Jechaliśmy autem. Zagadkowy ustawiał sobie lusterko, a ja w tym czasie naciskałam go, by poszedł do fryzjera, bo mu się już kędziory zawijały. Coś tam brzęczał najpierw nieśmiało w odpowiedzi, w końcu jednak zniecierpliwiony odpyskował:
– Nie gadaj tyle, kobieto, tylko lepiej włącz mi jedynkę.
Odebrało mi głos ze zdumienia, ponieważ nie podejrzewałam go nigdy o takie fascynacje, ale posłusznie pochyliłam się i wybrałam znienawidzony Program I Polskiego Radia. Zerknęłam też od razu na jego twarz, otwierając usta, by powiedzieć ” znaj łaskę pana”, i oczekując aprobaty.
Tymczasem ku szczeremu oburzeniu otrzymałam karcący wzrok, kręcenie głową i komentarz „gdzie wy się lęgniecie?”.
I tu pytanie za sto punktów: kto normalny słyszał, żeby się WŁĄCZAŁO bieg??
Ja! Ale można go też wrzucać.Oj, Czerwoniutka, koniecznie potrzebne Ci prawko. Wtedy już nie miałabyś takich problemów, bo sama byś prowadziła :DA tak poza tym, to na kiedy się ustawiamy? Bo ja też się stęskniłam i koniecznie muszę zobaczyć Ciebie i Brasilię, bo oszaleję ;).
Nie wiem, na razie pewny mam tylko weekend majowy… Ale na dniach poznam być może swój grafik, to dam znać 😉 Muszę mieć prawko i muszę mieć nowe auto. Czyli za jakieś 5-10 lat 😀
No weekend majowy niestety odpada, ale później? Czemu nie. Poza tym jakoś w czerwcu czy lipcu to mam nadzieję, że już bankowo będę musiała się stawić w Poznaniu :). Także wiesz, okazji będzie co nie miara. Jeszcze się sobą znudzimy ;).
hmm.., coś mi mówi, że chłop chciał ci przerwać wywód co do jego kędziorów, a ponieważ akurat robił przy aucie, to było jedyne co mógł wymyśleć, oni raczej myślą jednotorowo;) przesąd z torebką znam i nie kładę, a kasy i tak nie mam, więc wiesz jak to z przesądami;) baw się dobrze na imprezie weselnej! buziak!
Pewnie że chciał, ale potem sam przyznał, że szkaradny błąd popełnił, mówiąc o włączaniu biegu 😉 Bawiłam się dobrze, chociaż znacznie bardziej relaksujące było to, co po weselu Mam na myśli spanie w domku campingowym nad jeziorem 😉
wow! przyznał się? hi hi hi;) powinnaś by z niego dumna, znaczy się, że dorósł;) w domku nad jeziorem? rany, ależ ci zazdroszczę.., buziak!;)
Czytanie w myślach by się przydało ;DPozdrowionka i baw się dobrze:))
Przecież nie może być dwóch kierowców. Jak się tak śmieje z bab kierowców, to niech se sam WŁĄCZA biegi! 😉
Jak widać może.. 😉
Nie lubisz kędziorów? ;D A mnie się przypomniała reklama soczewek kontaktowych: piękna laska w aucie, mężczyzna za kierownicą, ona seksownym ruchem zdejmuje okulary, pochyla się do niego. On taki rozanielony, ale… coś nie tak… coś nie w porządku… Patrzy…. A ona zajmuje się czule drążkiem zmiany biegów ;D
Buahahahaa, gdzie Ty taką reklamę widziałaś?? Ja jej nie znam, a na pewno bym pamiętała 😉 Ale swoją drogą to zawsze dźwignia zmiany biegów wydawała mi się raczej nieprzyzwoita. Prędzej czy później ktoś musiał ją wykorzystać. Jak to mówią – sama się prosiła 😉
A nawet nie pamiętam :))) To niewinna reklama, która bazuje na kosmatych skojarzeniach ponoć grzecznych ludzi ;D
widzisz bo przez niescisłości facetów my musimy przyjmowac krytykę… szczerze to ja bym też włączał PR bo biegów zmieniać nie umiem i jestem z tego dumna 😀
Ja umiem, ale nie tak odruchowo, nie lewą ręką i fokle to nigdy tego w czasie jazdy nie robiłam Tzn. zmiany biegów, żeby nie było. Tzn. czego innego też 😉
bo to jest kochana niebezpiecznie, jeszcze lewą reka, szczególnie jak ktos praworęczny a poza tym chwila zapomnienia i laujesz na drzewie lub w rowie 😉
Ja optuję za wrzucaniem biegu 😀 Ale to może taki slang informatyków?:P A kim jest z zawodu?:) Prawo jazdy posiadasz z tego wnoszę 😀
A skąd, ja i prawo jazdy? Przecież wciąż żyję 😉 A kysz mi z informatykami, on jest bliżej mojej branży na szczęście. Chociaż i tak ignorant z niego, jeśli chodzi o roślinki; no ale za to rewelacyjnie patroszy pstrągi
A mówi się, że to baby do samochodu wpuszczać się nie powinno Co do kładzenia torebek na podłogę: ja słyszałam, że pieniądze kradną złośliwe skrzaty. No bo na co ziemi kasa?
Zagadkowy też tak mówi, a wpuszczać mnie, jak twierdzi, będzie tylko, kiedy się napije. Wrr! Może i skrzaty. To by nawet pasowało, bo mieszkam na 10 piętrze i nawet tam ponoć nie należy kłaść na podłodze…
Więc Czerwona złośliwie nigdy nie pozwoli mu się napić 😀
ja nie slyszalam. to musi byc w innym narzeczu… postapilas zupelnie logicznie, lacze sie z Toba w zdziwieniu; kto do cholery slucha jedynki oprocz mojej babci??? polamania nog na tym weselichu!
Moja była szefowa od laurek. Słuchała tego cały czas, nawet bez przerwy na hejnał, którego szczerze nienawidzę. A przy „Lecie z radiem” mam wysypkę. Chociaż powiem Ci szczerze, że informacje co godzinę rozbawiają mnie do łez. Może dlatego, że czyta je szanowny pan Wincenty Pi.pka Kurcze, jak można się tak nazywać…??
ojej, serio sie tak nazywa? ja juz jedynki z kilka lat nie slyszalam. a hejnal mnie zawsze przygnebial. sluchajac go oczyma wyobrazni widzialam tego muzyka-kamikadze, wystawiajacego sie dobrowolnie na ogien nieprzyjaciela i ten urwany dzwiek na koncu, oznaczajacy jego niechybna smierc, zawsze mnie bardzo smucil… takie poswiecenie.
Hm … ja to bym ten bieg mu chyba „wlaczyla”, nawet mi do glowy nie przyszlo, ze moze chodzic o radio wniosek z tego taki, ze ja chyba nie za dokladnie slucham co facet do mnie mowi ;-))
No właśnie chyba słuchasz, być może jako kierowca reagujesz odruchowo… Ja nie mam odruchów, to myślę innym torem. Ale w sumie co ja się mam starać, pewnie i tak bym ten bieg źle wrzuciła, nie takim ruchem, za gwałtownie, bez wyczucia, et cetera, et cetera…
Jak to nie masz odruchow? Toz wlaczenie radia odruchem bylo jak zloto ;-))
Potwierdzam! Można i włączyć, można i wrzucić bieg…Pozdro motoryzacyjne!
W życiu nie powiem, że włączam bieg! ;P (chociaż na razie i tak mi to niestety nie grozi ;)). Pozdrawiam niezgodnie!
Nigdy nie mów nigdy! A co jak będziesz mieć auto z pełnym automatem, i to takim, w którym przełącza się biegi przyciskami przy kierownicy. Jak wtedy powiesz-wrzuciłam czy włączyłam (a nawet nacisnęłam) pierwszy bieg???Motopozdro!
Hehehe 😉 Choć muszę przyznać, ze od razu o biegu pomyślałam – mam męski mózg czy co? :/
Może nie masz radia w aucie? 😉
ja tam drążka Magdy nikomu nie powierzam, dlatego ani nikt nie włacza ani nie wrzuca, bo sama najlepiej to robię 😉 w automatycznej można włączać biegi.
Automatyczna to takie pójście na łatwiznę, nieprawdaż 😉
eee, hmmm… mam się raczej za normalną… ale JA słyszałam i to ostatnio!!
Ok, to uściślę – kto normalny UŻYWA tego słowa 😉
hehe chyba wrzucić jedynkę się mówi 😀 ale jak kto woli, grunt by się dogadać, nie? 😀 a tak na marginesie: FA-CE-Ci ech! 😉
No właśnie, toteż mi nigdy, przenigdy nie powinno się kazać biegu włączać, nawet jeśli się tego właśnie ode mnie oczekuje
Widać radiowa jedynka jest Ci bliższa niż biegi 😉
Ja tam nie wiem, czy się włącza, więc pewno dlatego od razu pomyślałam o biegu;D”Zwyczajnie-niezwyczajnie” – powiem Ci, że świetny jest ten Twój;), a jak to ująć w słowa pięknie potrafi Czerwona, powtarzać nie muszę!:) (niby zwyczajnie, ale, no właśnie, niezwyczajnie, ach, ten czar błonekgrejpfrutowych – a może raczej ich braku, pocałunków podczassennych – też nie do końca, noooo i wszystkiego przecież!:))Zagłębiam się dalej, nie w tej kolejności w jakiej powinnam, ale nie wiem jeszcze, jak daleko zajdę:D W każdym razie nie przypuszczałam, że powrót blogowiczki marnotrawnej przysporzy mi tyle uśmiechu, bo – że się pożalę – chandra bezpowodowa od kilku dni i nic nie mogę z nią zrobić, a tu niespodzianka – wystarczyło odwiedzić Czerwoną.Oooojoj opis karmienia morderców, toż to piękne!;dd Naprawdę, parę mistrzowskich zdań… Brrr, ale miłości do jesieni nie zrozumiem, o nieee, najgorszego czasu depresyjnych stanów;)Muszę Ci przyznać słuszność pomysłu zbadania zależności trafień alkoholowych, DLA POKOLEŃ..!O nie, krówki z Biedronki i bombonierki z Lidla, tylko nie dziś, błagam (ślinka leci po pas, a nie powinna), ale docenienie kreatywności Twej popieram:D I w ogóle powiem Ci, że JA wcześniej nie doceniałam chyba Twej twórczości na tyle, na ile potrafię docenić w tej chwili, bo czytam i czytam, i nie nudzę się, a im dłużej czytam, tym więcej śmiechu i uśmiechu! Kurczę, co to się ze mną porobiło, że tyle czasu mnie nie ma, ileż tracę!;-) Nawet nie będę Cię zamęczać kolejnymi komentarzami do notek, tylko czytam dalej i tyle:))Kurde, a jak zagłębiam się w pozytywy związku, aż chce się w takowe coś człowiek zaplątać, nawet jeżeli normalnie ostatnio ma to w końcówce rzeczy, które w ogóle mogą się zdarzyć.Ha, po lutowym tekście o kompleciku nocnym najzwyczajniej nabrałam na Ciebie ochoty!:D:D Taaak, mam wiele zaległości… Zamierzam zaraz kontynuować, tymczasem wysyłam to, póki jeszcze ten tekst nie ma rozmiarów takich, jakie może mieć:DPozdrawiam Cię bardzo serdecznie i ściskam mocno, bo stęskniłam się bardziej niż myślałam:)
Ja tam nie wiem, czy się włącza, więc pewno dlatego od razu pomyślałam o biegu;D”Zwyczajnie-niezwyczajnie” – powiem Ci, że świetny jest ten Twój;), a jak to ująć w słowa pięknie potrafi Czerwona, powtarzać nie muszę!:) (niby zwyczajnie, ale, no właśnie, niezwyczajnie, ach, ten czar błonekgrejpfrutowych – a może raczej ich braku, pocałunków podczassennych – też nie do końca, noooo i wszystkiego przecież!:))Zagłębiam się dalej, nie w tej kolejności w jakiej powinnam, ale nie wiem jeszcze, jak daleko zajdę:D W każdym razie nie przypuszczałam, że powrót blogowiczki marnotrawnej przysporzy mi tyle uśmiechu, bo – że się pożalę – chandra bezpowodowa od kilku dni i nic nie mogę z nią zrobić, a tu niespodzianka – wystarczyło odwiedzić Czerwoną.Oooojoj opis karmienia morderców, toż to piękne!;dd Naprawdę, parę mistrzowskich zdań… Brrr, ale miłości do jesieni nie zrozumiem, o nieee, najgorszego czasu depresyjnych stanów;)Muszę Ci przyznać słuszność pomysłu zbadania zależności trafień alkoholowych, DLA POKOLEŃ..!O nie, krówki z Biedronki i bombonierki z Lidla, tylko nie dziś, błagam (ślinka leci po pas, a nie powinna), ale docenienie kreatywności Twej popieram:D I w ogóle powiem Ci, że JA wcześniej nie doceniałam chyba Twej twórczości na tyle, na ile potrafię docenić w tej chwili, bo czytam i czytam, i nie nudzę się, a im dłużej czytam, tym więcej śmiechu i uśmiechu! Kurczę, co to się ze mną porobiło, że tyle czasu mnie nie ma, ileż tracę!;-) Nawet nie będę Cię zamęczać kolejnymi komentarzami do notek, tylko czytam dalej i tyle:))Kurde, a jak zagłębiam się w pozytywy związku, aż chce się w takowe coś człowiek zaplątać, nawet jeżeli normalnie ostatnio ma to w końcówce rzeczy, które w ogóle mogą się zdarzyć.Ha, po lutowym tekście o kompleciku nocnym najzwyczajniej nabrałam na Ciebie ochoty!:D:D Taaak, mam wiele zaległości… Zamierzam zaraz kontynuować, tymczasem wysyłam to, póki jeszcze ten tekst nie ma rozmiarów takich, jakie może mieć:DPozdrawiam Cię bardzo serdecznie i ściskam mocno, bo stęskniłam się bardziej niż myślałam:)
Zdarzyło się i 1 włączać. 😉