Plan

Znali się długo. Byli ze sobą rok. Może niecały, nie liczyli.

Kiedy zadzwonił do drzwi, biegała niegotowa. W turbanie na mokrych włosach, w fartuszku gosposi, gotującej mu szalejący aromatami obiad, z kremem depilacyjnym na nogach.

Wszedł, z dezaprobatą rzucił okiem, jedzenie zaakceptował zadowolonym mruknięciem, spałaszował. Ona w tym czasie umalowała się, zmyła co trzeba, poskubała sałatkę, ułożyła fryzurę.
I z okrutnym Planem w głowie chwyciła spódnicę. Nigdy jej jeszcze nie miała na sobie, czekała na wyjątkową okazję.
Okazja okazała się być niesamowicie obcisła, z dwoma seksownymi rozcięciami, rozkosznie przylegająca do pośladków.

Ruchem femme fatale z najlepszych lat czarno-białego kina założyła pończochy, a potem ze skandalicznym uśmieszkiem przyjrzała się szpilkom. Fioletowe, z frywolnymi ząbkami, wzuwane. Będzie cholernie trudno w nich chodzić, ale czego się nie robi dla powodzenia Planu.

Wsunęła jeden. Potem drugi.

Kolczyki, połyskujące jak fioletowe niteczki, zaplątały się w kosmyki włosów, gdy ze stukotem obcasów wparowała do pokoju.

Nie zmieniła się spektakularnie. Wszak nie była dotąd wcale chłopczycą, dla której sex appeal stanowiłby obce pojęcie. Mimo to od tamtej chwili istniała tylko jej spódnica, Plan spełniał się sam, a ona nawet nie musiała kręcić biodrami. Same kręciły. Nim zwłaszcza.

Znali się długo. Byli ze sobą rok. Może niecały, nie liczyli.
Tego dnia jednak on w udręce odmierzał minuty do końca kinowego seansu. Czekał tylko na jedno – by jej Plan uzupełnić swoim.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

32 odpowiedzi na „Plan

  1. ~Nabu pisze:

    Kurczę, niby takie zwykłe fatałaszki, parę kawałków szmat pozszywanych razem, a ile radości mogą człowiekowi sprawić ;).

    • ~Czerwona pisze:

      Chociaż nie przypuszczałam, że aż tak go weźmie, on ma wprawdzie jakiś fetysz sukienkowo-spódniczkowy, ale… Mmm :) Ale się czułam ekstra, jak taka bizneswoman :)

    • ~nive pisze:

      Starym przyzwyczajeniem sie podpinam :DI slysze ta A.Franklin w tle… 😀

      • Czerwona pisze:

        Żebyś wiedziała, tylko zamiast koka miałam rozpuszczone włosy, bo są jeszcze za krótkie ;D Matko, zaraz sobie znowu puszczę! Arethę, znaczy się 😉

  2. ciemna_masa@poczta.onet.eu pisze:

    i dlatego powinno się kupowac spodnie pieniuądze za bilety się marnują, z filmu mało zapamięta, obcowanie ze sztuką podupada, normalnie kultura nam leci na łeb na szyję ;P

    • ~Czerwona pisze:

      Nie no, nic się nie zmarnowało, raczej przeciwnie, urosło 😀 No i na szczęście film był absorbujący (no bo jak miał nie być, skoro to Tarantino). Zresztą jedne dżinsy kosztują dużo więcej od biletów do kina, a spódnicę miałam za darmo, bo służbową ;D

      • ciemna_masa@poczta.onet.eu pisze:

        kurde a więc to kwestia munduru, patrz cos w tym jednak jest ale dlaczego facet na ciebie leciał a nie kobiety, które normalnie gęsiego, sznurem za mundurkami paradują ? ;P

  3. ~przekora pisze:

    hehe czasami kawałek szmaty potrafi wiele zmienic;]

    • ~Czerwona pisze:

      Właśnie, już abstrahując od spódnicy, np. takie majteczki… Niekiedy wręcz kawałek sznurka, a jak zmienia postać rzeczy 😉 Chociaż osobiście nie przepadam, a i na szczęście Zagadka woli mnie w obcisłych bokserkach :)

  4. ~kropkaxxx pisze:

    O cholera! Cgyba sobie musze kupic w koncu jakas kiecke.:)

  5. ~Mela pisze:

    Chcesz powiedzieć, że jedna ‚kiecka’ sprawiła, że dostrzegli coś więcej, coś co nie zdarzyło się przez ten długi czas, kiedy się znali i przez ten rok, kiedy byli ze sobą?? Muszę się dokopać głębszego sensu, ale po obiedzie, głodna nic nie wymyślę;)

    • ~Czerwona pisze:

      Ubrania działają cuda, zresztą to nie był tylko wynik jego zainteresowania, ale też jej samopoczucia, właśnie dzięki tej kiecce. Kiedy czuję się seksowna, to i jestem seksowna, podświadomość wpływa na sposób postrzegania nas przez innych. Może to puste, ale każdy wie, że nie zawsze oceniamy się jako piękne. To był po prostu taki dzień, taka kiecka i takie hormony :) Co nie znaczy, że to się wcześniej nie zdarzało. Chociaż przyznaję, w aż takim stanie to go dawno nie widziałam ;D Smacznego :)

      • ~Mela pisze:

        Wiem, że wygląd działa cuda, przecież jestem kobietą. Jeżeli czuję się dobrze fizycznie, wiem, że dobrze wyglądam, to i na psychikę to działa. Niby tak, to takie puste, próżne podejście, ale nie jestem pustą ani głupią panienką, Ty też nie, więc nie ma czym się przejmować;)Dziękuję:)

        • ~Czerwona pisze:

          Pewnie że nie ma, wszak czemu miałabym sobie odmawiać czegoś, co mi sprawia przyjemność? Zwłaszcza że ta przyjemność nikomu krzywdy nie robi. No, chyba że Zagadkowemu – te męki czekania ;D A propos ciuchów – chciałam sobie ostatnio nakupować troszkę, i jak zwykle w takiej sytuacji nic nie znalazłam :( Podłość losu, nie ma w ogóle kiecek w sklepach, w ogóle wszystko takie jakieś… bezpłciowe. A jak mi się kasa rozlezie, to akurat będą super promocje, moje rozmiary i wszystko barwne i cudne. Wrr :)

          • ~Mela pisze:

            Nie wiem, po co odmawiać sobie przyjemności, ale może ktoś zna odpowiedz, tylko czy ktoś chce ją poznać..;)Haha, miałam identyczną sytuację, byłam i nic mi się podobało, zupelnie nic ciekawego, wartego uwagi, złośliwość losu po prostu;) A sytuacja jest tym bardziej straszna, że patrząc na swoją szafę, zawartość znaczy, stwierdzam, że nie mam się w co ubrać..;)

          • ~Czerwona pisze:

            Właśnie, ja może i miałabym się w co ubrać, ale to wszystko jest niezgodne z moją obecną wizją swego imagu na jesień, więc wychodzi na jedno 😉 Hm, przyjemności odmawiają sobie np. ludzie na diecie… To musi być przykre 😉

  6. LittleWitch pisze:

    I jak zgaduję, uzupełnił ;-)Wracam do żywych! Zaraz poodkurzam na blogu, ale najpierw odwiedziny!Kiss!

  7. tubycie pisze:

    Mhm. A do tego nawet faceta nie trzeba. Chociaż się przydaje 😉 Ale sama dla siebie te pończochy, bielizny, biżuterie… I od razu nastrój szaleje w górę.

    • ~Czerwona pisze:

      Wiadomo, że nie trzeba, ale jak już jest pod ręką, to można go przy okazji wykorzystać 😉 I wtedy idzie w górę znacznie więcej „rzeczy” 😀

  8. ~K. pisze:

    mężczyźni funkcjonuja w bardzo ciekawy sposób:)http://gwiazda-srebrna-jak-aniol.blog.onet.pl/

  9. ~motylek pisze:

    a mój mi mówi: „a kiedyś nosiłaś spódnice…” na co ja odpowiadam: „bo miałam więcej okazji” 😀 nawet dzisiaj myślałam o ty, aby nieco zmienić moją garderobę na bardziej mraaau 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Tak jakbyście się znali od stu lat ;D Mój mówi że nigdy nie noszę spódnic, niezależnie od tego, ile by mnie razy w nich widział… Fetyszysta, uch! Ale teraz chyba zapamięta, że tak, miałam wtedy spódnicę, i było nam z tym bardzo miło ;D

  10. ~hanibal pisze:

    Czy tylko moim zdaniem ten tekst zalatuje erotyką? 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *