Jako że nie jest mi ostatnio najlepiej na świecie, i moje opisy na gg nie należą do najbardziej optymistycznych. W związku z czym niedawno widniało u mnie hasło „do bani”. Kolega zaś z innego sklepu już od ładnych paru dni ustawiał sobie „co za dzień :(„. Komentarz szefa na widok tychże: „Co za pozytywni ludzie u mnie pracują…” Chyba chłopa zdołowaliśmy 😉
Ogólnie nie dzieje się nic ciekawego. Rozważam np. sprawy wagi państwowej, typu „jak to się dzieje, że małe dzieci mieszczą w buzi całą swoją dłoń”. No bo serio, próbowałam tę sztukę powtórzyć na sobie, ale moja jama gębowa ujawniła rażącą dysproporcję w stosunku do pięści. Tak przy okazji – zawsze też zastanawiało mnie, czy powiedzenie, że coś pasuje jak pięść do nosa, jest potwierdzeniem tego dopasowania, czy wręcz przeciwnie. Bo na chłopski rozum to pasuje z punktu widzenia rozmaitych konsekwencji, ale na rozum humanisty nie pasuje, gdyż generuje takowe konsekwencje, które kłócą się z prawem do nietykalności cielesnej. Hm.
Tak fokle to przeżyłam PMS. Boszzz, to straszne było. Dół plus furia w najczystszej postaci, ryk wiertarki do towarzystwa, bo w domu trwa remont łazienki, pracy do zarąbania, klienci upierdliwi, jakby się szaleju nażarli albo dopiero co antydepresanty odstawili… W dodatku jednego dnia, gdy wracałam już po ciemku do domu taka wściekła, że aż całą drogę mamrotałam w przestrzeń niecenzuralne wyrazy, znienacka wyleciał na mnie z ryjem wielki wilczur. Pierwszy raz w życiu zaczęłam kompletnie niekontrolowanie wrzeszczeć, ze strachu, a potem z zalewającej mnie krwi, no bo kurwa sory, ale spuszczanie wielkiego psa ze smyczy w nocy nie jest chyba najlepszym pomysłem. I o mało się nie poryczałam ze złości, że cholera nawet i tego mi los nie podarował. Słowo daję, jak nie urok, to sraka, i to sraka jak krowa.
Nie chce mi się też golić nóg. Zapewne jest to jakiś rodzaj buntu, aczkolwiek nie da się ukryć, że w tej chwili nie wydaje się to być czynność aż tak obligatoryjna. Raczej wręcz niewskazana przy tym remoncie. Zresztą tak sobie przypominam, że po rozstaniu z A. też wyraziłam swój protest, zapuszczając włosy. Tyle że te na głowie. Jednakże skoro teraz na głowie już mam dłuższe i nie chcę ich dla odmiany ścinać, to alternatywa jest prosta. Dość obrzydliwa, lecz satysfakcjonująca