Dziwnie jest. Smutno to niewłaściwe słowo. Bardziej… wstrząsająco. Niby każdy z nas umrze, tyle ludzi zresztą umiera każdego dnia – ale są tacy, którzy po prostu są. I wydaje się, że – czy to w epicentrum wydarzeń, czy na uboczu – będą zawsze; a potem mimo naszych irracjonalnych przekonań o ich nietykalności umierają i to jest jak grom z jasnego nieba. Albo jak spadający samolot…
Zginęło wiele osobistości, ważnych dla Polski. Mnie najbardziej będzie jednak brakować Pani Izabeli Jarugi-Nowackiej, która tak dzielnie walczyła o prawa kobiet, oraz Pani Marii Kaczyńskiej – oazy spokoju w politycznym chaosie.
A poza tym chce mi się beczeć, i wcale nie jest istotne, że nie lubiłam Prezydenta i co poniektórych z nim współpracujących. W taki dzień człowiek jest człowiekiem. Tylko i aż.
Brak mi słów, tyle mogę powiedzieć. Nigdy bym nie przypuszczał, że takie wydarzenie, tak mocno mnie dotknie. A dotknęło… Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy ze znajomymi o zbliżających się wyborach. Chwaliliśmy Pierwszą Damę…. To jeszcze bardziej mnie dobija.Może to banalne, ale – niech spoczywają w pokoju [*]
Zawsze to przykre, gdy giną ludzie, a co dopiero gdy giną tacy, których kojarzymy… Tylko człowiek bez serca mógłby przejść nad tym obojętnie.
bardzo dokładnie opisałaś to co czuje i myslę. Łącznie z wymienieniem tych obu pań… I aż chętnie bym to skopiowała u siebie..
Chyba większość z nas tak czuje teraz… A kopiuj, to są akurat uniwersalne słowa 😉
Dziś rano jechałem do Szczyrku na wykłady wyjazdowe i nie słuchałem radia, o katastrofie dowiedziałem się przez telefon od Mamy… Szok, po prostu szok. Informacja ta zdominowała zajęcia, a zwłaszcza przerwy między nimi. Profesor opowiadał, że zaledwie wczoraj rozmawiał z jedną z ofiar… Tragedia ta rodzi też niesamowite wręcz konsekwencje ustrojowe, zginęło wielu ludzi ważnych dla Państwa, szok, nie mogę już więcej pisać…[ * ]
Ja się dowiedziałam w pracy, przez dobrych parę chwil w ogóle nie szło się nigdzie dodzwonić, onet nie działał, nikt z nas nie wiedział, co się właściwie stało… Co za cholerny rok…
to jakieś wszystko jest surrealistyczne, kurde, szkoda ich strasznie, niby ja się w politykę ie mieszałam, niby miałam to gdzieś ale w sumie umarli ludzie, mający rodzinę, bliskich i to ludzi mi właśnie w obliczu tej tragedii szkoda
No właśnie, zwłaszcza że byli to ludzie z różnych ugrupowań, a także ci niezwiązany z polityką, no i sam fakt, w jakim celu tam lecieli…
W życiu nie pomyślałabym, że coś takiego nas spotka. Taka tragedia. Do dziś nie mogę w to uwierzyć. Serce mi się kraje.
Życie pisze najbardziej zdumiewające scenariusze…
Ja tam polityków nie lubię, ale zginęli ludzie. A oni mieli swoje rodziny, które teraz to przezywają…
Zresztą tam nie tylko politycy byli… Trudne do ogarnięcia to wszystko.
Nie mówię, że jakoś strasznie przeżywam, ale szkoda ich. 96 osób… ehh
A w Chinach 1000 :/
To wstrząs dla wszystkich, którzy chociaż odrobinę ludzkich uczuć mają, i znaczenia nie mają żadne antypatie czy sympatie polityczne, to śmierć w znaczeniu czysto ludzkim, wielki dramat. Nie mogę sobie wyobrazić, co czują bliscy ofiar tej katastrofy. Ja sama nie mogę się jakoś z tego wszystkiego otrząsnąć…Czarny dzień to był, prawda.
Do mnie jeszcze nie dociera, takie nierealne jakieś to wszystko… I ci ludzie, na zdjęciach tacy roześmiani, kipiący życiem… Ech
Dziwne na pewno, ale jak się patrzy na trumny prezydenckiej pary, na te puste dziś miejsca w Senacie, to jednak przybiera realną formę. Niespecjalnie interesuję się polityką, ale przyznaję- te obrazki wbijają się w głowę i trudno je wyrzucić. Może to zabrzmi brutalnie, ale przez to że to osoby publiczne, to ta katastrofa przybiera jeszcze innego wymiaru, gdyby to był tłum nieznanych pasażerów, anonimowych zupelnie, byłby oczywiście smutek, współczucie, ale pewnie tak by się nie przeżywało. A media w jakimś stopniu sterują naszymi emocjami, jeszcze dodatkowo podsycając pewne emocje, dlatego wczoraj ograniczyłam się tylko do jednego, wieczornego programu informacyjnego, za dużo tego było na raz…
Zdecydowanie już przesadzili z tym natłokiem informacji, zresztą teraz robi się z nich męczenników, a za życia wyśmiewano, taka to ludzka hipokryzja… Media są obrzydliwe jednak.
w takim czasie niechęć do człowieka jako polityka ginie i myśli się tylko o człowieku, którego już nie ma
To prawda, nie da się wszystkich lubić, ale w końcu nikomu z nich się przecież nie życzyło źle…
Ja czuję bardzo dziwne uczucie, ale raczej nie jest to smutek. Szkoda ludzi, zginęło ich tak wielu, ale nie mogę powiedzieć, żebym strasznie rozpaczała. Nie byli mi w żadnym stopniu bliscy, niektórymi wręcz gardziłam. Szkoda, że zginęli- tyle mogę napisać.
To prawda, ja też nie nazwałabym tego uczucia rozpaczą, jest mi po prostu przykro, że coś takiego się stało, bo żal mi wszystkich ludzi, którzy giną w takich katastrofach, a tutaj potęguje wszystko fakt, iż były to osoby publiczne. Nie dorabiałabym jednak temu wszystkiemu fałszywej ideologii. A i poglądów zmieniać nie zamierzam.
Brzmi rozsądnie :)))
I takim jest, że nieskromnie dodam ;D
Miszcza w nieskromności i tak nie pobijesz ;)))
Nawet nie próbuję 😉
To wcale nie jest istotne. To nie jest ważne, czy się kogoś lubiło, czy nie. Prawda jest taka, ze to wielka tragedia i będzie nam brakowało tych ludzi. To, ze nie zgadzalismy sie z Prezydentem, nie znaczy, ze nie chielismy żeby odszedł „normalnie” skończywszy kadencję…Ps. Dziękuję za nominację w łancuszku. Myślę, ze się z tego wywiążę, tylko musze się trochę otrząsnąć…
Nie pali się, ja go zrobiłam jakoś po miesiącu chyba 😉 Dokładnie, w końcu nikomu śmierci się nie życzy, choćby był najgorszym politykiem na świecie. To po prostu wstrząsające jak każda inna tragedia…
Ogromna ludzka tragedia, przerażająca śmierć. Najgorsze, że niespodziewana, najgorsze, że zabrała życia ludziom, którzy, zdaje się, tyle jeszcze mieli do przeżycia…
A jednak nie mieli…
pilot był znajomym mojej koleżanki. w sobotę napisała do mnie wiadomość, że cała się trzęsie, bo nie wiem, czy to on pilotował. potem napisała, że na szczęście nie on… niestety za jakiś czas, znów roztrzęsiona, potwierdziła wcześniejsze obawy. to był on. zostawił żonę i dwójkę małych dzieci. chce mi się płakać, gdy tylko o tym myślę…
Wygląda na to, że największym ryzykiem w życiu jest… żyć :/
Też miałam takie przemyślenia. Ale teraz mam już dość tego wszystkiego, od trzech dni nie słucham radia, nie oglądam TV, nie czytam gazet, do Internetu i tak na ogół dostępu nie mam… Za długa ta żałoba i ludziom zaczyna zdrowo odbijać. A jak jeszcze raz usłyszę o Nostradamusie, spisku na skalę światową powiązanym z wybuchem wulkanu oczywiście, Końcu Świata i innych takich, to osobiście powybijam ;).Pozdrawiam z chwilowego powrotu do neto-świata :).
A na słowo Wawel mam dosłownie uczulenie ;). Tak mi się przypomniało.Tragedia tragedią, ale sorry, bez przesady.
Tak, ta zbiorowa histeria też mnie już zaczęła wkurzać. Zrobili z tego bez mała reality show… Należy im się szacunek, ale nie dorabianie ideologii, że niby śmierć męczeńska itd, że co? :/