Z pragnieniem w zgodzie, na przekór niepogodzie

Czasem naprawdę chciałabym mieszkać w kraju, w którym pogoda jest nieco bardziej ustabilizowana. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zawsze jest coś za coś – czyli jak permanentnie gorąco długie tygodnie, to kiedy indziej groźba trzęsień ziemi, huraganów czy inszych takich, bo natura lubi równowagę. Ale tutaj szlag mnie trafia, gdy robi się ciepło akurat, kiedy kwitnę w pracy całe dnie, a jak mam już wolne, to nadciągają burze, ochłodzenie i bez mała jesień zamiast lata. Innymi słowy częstotliwość zmian temperatury co kilka dni, ba! co kilka minut nawet, zwłaszcza gdy wieje zimny wiatr i po niebie przewalają się chmury, na przemian z oślepiającym błękitem i skwarem rodem z pustyni. Nigdy też pogodzie nie zapomnę, jak w zeszłym roku zrobiła mnie w kompletne jajo, dając upałem 1,5 miesiąca, akurat gdy pisałam magisterkę, a potem nagle zsyłając zimno i deszcze, dokładnie w dniu, w którym się obroniłam i miałabym już czas na radowanie się słońcem. Aczkolwiek i tak najbardziej mnie drażniło, gdy byłam jeszcze z moim ex, i w momentach deficytowo pięknej aury jemu nie chciało się ruszyć z domu. Czułam wtedy, jak straszliwie marnuję czas, życie oraz zdrowie swojej skóry, oczu i płuc, czułam to tak dotkliwie, że aż chciało mi się płakać. On zupełnie tego nie ogarniał, czego nie rozumiem, bo przecież żeby móc ze spokojnym sumieniem siedzieć w upale w dusznym, ponurym i codziennie oglądanym pomieszczeniu, to trzeba być albo półgłówkiem, albo chorym, albo pewnym w 100%, że następnego dnia też będzie upał. I o ile dwa pierwsze elementy są jak najbardziej do zrobienia, to trzeci – w Polsce raczej nierealny. Dobrze, że to już przeszłość i teraz, kiedy tylko mam wolne i jakimś cudem nie leje – od razu z Zagadkowym, spragnieni powietrza, zieleni i legnięcia na trawie, pakujemy się na działkę. Zresztą nawet jak leje, to też :)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

44 odpowiedzi na „Z pragnieniem w zgodzie, na przekór niepogodzie

  1. kazusek@vp.pl pisze:

    Mimo że pogoda u nas huśtawkowa, to jednak i tak nie narzekajmy, nie mamy wulkanów, nie ma trzęsień ziemi takich co podowują spustoszenia ani też żadnych tsunami czy gigantycznych huraganów(takie sobie jakies srednie czasem sa). Więc uważam, że chyba wolę taką pogodę niż się bać wyjśc na ulicę bo mnie tsunami zaleje, lawa spali, czy porwie trąba powietrzna:) BUBA

    • Czerwona pisze:

      No fakt, zresztą sama też to zaznaczyłam, ale z drugiej strony zwariować można z tą huśtawką, a huragany są coraz częstsze i tak, więc pewnie w końcu zrobi się u nas pełen zestaw przyjemności fundowanych przez pogodę… Przy takim ocieplaniu się klimatu chyba żadne miejsce się przed tym nie ustrzeże :/

      • ~BUBA pisze:

        To skoro full wypas atmosferyczny mamy coraz bardziej Polsce, to nie potrzeba nigdzie jechać:) Tutaj może Cię spokać to samo, co i w inszym miejscu;p Swoją drogą, czy to nie fascynujące?;p;p;p

        • ~Czerwona pisze:

          No dobrze, ale mi nie zależy na huraganach, i to w przyszłości, tylko na umiarkowanym cieple już teraz ;P

  2. Ken_G pisze:

    Przypomniało mi się jak to rok temu, na Woodstocku, miałam wątpliwą przyjemność popiskiwać ze strachu pod namiotem, kiedy w ciągu pięciu minut nadeszła taka wyrąbana burza, że aż ciarki mnie przechodzą na samo wspomnienie… :)))

    • Czerwona pisze:

      Ja też przeżyłam burzę, na sam wyjazd z Woodstocku, ale to było dawno temu i połączone z burzą emocjonalną, bo raz, że mnie wtedy okradli, a dwa, że spędziłam wszystkie wyładowania w ciasnym mocno namiocie sąsiadów ledwo poznanych i całkiem seksownych :)

  3. ~hanibal pisze:

    Dobrze, że u nas nie ma huraganów i innych pogodowych ciekawostek rodem z wikipedii, które lubią być nazywane imionami kobiet, co pewnie nie dzieje się przypadkiem. 😛

    • Czerwona pisze:

      A gdyby miały imiona mężczyzn, to już byś się cieszył? ;P

      • ~hanibal pisze:

        Wtedy byłoby to irracjonalne 😛 A tak jest w pełni logiczne, spójne z wizerunkiem kobiet. Bo kobieta jest jak huragan, szybka i wilgotna, a później zabiera domy i samochody… 😛

        • ~Czerwona pisze:

          Szybka? Wykazujesz straszną ignorancję, uznając kobietę za szybką, nam potrzebna długa gra wstępna! No chyba że Ci o co innego idzie 😀

          • ~hanibal pisze:

            Od zaranie dziejów kobiety wolą objazdy a mężczyźni drogę na skróty.:) Jeśli w Twojej interpretacji moich słów coś Ci nie bardzo pasuje, a jest to zdanie dwuznaczne, zawsze szukaj drugiego dna 😛

          • ~Czerwona pisze:

            Ja go szukam nawet wtedy, gdy coś jest teoretycznie jednoznaczne :) I prawdę mówiąc – zwykle znajduję 😀

  4. ~przekora pisze:

    ja nie rozumie jak mozna wiecznie więzic się samemu w domu. Trzeba korzystac z odpowiadającej nam aury i juz!

    • ~Czerwona pisze:

      Wiesz, jak ktoś to lubi, to to nie jest więzienie – gorzej dla towarzystwa, któremu to nie odpowiada…

  5. ~ciemna pisze:

    Ty mi nie mów ja mam totalny antytalent do dostosywania się do pogody np. Zawsze rano kwitnę przed termometrem przez 15 minut a i tak się ubiorę tak, zę po godzinie albo się z zimna telepie albo ze mnie pot cieknie ;P

    • ~Czerwona pisze:

      Mnie z kolei zawsze tak mama załatwi, jak ją pytam o pogodę, to zawsze potem wychodzę jak Zabłocki na mydle. Chociaż najczęściej załatwia mnie chęć pokazania się w nowym ciuszku, który jest albo za lekki, albo za gruby 😀 Głupota ludzka nie zna granic :)

  6. ~brasil pisze:

    a ja potem słyszę dochodzące mnie dziwne dźwięki od strony Twojej działki… jakiś achy i ochy czy coś w tym stylu 😛

  7. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    U nas hustawka podobna, dni miajaja mi na ubieraniu i rozbieraniu Kudlatej, w zaleznosci od tego czy wlasnie z nieba leje sie zar czy czarne chmury nadciagnely, a drzewa gna sie do ziemi od wichury … okropnie mnie taka pogoda wkurza, normalnie okropnie.

  8. genever@op.pl pisze:

    pogodowa ruletka;) u nas to samo, upał, zimno, zimno, upał, upał.., ale ja wciąż nie mogę się zdecydować, co wolę;) ależ ci dobrze z tą działeczką, też chętnie zaległabym w jakimś parku na cały dzień z książką…

    • ~Czerwona pisze:

      To zalegaj, to ostatnie takie chwile, korzystaj 😉 Działka dobra rzecz, tylko gorzej, że trzeba ją stale w suszy podlewać, inaczej wszystko się skiepści… Niby nic, ale na dłuższe wakacje się nie wybierzesz, chyba że załatwisz kogoś na zastępstwo. My tak załatwiliśmy teraz szwagra, no i podlewał ogród, ale paproci w donicy już nie i zmarniała biedaczka kompletnie… :(

      • ~anka pisze:

        dlaczego ostatnie? przecież całe lato przed nami;) jakoś teraz usilnie potrzebuję kontaktu z ludźmi, jak będę popychać wózek, to pewnie nadrobię lekturę;) moi rodzice mają działkę, ale oni teraz mają drugą młodość, więc im w podlewaniu nie chcę za często przeszkadzać hi hi hi;)

        • Czerwona pisze:

          Z tym nadrabianiem lektury to różnie bywa, stąd moja propozycja by korzystać teraz, póki maluch siedzi w brzuchu i nie ma głosu 😉 Druga młodość, powiadasz? To u nas działka sama w sobie przeżywa rozkwit, ze dwa lata była kompletnie porzucona, a teraz bijemy się, kto pierwszy pojedzie ten lepszy 😀

  9. ~magda pisze:

    O, to już wiemy, dlaczego z nim zerwałaś 😀 Dobrze, że Zagadkowy ma lepsze zwyczaje. Za to Londynie zawsze leje (tak rzeczą). Masz constans, może być?

    • ~Czerwona pisze:

      To nie ja z nim zerwałam, gwoli ścisłości 😉 W Londynie wcale tak ciągle nie leje, moje doświadczenia temu przeczą, byłam tam dwa razy i za każdym razem było bardzo ciepło, i o ile w lipcu było to normalne, o tyle już w październiku zdecydowanie nie – a jednak się zdarzyło. Chociaż ja przyciągam anomalie, nie ukrywajmy, więc może to nie jest miarodajne porównanie 😉

      • ~magda pisze:

        Rzeczywiście przyciągasz anomalie, skoro luby sam z Ciebie zrezygnował.

        • Czerwona pisze:

          Hahaha, dobrze to ujęłaś 😀 No normalnie aż mi się coś uśmiechnęło w duchu, po raz nieliczny dzisiejszego dnia, dzięki :)

  10. monia.londyn@onet.eu pisze:

    jak mieszkalam w pl to mialam dokladnie to samo odczucie! pogoda robila mnie w balona do znudzenia. ciemne chmury na niebie, wiec nie biore roweru, by jechac do pracy, a wsiadam w autobus(rower byl wiekowy i super retro wygladal, ale niestety gdy bylo mokro, nie dzialaly w nim hamulce i mozna sie bylo zabic, poza tym w jedna strone mialam 40 min) za godzine zupelnie sie przejasnia. jest super pogoda wsiadam na rower, w polowie drogi lapie mnie ulewa. siedze w pracy mokra i wku.wiona, na drugi dzien mam katar. tego akurat mi nie brakuje! w uk jest jakos zazdiwiajaco dobrze. zawsze na dlugie weekendy jest pogoda, jakby pan minister specjalnie dla nas zamawial;) i w ogole w weekendy:)

    • Czerwona pisze:

      Właśnie, ja też jakoś nie zauważyłam tej typowej angielskiej pogody. Może za krótko tam byłam, ale domniemane anomalie tamtejsze całkiem mi się podobały w każdym razie 😉

  11. ~Forever alone pisze:

    Nooo ta pogoda to zaczyna ewidentnie bokiem wychodzić… U mnie praktycznie co kilka godzin inna pogoda – raz upał, raz syberyjski ziąb :) Pozdrawiam

    • Czerwona pisze:

      Dokładnie, identyko u nas, jak w cyrku dosłownie, termometr pokazuje swoje, pogoda swoje, a ja się trzęsę na przemian z wachlowaniem całego ciała czym się da. Szału można dostać.

  12. ~Studentka pisze:

    Bo na działce najcudowniej jest. Studentka jak tylko morze do domu na wieś wraca, żeby odpocząć cuuuudnie zielono i możliwie najdłużej. 😉

    • Czerwona pisze:

      Najcudowniej by było, gdybym miała dom z ogrodem, chyba bym w ogóle w środku nie przebywała, tylko ciągle na dworze :)

  13. LittleWitch pisze:

    Nie narzekaj, kochana, wpadnij do Holandii. Wtedy nie będziesz taka pewna tego, że to w Polsce pogoda jest nieustabilizowana. Tu nie da się jej przewidzieć na dłużej niż 3 dni. W ciągu tego samego dnia możesz mieć gorąc przeokropny, paraliżujący chłód i gradobicie. Wszystko w niewielkich odstępach czasowych… Ja jeszcze się nie przyzwyczaiłam.. i nie wiem, czy kiedykolwiek to nastąpi. Tęsknie za polską ‚niestabilnością’ pogodową! Przynajmniej jak dzień rozpoczyna się deszczem, to na 90% tak też się zakończy.

    • ~Czerwona pisze:

      Właśnie wcale nie, dzisiaj lało calutki dzień, a teraz co? Słońce 😉 Ostatnio to norma, więc… Może po prostu wszędzie pogoda się destabilizuje?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *