Wspólnota

Niesamowite jest, jak wiele podobnych rzeczy dzieje się w tym samym momencie na całym globie. Właśnie w tej chwili mnóstwo ludzi umiera, kocha się, wyznaje sobie miłość, kłóci się, zabija, płacze, bawi, uczy, wymiotuje, śpi, obgryza paznokcie, żuje gumę, je, pije, myje zęby. Tyle osób jest na zakręcie, dokładnie w tej sekundzie spodziewa się zmian, planuje, odchodzi, cofa się, wraca do punktu wyjścia lub nagłą decyzją wspina na sam szczyt…

Tak naprawdę wszystko, co robimy, jest tak cholernie powtarzalne, tak kompletnie normalne i nieindywidualne – a my wciąż nie zdajemy sobie sprawy, że w istocie nasze przeżycia dzielą z nami całe setki, tysiące… Nie wiem, czy to permanentnie pocieszająca wizja. Nie wiem, co może być pocieszającego w tym, iż np. ktoś właśnie beczy równo ze mną z powodu złamanego serca. Ale na pewno pocieszające jest, że już jedna osoba kliknęła w brzuszek pajacyka, który to brzuszek zapełnia brzuszki głodnych dzieci. Byłam druga, choć klikałam dokładnie o północy. Czyli naszła nas niemal jednocześnie identyczna myśl. A przecież będzie tych kliknięć jeszcze więcej.

Nie jesteśmy sami. To tylko nasze, subiektywne odczucie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

24 odpowiedzi na „Wspólnota

  1. ~Mela pisze:

    Hm, dawno nie myślałam o tej jednoczesności, ale fakt- nie jesteśmy sami i to pocieszające. Jak chcesz, to mogę pobeczeć z Tobą do towarzystwa:) (a złamane serducha są do wyleczenia!).Pozdrawiam cieplutko:)

    • ~Czerwona pisze:

      Czasem trzeba pobeczeć, chociaż generalnie wolę się z kimś pośmiać 😉 Ostatnio jakoś mocno się wzruszam, jak widzę jakiekolwiek przejawy dobrego serca, hm, sentymentalizm na starość…? 😉

      • ~Mela pisze:

        A to chyba każdy woli, chyba że chodzi o płacz ze szczęścia, to można b y się zastanowić:) Starość nie radość, strach pomyśleć, co będzie dalej;)

        • ~Czerwona pisze:

          Jeszcze płacz ze śmiechu też jest fajny… Więc jednak wolę się śmiać 😉 Tylko nie zawsze się to udaje… I tu jak zawsze przydają się ludzie dobrej woli :)

  2. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    To racja co napisałaś, ale z drugiej strony ta wspólnota jest jedynie częściowa, mówiąc obrazowo – każdy ma swojego mola co go gryzie i każdego gryzie w inną część ciała, ewentualnie z różnym natężeniem ;-)))

    • ~Czerwona pisze:

      To jasne, chociaż czasem mam wrażenie, że moje problemy są pryszczem na tle świata… Ale z 2 strony – wszak dla siebie samej to ja jestem światem i mój problem to mój największy problem 😉 Nie da się w żaden sposób zmierzyć ważności problemów, tylko my sami możemy je zweryfikować, a i to po czasie. Dlatego bardziej pocieszające jest to, że dobro też nie jest osamotnione…

  3. Ken_G pisze:

    Szkoda tylko, że wielu ludzi jest tak pogrążonych w swoich problemach, że tego nie zauważa…

  4. ~słodko-kwaśna pisze:

    Chrzanić internet! Wrrr! Oczywiście mam nawet datę Twych urodzin zapisaną w kalendarzu telefonicznym, ale nie mogłam Cię dopaść!.., więc w tej właśnie chwili życzę słodkiego, miłego życia i niech Cię nie dopadnie nigdy psychiatra jak mnie:D Nie nie, spokojnie, tak źle nie jest, sama go dopadnę;D Nieważne, cholera! Ważne są życzenia, ale że jestem jakaś strasznie otumaniona i w ogóle wyłączona z normalnego świata, krótko: najlepszego i żeby święta też jakoś miło zleciały;) (No i sylwester]:D) ;*

    • ~Czerwona pisze:

      Haha, to był komentarz pod hasłem „dopaść” 😉 Sylwester nie zapowiada się zbyt intensywnie, ale w zasadzie marzę o odpoczynku i spokoju, chociaż pewnie będzie mi smutno dość 😉 Natomiast w święta zamierzam po prostu jeść, spać i leniuchować ponad miarę! :) Czego i Tobie życzę oczywiście, a za życzenia pięknie dziękuję :)

  5. ~słodko-kwaśna pisze:

    ahaa….no i nie gub kart SIM!:)))

  6. ~anka pisze:

    i to chyba jest pocieszające, że nie jesteśmy sami, w każdej przezywanej emocji, zawsze ktos obok jest, ktoś kto przeżywa to samo, ale czy tak samo mimo wszystko nie chcę wcielać swoich własnych emocji i różnych życiowych sytuacji w jak to nazywasz wspólnotę jakby w jedno ciało. bo tak jak kocha sie indywidualnie, tak samo się cierpi i wstaje rano do pracy i pije kawę, myślę, że mimo tego, że robimy to wszyscy, twoje przeżycia mają natężenie indywidualne, tylko twoje, jedyne, to twoja moc i słabość, a nie reszty homo sapiens.., tak myślę;)

    • ~Czerwona pisze:

      Tak, a z drugiej strony każdy sposób jest dobry, by jakoś ulżyć temu cierpieniu, czasem mi pomaga myślenie, że jednak nie mam tak najgorzej. A czasem mam to generalnie w nosie, bo właśnie JEST mi najgorzej, w moim subiektywnym odczuciu 😉 Tak mi się po prostu napisało pod wpływem tego pajacyka, jakoś mnie to ruszyło, że i dobro rozsiewa się wszędzie jak ziarenka piasku, że będzie lepiej, bo są ludzie, którzy zwyczajnie chcą pomóc…

      • ~anka pisze:

        dokładnie, czasem takie myślenie pomaga, a czasem szkodzi, bo jak wiesz, że inni mają gorzej to nie chce sie z miejsca ruszać, no bo po co, w sumie nie jest najgorzej;) ten pajacyk to jak nadzieja, że skoro ktoś tam klika i pomaga, to może i tobie, ktoś pomoże się wykaraskać ze złych myśli.., jeden klik to jak kropla woda, miliony klików to całe morze, tak, masz rację to daje nadzieję i wiarę w ludzi;)

        • Czerwona pisze:

          I najlepsze, że tak dużo ludzi w tej samej sekundzie myśli o tym, by pomóc :) Wiesz, nie wydaje mi się, żeby myśl, iż ktoś ma gorzej, mnie jakoś stopowała od działania, tu chodzi bardziej o to, żeby się po prostu lepiej poczuć, a jak się lepiej czuję, to chce mi się coś robić… Chociaż to dość makabryczne pocieszać się czyimś nieszczęściem :/ 😉

  7. ~motylek pisze:

    niby tak, ale z drugiej strony, czym my jesteśmy wśród tylu podobnych bądź podobnie zachowujących się ludzi?! kurde, a ja znowu pesymistycznie :/ szkoda, że nie możemy poznać kogoś, kto w tym samym czasie przeżywa to, co my… miło by było podzielić się myślami, nawet gdy byłyby one takie same.

    • ~Czerwona pisze:

      Hm… Dla wielu jesteśmy niczym. Dla niektórych – wszystkim… Myślę, że wbrew pozorom wcale nie jest tak trudno znaleźć kogoś, kto czuje mniej więcej tak samo. Skoro potrafimy poznać takie osoby we własnym mieście, to co dopiero na całym świecie :) Zresztą sama niejednokrotnie doświadczam tego, choćby czytając różne blogi, jakby żywcem wyjęte z mojej duszy…

  8. ~M. pisze:

    Tak mi jakoś Twój wpis przypomniał film „Amelia”. Święta coraz bliżej, dziś byłem na Wigilii w Kancelarii. Do pracy chodzę do czwartku, do 15:30, także zejdę z posterunku ciut przed gwiazdką. 3maj się ciepło, buziale!Pozdrawiam nostalgicznie!

    • Czerwona pisze:

      Racja, tam też było o tej jednoczesności… :) Uwielbiam ten film! Ja też w Wigilię posiedzę, do 14… Za to niedziela po świętach wolna, spory sukces 😉 Kurcze, a teraz za pół h idę też do pracy, bezsensowny grafik, no ale tak to jest przed świętami, czyste wariactwo ;)Pozdrawiam zabiegana!

  9. ~misolka pisze:

    Tak to jest, przechodząc obojętnie na ulicy koło ludzie nie zdajemy sobie sprawy z tego, że ktoś przeżywa podobne życie jak my albo że kogoś spotkamy za miesiąc w innym miejscu. Wydaje nam się na codzień, że nasze życie jest indywidualne bo dla nas nasze własne życie jest najważniejsze jakby nie było.

    • Czerwona pisze:

      To prawda, dlatego często cierpimy z powodu głupstw w zasadzie… Bo głupstwa akurat w danej chwili są dla nas największym problemem na świecie. Ale czasem warto, żeby naszła taka myśl, że to wszystko pestka, bo choć oglądamy życie własnymi oczami, to jednak wcale tak źle nie jest, wszystko niemal można znieść… No, prawie.

  10. ~ciemna pisze:

    i mi zrujnowałaś mniemanie moje o mojej wspaniałej indywidualności… 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *