Każda pora roku ma swój zapach. Lato pachnie jasnymi porankami, skórą trąconą słońcem i kryształową, zimną wodą ze strumienia. Jesieni, mej ukochanej, towarzyszy woń ściółki, rozbuchanych karotenoidów, znużonej trawy i mgły. Zima kojarzy się z cierpkim powabem mrozu, igłami choinki oraz szyszkami, wesoło rozpryskującymi iskry z kominka.
Wiosna ma w sobie każdy z tych zapachów. Jest promienna i delikatna, ale też chmurna i gwałtownie zmienna. Pokazuje dużo wdzięku, którym jednocześnie doskonale potrafi denerwować, irytować czy doprowadzać do rozpaczy. Zupełnie jakby sprawdzała, jak daleko może się posunąć, by mimo wszystko nadal każdego roku wypatrywano jej z miłością i tęsknotą.
Powietrze rzadko kreśli przezroczyste. Zawsze maluje jakąś mętną poświatę; drzemie w niej ciepło i kurz z porządków, które każdy czuje się zobowiązany wykonać. Zewsząd słyszy się wówczas postukiwania młotka, trzepanie dywanów, warczące silniki naprawianych aut. Chce się krzyczeć, biegnąc ku zjeżdżalni w nagłym zrywie swobody i beztroski, chce się muskać palcami źdźbła, świeżo wychylające łepki z ziemi, chce się wtórować ptakom, pierwszym zwiastunom odradzającego się życia… Zachwyca się każdym nowym pączkiem na krzewach, każdym listeczkiem, każdą mrówką czy natrętnie buczącą muchą.
Słońce dusi męcząco, pierś bezwstydnie przygniata para po zraszającym deszczyku, który ma zapach asfaltu i tych niezwykłych attodrobin optymizmu.
Ciężko oddychać – a jednocześnie tak lekko.
BNNKM
A ja bezwstydnie wepchnę się pod spodem, ale za to jak najbardziej wiosennie ;D
Bezwstydnica! Ale wiosną wszystko uchodzi na sucho 😉
Zwłaszcza w taki piękny – przynajmniej u mnie – dzień ;)))
U mnie też piękny, chociaż wczoraj był piękniejszy – może dlatego, że z winem i grillem 😀
O, chciałoby się, chciało takiego grilla z wińczakiem ;))) My niedawno uciekliśmy ze spaceru, bo zaczęło lać żabami. Cały dzień taka piękna pogoda, a my w domu jak te pipunie… Teraz się zachciało spacerów :)))
O matko, jestem zdumiona, że Ci tego słowa nie ocenzurowało! 😀 Ale jak to żabami?? Ja jeszcze żadnej nie widziałam… Chociaż mama mówiła, że już widziała bociana, więc i żaby muszą być. Nawet mimo tego, że wbrew powszechnej opinii bociany wcale nie lubią jeść żab 😀
No ledwo uciekliśmy, tak lało ;))) Też myślałam, że mi Onet przeżuje komcia i wypluje – nawet żem se go skopiowała zawczasu – ale widać się nie zorientował ;)))
Może onet też poszedł na spacer i dlatego U nas dzisiaj podobno ładna pogoda… Chyba zrobię sobie przerwę, i tak klientów sensownych zero, a co ja się będę kisić, i to w sztucznym świetle. Klienci poczekają, a jak nie, to niech się bujają
Słońce aż krzyczy, żeby nie siedzieć w tych gmaszyskach , wielkich salach i małych salkach. Na pole, tudzież na dwór ;)))
Płuca też krzyczą, a tu trzeba im się sprzeciwić, i to całkiem wbrew sobie… No ale człowiek nigdy nie będzie zadowolony, gdybym pracowała na powietrzu, to pewnie też bym narzekała Na dwór! Na polu jeszcze się kurzy 😉
http://www.tofikgame.com – Prywatny serwer OGame!
A mnie wiosna nie irytuje, napawa optymizmem i budzi do życia:)
Nie irytuje Cię, kiedy zamiast wiosny jest śnieg? W tym sensie pisałam Albo gdy leje, gdy mrozi pączki kwiatów lub gdy tak szybko zmienia się w lato…
A nie, to ja o prawdziwej wiośnie,a nie o przedwiośniu, w pełnym rozkwicie, o śniegu nie wspomniałaś, więc nie zrozumiałam;)
Ale jakie przedwiośnie, przecież sypało, gdy już zatopiłam Marzannę na naszej-klasie 😉 Zresztą prawdziwej wiosny to u nas już nie ma, bo albo zima, albo lato od razu – patrz wczoraj…
E tam, posypało i zaraz się rozpuściło;) Patrząc na ludzi, którzy porozbierali się odważnie, może i lato, ale upałów nie odczuwam jeszcze, chociaż wczoraj na słońcu nosek sobie już przypiekłam;)
Ja wczoraj sobie brzuch opalałam, tak gorąco było! A wieczór jaki ciepły… Szkoda że dziś zawiało zimnem. Ciekawe jaka będzie pogoda w święta. Rety, nie wierzę, na moim własnym blogu piszę o POGODZIE! Skandal 😉
Post raczej pogodowy, więc co się dziwisz.. 😉
Ewentualnie pogodny 😉 No ale przecież porusza też insze sprawy, np. to trzepanie dywanów… 😉
Nie, o porządkach to ja nie mogę myśleć, bo mam straszny bałagan w domu, na razie jeden wielki chaos, a zaraz święta… 😉
Masz rację, mi nie starczy czasu nawet na odkurzenie domu, a co tu mówić o reszcie… Za to by tradycji stało się zadość, posprzątałam w pracy, nawet kurz z listew wytarłam… Po czym w nagrodę z całej siły wyrżnęłam golenią w kant uchwytu od szafki 😐
bo wiosna to prawdziwa kobieta jest! Kapryśna, wredna, zmienna, ale jednocześnie urocza, rozkochująca w sobie wszystkich i zmieniająca zwykły spacer do domu w czystą rozkosz!
Albo w bardzo ubłoconą i mokrą rozkosz 😀 W każdym tych słów znaczeniu 😀
bałabym się spotkać z Tobą w kawiarni. Prawdopodobnie co chwila wybuchałybyśmy rubasznym śmiechem i rzucały do panów kelnerów brzydkie, zboczone żarciki. Co oznaczałoby dla mnie dożywotni zakaz wstępu do Cynamonu :DCzerwona, Ty mój mały zboczuszku
Tylko nie mały 😉 A ja bym miała zakaz do – nomen omen – PTASIEGO Radia ;D
Jezu dlaczego Ty mi tu takie potwory okropne wstawiasz,… ja się boję, wstrętuję i patrzeć nie mogę na robaki, owafy i inne takie 😉
Ale naprawdę możesz mi mówić „Czerwona”… To nie potwór, to motylek, cudny cytrynek! Potwory to ja wykasowałam, byś zobaczyła to mrowisko, które Zagadkowy uwiecznił nie tylko na zdjęciach, ale i na FILMIKU, to byś dopiero oszalała. Nie mogę nawet o tym myśleć, bo biegunki z nerwów dostaję…
Ty to owłosione coś nazywasz pięknym motylkiem ? Ty masz spaczone znaczenia słowa ”piękny” jak nic…. Co Wam tam na tej biologii musieli z głową porobić to ja wolę nie myśleć… wolę mrówki niż cytrynki…;P
Nie bluźnij, kobieto! Jak można woleć mrówki?? Wolałabym je tylko w wyborze między nimi a szerszeniami, ale tak czy owak – dziękuję bardzo, motyle przynajmniej nie gryzą. A mrówki i owszem, poza tym mają nieprzyjemny wyraz twarzy ;P
a ten motyl na zdjęciu jakbyś nie dostrzegła to ma na twarzy wymalowaną istną nienawiść, chęć zabijania i wrogość do całego gatunku ludzkiego… zresztą popatrz sama Telimena Tadeusza właśnie na mrówki poderwała, wolę mieć z nimi dobry kontakt niż starą panną zostać… ;P
Noo, cudownie go poderwała, tak cudownie, że wybrał Zosię ;P Widzisz, z mrówkami to będziesz mieć seksa okazjonalnego, a bez mrówek – stałego
to nie wina mrówek tylko wady wzroku Tadeusza, bo jaki debil myli 15 letnią blondynkę z 30 letnią brunetką…. 😉
Może miały podobnej wielkości… dłonie? I stąd pomyłka
nooo…słodkie fijołki, słodsze niż wszystkie róże…małe kwiatuszki, ktore już tak rzadko można spotkać, fajnie ze znalazłaś..;-)))
Zwłaszcza że myślałam, że w parku obok już wyginęły! A tu proszę – kępa tu, kępa tam… To mój ukochany, obok konwalii, kwiatek! Maleńki, a jakże wdzięczny i odurzający zapachem… No i ten kolor, soczysty, niezwykły, emanujący niewinnością i słodyczą… Ach
Ta pogoda to z deczka podejrzana była… Ale już dziś zimno się zrobiło więc wszystko w jak najlepszym porządku 😉
Oj tam podejrzana, podejrzany to był śnieg po utopieniu Marzanny!
pewnie ktoś ją reanimował więc stąd ten śnieg 😉
Haha, reanimował, a potem dorżnął? Wyjątkowe okrucieństwo, biedna zima. Ale już za rok pewnie się zemści 😉
Ja tam nie wiem kto jakie ma dewiacje i co z marzanną wyprawia podejrzewam, ze chyba coś do końca się nie utopiła
Może ktoś ją zahibernował Albo urodziła nową zimę, a przy porodzie umarła, i teraz czekamy na przepoczwarzenie się jej potomka
a może tak naprawdę ta gadzina jest nieśmiertelna?
Oby! Inaczej nie moglibyśmy się cieszyć początkiem wiosny!
A u mnie „z fiołem w głowie”
Przez skromność nie spytam, w której głowie
wiosennie poetycznie i motylkowo.., bo to coś z dziubkiem to motyl?
Tak, to motyl, który towarzyszył nam całą drogę. A może to było kilka różnych motyli? Kurcze, ciężko stwierdzić, bo akurat różnorodności puli genowej po motylach nijak nie jestem w stanie dostrzec, jak dla mnie jeden gatunek to jeden wielki motyl w wielu postaciach, przecież one są identyczne, no chyba że im jakiś drapieżca oddziubie skrzydło… Haha, to były bardzo malownicze rozważania, Motylek by się zwłaszcza ucieszyła 😀
tak, po takim wykładzie o puli genowej motyli, nasz Motylek na pewno by się ucieszyła;D ;D;D ale taki zielony? gdzież on was dopadł?
Po prawdzie to on żółty był, ale od wewnątrz, od zewnątrz taki cytrynowo-niedojrzały Haha, zwłaszcza z konkluzji pewnie by była zadowolona 😉
A największą z zalet wiosny jest to, że przychodzi po zimie.:) I tego nikt nie przebije. Jesień jest Twoją ulubioną? Why?
Niestety ma też sporo wad – jak wszystko na tym niedoskonałym świecie Dlaczego jesień? Bo cieszy oczy cudownymi ciepłymi kolorami, bo jestem dzieckiem jesieni, bo nie mam alergii, a jednocześnie mogę się jeszcze cieszyć przyrodą… Etc etc
alergikom sie ciezko oddycha cale lato! i trudno dostrzec piekno swiata, gdy ci z nosa kapie jak z kranu…
Nie przypominaj mi, od razu czuję wilgoć w nosie… I to jest jeden z argumentów za zimą