Jest tak pięknie. Pastelowe kolory przenikają się, tworząc harmonijny pejzaż, który w każdej innej porze roku gryzłby połączeniami i migotliwym chaosem. Teraz ów chaos nadaje ciepły, przytulny ton, zlewając radosne, rude igiełki, opadłe z sosen, z pyszniącymi się fioletowo astrami. Trawa ma odcień bardziej zmieszany, wyraźnie spokojniejszy; powietrze przecina zapach palącego się drewna. Wesołe jabłka spoglądają na kiście winogron, a ostatnie aksamitne brzoskwinie – na leśne maliny. Za oknem winobluszcz zwiesza się aż do ziemi, zakrywając doszczętnie elegancką pergolę i rozsypując swój dorobek przy najlżejszym powiewie wiatru. Ognik wrzeszczy, oblepiony cały jaskrawymi, pomarańczowymi kuleczkami, wrzos mozaiką maluje, niczym impresjonista; ostały się też pomidory – trochę czerwonych, szlachetnych, a tu i ówdzie wiszą też niedojrzałe, zielone. W sam raz do usmażenia na boczku z ziołami!
Dąb na oślep zrzuca żołędzie opatrzone berecikami, a orzech, przy wydatnej pomocy wiewiórki – zielone łupiny, pod którymi kryje się raj dla „dziadka”. Maleńkie grzybki kuszą w swej małomówności, niemal oczko puszczając miedzianymi kapeluszami. Liść może się poczuć indywidualistą – każdy, choć identyczny z zamysłu, jesienią barwnie usiłuje przegonić towarzyszy. Nawet hałas jest inny – zasnuty mgiełką, jakby cichszy, paradoksalnie bardziej… prawdziwy. Prawdziwy – bo z potrzeby, nie z zachcianki.
To mi przypomina „W moim magicznym domu”. Aczkolwiek jesieni i tak nie polubię, chyba że cały czas będzie słonecznie, padać będzie tylko w nocy, nie będzie wiatru, a temperatura będzie cały czas powyżej 15 stopni
Na razie w większości tak jest, a na środę i czwartek zapowiadają powyżej 20 stopni, więc nie narzekaj ;P Poza tym jest pięknie, kolorowo, a wieczorem tak przytulnie – jak można nie lubić jesieni??
Ech, kiedy to ja ostatnio widziałam taki krajobraz? Póki co skazana jestem na dziesiątki metrów kwadratowych betonu po drugiej stronie podwórka ;).Ale! Już jutro wychodzę z domu i nie omieszkam zahaczyć o park!
Ja na szczęście i z bloku mam krajobraz całkiem całkiem, ale jednak tęsknię za możliwością wyjścia z domu wprost do ogrodu… Dobrze, że jest ta działka, tylko szkoda, że nie stać mnie na zbudowanie na niej domu, bo drewniana chatka niestety szybko stygnie i trzeba dzień i noc grzać 😉 Gdybym tam mieszkała, to chyba co chwilę pisałabym takie rozmarzone teksty 😉 No, oczywiście pominąwszy dni, w których sąsiedzi by cięli piłą, rąbali młotem i innymi takimi milusimi rzeczami. Czyli odeszłoby jakieś 3/4 roku 😉
Jak dla mnie działka to fajna sprawa, dopóki nie trzeba zacząć grzebać się w ziemi ;). Bo wszelkie pielenie, przycinanie, grabienie i inne takie, to nie na moje nerwy ;). Wolę pójść do parku.
Bo Ty młoda d* jesteś, takie rzeczy przychodzą z wiekiem 😉 Ja aktualnie coraz bardziej lubię takie zabiegi wykonywać, widzieć, jak wszystko nagle robi się zadbane i ładne… Ostatnio ogromną przyjemność sprawia mi np. zamiatanie chodniczków z igliwia ;D Haha, starzeję się? E nie, chyba po prostu brak mi ruchu i świeżego powietrza… Bo po takim maratonie z roślinkami normalnie czuję się jak nowo narodzona. Zwłaszcza gdy mięśnie bolą 😉
No faktycznie, nowonarodzone dzieciaczki też muszą trochę mięśnie boleć, w końcu to nie lada wyczyn wydostać się na świat… ;)Hej, a tak w ogóle, to stara się odezwała. Pff. Raptem dwa lata ode mnie starsza, a się tak rzuca :P.
No wiesz co, dwa lata to już duża różnica, jak Ty robiłaś w pieluchę, to ja już na nocnik 😉
A kiedy ja ograniczałam się do niewyraźnych pomruków, Ty już umiałaś kilka słów, takich jak mama czy tata :P. Faktycznie, różnica poziomów intelektualnych zauważalna… ale wtedy 😛
Żeby każdy spostrzegał tak jesien i otoczenie jak ty, to wszyscy byliby szczęśliwsi o tej porze roku… Spróbuj tym zarażać.:)
Hm, staram się właśnie Aczkolwiek myślałam, że każdy się tym zachwyca, przecież taka złota polska jesień to chyba najbardziej urokliwa pora roku… Oczywiście pod warunkiem, że nie leje i nie wieje 😉 Ale to akurat nie jest domeną tylko jesieni, więc nie powinniśmy na nią jakoś szczególnie narzekać…
Widzisz, złota jesień ludziom kojarzy się raczej z szarością, monotonią i depresją właściwą dla tej pory roku. :PNie powinniśmy narzekać, a jednak to robimy.:)
Jak może złoto się kojarzyć z szarością, hę, to srebro jak już by mogło, ale która roślina jest srebrna, prócz świerku srebrnego, hmmm? ;P Poza tym jak świeci słońce, to nikt depresji mieć nie powinien. No chyba że jest emo Ale to już Twoja działka – na mojej jest znacznie bardziej wesoło Raju, jak dobrze, że nie jestem psychologiem, bo bym chyba swoich klientów kopała regularnie w du.pska za jakieś brednie o jesiennych dołach ;P
Nie złoto, tylko jesień. :PTez się cieszę, że nie jestem psychologiem. :DTo jakaś tłumiona agresja w Tobie siedzi, Czerwona. 😛
Ale złota jesień ;P Dzięki, że mi to uświadomiłeś. Może zacznę ich wreszcie kopać, dla zdrowia, wszak tłumienie emocji jest szkodliwe
Oj tam, z rozpędu napisałem a potem poszło i nie dało się wycofać. 😛 Musiałaś mnie zmusić do przyznania się, co?:P Nie wiesz, że my nie lubimy przyznawać się do błędów?:P
Skoro nie lubicie i ja o tym wiem (bo wiem), to powiedz mi, skąd miałam wiedzieć, że się przyznasz ;P
Ładnie… Ja to mam dziś live, bo korzystam z dnia urlopu i jestem na działce (remont oczywiście przede wszystkim), ale obserwuję to wszystko co Ty opisujesz i też się tym napawam przed zimą!Pozdrowienia słoneczne!
Ja żałuję gorąco, że mam tak dużo pracy i zbyt rzadko ostatnio zauważam te przemiany, jakie się w przyrodzie dokonują… Ale kiedy tylko mogę, też mykam na świat, do parku czy na działkę. Na działce jest cudownie… Dzisiaj akurat mam jakimś cudem 😉 dzień wolny i usiłuję zwolnić, odreagować, zrelaksować się… Szkoda, że jutro znowu wracam do tego piekiełka. Ale dziś o tym myśleć nie zamierzam!Pozdrawiam barwnie!
a ja myslałam, ze Ty bloga opisujesz jak te pastwelowe kolory przeczytałam ale w sumie coś w tym jest jakoś utożsamiasz tą strona do Twego świata 😉
No tak, to prawda, skoro podobają mi się takie kolorki, to się nimi zachwycam i ich używam… Czasem kusi mnie, żeby na każdą porę roku mieć iny szablon, ale… chyba żal by mi było tego kaktusa 😉 Swoją drogą w moim laptopie tło bloga mam takie delikatne, a na kompie w pracy jest niemal oczoje.bnie różowe :/ Mało pożądany efekt 😐
ja mam u siebie ładne delikatne, pastelowe różowe tło, które to tło musze Ci powiedzieć sliczne jest i pieknie się kjomponuje z tym oto kaktusem, który ja brałam za te takie roślinki co to jedzą, wiesz te takie no… zresztą Ty wiesz ja się tu błaźnię 😉 a ja chyba odkryłam swój szablon po latach jak mi nie odbije to zostanie ;P
Ciemna, w jaki Ty liryczny ton wpadłaś, ja mam chyba na Ciebie zły wpływ ;D Dziękuję A ten kaktus to faktycznie mięsożernie wygląda, te pręciki w środku to jakby machające rączki, zapraszające „tu chodź, do nas!”, za to w środku czeka złoczyńca – SŁUPEK… No i Ci powiem, że trochę już mi krwi napsuły, zwłaszcza gdy musiałam ciernie sobie z ciała usuwać, więc w sumie się dużo nie pomyliłaś
bo to jak taki otwor gębowy wygląda i to nawet bardziej niz na pierwszy rzut oka.. te pręciki to taki zabki ale patrz jaki wstyd ja tyle lat nie wiedziałam że to kaktus ;P Bo ja jestem wrazliwa i liryczna też jestem, generalnie ja jestem poezją ale mam problem z rymami.
Ależ skąd, z moich obserwacji wynika, że rymujesz znakomicie Wiesz co, tak szczerze się przyjrzałam temu kwiatkowi i mi to nie wygląda na otwór gębowy, tylko ten drugi… Ekhm
Ja uwielbiam jesień i to co napisałaś jest dla mnie wielką magią, która mogłaby mnie przenikać każdego dnia. Ale dobrze, że jesień nie trwa wiecznie bo wtedy straciłaby swój urok przez znudzenie a tak przychodzi co roku i co roku zdumiewa od nowa.
Dokładnie, tym bardziej, że w każdej porze roku można znaleźć mnóstwo uroku. Aż mi się zrymowało ;D Ale to prawda, chociaż każda pora ma też swoje drugie oblicze, i ma to swój, może nieco wkurzający, lecz istotny sens. W końcu nawet piękno może się znudzić
Bo jesien jest piekna, bajeczna i szalenie nastrojowa Dlatego lubie ja najbardziej.
Ja też, i mimo że ostatnio polubiłam i pozostałe pory roku, to ta jedna jest dla mnie wyjątkowo magiczna i współgra z duszą…
Jako że Młodą Polskę mam już za sobą, mogę spokojnie wytknąć: impresjonizm!
A co, wolałabyś naturalizm? 😉
Naturalizm mnie nie bawi, jest zbyt niezdecydowany. Jak już, to na całego – turpizm.Siedzi w Tobie mała poetka, Czerwona 😉
Coś w tym jest, mnie też czasem pociąga coś obrzydliwego, co mnie tak fascynuje, że napawam się tym masochistycznie… Na szczęście jednak dzieje się tak rzadko 😉 Eee, nie nazwałabym siebie poetyczną, raczej preferuję określenie „estetyczna proza” 😉
Malowniczo…Rozmarzyłam się. Udowodniłaś mi, że jesień tez może być piękna, wystarczy odpowiednio spojrzeć. Dzięki;)
Tak jest nie tylko z jesienią, na ogół ze wszystkim w naszym życiu – kwestia nastawienia… No, może nie dokładnie zawsze, bo np. z ludźmi bywa inaczej, ale w większości się sprawdza 😉 Nie ma za co
Podoba mi się Twój kawałek ziemi… U mnie jest już dużo mniej kolorowo.
Tak szybko?? U mnie właściwie dopiero zaczęło się „kolorować”, wcześniej jakoś rośliny niespecjalnie się do tego przykładały… Ależ teraz musi być pięknie w górach, takich Bieszczadach np… Zawsze jesienią mnie „nosi”, rok temu byłam w Londynie i to był chyba nawet lepszy wyjazd niż latem – ciepły, a przy tym tak bajkowo barwny
Zrobiło się od razu szaro. To gdzie tym razem Cię poniesie? Myślałaś już o tym?
Nie wiem, jeśli się cokolwiek uda czasowo, to albo Kraków na kilka dni, albo Niemcy – też na chwilę. Chociaż w sumie nieistotne gdzie, byleby jechać długo, bo uwielbiam motyw drogi, gdy mam z kim go dzielić!
Jak tu dzisiaj spokojnie. Można sobie odetchnąć, napawając się pięknymi „widokami”…
Wszak jesień to czas refleksji A propos – dzisiaj, stojąc w kolejce do kasy, zobaczyłam, że ludzie już kupują znicze na Wszystkich Świętych! Szok, ale rzeczywiście to już całkiem niedługo… Kiedy ten czas znika, że jakoś tego zauważyć nie mogę…?
A dlaczego tylko ona ma być tym czasem refleksyjnym? Ale właściwie za dużo refleksji szkodzi, więc jesienią może być 😉 Może lepiej nie widzieć tego znikającego czasu. Tak, ludzi zawsze jakieś szaelństwo ogarnia, jakiekolwiek święta by się nie zbliżały, kurczę, zawsze tacy ‚do przodu’ muszą być;)
Widocznie ktoś musi być „do przodu”, żebyśmy my mogły być „do tyłu”, albo przy dobrych wiatrach „dziś” 😉
wow! jak poetycko i romantcznie.. cóż ci sie stalo, że aż tak malowniczo jesień spod piora wyszła? mniemam, ze Zagadkowy tak cię nastroił hi hi , buziak!
W sumie nic się nie stało, po prostu miałam jeden dzień wolnego 😉 I spędziłam go w plenerze. Jak się człowiek na chwilę wyrwie z blaszanego pudła, jakim jest centrum handlowe, to chłonie znacznie więcej niż ktoś, kto ma z tym do czynienia codziennie… Ale Zagadkowy też miał w tym swój udział – bo również zakochany jest w mojej działce
czysta poezja, moja droga! juz zaczelam w myslach zbierac listki i zoledzie;) pieknie na Twojej ziemi!
Cudownie jest i żałuję, że nie mogłaś jej zobaczyć, gdy byłaś w Poznaniu, oby w przyszłym roku się udało! A wiesz co, mi się normalnie po napisaniu tego posta w nocy śniło, że zbieram liście, takie cudne, miodowe W ogóle świetne powietrze napłynęło, nawet wokół mojego bloku, takie troszkę mgliste, pachnące dymem z kominów i cudownie łagodne, wręcz ciepłe! Na działce zawsze mam ostrzejsze, bardziej rześkie, ale też i bardziej aromatyczne. Ach, mieć tam własny dom…