Porozmawialiśmy. Nie jestem zwolenniczką przeciągania pożegnań, ale tym razem sytuacja była wyjątkowa, musiał mi coś dostarczyć. Zgodziłam się, żeby było osobiście, bo i tak musiałabym mu oddać torbę. Raz kozie śmierć.

Najpierw po prostu wręczyliśmy sobie co trzeba, patrząc w ziemię czy odwracając wzrok. Gdy miał już iść, spojrzałam mu prosto w oczy. Dłużej. Intensywnie do bólu. Spytał, czy na chwilę usiądziemy. Zaparkowaliśmy za drzewem, w nikłym świetle latarni. Dużo ciszy było w tym spotkaniu. Nie zamierzałam go oskarżać. Lecz nie chciałam też mu niczego ułatwiać.

Ma kłopoty. Jego mama jest bardzo chora. To zżyta rodzina, więc spadło na nich jak grom z jasnego nieba. Ja to wszystko rozumiem – powiedziałam – ale jak to ma się do mnie? Nie chciałam być okrutna czy bez serca, jednakże to było logiczne rozwinięcie tego, co miałam w głowie. Przecież przez tyle czasu jego problemów ze znalezieniem pracy itd. chyba dowiodłam, że można na mnie polegać?

Mówi, że sam siebie nie rozumie. Że się pogubił i nie wie, co ma robić. Powiedziałam, że jeśli nie jest pewien uczuć, to niech się nie odzywa. Może się odezwać, jak coś postanowi.

Z jednej strony myślę teraz, że to głupie. Karmię się nadzieją, nie wiedząc, czy słusznie, to po pierwsze, poza tym – czy naprawdę można to odbudować? Wiem, nie takie rzeczy ludzie są w stanie odkręcić. Ale… czy – zakładając, że mu się odmieni – będę potrafiła zapomnieć? Zaufać znowu? Sama nie wiem, a jednocześnie na myśl o tym, że miałabym to wszystko utracić…

Gdzie Twoja duma, Czerwona, gdzie…?

Lecz czy w miłości zawsze należy kierować się dumą?
Nie. Tylko jeszcze ta miłość musi być, obustronna i chwytana jako pewnik.

Dlaczego to wszystko jest takie popieprzone…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

29 odpowiedzi na „

  1. ~Venevika pisze:

    Wyobrażam sobie, jak musisz się czuć. Musisz się karmić nadzieją, bo kochasz. Z drugiej strony jednak czujesz, że w ten sposób okazujesz słabość zamiast podnieść nos do góry i odwrócić się na pięcie, i powędrować w swoją stronę. Nikt nie obiecywał, że życie będzie łatwe, proste i przyjemne. Niestety. A dlaczego takie nie jest? Bo ludzie są tylko ludźmi i jakoś tak wychodzi, że często robią wokół siebie bałagan i to nie tylko w swoim życiu, ale przede wszystkim w życiu innych.Pamiętaj, jestem myślami przy Tobie i życzę Ci, żeby Z. się w końcu odnalazł i zdecydował, czego od życia chce. Nie może przecież trwać w takim zawieszeniu bez końca, bo w wtedy przecież Ty również wisisz razem z nim.Buziak!

    • Czerwona pisze:

      To prawda, dlatego jestem taką przeciwniczką spotykania się ze swoim ex, nawet jeśli zostało ustalone, że nic już nie będzie z tego związku. Niektórzy potrafią, ja nie. Dlatego niby nie wszystko stracone, ale teraz lęk ma inny wymiar i to jest wymiar, który razi przy okazji mój honor własny, to, co zawsze głosiłam, że jak facet raz zawiedzie, to do bani już zostanie, a teraz co… Człowiek mądry, jak go sprawa nie dotyczy. No nic, czas pokaże, co z tego wyjdzie i co wygra – serce czy rozum… Dziękuję :*

      • LittleWitch pisze:

        Najkorzystniej, gdyby to jakoś się splotło – serce i rozum. Powodzenia! Nadal trzymam kciuki za dobre rozwiązanie tej sprawy… cokolwiek by to nie oznaczało.Kiss

        • Czerwona pisze:

          Chciałabym… A najbardziej chciałabym po prostu móc tego strasznego zdania nigdy nie usłyszeć…

          • ~Little Witch pisze:

            Niestety, jeszcze umiejętności cofania się w czasie nie posiedliśmy, a sama często tak bardzo bym chciała umieć to zrobić. Niestety, trzeba żyć z tym bagażem, który już chcąc – nie chcąc mamy na plecach.

          • ~Czerwona pisze:

            Żeby tylko na plecach, ale to jeszcze wsiąka w trzewia… 😉

  2. ~magda pisze:

    Ktoś chyba potrzebuje palety doskonałych muffinów Kożyczkowskiej. Osłodzą każdą, nawet najprzykrzejszą chwilę w życiu. Produkt nieprzebadany na zwierzętach.Czuj się przytulona, Czerwona.

  3. ~wiedzma pisze:

    Nie wiem jak inni , ale ja uwazam, ze sprawy miedzy dwojgiem moga rozwiazac tylko sami zainteresowani. Smutne jest to, ze czasami dwoje ludzi sie kochajacych ma problem z okresleniem swoich odczuc i uczuc, jednak zycie pokazuje , ze czasami takie trzesienia wzmacniaja zwiazek. Powiem Ci tak- jesli Zagatkowy Cie kocha, a chce Ci jedynie oszczedzic cierpienia, to sobie to szybko wyjasnicie i bedzie dobrze 😉 Jesli jednak stwierdzil SAM , ze jednak to nie jest milosc to wez to za dobra monete, Bo co TObie po zwiazku bez uczucia? Moze slowa moje brzmia brutalnie, ale madra z Ciebie dziewczynka i sama dojdziesz do tego samego wniosku 😉 Jesli natomiast Ty sama go kochasz i nie jestes pewna jego uczuc, daj mu szanse, nie skazuj i nie unos sie duma. Duma to rak milosci. Zdaj sie na serce i intuicje, ona wie najlepiej co dla nas najlepsze 😉

    • Czerwona pisze:

      To prawda, można sobie wiele rzeczy, zasad i dobrych rad głosić, ale gdy coś dotyka nas bezpośrednio, potrafimy robić wszystko zgoła odwrotnie. Bo życie to nie zbiór reguł, lecz twór plastyczny i uzależniony od choćby podmuchu wiatru na kompletnie odmiennym krańcu świata. Jestem w kropce, pełna lęku – lecz na razie czuję się z tym lepiej niż wtedy, gdy kompletnie straciłam nadzieję. Teraz przynajmniej wiem, że to nie takie białe ani nie takie czarne… Ale ile można żyć nadzieją? Ech…

      • ~wiedzma pisze:

        no z tym wiatrem na koncu swiata to bym nie przesadzala 😉 moze warto w takiej chwili wlaczyc pozytywne myslenie? Znam cie od niedawna, ale chyba z racji zawodu wiesz co nieco na ten temat… przypomnij sobie i uwierz w to , ze my sami mamy na siebie wplyw, mamy wplyw na to co sie wokol nas dzieje i… usmiechnij sie, na sile i mysl jak najmniej o rzeczach bolesnych, albo wcale o tym nie mysl. Wybacz Zagatkowemu i skup sie na sobie, na swoim wlasnym dobrym humorze, poszukaj w sobie dziecka, a nie bedziesz potrzebowala nadziei 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Nie, chyba jeszcze za wcześnie na wybaczenie… Ale teraz to już nie ma znaczenia, już podjęłam decyzję. Myślę pozytywnie, wierz mi, tylko że czasem to tak strasznie trudno…

  4. ~przekora pisze:

    czasami warto zaryzykowac. wiesz o tym. WIESZ! jedna łza więcej jesli coś różnicy nie robi teraz tobie, a ryzykoc zasai sie oplaca, czasami nie. Sama wiesz najlepiej, czy jesteś w stanie wybaczyc, albo gdyby nic czy jesteś w stanie znieśc że nadzieja byla zludna.

    • ~Czerwona pisze:

      No i chyba właśnie nie jestem w stanie, więc wolę wycierpieć teraz, niż potem ze zdwojoną mocą… Tylko tak potwornie tego nie chcę :(

  5. ~motylek pisze:

    nie wiem, jak ja zachowałabym się na Twoim miejscu. wolałabym chyba się jednak nie nastawiać, że wszystko się ułoży. tak byłoby łatwiej. bo jak on kocha, to na pewno będzie chciał być z Tobą, jak nie… wiadomo. a takie tkwienie w nadziei może sprawić, że później zawiedziesz się po raz kolejny…

  6. Ken_G pisze:

    W takich przypadkach zawsze chętnie wysłucham, ale nie doradzam, bo zazwyczaj osoby zwierzające się chcą pocieszenia, słów typu „Ułoży się, przecież Ty go kochasz, on Cię kocha” itp. A dla mnie nie ma powrotów, dużo tu robi duma, ale nie tylko. Nie chciałabym być z kimś, kto mnie porzucił, moja miłość by wtedy po prostu umarła razem z jego słowami. A Ty, widzę, wahasz się i przepełnia Cię mnóstwo uczuć. Ale, swoją drogą, różnie się ludziom w życiu układa, ale gdyby faktycznie zerwał z takiego powodu, byłoby to co najmniej dziwne. Szczególnie to co Ci powiedział. Nic, życzę Ci po prostu dużo siły.

    • ~Czerwona pisze:

      Po dzisiejszej rozmowie z nim po prostu się odcięłam. Duma wygrała, myślę że słusznie. Boli cholernie, ale… Przestanie, a ja nie chcę się ciągle bać i żyć złudzeniami. Tylko tak okropnie mi żal, że przecież było tak cudownie…

  7. ~ciemna pisze:

    Ja zawsze jestem mało obiektywna jeśli chodzi o poradnixctwo w takich sytuacjach. Ja bym Cię wzięła na drinka ibo alkohol to jednak pomaga na wszytko

    • ~Czerwona pisze:

      Już byłam 😉 Ale nie pomogło na długo… Chociaż w sumie chciałabym, żeby mnie ktoś teraz na tego drinka zabrał. Czemu mieszkasz tak daleko ;P

  8. ~Mario pisze:

    Chyba nie ma dobrego rozwiązania w tym przypadku. Jestem facetem, więc niestety tym bardziej ciężko cokolwiek mi doradzić, bo jestem troszkę uczuciowym inwalidą, heh :) Trzymaj się jakoś, ja myślę o Tobie ciepło, trzymam kciuki żeby się udało. W końcu Poznaniacy muszą się trzymać razem, co nie? 😉 Pozdrawiam!

    • ~Czerwona pisze:

      O rety, jesteś z Poznania? :) No cóż, dla pocieszenia dodam, że większym inwalidą od Zagadkowego na pewno być nie możesz. W każdym razie ja sobie tego nie wyobrażam 😉 A w mojej kwestii… Hm, dzisiaj już wiem, że nic się nie zmieni. Więc trzymaj, proszę, kciuki, żeby udało mi się jakoś z tego otrząsnąć, bo teraz tylko to mi zostało…

  9. ~Mela pisze:

    Poukładaj sobie wszystko. To co podpowiada Ci serce wymieszaj z rozsądkiem… Szczerze to nie znoszę niejasnych sytuacji, więc nie wiem, jak to z czym czekaniem, ale jeżeli komuś bardzo zależy…

    • ~Czerwona pisze:

      Tego się nigdy nie wie, póki się tego nie przeżywa. Ale ja już zdecydowałam, serce zgodziło się z rozumem, chociaż oba są bardzo poranione…

  10. shitana@op.pl pisze:

    Niestety nigdy nic nie jest takie proste jak chcemy ;-/ Rozumiem, ze jest ci bardzo zle :-( Jesli czlowiek nawet sie nie spodziewa takiego potraktowania to boli jeszcze bardziej… Ale… ale w milosci nie mozna kierowac się duma… Nigdy… Milosc to naprawdę trudna droga kompromisu z obu stron i walki… walki, pogubienia… Moze daj mu czas, zeby odnalazl swoją droge… i jesli go kochasz daj m uten czas… ale tylko, jesli bedzie wiedzial czego chce i co czuje… inaczej nie warto… :-* Przytulam!

    • ~Czerwona pisze:

      Tak, w miłości nie można. Chyba że to miłość jednostronna. Dlatego duma wygrała – no i lęk o to, co by mogło się zdarzyć jeszcze gorszego…

  11. ~misolka pisze:

    W miłości nie ma miejsca na dumę. Sama do tego doszłam po wielu latach w związku. Jeśli jest nadzieja to znaczy, że wszystko jest jeszcze możliwe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *