Spieszę donieść, iż jestem kreatywna. Tak się w każdym razie wymsknęło Zapałce, Ken.G oraz Hanibalowi, a jako że nie śmiem im zaprzeczyć, poszukałam argumentów za, żeby przynajmniej samą siebie przekonać. I wyszło mi, iż istotnie:
Jestem tak kreatywna, że aż mi klienci spadają z krzeseł. Jestem tak kreatywna, że inni klienci przynoszą mi w podzięce za moją kreatywność krówki z Biedronki oraz bombonierki z Lidla. Jestem tak kreatywna, że jeszcze inni klienci zostawiają mi ochoczo swoje numery telefonów. Jestem tak kreatywna, że zarażam tym Cygana (bez urazy, ale naprawdę nim jest), który przychodzi co drugi tydzień z coraz to nowym „wujkiem”, na którego koniecznie chce zawrzeć umowę. Jestem tak kreatywna, że co 2 tygodnie wymyślam inne wytłumaczenie, dlaczego takiej umowy zawrzeć nie możemy. Jestem tak kreatywna, że ostatnio mu dowaliłam kaucję w wysokości 2 tysięcy, która u nas nie istnieje.
Jestem tak kreatywna, że na zakupy bieliźniane ubieram się w najciaśniejszą tunikę, która zawsze, ale to zawsze przy próbach zdjęcia zatrzymuje mi się na głowie i wbija w oczodoły. Jestem tak kreatywna, że wmawiam sobie latami, iż nie mogę nosić wzuwanych butów, po czym okazuje się, że wcale mi nie spadają z nóg. Jestem tak kreatywna, że kupuję laptopa, bo jest brązowy, po czym się okazuje, że jest brązowy tylko wewnątrz.
Jestem tak kreatywna, że mój kaktus ginie na zgnicie, mimo że go nie podlewam.
Jestem tak kreatywna, że życzenia urodzinowe, zapisane na głównej stronie mojego profilu na n-k, odczytuję 4 miesiące po czasie.
Jestem tak kreatywna, że po 24 latach życia ze zdumieniem odkrywam, iż w moim przedpokoju na ścianie wisi obraz.
Tak. Zdecydowanie nominacja mi się należała. Ponieważ jednak podobnie ja doceniam Was, stwory moje twórczo kochane, zatem wklejajcie sobie zaraz z namaszczeniem ten obrazek i ratuj się kto może!