Brutalna prawda

Nie powinnam pracować z ludźmi, dla ich dobra. Naprawdę.

Jakiś czas temu poszłam na zastępstwo do innego sklepu naszej sieci. Nie znoszę zastępstw, ponieważ wtedy ani ja się dobrze nie czuję, nie wiem, gdzie co jest itd., ani pracownicy właściwi potem nie mogą nic znaleźć. No ale czasem trzeba, więc w któryś obrzydły jak dla mnie, bo z perspektywą nawet nie 11, a 12 godzin pracy poniedziałek, pojechałam. I z miejsca zostałam zaatakowana przez szalone staruszki. Przysięgam, w tamtej części miasta to chyba promieniowanie mocniej natarło, zostało i im sukcesywnie dogrzewa. Bez urazy, ale doprawdy dziady są fatalne. Jedna pani np. nie mogła pojąć, że potrójne doładowanie to kwota pomnożona razy trzy (a nie kwota plus kwota razy trzy), pan inny przyniósł mi zdjęcia i prosił, żebym jego telefonem zrobiła zdjęcie tych zdjęć i wrzuciła mu je na tapetę, jeszcze inny się na mnie wydarł, iż nie wiem, co to znaczy „rozmowy za zero zł”, i za nic nie rozumiał, że mamy mnóstwo usług za zero zł i diabli wiedzą, co on akurat widział w reklamie pomiędzy Wiadomościami a Pogodą… Efektu zaś dopełniła baba – nazwijmy ją umownie larwą, tak mi się kojarzy z jakimś białym rozlazłym obrzydlistwem. Otóż larwa przylazła, ponieważ dwa dni wcześniej otrzymała ekspertyzę, w której sugerowano wymianę telefonu na nowy, gdyż tamten się zepsuł (teraz już nawet się domyślam, dlaczego, nikt by takiej kluchy nie zniósł, nawet materia nieożywiona). No i nie rozumiała, gdy tłumaczyłam jej procedurę, która zawsze trwa jakiś czas, ponieważ telefon wysyłamy do agenta, a ten nam odsyła nowy tudzież zamiennik, i to nie z dupy zamiennik, tylko z listy tychże. Nawet klient, który czekał za nią w kolejce, jej to tłumaczył. Gdzie tam, uparła się, że ją okłamuję i że tak tego nie zostawi.

Po godzinie zadzwoniła i ponownie puściła gadką. Po dwóch – jej syn. Po trzech – ona. Po paru godzinach przypełzła znowu, tym razem z larwalnym mężem. Larw się popluł, walił mi pięścią w stół, oboje stwierdzili, że nie wyjdą, póki nie dostaną nowego telefonu, na co ja odparłam, że w takim razie posiedzimy sobie do 21, czemu nie. W końcu się znudzili i odeszli, grożąc mi tylko wyleceniem z pracy (jakby to była praca moich marzeń, hahaha), no i luz.

Następnego dnia siedzę sobie w moim kochanym, spokojnym centrum handlowym – a tu dzwoni kierowniczka z tamtego parszywego sklepu i mówi, że larwalni złożyli na mnie skargę w siedzibie głównej. I teraz uwaga, bo w życiu nie zgadniecie, o co ta skarga.

Gotowi?

O POBICIE!!!! ;D

Normalnie w życiu się tak nie uśmiałam. Ja, siłacz, wielka i rozrośnięta Czerwona, w ramach wiary w swe gabaryty postanowiłam pobić dwójkę ludzi naraz, w dodatku tuż koło ochrony i na oczach tłumów.
Normalnie nie wiedziałam, iż sieję taki postrach, że aż ludzie dostają pomieszania zmysłów.
Oczywiście nikt w to nie uwierzył nigdzie i wszyscy są szczerze rozbawieni wizją mojego rzekomego natarcia, nawet koordynator przy ostatniej wizycie zapytał z dezaprobatą: „Pani Czerwona, ładnie to tak ludzi lać?”. A ja gorąco żałuję, że larwalni nie poszli z tym na policję, bo bym wtedy ich na pewno pozwała o zniesławienie, wygrałabym oczywiście, stałabym się bardzo bogata i mogłabym odejść z tej durnej roboty 😉

Ale powiem Wam, że zarobić to w tej pracy jednak się da. Ostatnio przywlókł się do nas jakiś Ukrainiec, który mówił do mnie naprzemiennie po rusku, polsku i angielsku, i za świętą Marysieńkę nie wiedziałam, jakim językiem się ostatecznie posługiwać, więc mimo woli też gadałam jakimś kłębowiskiem, w związku z czym tak się zakręciliśmy, iż nie zauważył, gdy wydałam mu reszty 16zł, i poszedł sobie w pizdu, a zanim i ja się skapnęłam, to już dawno go wcięło. No i tym sposobem jestem 16zł do przodu.
Boszzz, nie dość, że brutal, to jeszcze oszustka.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

92 odpowiedzi na „Brutalna prawda

  1. nifka pisze:

    Nie wiedziałaś nawet, żeś taka bojowa i impulsywna. Przyznaj się po prostu, że nie wytrzymałaś nerwowo i siłą wyprowadziłaś ‚larwę’ z całą resztą jej rodziny. 😉 A i telefon pewnie dla siebie zostawiłaś. Oooo… widzisz, to pewnie o ten telefon chodziło. 😀 A tak na serio to tacy ludzie się zdarzają, nudzą się chyba własnym życiem, to sobie je urozmaicają na różne sposoby. No i Tobie też przy okazji. :)

    • ~Czerwona pisze:

      Haha, no pewnie, że o telefon, przecież zdecydowanie lepiej się korzysta z cudzego i to w dodatku uszkodzonego tak, że z niego korzystać się nie da 😉 No i wybiera się akurat taki telefon spośród mnóstwa innych, nowych i sprawnych, haha 😉 My się tak śmiejemy, ale są ludzie, co naprawdę potrafią tak myśleć. Zatrważające… No a pani po prostu rozrywki potrzebowała. Naprawdę chętnie bym jej dostarczyła takowej, ale – ogromnie żałuję – mam trochę mało czasu na takie rzeczy. Aczkolwiek Ci powiem, że w myślach istotnie miałam ochotę ją udusić, więc może to jakaś telepatka i jej się pomyliła rzeczywistość z wizją… :)

      • nifka pisze:

        Mnie raczej o ten nowy chodziło, co to go chcieli już teraz mieć. ;)Ona z pewnością wyczytała te mordercze myśli Twoje, a że o myśli oskarżyć nie można, to wymyśliła pobicie. Powinna sie cieszyć i jeszcze Ci podziękować, że się do myśli tylko ograniczyłaś. 😉

        • Czerwona pisze:

          Oni to się w ogóle powinni cieszyć, że im dano taką ekspertyzę, bo zazwyczaj żaden serwis się w to nie bawi, tylko woli naprawiać w nieskończoność :) No ale. Niewdzięczność ludzka nie zna granic 😉 A telefon to właśnie by mi się przydał w sumie, więc może coś w tym jest? ;D

          • nifka pisze:

            ‚Larwy’ nie mają czegoś takiego jak poczucie wdzięczności. To jest uwarunkowane genetycznie chyba. 😉 Widziesz, ja to wyczułam z Twoich słów, one wszystkie wołają o nowy telefon, to aż się rzuca w oczy! 😀

          • Czerwona pisze:

            Haha, ja też wołam o nowy telefon, tylko że niestety w telefonii to ja jestem niemal jak szewc bez butów 😉

          • nifka pisze:

            Zrób sobie dzień wolnego na zakup telefonu i koniecznie idź do konkurencji. 😀

          • ~Czerwona pisze:

            W konkurencji mam numer, a telefon kupię na allegro, po tym, jak robię codziennie tyle umów, sama nie chcę mieć absolutnie żadnej 😉

          • ~znudzona pisze:

            Co Wam powiem, to Wam powiem, ale takie rzeczy tylko w e… Tez to przerabiam.

          • ~StefaN pisze:

            Gdy telefon jest na gwarancji a klient domaga się ekspertyzy (np w celu reklamowania go na niezgodność towaru z umową) to serwis ma obowiązek wystawić ekspertyzę. Sęk w tym że taki papier wystawiają jedynie centra serwisowe (CCS, CRC/Regenersis, Teleko, Teleplan, RR, …). W przypadku gdy taki telefon telefon trafia do APS’u serwis jest zobowiązany do wysłania go do centrum serwisowego.

          • Czerwona pisze:

            W sumie chodziło mi o coś innego, tylko skrótu myślowego użyłam, mianowicie że niech się cieszą, że ekspertyza wykazała, co wykazała, i można im ten telefon wymienić, bo w mojej rocznej karierze jeszcze nie miałam sytuacji, by serwis wydał pismo w tym brzmieniu :) Generalnie na ogół wg serwisu „telefon działa poprawnie” i już – nawet jeśli nie działa 😉 Zatem zazwyczaj oddajemy te telefony w nieskończoność, albo raczej – dopóki klient się nie wścieknie. No ale co my możemy…

  2. ~przekora pisze:

    wstydz się ty wykształciuchu!

  3. ~kropkaxxx pisze:

    Szczerze?Za to kocham Norwegie – male prawdopodobienstwo, ze spotkam tu pieniaczy ktorych, po pracy w handlu, szczerze nie znosze! No chyba, ze trafie na rodaka, ale taki rodzynek potrafi wtedy rozbawic zamiast zdenerwowac. Ale pieniacze w ilosci hurtowej i to przez 12 godzin dziennie to za duzo jak na jedna osobe.Poza tym nie wiedzialam, ze Ty Czerwona taka wyrywna jestes – moze przydalaby sie jakas kuracja uspokajajaca :)Polecam meliske hihihi

    • ~Czerwona pisze:

      Widzisz jak pozory mylą? 😉 Haha, nie, powinnam iść na jogę, albo wręcz przeciwnie – na boks ;D Przydałoby się, po tych wszystkich głupkach w pracy… Ale naprawdę tu, gdzie pracuję, aż takich półgłówków nie znajduję, a jak są, to ich olewam zwyczajnie i skutkuje. A tam to normalnie w ciągu jednego dnia kilka razy wrzeszczałam, co mi się w zasadzie nie zdarzało wcześniej!

    • ~specjalT pisze:

      w Norwegii nie spotkasz takich niekompetentnych sprzedawców i usługodawców (chyba że z Polski lub innych b.demoludów). Czerwona chyba jest jakąś gówniarą, że nie pamięta „klient nasz Pan” (to socjalistyczna teoria, ale kapitalistyczna praktyka)

  4. ~misolka pisze:

    No jak mogłaś pobic panią larwę, no powiedz jak mogłaś 😀 Jak to czytam to kojarzy mi się odrazu z moim stażem, nie było dnia bez „wrażeń” a ilu się skarg miałam to niby naliczyc u kierownika na moją skromną osobę 😀

  5. ~ciemna pisze:

    malwersujesz pieniądze firmy, oddać powinnaś, do kasy a nie, do kieszeni, ale z drugiej strony masz już na pierszą ratę na adwokata bo pobicie to się sądem moze skończyć, jak nic 😉

  6. ~Mela pisze:

    Czasem trudno powstrzymać instynkty mordercze;) Ja dzisiaj też miałam taką „fajną” rozmowę w pracy, że chętnie bym się nadmiaru agresji pozbyła, sposób nieistotny, byle skuteczny 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Heh, no widzisz, a ja w pracy mam rozmów na pęczki, i bardzo często są mało „ciekawe” 😉 Powinnam się chyba przyzwyczaić – no ale do pewnych rzeczy się nie da… Hm, chyba powinnam sobie kupić worek treningowy, może Ty też? 😉

      • ~Mela pisze:

        Chyba nie można się nauczyć ‚nie przejmować’, przyzwyczaić się też tylko do pewnego stopnia. Ja myślę, że taki worek prędzej by nam zrobił krzywdę niż my jemu 😉

        • ~Czerwona pisze:

          E tam, jak by nam ten wór oddał, to by dopiero był biedny 😉 Wydaje mi się, że po jakimś czasie człowiek obojętnieje, ja np. nauczyłam się trochę asertywności w pracy, zwłaszcza gdy stoją za mną określone procedury. Niemniej na półgłówków nic nie podziała i cóż – może chociaż do tej myśli należy przywyknąć.

          • ~Mela pisze:

            Czasem po prostu ludzie dają się ponieść emocjom, nerwom, co oczywiście ich nie usprawiedliwia.

          • Czerwona pisze:

            Można to tak eufemistycznie ująć. Moim zdaniem jednak niektórzy są zwyczajnie półgłówkami i tyle :)

          • ~Mela pisze:

            Na pewno niektórzy tak się właśnie zachowują 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Każdy czasem się tak zachowuje, ale niektórzy mają to po prostu we krwi…

          • ~Mela pisze:

            Każdy? Dobrze wiedzieć 😉 To z tym się człowiek rodzi ? a myślałam że to wpływy otoczenia albo jeszcze jakieś inne wewnętrzne nabyte uwarunkowania 😉

          • Czerwona pisze:

            Nie wiem, czy się rodzi, ale zawsze jest ryzyko, że ktoś to paskudztwo wstrzyknie 😉 Hm, no chyba każdy robi czasem w życiu beznadziejne głupstwa. Czasem także ze złych pobudek, w akcie złośliwości itd. Czyli jak półgłówek :)

  7. ~M. pisze:

    No jak ja to mogę skomentować… Niestety takie mamy społeczeństwo. Masakra! Mam powoli wszystkiego dość! Do tego ta pogoda.Pozdrawiam Cię, nasz agresorze!

    • ~Czerwona pisze:

      Tak, czasami chce się człowiekowi po prostu rzygać na to wszystko. No bo jak to się dzieje, że ja mogę być miła, a inni jakoś wcale nie muszą? Bez sensu…Pozdrawiam ze zniechęceniem (na szczęście tylko w stosunku do pracy. W innych stosunkach bynajmniej ;))…

      • ~M. pisze:

        Hej! Tak się zastanawiam, czy nasz stosunek do ludzi (klientów) nie wynika też po części z naszych obciążeń i problemów, które nas absorbują i taki czasami męczący klient powoduje, że zamiast go spacyfikować powagą, żartem, cierpliwością-stajemy do konfrontacji. Wiesz, ostatnimi czasy mam za dużo spraw na głowie, do tego nawracające kłopoty zdrowotne, a nade wszystko ten ciągły, nawracający, wspominany już od kilku miesięcy problem, który mnie dręczy (nadal bardzo proszę o trzymanie kciuków i dobrą myśl!), więc zauważyłem, że ostatnio klienci działają na mnie czasami wybitnie męcząco-irytująco. Wypaliła się we mnie ta słynna kiedyś empatia… Sam potrzebuję pokoju, wsparcia, dobrego słowa. Do tego ta pogoda-zima u nas.Pozdrawiam zdołowany :-(

        • Czerwona pisze:

          Ja bardzo rzadko staję do takiej konfrontacji, wychodząc z założenia, że to nie są uwagi personalne. Oczywiście dopóki naprawdę nie są – a w tym przypadku były. Generalnie jestem miła, ale po prostu czuję się już tym zmęczona. Poza tym jest grono tak upierdliwych ludzi, którzy do mnie przyłażą potruć du.pę, że robi się to nieznośne. Bo tak naprawdę pracuję nie jako doradca w sprawach zawierania umów, ale jako terapeuta, worek treningowy, etc. Ludzie myślą, że to taka łatwa praca – co oni mogą wiedzieć… A propos nieznośnych klientów – mamy takiego jednego, co pracuje w sklepie obok. Nie wiem, czym mi zawinił, chyba swoim jestestwem po prostu, bo jak go widzę, to normalnie czuję agresję! Nie dalej jak wczoraj miałam ochotę mu wydłubać oko! Naprawdę powinnam zmienić pracę ;)Pozdrawiam zmęczona, agresywna i zdołowana również – naraz!

  8. Zadra_Cafe pisze:

    No, no, no…. Taka drobna istotka, a pobiła dwie rosłe osoby… Cicha woda z Ciebie, nie ma co :) P.S. Wracam do systematycznych odwiedzin na blogach :) Buźki!

  9. ~krecik pisze:

    Czerwona, Ty się chyba nie nadajesz w ogóle do pracy z ludźmi!!! Wkurzają Cię wszyscy, od staruszki do młodziezy, przez obcokrajowców… No chyba, że to było tylko kilka „gorszych dni”. Chociaż ton Twojej wypowiedzi jest straszliwie agresywny, obawiam się, że Ty masz tak zawsze. Przez takich pracowników jak ty, ludzie rezygnują z usług firmy. Ja też pracuję z ludźmi, i wiem, że czasem nie da się wytrzymać, bo potrafią być niesamowicie upierdliwi, ale wiem też, że każdemu należy się szacunek. A ty mi wyglądasz na wiecznie nabzdyczoną, co to robi łaskę, że w ogóle do pracy przyszła…

    • ~obserwatorka pisze:

      Krecik zgadzam się z Tobą w 100% :)

      • Czerwona pisze:

        Wybaczcie, ale nie mam szacunku dla kłamców i oszczerców, i mieć nie będę (mówię oczywiście o klientach, nie o Was, chociaż komentarze są również agresywne i dość obłudne, ponieważ nie wierzę, byście byli tak naiwni i nigdy nie spotkali się z takimi ludźmi). A tak dla ścisłości – dni były dwa, na cały rok pracy, o młodzieży nic nie pisałam, poza tym przecież ja tu wyjawiłam, co myślałam, a niekoniecznie co powiedziałam. Nauczcie się czytać ze zrozumieniem, moi drodzy.

    • ~brasil pisze:

      Buahahaha, Czerwonaś jesteś nabzdyczona 😀 Od teraz to moje ulubione słowo 😀

  10. ~znudzona pisze:

    Co Wam powiem, to Wam powiem; takie rzeczy tylko w E… Też to przerabiam

  11. ~z pisze:

    Do mnie przyszła kiedys taka jedna babinka kupić cerwone rokawicki, bo widziła, że w oknie taka cerwona łapa mi świeci. A hasło w stylu telefon w tik taku juz nawet przestało mnie smieszyć.

  12. ~e. pisze:

    przez ten kolor tła nie da się nic czytać… oczy już mnie bolą…. :-/

  13. ~Marta pisze:

    Handlowcy pracujący z ludzmi w marketach mają dużo szczęscia,że nie ma tam czasu na dyskusję,gdyż jeden klient pogania drugiego.Natomiast w handlu klasycznym.tj Lada-klient ,jest to naprawdę ciężki kawałek chleba .Większośc klientów zostawia grubsze pieniądze w marketach ,a drobne zakupy robi w małych sklepach .Tutaj toczą się wieczne dysputy o jakieś groszowe sprawy.O matko boska,znowu podrożało!(tutaj nastepuje krytka polityki,rządu itd)A w innym sklepie ten sam towar jest dużo taniej, czemu pani tak zdziera?Ja:To idz pani do tamtego sklepu! A co pani mi łaskę robi?Jak pani się do mnie odnosi?Niestety KLIENT nasz pan.Najgorsze że jest CORAZ to ciężej

    • Czerwona pisze:

      Ano, ja się nigdy nie mogę nadziwić takim sugestiom, mi by było głupio w sklepie powiedzieć komuś, że drogo ma, a tam jest taniej. Jak widzę, że drogo, to zwyczajnie nie kupuję i już. No ale cóż, nie da się każdemu dogodzić, trzeba to po prostu olać…

  14. ~Chmurka pisze:

    hahahaha 😀 dobra jestes 😉 nie ma co. czasem taka wiara sie zdarza. i pechowe dni tez. ale ta historia… umre ze smiechu przez Ciebie.goracomi.blog.onet.pl

    • Czerwona pisze:

      Mi wtedy do śmiechu raczej nie było 😉 Ale to był naprawdę potworny dzień, tam, gdzie pracuję normalnie, aż takie mi się nie zdarzają… Tfu tfu, odpukać.

  15. ~brasil pisze:

    Brutalna, antyspołeczna oszukistka 😉 Ciekawe, co wyniknie z tek skargi :)

    • Czerwona pisze:

      Chyba nic, skoro do tej pory wiem to wszystko i tak nieoficjalnie… :)

      • ~brasil pisze:

        Jak widać nieoficjalność to kolejna cecha Twojej sieci 😀 Widzę, że Cię polecili jednodniowo, a jedyny negatywny komentarz dotyczył tła 😀 Szacun 😀

        • ~Czerwona pisze:

          Ja się doliczyłam jeszcze paru, ale zauważyłam, że jakiego tła nie mam, i tak przy każdym niemal poleceniu ktoś mi je wytknie. Co ta wiara ma z monitorami u licha???

  16. ~ganca pisze:

    hehehe, spoko historia, pozdrawiam

  17. ~ganca pisze:

    hehehe, spoko historia, pozdrawiam Łukasz

  18. ~proffessor pisze:

    Powinnaś zmienić pracę.A jeśli to nie jest możliwe (kryzys itd) – zmień swoje nastawienie do ludzi.Zapominasz, że gdyby nie klienci nie miałabyś na chlebek z masełkiem.Pogody ducha życzę

  19. ~DORIS pisze:

    HEHE ZDAJE SIE ZE PRACUJEMY W TEJ SAMEJ SIECI STRASZNIE SIE UŚMIAŁAM CZYTAJĄC TWOJĄ HISTORIĘ I WIESZ CO JESLI CIE TO CHOC TROSZKĘ POCIESZY TO WIEDZ ZE POCZUŁAM SIE JAKBYŚ WYJEŁA MI Z UST HISTORIĘ POD TYTUŁEM – JAK MINĄŁ MI DZIEŃ W PRACY;-))))POZDRO 😉

    • Czerwona pisze:

      Najlepsze, że to się dzieje wszędzie, czyli że tyle jest „charakterystycznych”, że tak się eufemistycznie wyrażę, ludzi. No ale kto wie, może na starość będziemy podobne? Oby nie 😉 Pozdrawiam!

  20. ~aga pisze:

    fajnie opowiedziana historia :) dzieki za troche relaksu :)

  21. ~Paula pisze:

    to co ci sie przytrafilo, to jedno, ale to jak to zajebiscie opisalas…… SUPER!!!! Az sie poplakalam ze smiechu :))))) Znam inny przypadek. Mianowicie moja kolezanka sprzedajaca telefony prezentowala klientowi jak dziala kamera. A on, gdy juz go nagarla, pytal kiedy to bedzie w telewizji :))))))

    • Czerwona pisze:

      Buahaha, no i padłam ;D Ale tak na poważnie pytał? :) A mnie najbardziej dziwi, jak wiele ludzi nie zna swojego numeru telefonu, a co lepsze – nie nosi telefonu ze sobą. I nie dlatego, że ktoś inny go używa – po prostu nie noszą, albo noszą wyłączony, specjalnie, nie że przypadkiem, bo się rozładował. No ale w sumie to mnie teraz już nic dziwić nie powinno 😉

  22. ~debi. pisze:

    Trafione w 10!!! Rany, jakbym widziała siebie, centrum w którym pracuje, jakbym czytała o swoich „apaczach”, „ślimakach” i awanturnikach, co to chcą telefon, taki jak w telewizorze :/ a ja „tępa” nie wiem, nie rozumiem i oczywiście na niczym się nie znam. Złośliwie nie daje najnowszego modelu za „zeta”, i nie chce naprawić modemu na miejscu. o tak! to klienci z naszego centrum handlowego, którzy przynjmniej raz w tygodniu grożą zwolnieniem, straszą policją, gazetami i laskami, oczywiście „laska” mam na myśli kije staruszków, którzy to w CH są pełni wigoru i laski służą im juz tylko do torowania sobie drogi.taaakkk… to jest brutalna prawda, brutlana rzeczywistośc naszego konsumpcujnego społeczeństwa.

    • Czerwona pisze:

      To prawda, chociaż w moim salonie jakoś jest tych złośliwców mniej, zwykle zdarzają się po prostu naturalnie upierdliwi, którzy nie zdają sobie sprawy ze swojej upierdliwości. Takich jeszcze idzie znieść, gorzej, jak ktoś po chamsku trzepnie, tego nie znoszę i staram się na to nikomu nie pozwalać, bo bez przesady, nie wolno im wszystkiego. A najbardziej irytuje mnie obarczanie winą za całe zło, za wysokie ceny, za mało minut, za brak telefonów na stanie, za błędy w fakturach, za wszystko potrafią obwiniać. I nie słuchają, co się do nich mówi, a potem twierdzą, że nic im się nie powiedziało, to jest najlepsze. O, albo ci wszyscy pseudoprawnicy, co usiłują udowodnić sieci błędy w regulaminach itd., albo biznesmeny, co to mają abonament za 20zł, ale oczywiście interesuje ich Nokia N95 :) No można by tak wymieniać w nieskończoność – ale pocieszające jest to, że zdarzają się i bardzo mili ludzie, z którymi przyjemnie się rozmawia i załatwia sprawy. Jak to w życiu…Pozdrawiam towarzyszkę niedoli 😉

  23. ~StefaN pisze:

    Ja pracuje w autoryzowanym serwisie telefonów komórkowych i potwierdzam – znaczna część klientów potrafi powalić człowieka na kolana :)Pozdrawiam

    • Czerwona pisze:

      O, tam to w ogóle macie przerąbane, zwłaszcza że mnóstwo ludzi na swoich telefonach np. siada, a potem mówią, że telefon sobie leżał i nagle mu wyświetlacz pękł (taa jasne), a głupi serwis każe im płacić za naprawę pogwarancyjną… Chociaż ze wstydem przyznaję, że my też zawsze zwalamy winę na serwis – jakoś się trzeba bronić 😉 Pozdrawiam!

  24. ~motylek pisze:

    to ja będę siedzieć cicho, bo jeszcze dostanę 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Nie wytykając, ale przecież i tak większość czasu właśnie cicho siedzisz ;P Aż tak ten ruski wciąga? :)

      • mo_ty_lek_@poczta.onet.pl pisze:

        ojj wiem, ja po prostu nie mam nic do napisania. jak tylko zaczynam w myślach układać sobie to, co chcę napisać, to jak biorę się za pisanie, nie potrafię sklecić zdania :/ choć coś tam niby piszę… ajjjjjj!ruski spoko 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Ja chwilowo też zastój, może dlatego, że ciągle pracuję teraz, okropność, aż mi się śni to paskudztwo! Czekam na chwilę wolnego, ale żebym mogła coś napisać, to chyba potrzebne mi są co najmniej 3 dni odpoczynku pod rząd – marzenie… Od paru dni się tak męczę, chciałabym coś spłodzić, a w głowie kompletna pustka. I na nieszczęście nawet nic w zapasie już nie mam :/ Ha, no widziałam po opisie, że spoko ;D

  25. ~shyJa pisze:

    ja powinnam Cie czytywac rano, coby sobie usmiech na twarzy zapewnic na caly dzien! a jak nastepnym razem jakis ukrainiec przyjdzie na nauke angielskiego do Ciebie, to go skasuj wiecej, co najmniej o jedno zero;)

    • ~Czerwona pisze:

      Nie no, a jak się chłop pokapuje, że go w Polsce kantują? To niepatriotyczne tak osłabiać nasz wizerunek, to już lepiej się mylić w stosunku do rodaków – zwłaszcza tych durnych 😉 Chociaż niestety ostatnio celuję w robieniu wała z samej siebie :(

  26. ~anka pisze:

    kurde, nie mogę siebie u ciebie znaleźć.., oczopląś mam, odzwyczaiłam się chyba… to co mi odpisałas?! heh;)

    • ~Czerwona pisze:

      Zależy na co, bo nie pamiętam szczerze, kiedy u mnie komentowałaś, ale raczej nie przy tej notce???

      • ~anka pisze:

        ależ przy tej!!! napisałam, że sie nie dziwię, boś temperamentna i że strasznie nam sie blogowa brac wykrusza/!!!! a nooo… onet mnie spopielił, wrrr…

        • Czerwona pisze:

          Haha, a wiesz, jakoś mi ta temperamentność chyba mija z wiekiem, bo coraz mniej mi się chce wrzeszczeć na wszystkich. Rzucam ku.rwami tylko na własny użytek 😉 Kto się wykrusza??

  27. Ken_G pisze:

    O Ty brutalu paskudny – tak Bogu ducha winnych ludzi bić! ;D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *