Jechaliśmy z Zagadkowym do pracy. Na drodze już bardziej lokalnej zwolniliśmy, z oszołomieniem zauważając co kilka metrów leżące zwłoki zwierząt. A to kot, a to ptak, a to inszy jeż. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie owo nasycenie kostuchy na tak niewielkiej trasie. W pewnej chwili nad nami przeleciały gołębie; dwa usiadły na środku ulicy. Dla śmiechu zaczęliśmy odliczać: odlecą, nie odlecą, odlecą, nie odlecą… Jeden odleciał. Drugi stał nadal, przodem do nas, jakby nas obserwował. Byliśmy coraz bliżej…
Łup.
Fizycznie poczuliśmy, jak coś miotnęło nam po zderzaku i pod kołami. Z przerażeniem spojrzeliśmy na siebie, Zagadkowy to się normalnie tak wystraszył, że nie chciał już gazu wciskać, i gdyby nie to, że się trochę spieszyłam, to pewnie byśmy się dokulali gdzieś i zdechli. A mnie ogarnęła jakaś taka trwoga pomieszana ze współczuciem, rozdarcie wewnętrzne pomiędzy niechęcią do tych stworów a żalem, gdyż rzecz jasna nie chcieliśmy nikomu zrobić krzywdy. Jednocześnie naszła mnie też złość. Co za głupek! Co on kurde robił, zamiast odlatywać i dać nam święty spokój? Zamyślił się czy co?? Nie zauważył? O rany, a może mu coś dolegało, a my przeceniliśmy jego możliwości – złagodniałam nagle…
Okropne to było tak czy owak, chociaż jak sobie wspomnę całość, to nie mogę powstrzymać histerycznego śmiechu. No bo co, być może trafił nam się ptak-samobójca…
Ale, ale – na tym nie koniec. Właśnie wygrzebałam z pamięci historię, która przydarzyła się, gdy jechaliśmy do Zakopanego. W pociągu siedzieliśmy przy oknie i, co za tym idzie, przy dwóch stolikach. Kiedy po 12h jałowego spania i zamieniania się stronami, tak żebym spała zawsze tyłem do kierunku jazdy (który się co i rusz cichcem odwracał), bo inaczej mi wiało, obudziliśmy się nad ranem i ujrzeliśmy autentyczne pobojowisko – na stoliku walały się idealnie zachowane truchełka komarów. Chyba z sześć ich spoczywało, każde odnóżami do góry, doskonale kształtne, sztywne, widać więc było, że skonało to-to samo. I teraz ja się pytam, o co chodzi, skoro a) wszystkie gnojki zeszły tylko na jednym stoliku (!), b) żaden nie nosił znamion walki, c) żaden też nas w tej ostatniej wędrówce przedśmiertnie nie użarł ani nawet nie zabzyczał desperacko. I ostatnie d) – dlaczego w drodze powrotnej cała akcja się powtórzyła??
Ja nie wiem, może to jakaś klątwa jest, za zabijanie natrętów, za skarmianie nimi roślinek i jeszcze za opisywanie tego wszystkiego… Tylko dlaczego akurat na ten przykład komary, którymi roślinki nie karmię – a tym bardziej gołębie?? Przecież ja do ptaszków jestem wyjątkowo pozytywnie ustosunkowana, Zagadkowy zaświadczy…
Ale to chyba do innych gatunków ptaszków 😛 Poza tym akurat te ptaszki nie mają ptaszków, więc wydaje się logiczne, że go potrąciliście 😉 Jak widać samobójcy są pośród nas, szkoda tylko, że zawsze wybierają Wasze otoczenie, ale do wszystkiego idzie się przyzwyczaić 😉 I w pewnym momencie przeczytałam, że „zgłodniałaś” a nie „złagodniałaś” więc już się chciałam pytać, dlaczego nie wróciliście po tego gołębie i nie zabraliście go na obiad 😉
Myślę, że trzeba by zbierać szpatułką… W sumie od razu zmielone 😉 Ale nie tylko nasze otoczenie wybierają, jak Nive przyjechała, to na jej aucie były trupy i ślady krwi, mamy to udokumentowane zdjęciami ;D Nawet kawałek osy tam znaleźliśmy 😉
O Bosze! A co się stało z innymi kawałkami osy? 😛 Ale to dobrze, niech wywiozą coś z Polandii na wieczną pamiątkę
Zniknęły w kratce wentylacyjnej Pytanie tylko, czy to były polskie owady. No i czy zamierzają umyć auto
Nie, powinni je zatrzymać, samochód będzie wtedy wyglądał na bardziej doświadczonego 😉
No nie wiem, czy to zaleta akurat w przypadku samochodów… Raczej każdy by chyba wolał, żeby wyglądały jak nowe 😉
A ja, znając sytuację, jestem w stanie zgadnąć, do czego zdolni są klienci
Ale to chyba dopiero teraz, co? Bo ja bym w życiu nie zgadła, póki by mnie to nie spotkało… 😐
Ano też bym nie pomyślała, ale skoro żyją na świecie takie cuda jak my, to musi być dla nas jakaś przeciwwaga
To niech komunę założą, z własną siecią komórkową, żebym miała święty spokój…
Aha, coś jak sieć Ojca Rydzyka? 😀
A propos widziałaś nasz nowy model telefonu? Powiedz o nim Grzesiowi, niech się przejdzie do jakiegoś salonu. Skona z uciechy
Może ptaka rzuciała partnerka i postanowił ze sobą skonczyc raz na zawsze a wyście jako para jeszcze go podbudowali w tym postępowaniu 😉
To dlatego nam się tak przyglądał? Hm, to musiał być zły dzień dla par, skoro tyle tam było trupów… No ale skąd wiedział, że para, mogliśmy być bratem i siostrą przecież. O rety, wyobraziłam to sobie, Zagadkowy moim bratem, łeeeee 😉
ptaki jak sczury i świnie są, mądre to bestie i moze niepozorne ale wzrok mają dobry i widzą pewnie to co dla większości nie pojęte.. ;P
Skoro tak, to powinny wybrać sobie masowego mordercę, a nie niewinnych ludzi, których taka rzecz przeraża ;P
wiesz to matoda wzbudzania lęku, strachu i szacunku do niego, mozę to bandyta jest, moze to on ich tam wszystkich pozabijał a Wy mielibyście być nastepni ? ;P
A to niech się buja. Już mi go nie żal! 😉
na kotlety go!
Na pasztet 😉
te komary tez pewnie z jakiejs sekty byly ;P
Haha, albo z mafii 😉
Masz śmiertelne zatargi ze zwierzętami Czerwona. :POne Ci coś zrobiły, czy po prostu nieświadomie przynosisz im nieszczęscie? 😛
Kto wie, czy nieszczęście, jeśli to samobójcy, to ulgę ;P
Twierdzisz, że przeznaczone było Ci je spotka i pomóc wybrać sie na tamten lepszy świat? :PJesteś wybranką. 😛
Nie wierzę w przeznaczenie ;P Poza tym komarom to ja w niczym nie pomagałam, nie napraszały się i same padły. Więc niech się ze swoimi znakami wypchają. Swoją drogą ciekawe, czym by można wypchać komara…
Ja też nie. 😛 Kiedyś próbowałem wypchać komerzycę krwią, komara nie próbowałem. 😛
Bo u facetów to się wszystko samo napełnia. Tzn. jak dobrze pójdzie ;P
Zależy czy stanie na wyskokości zadania. 😛
Byleby w to zadanie wszedł, to już będzie si 😉
Nie no, teraz gdziekolwiek się nie pojawicie, będziecie siać panikę i grozę, może szkoda że tylko wśród zwierzyny ;)Nie zgadnę, więc do czego są zdolni? 😉
To będzie zwyczajnie zwierzęce pomówienie, my im nic zrobić nie chcieliśmy 😉 A propos pomówień – właśnie o to chodzi…
Nie wiem, czy coś Wam udowodnią czy nie, ale dowody są mocne- zwłoki w końcu były ;)Ok, rozumiem, paskudna sprawa pewnie.
Mam nadzieję, że nie zaczną nam się zabijać na szybie od domu 😉 Ano paskudna, ale czekam na rozwój wypadków i jestem spokojna. A w sumie to by się przydała mi jakaś kasiorka, za straty moralne np. – tym bardziej, że w tę bzdurę i tak nikt nie uwierzy ;D
a widocznie to musiał być samobójca, przecież ludzie też się kładą na torach to i gołąb ma do tego prawo nie martw się niczym, zwierzęta podobno nie mają duszy, no może moja świnka ma ale gołębie?;)
W każdym razie należy się cieszyć, że to nie były np. jelenie 😉 Odpukać!
Może to było jakieś miejsce, koncentrujące w sobie złe moce?Tylko tych komarów jakoś nie potrafię do niczego przypiąć…. Dziwne!
Możliwe całkiem, wszak w pobliżu mieszkają moi klienci ;P
No tak, no tak.. to wszystko tłumaczy 😀
No i jeszcze jest browar, więc jak dodamy jedno do drugiego… 😉
Niewątpliwie przeklęte miejsce! Zadzwoń może do ojca dyrektora, to może egzorcyzmy odprawi czy coś..
Nie mogę, to konkurencyjna sieć jest 😉
Gołąb, jak gołąb. Pod moim urzędem były już tak rozbestwione, że co i rusz leżał jakiś taki plaskaty :-/ Wprowadzili zakaz dokarmiania i gołębie…znikły. A co do klientów-mam ostatnio taki hardcore z nimi (ilościowy i trudnościowy), że po pracy nic mi się już nie chce, zwłaszcza gadać i spotykać z innymi. Ale napisz jak możesz co to za „egzemplarz” Ci się trafił. U mnie kiedyś jeden młody chłopak zaczął wymachiwać jakimś wielkim nożem. Trochę strachu było. A inny potrafi np. nagle w trakcie porady zerwać się i zacząć deklamować Petrarkę. Można by tak pisać godzinami!Pozdrowienia zrozumienia!
Tak to jest, jak ludzie chcą ulepszać świat, zwierząt nie powinno się karmić, zwłaszcza w porze roku innej niż zima, przecież one sobie świetnie poradzą… Co do klientów, to właśnie myślałam, żeby się do Ciebie zwrócić o poradę, bo stałam się ofiarą dość konkretnego oszczerstwa, na razie wiem tylko nieoficjalnie, więc nie wszczynam alarmu, ale w razie czego… Jeśli to nie Twoja działka, to spoko, chociaż z pewnością i tak wiesz więcej niż ja 😉 Haha, mi nikt Petrarki nie deklamował, ale ostatnio pan, któremu dyktowałam przez telefon kod na uruchomienie jednej usługi, powiedział mi, że przepięknie wymawiam te wszystkie „gwiazdki” 😉 Więc na szczęście zdarzają się i miłe momenty – inaczej bym chyba to wszystko w diabły… Ale tak, jak byłam miła długi czas i głosiłam, że trzeba być uprzejmym, tak teraz normalnie mi się odechciewa. Ech.Pozdrawiam, dzisiaj ze zniechęceniem…
Hej! Miejmy nadzieję, że nie będzie potrzeby, abyś musiała zajmować się tematyką naruszenia dóbr osobistych. Nie jest to faktycznie moja działka, ale jakby coś… Uff, dziś miałem ciężki dzień w pracy, za dużo klientów, czasami absorbujących, męczących, mających problemy ze zdrowiem psychicznym. Czasu brakuje na to wszystko. Do tego mam zamieszanie ze sprawami i praktykami na aplikacji. Brakuje czasu masakrycznie. Tradycyjnie już trzymaj kciuki za wszystko. Ja też o Tobie pamiętam…Pozdrowienia solidarne!
Praca z ludźmi to niekończąca się udręka, a już w ogóle kompletna klapa, gdy się nienawidzi swojej pracy, tak jak ja 😉 Ty swoją chociaż lubisz – chyba? Ech, jedyny plus, to że jest o czym pisać i opowiadać. Ale z całą pewnością teraz wolałabym rzucić to w pioruny i zająć się wreszcie biologią… U mnie dziś dla równowagi spokojnie i wesoło całkiem, ale czuję się mega zmęczona. Nie mogę się doczekać weekendu, planuję spokojny wyjazd na działkę, a jutro jest noc naukowców, no i usiłuję zebrać ekipę, bo tak bardzo chciałabym zobaczyć te wszystkie wybuchy! ;)Pozdrawiam
PS. Miałam coś dodać do pozdrowień, ale mi się kliknęło już, a teraz od 2 dni nie mogę się zalogować na blogu, więc dodaję tutaj – pozdrawiam z nadzieją na lepsze A kciuki trzymam już nawet odruchowo 😉
Dziękuję za pamięć i pozdrawiam z działki!
ty a może tam jest czarny punkt dla zwierzyny? wiesz taki jak na ulicach.., a może to wiekowe zwierzaki były i szlag je trafił w jednym momencie, albo w-wskie bmw??? ;D
Tak właśnie sobie uświadomiłam, że to blisko browaru było, wiesz ;D
co do Twojego ustosunkowania, to nie watpie;P ale opowiesc o drodze uslanej trupami zwierzat nieco mnie przerazila, ja mam watle nerwy! moze w poblizu jakis wyciek chemikaliow lub gazow byl i tak oszolomil wieksza grupe biednych zwierzakow, ze mialy halucynacje albo cos, dlatego tak masowo ginely na drodze? aaaa! mnie to boli, w serduszku. i golabek samobojca tez:(
No właśnie to się stało w okolicy browaru, więc może jakieś wyziewy… Może powinni to zbadać, jakiś sanepid czy coś 😉 Nie no, pewnie po prostu miały pecha. A my wraz z nimi. A wiesz, jakie mieliśmy wyrzuty sumienia? No bo w sumie mogliśmy zatrąbić… Ale zawsze odlatywały… 😐
Bo z Was takie dobre som ludzie, że każdy zwierz czy to komar czy gołąb mniej cierpi umierając w Waszym towarzystwie. Może być? ;-))))
Haha, a może jeszcze chciały nam posłużyć za obiad? Takie ptasie oddawanie narządów? 😉
Ptaszek ptaszkowi nie równy 😛
I trzeba eliminować te niewłaściwe? 😉
Jeśli nie da rady inaczej ;).
Albo jeśli tak najszybciej 😉
Och, może to jakaś w podświadomości głęboko ukryta złośliwość na ptaszki? 😉
Kiedy ja w tym roku naprawdę miałam spokój, nawet mi na parapecie nie siadały… W tym roku tylko jeden ptaszek królował, a on to nie jest złośliwy, co najwyżej szalony 😉
Kosmate myśli ;P Oglądałaś „Zdarzenie”? Tam było coś o masowych samobójstwach. Może to coś w ten deseń? ;)))
Nie widziałam, ale teraz jestem w stanie sobie wyobrazić 😉
u mnie wczoraj trupem padała każda mucha ktora się znalazła w jednymz pokoi bądz lazience. Zupelnie nie wiem dlaczego. A po powrocie z gor i tygodniowej naszej nieobecnosci znalazłam dla musze trupy na naszym lozku na kapie.