Na salonach

Moja praca dostarcza mi stanowczo dużo wrażeń. Na ten przykład nie dalej niż kilka dni temu kupowała u nas telefon pani ex-minister skarbu! Bardzo przyjemnie się z nią gawędziło, jej chyba z nami też, bo na odchodne powiedziała nam, że jesteśmy świetni w swoim fachu. Wprawdzie nasza fachowość była raczej nieświadoma, gdyż kobiety nie rozpoznaliśmy i dopiero po fakcie po nazwisku ją skojarzyłam (a kto wie, jak byśmy zareagowali, gdybyśmy wiedzieli) – niemniej miło było usłyszeć takie słowa od ministra 😀

Swoją drogą sprzedaż usług telekomunikacyjnych to branża, w której człowiek styka się z tyloma typami osobowości, iż musi być maksymalnie elastyczny, żeby dostosować się do rozmówcy. I tu zaręczam – zdecydowanie patentem numer jeden jest uprzejmość i spokój. Niewiarygodne, ale naprawdę mnóstwo ludzi udało mi się wręcz spektakularnie udobruchać okazaniem im życzliwości i nieagresywnego zainteresowania, co więcej, także przekonać do moich propozycji, aż zechcieli nawet coś kupić i wychodzili zadowoleni.

Nawiasem mówiąc zauważyłam, że dzięki przebywaniu po drugiej stronie barykady teraz znacznie łatwiej i cierpliwiej sama znoszę stanie we wszelkich kolejkach – a to dlatego, iż potrafię się wczuć w sytuację sprzedawcy i wiem, że to nie taki łatwy kawałek chleba. Zwłaszcza że nietypowym można nazwać niemal co drugiego petenta. Ostatnio np. musiałam zachować kamienną twarz, gdy poczułam potworny smród dobiegający od, wydawałoby się, całkiem przyzwoitego mężczyzny. Normalnie mi się bezczelnie spierdział na salonach…! Myślałam, że zaraz wybuchnę, ale ostatecznie szybko zaproponowałam mu zaprezentowanie telefonu i udałam się na zaplecze celem „poszukania” go (czyt. odetchnięcia powietrzem)…
W ogóle śmierdzących ludzi jest mnóstwo. Raz do kolegi przyszła tak cuchnąca pani, że gdy mu zapłaciła monetami, to nawet ich nie tknął, tylko przy najbliższej okazji podsunął w ramach reszty innej klientce, a pozostałość, której nie zdołał opchnąć, w desperacji wrzucił do wiadra ze zużytą wodą, która akurat zalegała na tyłach. (Znamienne, co uznał za brudniejsze. Czasem naprawdę lepiej nie wiedzieć, jakich paskudztw dotykają nasze dłonie. Już nie wspomnę, że nawet kibelek mamy publiczny, więc po wyjściu z niego ręce zapewne prezentują stan bakteryjny znacznie gorszy aniżeli przed… Słowo daję, powinnam dostawać dopłaty z racji pracy w ekstremalnych warunkach…!)

Ale i tak na tle całości, że tak eufemistycznie ujmę, oryginałów – jak do tej pory najbardziej wyróżnił się koleś, który w czasie doładowywania mu konta postanowił zabawić mnie rozmową i rzekł z głębi serca, cytuję: „Przepraszam panią, ale naprawdę muszę to powiedzieć, bo mnie to tak bardzo szokuje i bulwersuje, że wytrzymać nie mogę. Otóż w tym kraju prezerwatywy są cholernie drogie!”
Cóż, pozostało mi tylko przyznać mu rację. I skasować na 50zł.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

80 odpowiedzi na „Na salonach

  1. ~zapalka pisze:

    Znowu jestem pierwsza, no :-)) Jak widze stosujesz zalecana przez fachowcow metode na zezloszczonego klienta – wysluchac, wytlumaczyc, zachowac spokoj. Beda z Ciebie ludzie, oj beda :-))))))))

    • Czerwona pisze:

      No bo co ja się mam złościć, za nich? Szkoda mojego zdrowia, jeszcze nieraz będę go potrzebować 😉 A tu na szczęście oni przychodzą głównie z pretensjami nie bezpośrednio, personalnie do mnie, tylko z ogólnymi na sieć. A że sieć nie jest moja… :) No proszę, matka dzieciom, a daje radę blogom 😉

  2. ~Forever alone pisze:

    Z tymi prezerwatywami to może było to..zaproszenie na randkę? :) A tak ogółem i tak się ciesz, że jeszcze w takim miejscu pracujesz. Zgrozę przechodzą chyba największą osoby pracujące w miejscach gdzie sprzedaje się odzież. A jak mają przebieralnię to zemsta na stojąco. Koleżanka mi opowiadała w jakim stanie wracają ubrania z przymierzalni, to dopiero coś :)

    • Czerwona pisze:

      To i tak dobrze, że wracają, w Anglii to je trzeba szukać po sklepie, bo wszyscy na podłogę rzucają… :) Nie wiem, może i było zaproszenie, ale powiedział, że za 20 zapłacił ileś tam, więc troszkę zgroza mnie naszła i skapitulowałam 😉 Nie żebym nie umiała takiej ilości wykorzystać, ale tak zaraz się tym chwalić…?

      • ~Forever alone pisze:

        Wiesz moze chciał Ci w ten sposób powiedzieć, że szybko „nie wymięka” i że musi kupować hurtem bo zawsze jest za mało :)

        • ~Czerwona pisze:

          Może, wszystko jest realne, skoro już taki jeden proponował mi „spróbowanie czegoś innego” niż Zagadkowy mi daje… W sumie się zdziwiłam wtedy, bo to był koleś z typu takich imprezowych, modnych trendy facetów, a tacy to na mnie nigdy nie lecieli… No ale może był zdesperowany :) A ten od gum to chyba jednak tak tylko zagaić chciał, taki nieszkodliwy, co jednak nie zmienia faktu, że wyszło mu uroczo :)

          • ~Forever alone pisze:

            Te „uroczo” mnie zabiło :) To ja aż się boję sobie wyobrażać co on mówi gdy chce być baaardzo uroczy :)

          • ~Czerwona pisze:

            Pewnie „chodź, mała, wytarmoszę ci żuberka” :) A wiesz, ile jest zboczonych dziadków? Znacznie bardziej bezpośredni, wierz mi…

          • ~Forever alone pisze:

            Jessssu co to ten… żuberek? :) Jakaś odmiana zoofilii? :) Wiem, że dziadkowie to takie małe zboczuchy tym bardziej gdy nie kręci się obok babcia… :)

          • ~Czerwona pisze:

            To taki eufemizm zarośniętej pochwy 😀 Jak babcia się kręci, to potulni i kulturalni panowie… Ciekawe, czy babcie też miewają grzeszne myśli – bo gdyby rozpatrywać wg tego, jak o tym mówią, to chyba średnio 😉

          • ~Forever alone pisze:

            Babcie to chyba bardziej… wstydliwe i raczej nie podrywają 20letnich sprzedawców :)

          • ~Czerwona pisze:

            Nooo, ale mnie odmłodziłaś, o dobre 4 lata 😀 A może babcie już o tym nie myślą? Kto wie…

  3. ~ciemna pisze:

    Moze jej o to z tą fachowością chodziło, ześ Ty, żeście Wy do niej jak do zwykłego człowieka a nie jak prawie do gwiazdy show biznesu podeszli…. doceniło Was za normalność ;P

    • ~Czerwona pisze:

      Hahaha, a może że wreszcie nikt się jej nie bał 😉 Bo ona teraz rektorem jest jednej uczelni, rozumiesz… :)

      • ~ciemna pisze:

        bryyy- aż mnioe zatrzepało ;P ale teraz wiem z jakiej sieci ma telefon ;D

        • ~Czerwona pisze:

          I co Ci to daje? Darmowe z nią rozmowy? 😀

          • ~ciemna pisze:

            jak tylko numer będę znała ;P

          • ~Czerwona pisze:

            I tak nie dostaniesz, u nas nie ma nielimitowanych darmowych rozmów 😉

          • ~ciemna pisze:

            ale jakiś fajny abonement mozesz mi wyszukać ;P mi się umowa końzy jakoś niebawem ;P

          • ~Czerwona pisze:

            Za mało danych, kochana, to ma być mix, abo, priv czy firma, jaki telefon, jaka taryfa, ile minut dziennie wydzwaniasz, ile miałaś do tej pory, etc. etc… Podstawowe dane musiałabym zebrać, żeby coś doradzić :) Zresztą „fajny” to nie u nas 😉

          • ~ciemna pisze:

            He he he kochana miałam minut 12O na miesiąc nie wykorzystuje, to tak mniej osoba prywatna, żaden mix bez doładowania a telefon 5 pikselowy czy tam megapikselowy, rozsuwany z fleszem resztra mi wisi ;P a macie zniżki dla stałych abonentów jeszcze ?

          • ~Czerwona pisze:

            O rany, nie wykorzystujesz głupich 2 godzinek, jak możesz?? :) Jak masz premię włączona, to są 😀 A jak nie, to salon firmowy zostaje :)

  4. ~hanibal pisze:

    Czerwona chcesz teraz nabić sobie klientelę? 😀 Że nawet minister się u Was zaopatruje? 😀 Reklama dźwignią handlu jak to mówią, a ja za nimi 😀

    • ~Czerwona pisze:

      Przecież nie piszę, gdzie pracuję, Han, już o tym rozmawialiśmy, ja chcę mieć święty spokój od klientów, prywatność i fokle móc w pracy wchodzić na n-k ;P

      • ~hanibal pisze:

        To rzeczywiście masz wysokie wymagania: w sumie zarobki nie muszą być duże, ale internet w miejscu pracy jest wymagany 😀 To chyba Ci wyślę zaproszenie na nk, żeby jakoś produktywnie spędzała czas przed komputerem oglądając Hana galerię. 😛 😛

        • ~Czerwona pisze:

          No proszę, Han postanowił się ujawnić? No to dalej, dodawaj, akurat jestem w pracy i jutro też 😀 Ale kto mówił o zarobkach? Ale z Ciebie materialista ;P

          • ~hanibal pisze:

            Mentalista?:P A i owszem.:) „Znamy” się już dosyć długo, podejmę to ryzyko.:) Choć po przyjęciu Brasil do znajomych odwiedził mnie jej chłopak :D:P Zazdrośnik. 😀 Twój zagadkowy też taki?:D

          • ~Czerwona pisze:

            „Materialista”, czytamy ze zrozumieniem :) Ha, nawet gdyby, to widzę, że jesteś już przygotowany psychicznie :) Ale spoko, Zagadkowy raczej nie zagląda na n-k, więc myślę, że jesteś bezpieczny. Szkoda w sumie 😉 Fajnie by było zobaczyć go w akcie zazdrości… W akcie…mmm ;P

          • ~hanibal pisze:

            Przeoczenie, ostatnio „The Mentalist” oglądam. 😛 Ja jestem zawsze przygotowany na niespodziewane. 😛 Ja Zagadkowego nie chcę widzieć w żadnych akcie 😛

          • ~Czerwona pisze:

            Haha, to przygotowanie to również a propos gumki? :) Bo ja noszę ze sobą całą paczuszkę :) A w akcie desperacji np.? Albo w akcie zbrodni? No doba, w tych aktach to ja akurat nie mam ochoty go oglądać :)

          • ~hanibal pisze:

            Kochana – nie znasz dnia ani godziny 😀 Gdy zjawia się znienacka ta jedyna, właśnie na tę noc jedyna, i co wtedy?:D Przeraszam, Ty nosisz za Zagadkowego?:) Powtarzam: w żadnym akcie. 😛 Nawet teatralnym. 😛

          • ~Czerwona pisze:

            Nie, noszę dla nas obojga, bo raz, że ja mam torebkę, a on tylko kieszenie, a dwa, że wtedy mam pewność, że robimy gdy ja chcę 😀

  5. ~Mela pisze:

    Ile Ty się tam nauczysz, doświadczeń zdobędziesz, cierpliwości ile… 😉 Poza tym, że współczuję, to zazdroszczę Ci normalnie 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Nie ma czego współczuć :) Naprawdę się sporo tam nauczyłam i uczę nadal, przede wszystkim minęła mi fobia telefoniczna 😀 Grunt to się rozwijać, co akurat ta praca zapewnia, więc mimo iż tęsknię za biologią, to jestem w gruncie rzeczy zadowolona, że tak trafiłam. Nie ma tego złego, każde doświadczenie dobre jest. No może prócz tych bąków znienacka, ale to na szczęście sporadyczna sprawa, mam nadzieję 😉 A ileż historii do opowiadania! :)

      • ~Mela pisze:

        Współczucia wymaga to, że w zasadzie wszystko (dużo) trzeba znieść, bo to klient,prawda?Trzeba mieć uśmiech na twarzy i nie można sobie pozwolić na swoje ‚widzimisię’. Ja to bym chyba tego nie zniosła 😉 Ale oczywiście plusów jest więcej :)

        • ~Czerwona pisze:

          To nie jest tak do końca, jeżeli ktoś jest niemiły, to ja też mu okazuję rozdrażnienie, a co. Przecież nie można im dać się obrażać. Już mi się zdarzyło przerwać klientowi słowami „żegnam”. Zresztą zwykle jak przychodzą z pretensjami, to nie są to pretensje personalne. Tylko do sieci. Więc generalnie mam to w trąbie :) A potrafić każdy potrafi, jak musi…

          • ~Mela pisze:

            Też fakt, jak trzeba, chowa się złe humory i przykleja uśmiech 😉

          • ~Czerwona pisze:

            A wiesz, zauważyłam, że to też dobry sposób na zmartwienia prywatne. Wiadomo, że irytujący klienci są niemile widziani w złym humorze, ale z drugiej strony na tyle absorbują, że odwracają uwagę od problemów osobistych. Chociaż nierzadko stają się problemem samym w sobie. Np. gdy bardzo chcę komuś pomóc, a się nie daje, to gryzę się tym potem długo. Na szczęście powoli się uczę nie brać tak wszystkiego do serca, odpuszczać. I to też jest owo doświadczenie, które warto nabyć…

          • ~Mela pisze:

            Na początku każdy się przejmuje, a pozniej w jakimś sensie obojętnieje. Tak, każda praca, taka wśród ludzi, odrywa od mysli i problemów własnych, wow! jest duży plus! 😉

          • ~Czerwona pisze:

            W sumie prawdę mówiąc zwykle bardziej mnie irytują ludzie z branży, współpracownicy czy koordynatorzy… Pełno tu takich maniaków lub snobów, dzisiaj np. wkurzył mnie strasznie nasz doradca biznesowy, przyszedł i się panoszyć zaczął, traktując mnie, jakbym tam od dzisiaj pracowała… Du.pek! A do ludzi się przyzwyczaiłam, faktycznie zobojętniałam, w miarę możliwości pomagam, jak nie to odsyłam do „góry”, i jakoś się kręci :) Zawsze się znajdzie jakiś plus, tylko trzeba chcieć go zobaczyć :)

          • ~Mela pisze:

            Ale mają manię na punkcie czego? Wiesz, takiemu trudno pojąć normalnego człowieka, typu- Ty 😉 Zdarzają się tacy męczący ludzie. Ja to nie znoszę takich niby słodziaków, milutcy i w ogóle, a za plecami tak tyłek obrobią, że szok. Plotkary, ludzie typu „ja wszystko wiem najlepiej”, oj dużo takich przypadów przeróżnych. Przynajmniej nudno nie jest 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Mania na punkcie zarobków, telefonów, różnie… Ale zwykle to nadogromne ego, i tym mnie odpychają najbardziej…

  6. ~anka pisze:

    ech, praca z ludźmi;) po paru latach wiesz, że możesz pracować tylko z maszyną;) ale swoją drogą, niektórzy mają naprawdę bogate życie wewnętrzne, skoro tak go gryzie cena prezerwatyw;) a pani minister, prosze jaka miła, pewnie dlatego, że była-minister;)

    • ~Czerwona pisze:

      Po paru latach to sama stajesz się maszyną 😉 Pani minister teraz jest rektorem, ale sądząc po wyglądzie albo lepiej zarabia, albo ma dobrych stylistów: w porównaniu ze zdjęciami z lat ministrowania – totalny lachon! Nawet mimo niemal 60-tki na karku :)

      • ~anka pisze:

        może oszczędzała? hi hi hi;) wyrobiła sobie renomę i teraz czerpie z tego;) dobrze przynajmniej, że się nauczyła, a nie, że została dalej lachonem;)

        • ~Czerwona pisze:

          Ale mi właśnie chodziło o to, że teraz się nim dopiero stała, wcześniej wyglądała jak kaszalot :)

          • ~anka pisze:

            czyli „lachon” to określenie pozytywne? wybacz, zrozumiałam na odwrót;););) stara jestem gwara młodych mi obca, ha ha ha;)

          • ~Czerwona pisze:

            W tym wypadku tak, bo kobita wyszła ze swej matko-polkowej starowinkowej roli 😉

  7. Ken_G pisze:

    Nie wiem czy starczyłoby mi cierpliwości :))) A pana widać gryzło to niemożliwie, skoro postanowił się podzielić rewelacją z Bogu ducha winną kobietą. Może mu się po prostu skojarzyło, kiedy na Ciebie popatrzył? Kobieta-erotyzm-pożądanie-seks-zabezpieczenie-gumka-ups, pusto w portfelu ;D U chłopa te neurony, czy jak to się tam zwie, iskrzą co chwilę, tknięte jakąś nową ideą ;)))

    • ~Czerwona pisze:

      I tak mu się chwali, że nie wybrał opcji „bez” 😉 Kurcze, pod tym kątem nawet na to nie patrzyłam, żebym ja komuś przypominała… Ale fuj, czemu akurat takiemu? Jak dobrze, że mam Zagadkowego, bo bym się zdołowała i załamała 😉

      • Ken_G pisze:

        I z tego samego powodu czasem myślę, że taksówkarzy, kierowców ciężarówek i robotników drogowych po 40-tce, a już na pewno po 50-tce przydałoby się wykastrować. Albo chociaż im brom podawać ;))) Samo myślenie o tym, że oni patrząc na mnie – i na jakąkolwiek babeczkę – o „tym” myślą, sprawia, że… brrr! ;)))

        • ~Czerwona pisze:

          Hahaha, ale żeś fajnie ich osadziła, w roli napalonych „wujaszków” 😀 Ale coś w tym jest, a jak do tego koleś ma wąsa na twarzy… A fu!

          • Ken_G pisze:

            Fu to mało powiedziane ;D Właśnie mi się przypomniało jak to King pisał w jednej swojej książce o jakimś przystojniaku z wąsem, na widok którego (i przystojniaka i wąsa) kobietom oczy zachodziły mgłą, bo wyobrażały sobie to smyranie. Wiem wiem, okropna jestem ;)))

          • ~Czerwona pisze:

            Buahaha, no może i coś w tym jest, ale u mnie z wąsatym w ogóle by do smyrania nie doszło ze względu na pierwsze wrażenie, więc… 😉

  8. ~magda pisze:

    Innymi słowy, śmierdząca robota :DMy, ludzie reprezentujący niską kulturę polityczną, nie rozpoznamy ministra skarbu nawet, gdy napierdzi nam w twarz. Choć uważam, że o wiele ciekawszą konwersację można by nawiązać z panem od prezerwatyw. I jasno wyrażone poglądy na życie miał i otwarty był na ludzi. I gotowy do zwierzeń…

    • ~Czerwona pisze:

      Z nim to ja już dyskutowałam, bo on nie pierwszy raz był u mnie… Ale najlepsze rozmowy można prowadzić z dziadkami. Takie to zboczone jest, że ja Cię proszę. Chociaż jak tak sobie myślę, to pewnie też taka bym była na ich miejscu 😀

      • ~magda pisze:

        Och, ja doskonale wiem, jak zboczeni potrafią być starsi, ułożeni panowie. Zastanawiam się, któa grupa jest sprośniejsza: staruszkowie czy robotnicy? Ciężki to bój. Ale z pewnością dziadków bardziej lubię.

        • ~Czerwona pisze:

          Bo dziadki to już nieszkodliwe i w sumie cywilizowane, a robole bywają chamscy i wulgarni… W sumie to ciekawe, że branża robotnicza generuje jakieś takie dziwne pierwotne instynkty. Przecież mózgu też chyba w pracy używać muszą?

          • ~magda pisze:

            Czy ja wiem? Może większość czynności wykonują mechanicznie albo są tak skupieni na pracy, że mózg im się przegrzewa, wszelkie przejawy ucywilizowania giną pod betonem i zostaje czysta zwierzęcość… E, zabrzmiało, jakby byli hardo męscy. A nie są.

          • ~Czerwona pisze:

            Może w pyłach budowy wisi prymitywny testosteron, który ekstrahują z powietrza? :)

  9. Zadra_Cafe pisze:

    Odnosząc się do koncówki – to zalezy jakich i jak często używa! :)

  10. LittleWitch pisze:

    Losie! To już wiem, że ta praca wcale nie byłaby dla mnie! Umarłabym z zaczadzenia – mam mocno wrażliwy nosek. A ludzie potrafią czasem cuchnąć przedziwną kombinacją, która niestety w oka mgnieniu wywołuje odruch wymiotny!Sterkte! = Życzenia wytrwałości po niderlandzku!

    • ~Czerwona pisze:

      W tym przypadku akurat czasem się (ponuro) cieszę, że mam alergię i zwykle nos w pewnym chociaż stopniu zatkany 😉

  11. ~apil pisze:

    Myślę, że wielu ludzi w Polsce choć wie o tym, że „zalatuje” nic sobie z tego nie robi…..Mydło i woda to nie są ich najlepsi przyjaciele…..I TAKIM MÓWIMY STANOWCZE NIE !!!!A co do przypadku snującego się ‚bąka” to mógł to być zwyczajny syfiarz ale mogło sie tak zdarzyć, że był to ktoś po operacji jelita grubego z założoną stomią……znam kogoś takiego – osoby te bezwiednie oddają gazy….jest to dla nich strasznie krępujące i wiem ile im to zmartwień przynosi :(.

    • ~Czerwona pisze:

      No ja też osobiście wolę sądzić, że nie zrobili tego specjalnie dla mnie 😉 Ale w pewnym stopniu niestety oceniam po tym, co widzę i – niestety – czuję. Ale i tak myślę, że byłam wyjątkowo w tych okolicznościach wyrozumiała 😉

  12. ~Andrew G. pisze:

    Gdyby przyszedł obecny minister finansów poznałabyś go po chamstwie, butności, nietrafnych diagnozach i słabym polskim

    • ~Czerwona pisze:

      Finansów czy skarbu? Bo ja o skarbie mówiłam… Ale nieistotne, i tak bym nie poznała, bo ja poznaję tylko na zasadzie lokalnego patriotyzmu, czyli ludzi z miasta :) No chyba że by przyszedł premier – ale wtedy bym z kolei nie uwierzyła 😉

  13. ~tess pisze:

    W naszym kraju ludzie żałują na mydło, szmpon i wodę ale na papierosy, piwo pieniądze muszą być. Często trudno wytrzymać w kolejkch, autobusie, sklepie, miejscu pracy. W rodzinie nazywamy to „zapachami lata”, bo tylko zrobi się cieplej to tych „zapachów” dookoła mnóstwo i ciężko wytrzymać. Ludzie ! myjcie się to nie boli!

    • ~Czerwona pisze:

      Hm, ja myślę, że oni sobie nie zdają sprawy ze swojego smrodku. Do tego można się przyzwyczaić, gdy ma się to 24h na dobę 😉

  14. ~b pisze:

    wydajesz sie byc glupia blondyna…

  15. ~brasil pisze:

    To była chyba jego najdroższa prezerwatywa w zyciu 😀

  16. ~gryxxx1 pisze:

    Darmowe gry erotyczne http://www.gryxxx.pl

  17. ~przekora pisze:

    pani minister K-S to bardzo mila osoba, o ile dobrze sie domysliłam. Pierdz.acych ludzi nie znosze, a w autobusie abo tramwaju to juz zupelny szczyt bezczelnosci. mielismy w poracy taka pania, ktora nagminnie innym pod nosem lubila, nikt jej nie lubil, bo wrazenia zapachowe z racji gazow puszczanych no i malo robotna byla, za to ladne przezwisko miala „bączek”

  18. ~Katia pisze:

    A ja nawet nie wiem ile kosztują prezerwatywy, a to widać sprawa istotna 😉 Oj cieżka jest praca z klientami, ale i śmiechu niekeidy co niemiara :)

    • ~Czerwona pisze:

      Dużo za dużo, tyle Ci powiem :) Chociaż w sumie jak ostatnio z Zagadkowym usiłowaliśmy ją pęknąć, robiąc z niej balona, to się nie dało, ogromny był a nie pękał, więc w sumie cena za bezpieczeństwo dość adekwatna :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *