyszą :)

Jednakowoż największym debilizmem popisałam się całkiem niedawno. Gdy przyszedł klient, właśnie odrywałam się od intensywnego sprawdzania telefonu, który wrócił z serwisu, i taka byłam nim zaaferowana, że kompletnie nie zrozumiałam, co ten człowiek do mnie rzecze, i nie wiedzieć czemu byłam absolutnie pewna, że on mówi po włosku, bo tak jakoś dziwnym akcentem mi wyjechał… No to, aby mu unaocznić, że ja po włosku nie teges, odpaliłam grzecznie: „sorry?”. Na co on odparł jak byk po polsku: „Czy dostanę tutaj doładowanie?”. Aż sama w to nie mogę uwierzyć, jak ja to zrobiłam, gdyż po wsłuchaniu się stwierdziłam, że on mówił całkiem normalnie ;D Ale pan był luzak i nawet mnie pochwalił za wymowę, bo mu takim angielskim „r” trzepnęłam ;D

Wtopy bywają nieludzkie. Aczkolwiek i tak uważam, że jak na niemal dwa lata jest ich stosunkowo niewiele. I pomińmy milczeniem fakt, że umysłowe zwyrodnienie działa i po godzinach, więc np. odchodząc od kasy w markecie potrafię się pożegnać wyuczoną na kontaktach z infolinią formułką: „dziękuję ślicznie, pozdrawiam, do usłyszenia” 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

62 odpowiedzi na „Gotowi na wszystko

  1. ~Cocaine pisze:

    Na pewno mówisz „do usłyszenia” jeśli ma się na myśli szczęk oręża szklanego wypełnionego desperadosowym płynem przy kasie 😉

  2. ~antylia pisze:

    Hmm nie mogę sobie teraz przypomnieć jakichś wpadek w pracy, a na pewno takie były… Za to pamiętam jak razu pewnego przyszedł do mnie brat, żebym coś skserowała. Otwiera drzwi od mojego biura, a po lewej stronie na kanapce czekali ludzie na rozmowy kwalifikacyjne, których oczywiście przez te drzwi nie widział. Wchodzi i mówi dość głośno „cześć Ziuuuuta” :DD Panowie mieli ubaw, a mi się kąciki ust podnosiły od śmiechu już do końca dnia na myśl o tym :)

  3. genever@op.pl pisze:

    ja pemietam jak pisalas o darmowych mientach tak sie z tego smialam, ze sama palnęłam podobnie potem do szwagierki;) za te darmowe minety to aż pochwalil mojego małża;) heh;)

    • Czerwona pisze:

      Buahahaha, ale to serio ja pisałam? Nie pamiętam, patrz :) Ale jakby nie patrzeć – minuty zwykle darmowe nie są, a minety i owszem ;D

      • ~anka pisze:

        o i z minet zrobilam mienty czy jakos tak;) to tak jak z literowki zrobic palcowke czy jakos tak;)

        • ~Czerwona pisze:

          Buahaha, palcówka na komputerze, brzmi rozkosznie ;D

          • ~anka pisze:

            ciekawe czy w realu bylaby rownie przyjemna;) głodnemu chleb na mysli i nie mysl, że ciwytykam, pisze jak najbardziej o sobie;) auuuu… wycie to jest;)

          • Czerwona pisze:

            To ja się do wycia dołączam, chociaż… ino pracuję nad tym ;D

  4. ~ciemna pisze:

    ja mam to samo: dzwonię Ci ja ostatnio do Pana od wody bo mnie zalało i z przyzwyczajenia ”dziękuję zatem ślicznie za rozmowę, miłego dnia życzę i do usłyszenia” na co facet ” to Pani zamierza do mnie jeszcze kiedyś dzwonić?, ja na emeryturze jestem” zresztą moich wtop w pracy nie zliczę ”standardowo do Play ma Pan minetka za 79 ja Panu proponuje za 39 w innej taryfie”

    • Czerwona pisze:

      Z dwojga złego dobrze że 39, a nie 69 :) A swoją drogą w jakiej Ty sieci robisz, że do Play masz za 39?? :)

      • ~ciemna pisze:

        Ty patrz… nie wykomentowało mnie poprzednio ? dlaczego ? przecież ja u innych nie przeklinam…. ” bo ja mówiłam że do wszystkich sieci jest 39 z wyjątkiem….” i tu nie dokończyłam

        • Czerwona pisze:

          Ja kocham pytanie ” a co wy się z tym Play tak nie lubicie?” :) Gdyby wiedzieli, w jakiej sieci mam telefon… ;D

  5. ~anewiz pisze:

    Ja uwielbiam spontanicznych ludzi!! Sama też taka lubię być choć nie zawsze jest to możliwe. Ale jeśli nie jetem akurat w miejscu gdzie trzeba zachować powagę to nie zastanawiając się nie przebieram w słowach :)

  6. ~lilejka pisze:

    Ale to przynajmniej się nie nudzicie, bo zo jakiś czas któś z wam wyskoczy z czymś takim. 😉 A jak chcesz sobie pośpiewać to zamknij skle na chwilkę i wywieś, że masz przerwę na rozgrzanie strun głosowych. 😀

  7. ~magda pisze:

    Ha, za to ja, jako początkująca barmanka bezustannie się dziwię. ‚Jeszcze jednego? Da pan radę?’ dopytuje przy 5. drinku z podwójnej wódki i red bulla. Wybucham smiechem i mowię ‚jasne, jasne’, gdy zamawiają butelczynę absolwenta. Starszy stażem i wiekiem barman jeszcze jest w miarę cierpliwy…

    • Czerwona pisze:

      Ale przecież Ty mu biznes napędzasz, facet jak słyszy ” chyba nie dasz rady”, to zrobi wszystko, żeby jednak dać radę i nawet jeszcze więcej ;D

  8. ~hanibal pisze:

    Czerwona, śmiem zauważyć, że Ty perfect władasz językiem 😀

  9. ~polzartempolserio.blog.onet.pl pisze:

    he he na początku gdy się zrobi wpadkę to nie wie się gdzie się schować ze wstydu a, po czasie samemu się z siebie śmieje, że popełniło się taką gafę, a nie inną. :]PozdrawiamPsotek

  10. ~małarurka pisze:

    To kasjerki musza miec ubaw hihihih Swoja droga tez mialam tak wkrecona prace w mozg, ze odbierajac telefon w domu zaczynalam od Adar-med sklep medyczny slucham……Masakra……

  11. dobra_wrozka_22 pisze:

    Po odejściu z poprzedniej pracy miałam schizy jeszcze przez jakiś miesiąc… albo i dłużej :) Nic dziwnego,w końcu niezłe pranie mózgu nam robią :)

  12. Ken_G pisze:

    Dobrze, że nie mówisz zdrobnieniami, bo to mnie irytuje najbardziej. Kiedy kupuję np. zapiekankę i słyszę: „A z jakim sosikiem? Dać pomidorka, ogóreczka, sałateczkę?” Grrr! Zagryźć!!! ;)))

  13. ~margolka pisze:

    Haha, „do usłyszenia” wymiata :)) Faktycznie, nie najlepiej na Was wpływa ta robota, ale wydaje mi się, ze to chyba normalne w przypadku branży usługowej, gdzie się ciągle z ludźmi pracuje – nie trudno stracić czujność :)

    • ~Czerwona pisze:

      Ale za to klienci raczej nas lubią i też się śmieją z naszych przekręceń i innych takich :) Grunt to żeby wiedzieć z kim sobie na ile można pozwolić, bo to różnie bywa, frustratów wszak mnóstwo. A tym „do usłyszenia” to omal ostatnio swojego klienta nie pożegnałam, hi hi, na szczęście się zreflektowałam 😉

  14. ~ania pisze:

    Osiągnęłam niesamowity wynik. W krótkim czasie zgubiłam nadmiar zbędnych kilogramów. Wpisz w google: „codzienna aktywność wop” a przekonasz się jakie to proste. Sukces gwarantowany.

  15. ~qba pisze:

    Wszystko śmiesznie brzmi ale oznacza też że jesteś jedną z tych debilek z infolinii. Właśnie tacy – z Netii – doprowadzili mnie do szału i Netia teraz płaci odszkodowanie za niefrasobliwość swoich „pracowników”

    • ~Czerwona pisze:

      Czyli co, pozwałeś ich, bo śpiewali przez telefon, tak? Ja się wcale nie dziwię, że się z nimi nie dogadałeś, skoro np. z mojego opisu, w którym piszę, że klienci do mnie PRZYCHODZĄ, wnioskujesz, iż pracuję na infolinii. Współczuję Netii takiego klienta.

  16. ~współczuję pisze:

    nie dziwię się, że zasilisz szeregi bezrobotnych… co gorsza – chyba trudno Ci będzie znaleźć jakąkolwiek pracę….

  17. ~wiola pisze:

    Założę się, że pracujesz dla Ery;) Ja kiedyś do tajemniczego odpaliłam „chwilkę, tylko włączę dyktafon”, ponieważ gdy poszedł cynk, że tajemniczy właśnie wyszedł z innego punktu i zmierza w naszym kierunku-przygotowuję sobie dyktafon-tak dla pewności;)

    • ~Czerwona pisze:

      Hm, nie jestem pewna, czy chciałabym sama siebie usłyszeć, obsługującą klienta, hi hi ;D Ale pomysł niezły, gorzej, jak się okaże, że to jednak nie był tajemny i nagrałaś kogoś bezprawnie 😉

  18. ~marcus pisze:

    Dziwię się, że dopiero teraz idziesz na bezrobocie. Jako szef zwolniłbym cię zaraz po okresie próbnym. Nie nadajesz się do pracy z klientem.

    • ~Czerwona pisze:

      Och, jestem wzruszona, że pozwoliłbyś mi pozostać na okresie próbnym, tylko nie wiem, po co, skoro wystarczył Ci jeden mój post, by ocenić mą przydatność do pracy… Masochista czy co?

  19. ~Mela pisze:

    Ale klienteli i tak nic nie pobije w tym porąbaniu, co? 😉

  20. ~Groszowa pisze:

    moja praca tez jest strasznie porabana ale od wrezsnia ide na kuroniówkę i będę miała to gdzieś ! (Warta-Grosz)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *