Coś się kończy – czy coś się zacznie?

To już koniec. Ja wiem, że smęcę i przynudzam, ale dzisiaj, po kolejnej rozmowie coś we mnie pękło. Z resztek można zrobić danie tylko w kuchni. Nie chcę, żeby punktem zaczepienia związku były wspomnienia. Najważniejsza jest teraźniejszość – a ona przeczy całej przeszłości.

No i cóż – Czerwona wraca na łono samotności. Błagam, powtarzajcie mi często, że nie ma tego złego…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

40 odpowiedzi na „Coś się kończy – czy coś się zacznie?

  1. ~przekora pisze:

    ach drzyjcie męska cześcio naszego miasta. preżcie klaty i poslady. jak Czerwona odreaguje zbierze się do ataku, albo chociaz popatrzy na jadłospis, a wy na kolana!:))ps. misiu wiesz skoro poszedł w takim stylu, to nie był wart tego by zostac.

    • ~Czerwona pisze:

      Wydaje mi się, ze on ma po prostu jakiś problem ze sobą… Ale cóż – to jego problem 😉 Heh, na łowy to ja się już wybierać prędko nie będę, zwyczajnie już mi się nie chce, zresztą jak ostatnio się rozglądałam po facetach, tak dla estetyki, nawet jeszcze będąc z Z., to stwierdziłam, że jedna wielka kiła… Więc cóż. Pobędę sobie sama…

  2. ~kropkaxxx pisze:

    Tak sie koncza zludzenia? To dobrze, ze sie skonczyly skoro byly tylko zludzeniami.Lepiej pozno niz pozniej. Poboli, przestanie a Ty bedziesz silniejsza ipewniejsza tego czego od zwiazku oczekujesz a czego nie. Wsrod moich mowi sie, ze koleny kop w du….to kolejny krok do przodu.Robisz wiec krok do przodu i to jest bright side of life

    • ~Czerwona pisze:

      No coś w tym jest, wszak przy kopie w du.pę nie da się zwykle ustać w miejscu 😉 To wszystko prawda – ale na razie boli tak, że dech zapiera…

  3. ~motylek pisze:

    nie ma tego złego… trzymaj się!

    • ~Czerwona pisze:

      Wiem… ale widzieć a czuć… Heh. Dzięki…

      • ~motylek pisze:

        no ja wiem, że jest Ci trudno, ale… ale poradzisz sobie z tym. silna kobita z Ciebie, no i masz nas 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Czy silna… Ee, taka sobie 😉 Raczej po prostu już… cyniczna i rozsądna. Chociaż tak chciałam wierzyć, że cynizm i rozsądek nie będą mi w tym związku potrzebne… Wiem, że mam Was i to jest ta ogromna różnica między rozstaniem z A., a rozstaniem z Z…

  4. ~wiedzma pisze:

    cisnely mi sie te slowa na usta 😛 Nie ma tego zlego… tylko cholera trudno w te slowa uwierzyc, nie? Trzymaj sie. Bedzie dobrze chociaz wydaje sie , ze nie…zawsze jest dobrze:) Przytulam wirtualnie

  5. Ken_G pisze:

    Ja to chyba jestem trochę masochistką. Kiedy mój ex mnie porzucił i było mi źle, kłułam się jak szpilką wspomnieniami naszej ostatniej rozmowy. Pomagało, wolałabym być zła niż zrozpaczona, bo zła jestem silna, a zrozpaczona… Oczywiście, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zasługujesz na fantastycznego faceta, który nie będzie przy Tobie niczego udawał, pokocha Cię naprawdę i bez żadnych wątpliwości.

    • ~Czerwona pisze:

      Tylko najgorsze, że było cudownie, było wyjątkowo, było… tak, że chciałam tak do końca życia, i ni stąd ni zowąd… To nagłe uderzenie po prostu odbiera mi już wiarę w związki. Bo rozumiem, rozstać się po kłótniach, po tym, jak coś naprawdę się psuje. Ale tak z dnia na dzień, po prostu, gdy w jednym dniu ten ktoś jest miły i kochany, a w drugim… I to chyba będzie najtrudniejsze do zwalczenia, nie już w kontekście Z., ale w kontekście tego, czy w ogóle będę umiała z kimkolwiek być szczęśliwa bez jakiegoś „ale”, bez lęku. Bo skąd mam mieć pewność, że ktoś inny nie będzie miał wątpliwości i NAPRAWDĘ mnie pokocha?Też tak myślę z tą siłą w złości, teraz właśnie jestem zła, po prostu zła, czuję w sobie zwykła niechęć, nie płaczę nawet, co mnie aż przeraża 😉

      • Ken_G pisze:

        Też tego nie zrozumiem i nigdy nie pojmę jak można być tak… tak obłudnym? Zakłamanym? My chyba jednak nie umiemy tak udawać. Oni korzystają z okazji, bo mogą z łatwością oddzielać miłość od reszty, a my raczej łączymy. I sumie nie tylko o seks mi chodzi. Kłótnie, ewidentne psucie się relacji mimo prób ratowania rozumiem, ale nie udawanie. A znam parę takich byłych związków, kiedy wczoraj było cudownie, a dziś… Koniec, bye bye baby i nie dzwoń. Przerasta mnie to.

  6. ~Mario pisze:

    ” Nawet po najgorszej zimie, zawsze przychodzi wiosna ” – tak będzie i twoim przypadku. I chyba nawet lepiej, przynajmniej nie wisisz zawieszona w próżni, wiesz na czym stoisz, możesz próbować teraz małymi kroczkami iść na przód! „Przynudzaj” ile chcesz, jesteśmy tutaj po to, żeby wysłuchać i dodać otuchy. Wszyscy jesteśmy myślami z Tobą! :)

    • ~Czerwona pisze:

      Akurat ta zima, ściśle rzecz biorąc, może trwać dla mnie jak najdłużej, przynajmniej nic nie wyciąga z domu i nie trzeba patrzeć na wszędobylskie zakochane pary… A latem smutno, gdy nie ma z kim wyjechać za miasto itd. Więc pod tym względem rzecz rozpatrując – wcale nie chcę żadnej wiosny 😉 Dzięki, ale nawet ja takich smętów długo nie wytrzymam, więc chyba nie będzie tak źle 😉

  7. ~Mela pisze:

    Będzie dobrze, wszystko się ułoży, przynajmniej wiesz, na czym stoisz.I oczywiście że tak – nie ma tego złego…..!!Cieplutko pozdrawiam:)

    • ~Czerwona pisze:

      Niby wiem, chociaż ta podstawa to krucha jest bardzo, i jakaś taka gumiasta, raz góra, raz dół jak stąd do jądra Ziemi… Hehe. Echh… Dzięki…

      • ~Mela pisze:

        Krucha, ale jest, a jakby jej nie było… 😉 Góry, doły- no co?- urozmaicony krajobraz i niebawem wyłoni się jakaś dolina zielona 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Dolina jest teraz, wolałabym kolorową tęczę nad łagodną wyżyną… 😉

          • ~Mela pisze:

            Ajjj, bo ja chciałam, żebyś nie miała pod górkę, tylko tak po prostu :) A na taką wyżynę trzeba się wspiąć jednak 😉 Ale tęcze są super!

          • ~Czerwona pisze:

            Hehe, z tymi górkami jest ze wszystkim – zależy od punktu widzenia i siedzenia 😉 To fakt, wspinaczka ciężka bywa – ale jakie widoki na osłodę!

          • ~Mela pisze:

            I dla widoków warto, jestem pewna:) Zresztą zawsze znajdzie się coś, z powodu czego warto:)

  8. ~w-i-a-r-a pisze:

    zacznie się, spoko Kochanie! tylko ja przez Ciebie znów zaczynam wątpić w zwiazki. ale mój rozwali się z mojego powodu, bo nie lubię uczucia bycia rzuconą… trzymaj się Mała. Strzelce zawsze wychodzą w glorii z największych problemów

    • ~Czerwona pisze:

      No wiesz, ja też zwątpiłam w związki, więc widać to zaraźliwe 😉 Ja nie umiem rzucać, no chyba że już ścierpieć nie mogę. Na razie raz mi się tylko zdarzyło – tylko w przeciwieństwie do niektórych zrobiłam to już po miesiącu…

  9. ~M. pisze:

    Na pewno coś się kiedyś zacznie-to tak tytułem wstępu. Na podstawie stanu faktycznego, który przedstawiłaś, stwierdzam, że podjęłaś słuszną, choć z całą pewnością baaaardzo bolesną decyzję.Wiesz, znajduję się na takim etapie życia, że problemy to mój chleb powszedni. Wiadomo-człowiek, jak go coś trapi, przeżywa to, nie odzywa się do bliskich, wybucha z byle powodu, jest niemiły. Ale żeby od razu zrywać tak nagle związek? A co by było w przyszłości? Życie pisze różne scenariusze, pojawiają się problemy z pracą, dziećmi, zdrowiem itd. I co wtedy? A tak w ogóle to ja nie rozumiem Twoich byłych, fajna dziewczyna jesteś, a oni tego nie doceniają. Mam nadzieję, że za trzecim razem trafisz na tą swoją drugą połowę! Z całego serca Ci tego życzę!Pozdrawiam serdecznie!

    • ~Czerwona pisze:

      To prawda, tylko wtedy to są konkretne symptomy, można się spodziewać czegoś ewentualnie… A on mi nie dał nawet szansy się z tym oswoić, w jednym dniu rozmawialiśmy pół godziny przez telefon, a w drugim mi mówił, że mnie nigdy nie kochał… To jest… chore. I nie rozumiem tego zwyczajnie. Ale widocznie nie ma przepisu, że muszę wszystko rozumieć… I właśnie ta przyszłość zaważyła na mojej decyzji. Wprawdzie na razie jeszcze jej jemu nie ujawniłam, ale to się stanie. Bo wolę nie myśleć, co by było, gdyby nagle doszedł do tego wniosku, a ja akurat byłabym np. w ciąży… Brrr…Dziękuję za słowa otuchy i w ogóle… za to, że jesteś tutaj, u mnie, już tyle czasu, i Ci się to nie nudzi 😉 Pozdrawiam!

      • ~M. pisze:

        Właśnie ta nagłość i nieprzewidywalność tej jego decyzji mnie zadziwia. Rozumiem, że jego problem rodzinny jest b. poważny, ale chyba w takiej chwili szuka się wsparcia u bliskiej osoby, a nie ucieka… Tak jak pisałaś, coś tu jest z nim nie tak. A scenariusz z ciążą też oczywiście przyszedł mi do głowy, ale tak jak piszesz, dobrze że to tylko „gdybanie”, bo wtedy to już byłoby b. nieciekawie. Wiesz (choć to porównanie nieadekwatne do Ciebie i Twojej sytuacji, za które przepraszam), ja tematy z porzuconymi kobietami, do tego z dziećmi, przerabiam w pracy od lat. Przykre to bardzo czasami, ta rozpacz i łzy. Więc tak z doświadczenia zawodowego i z racjonalnego punktu widzenia stwierdzam-jak już tak musiało się stać, to może lepiej, że w tym a nie innym momencie… A co do mojego stażu blogowego-wiesz, czytuję kilka blogów, ale po pierwsze-tylko u Ciebie odpisuję (jak wiesz w miarę regularnie, zazwyczaj niestety krótko), po drugie-na nudę u Ciebie nie narzekam, ciekawie piszesz i niezmiennie w świetnym stylu, po trzecie-martwię się tylko, że kiedyś stwierdzisz, że Tobie się to pisanie znudziło i nas opuścisz (co się ostatnio coraz częściej zdarza wśród znanych mi blogów). Mam jednak nadzieję, że nieprędko to nastąpi… Na koniec powiem Ci, że tak się już z Tobą i Twoim blogiem zżyłem i utożsamiam, że zdarza mi się w dyskusji powołać na Ciebie słowami-„A moja koleżanka z Poznania…” 😀 Głowa do góry! Będzie dobrze! Uff, rozpisałem się bez ładu i składu, a czytania cała sterta czeka!Pozdrawiam i przytulam.

  10. ~magda pisze:

    Daję Ci góra pół roku samotności, Czerwona.

  11. genever@op.pl pisze:

    rany, moze faktycznie się pogubił? może ta choroba matki dała mu do zastanowienia się czy coś.., nie wiem, ale przecież nie można tak nagle, kiedy szczęscie uszami tryska, powiedzieć nagle „dość”. dziwne.., Czerwona trzymaj się mocno i nie daj się. a co do dumy.., chyba tylko miłość potrafi kompletnie obedrzeć nas z dumy i godności jesli chodzi o to drugie serce. płacz, klnij, jeszcze będzie dobrze, na pewno! a może zadzwoni powie, że sie pomylił, może bez ciebie zrozumie jak było z tobą.., przytulam cię mocno i całuję! wiem, że to nudne, ale będzie dobrze!!! buziak!!!

    • ~Czerwona pisze:

      Nie wiem, kiedy ostatnio ze mną rozmawiał, powiedział, żebym nie czekała, bo on nie wie, co będzie. I wydawał się zniecierpliwiony tym wszystkim, bardziej niż zasmucony. Nie wiem, nie umiem sobie tego wszystkiego poukładać, nie rozumiem…

      • ~ank pisze:

        ja też nie rozumiem;) tak jakby nagle coś się stało. to co to było co waś łączyło przez ten wspólny czas? irracjonalne zachowanie. tez nie wiem co myśleć, ciężko wysnuć jakis logiczny wniosek. decyzje należy do ciebie, czekać na znak, nie czekać.., przepłakać i pójśc dalej.., cokolwiek, najgorsze, że bez niego…

  12. ~Nabu pisze:

    Kochana, samotność jest cudowna! Pamiętasz jak wspaniale było się upijać winem w pokoiku hostelowym i narzekać na facetów? To jest coś! 😀

  13. ~ciemna pisze:

    Nie ma tego złego – masz więcej miejsca w łózku, więcej czasu aby rozwijać sie zawodowo i przede wszystkim mozesz znów podrywać facetów ;P

  14. ~zapałka pisze:

    Poczytałam dziś te posty wstecz i pierwszą myślą był wielki smutek, ale potem właśnie – nie ma tego złego. I mocno w to wierz, bo w życiu wszystko się tak właśnie układa. To, co dziś odczuwamy jako koniec jest początkiem … wspomnisz moje słowa jak spojrzysz w oczy Temu Jedynemu :-) Ja wiem,że to brzmi pewnie teraz dla Ciebie wkurzająco, ale jeszcze wspomnisz słowa Starej Kobiety ;-)) Buziaki wielkie!

  15. ~Little Witch pisze:

    Kochana, potrzebujesz czasu. Za jakiś czas będziesz umiała się zdystansować i wtedy stwierdzisz, że nie ma tego złego… Bo przecież nie akceptujemy półśrodków, prawda? Albo love na fest i do utraty tchu, albo ‚spadaj na drzewo’ 😉

  16. nifka pisze:

    Aie często powtarzają, że jak coś się kończy, to cos przecież musi się zacząć. Coś innego. Nawet jeśli jeszcze o tym nie wiemy. Nie wiem czy to skutkuje, taka wiara w te słowa. Może z czasem się w to wierzy. Ale Czerwona… nie ma tego złego… podobno. :)

  17. ~misolka pisze:

    Każdy koniec daje nowy początek i na tym polega życie. Wiem, że jest Ci ciężko i źle ale czas pokażę co dalej.

  18. tubycie pisze:

    Jest super. Mogliście się rozstać 5 lat po ślubie. Aktualne rozwiązanie jest zdecydowanie lepsze 😉 Poza tym faceci więcej kłopotów niż pożytku przynoszą więc jeśli są – fajnie, jeśli nie – też bez tragedii 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *