Mądrość buddyjska nr 31

NIGDY NIE WIESZ, KIEDY CIĘ TRAFI, A KIEDY NIE.

… oto wniosek wysnuty z licznych badań nad zwodniczym wpływem alkoholu na ciało ludzkie. Doświadczenia te wykazują niezbicie, że jednego dnia można obalić litry i być trzeźwym oraz wkurzonym, a innego dnia wypić 0,3l i upoić się swym szczęściem. I tu nasuwa się pytanie – dlaczego?

Dla ścisłości dodam, że eksperymenty prowadzone były w zbliżonych warunkach zdrowia i poziomu nasycenia pokarmem, przy podobnej regularności oddawania moczu, który to wydalany był po degustacji tego samego rodzaju trunku, a jedyną rozbieżność stanowiły miejsca spożycia. Hm. Czyżby to ten ostatni czynnik miał decydujące znaczenie?

Trzeba to zbadać, koniecznie. Ja, jako badacz z zamiłowania, poświęcę temu najbliższe lata swego życia. Dla dobra ogółu i przyszłych pokoleń. Wszak nie można myśleć tylko o sobie.
Ktoś się dołączy?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

53 odpowiedzi na „Mądrość buddyjska nr 31

  1. Czerwona pisze:

    BNNKM

    • ~Nabu pisze:

      Ja bardzo chętnie Ci pomogę w badaniach! Wszak wiem, że spożywanie w Twoim towarzystwie napojów wyskokowych to czysta przyjemność :D.A porównywałaś picie piwa przez słomkę i bez? Bo przez słomkę podobno szybciej wchodzi. Podobnie picie piwa w postaci samej tylko piany daje nieźle, ale to już sama empirycznie sprawdzałam ;).

      • ~Czerwona pisze:

        A jak fajnie rzucają opary alkoholu… Sprawdziłam na chemii organicznej 😀 A to fakt z tą słomką, ale ja zazwyczaj piję przez słomkę, bo inaczej mi usta pierzchną 😀 A i jest ekonomicznie – chociaż jak wynika z obserwacji nie zawsze…

        • ~brasil pisze:

          z tymi oparami alkoholu to potwierdzam, codziennie się zaciągam nimi z pracy 😀 ja za to na chemii organicznej sprawdziłam jak bardzo kopią opary octanu etylu, mówię wam: mniam 😀 jak widać do kręćka niepotrzebne są koniecznie opary alkoholu 😀

  2. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Ja moge jedynie nadmienic, ze najlepiej daje po oczach wino czerwone, w ilosci jedna lampka, wypite po 11 miesiacach abstynencji … ufff, dobrze, ze Anielski byl wtedy w domu i mogl wykapac Kudlata ;-))

    • ~Czerwona pisze:

      Ja się tak kiedyś nawaliłam jedną lampką, że gdy rozmawiałam na gg, to wchodziły mi cuda :) Fantastyczny stan! 😀 Ale to też muszę mieć właśnie TEN dzień, dzień na upojenie. Dziwne…

  3. ~w-i-a-r-a pisze:

    ja jestem na etapie trenowania, bo kiedyś chlało się po dwie flaszki wina na łebka a teraz nawet jedna nie wchodzi.

  4. ~przekora pisze:

    aj sie jako eksponat labolatoryjny nie piszę jakby co;)) ale ewentualnie moge pomuc eksponatom i badaczom saczyc produkty do badan;))

  5. monia.londyn@onet.eu pisze:

    to teraz bedziecie calkiem podobne badania z Brasil przeprowadzac. moze tez sobie od razu walniesz doktorat? a co tama co do spozywania to dzien cyklu sie liczy i ilosc snu. tak wynika z moich wieloletnich obserwacji;)

    • ~Czerwona pisze:

      Też myślę, że to wina cyklu. Być może też trochę nastroju,,, co w sumie jedno z drugim się łączy 😉 To byłby fantastczny doktorat, a tytuł brzmiałby – alkohol i hormony a ekonomika :)

  6. ~Pani Spokojna pisze:

    Hmmm, też mam naturę badacza ;))) kiedy się rozpoczyna ten Eksperyment? 😉

  7. ~kropkaxxx pisze:

    Hihihi obawiam sie, ze nie dolacze do Twojego eksperymentu :( Po 9 miesiacach trzezwosci moglabym tylko zafalszowac wyniki :)

  8. katia80@autograf.pl pisze:

    Ja się dołączę chętnie – dla dobra ludzkości, a co 😉 Coś w tym jest. Muszę poruszyć kwestię towarzystwa. Mam taką przyjaciółkę z którą upić się nie można – obojętnie czy to cytrynówka 60%, czy 0,7 wódki czy 4 butelki szampana – no nie da rady i już. Więc kolejny aspekt do zbadania to towarzystwo :)

    • Czerwona pisze:

      To tak jak ja nigdy na pierwszym randkach nie mogłam nic przełknąć… 😉 Ale coś w tym jest, ja np doskonale upijam się w towarzystwie Zagadkowego, hm…

  9. kazusek@vp.pl pisze:

    ja wolę w to nie wnikać, bo im głębiej w to wnikam tymbardziej mi to szkodzi…;p

    • Czerwona pisze:

      Szkodzi wykorzystywaniu wszelkich dóbr z tytułu spożywania alkoholu płynących? Innymi słowy – upijaniu się? 😉

  10. ~Ken.G pisze:

    Tyjs! Nawet nie wiedziałam, że zajmowałam się takimi badaniami przez kilka dobrych lat! ;D

    • Czerwona pisze:

      To teraz przypomnij sobie parę następstw… Np. co przy jakiej dawce robiłaś 😀 Gwarantuję, że same wspomnienia będą upojne 😀

      • ~Ken.G pisze:

        Muszę przyznać, że przy tych badaniach nie byłam rzetelna – nigdy nie schlałam się jak świniak, nie zaliczyłam zgona, nie wylądowałam w kibelku, ażeby pogłębić nową znajomość… No ja nie wiem, żeby tak po partacku się za to brać… ;)))

        • ~Czerwona pisze:

          Bo zgon właśnie też nie zawsze można osiągnąć, w tym sęk. Trzeba pić standardowo, określić przy każdym badaniu, ile się wypiło, kiedy nastąpił stan rozochocenia, kiedy zachwiania, a kiedy zaćmienia… :)

  11. ~anka pisze:

    to może dogadaj się z Brasil ona się będzie doktorowac z tego, co zostaje po piciu hi hi hi;) osobiste szczęście daje endorfiny, te hormony szczęścia jak nie mylę, będąc w 50% szczęśliwa dopijając alkoholem nie dużo go trzeba żeby się całą odurzyć. a jak jesteś wściekła to najpierw musisz wypić dużo, żeby wyzerować tudzież wyluzować hormony wściekłości i znowu dużo, żeby pobudzić hormony szczęścia. dłużej to zajmuje. ha! ale teoria, co?

    • Czerwona pisze:

      Kiedy ja rzadko z wściekłości piję. W furii wolę rozbijać szklanki niż je kulturalnie opróżniać… 😉 Nie no, jeszcze nic nie zbiłam w złości. Ale ogólnie zwykle piję, kiedy jestem zadowolona, o dziwo 😀 No właśnie doczytałam, jaki sobie temat wybrała, haha, to się musiało tak skończyć 😀 Wolę nie wiedzieć co będzie, gdy postanowi się profesorować 😀

      • ~anka pisze:

        ogólnie chodziło mi o to, że wszystko zależy od tego w jakim stanie startowym jesteś zaczynając pić. jak jesteś odurzona szczęściem mniej ci trzeba i na odwrót;) ale trafiła na temat, co? hi hi hi;) nie wiem czy po takim czyms będzie się w stanie profesorować;) ha ha ha

        • ~Czerwona pisze:

          Zawsze może doczepić sobie wpływ metanolu zamiast etanolu 😀 Albo zagłębić się w konkretne gatunki alkoholu… :)

          • ~anka pisze:

            ej bo zaczynam jej zazdrościć;D ja na przymusowej abstynencji przez najbliższy rok, to mam ślinotok na myśl o moijto i takich tam innych;)

          • ~Czerwona pisze:

            Nie przejmuj się, ja też czuję wtedy zazdrość, bo taką mam chrapkę na Malibu, ale mnie z kolei zwyczajnie nie stać… Tzn.na jedno na miesiąc tak, ale ja bym to najchętniej wciągała jak herbatę 😀 No i fokle to nie marudź, nie masz za to okresu, powtarzam! :)

          • ~anka pisze:

            no nie mam;) to fakt.., ale już się nie mogę doczekać chwili, kiedy napiję sie porządnej kawy, objem na wieczór świństwami, napiję wina i poczuję te luzzz…,

  12. ~Studentka pisze:

    Ja chętnie pomóc mogę 😉

  13. ~Mela pisze:

    Czegóż się nie robi dla dobra nauki… :)

  14. ~magda pisze:

    Bardzo bym chciała, lecz niestety się nie nadaję. dwa kieliszki wina i już merda mi się w główce. Dlatego nie chadzam na imprezy, na któych się pije. Pierwsza leżałabym pod stołem 😀

    • Czerwona pisze:

      Zawsze możesz nie pić i pstrykać zdjęcia 😀 Ja też pierwsza leżę, zwłaszcza gdy piję z chłopakami. Ale w sumie to całkiem przyjemne, bo nie mogą wyłazić na faję i mnie zostawiać 😉

      • ~magda pisze:

        Nie jestem pewna, czy chciałabym być w stanie bardzo nietrzeźwym, w grupce samych naalkoholizowanych mężczyzn 😀

        • ~Czerwona pisze:

          To trzeba się uwiesić na tym, który pić nie może, bo wszystkich rozwozi :) A najpierw trzeba takiego frajera znaleźć 😀

          • ~magda pisze:

            Strip 102. (w tej chwili najnowszy, ale kto wie, czy Ew nie najdzie nagle ochota na wstawienie czegoś nowego). Czy tak? :)

  15. ~E. pisze:

    Też się nad tym kiedyś zastanawiałam. Rzeczywiście nieraz podczas chandry nawet morze wódy nie pomoże, a przy innej okazji już jedna butelka Żywca może „pokolorować” :) świat. Wniosek z tego taki, że upojenie alkoholowe jest chyba jednak sprawą autosugestii i będziemy tak nawaleni jak chcieliśmy być, a nie proporcjonalnie do ilości i jakości alkoholu. Stwierdzam przez autopsję…:) Pozdrawiam.

    • ~Czerwona pisze:

      Ale kiedy ja sobie założę, że się upiję, to czasem się uda, a czasem nie… A w sumie ciekaw, jak mają faceci, jeśli inaczej, to może to od cyklu zależy? :)

      • ~E. pisze:

        Racja. I tak bywa. A z faceci (przynajmniej ci których znam) raczej zawsze mają tak samo, więc może rzeczywiście czas zacząć w kalendarzyku menstruacyjnym odznaczać: tu się bawiłam dobrze, tu alkohol nie pomógł… potem już tylko wyciągnąć wnioski i opublikować :)

  16. ~molli pisze:

    czyli tak:: ty namawiasz klientów na spożywanie alkoholu w rożnych miejscach na globie, a brasila będzie badać ich mózgi w razie ich zejścia…hahahhha transakcja wiązana

    • ~Czerwona pisze:

      Ale ja aż tyle nie jeżdżę, żeby na całym globie tak… Zresztą myślę, że bardziej będzie trzeba ich namawiać, żeby oddali mózgi nam niż alkoholowi 😉

  17. ~hanibal pisze:

    Czego się nie robi dla dobra ludzkości. :DP Żeby przyszłym pokoleniom lepiej się żyło 😀 Jaki masz plan na doświadczenia Czerwona?:D

    • ~Czerwona pisze:

      Wieloletni 😀 Wszak to są badania złożone, a nuż się okaże, że wpływ ma np. zanieczyszczenie środowiska? :)

      • ~hanibal pisze:

        Dobrze mówisz, polejcie Czerwonej! :) Żaden błąd się wkraść nie może, dlatego będziemy zgłębiać problem do dna. 😀 Wypijemy za błędy 😛

  18. ~ciemna pisze:

    ja znam sekreta… chodzi o temperaturę… jak pijesz na zimnie i wchodzisz do ciebpłego – sieka Cię… jak odwrotnie – trzeźwiejesz w 3 sekindy ;P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *