Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Tymczasem pojawiło się coś, co mi zdecydowanie taką miłość potwierdza – czyli, odwrotnie analogiczna, niechęć od pierwszego wejrzenia. Absolutna. Niepohamowana. Jadowicie agresywna. Wyzwalana automatycznie, bez udziału woli, bez ruchu świadomości.
Jedyne, co mnie powstrzymuje przed daniem jej upustu, to fakt, że obiekt niestety stoi wyżej w hierarchii. Znaczy się w hierarchii zawodowej, nie że ewolucyjnej, bo to facet ;P
Równoznacznymi słowy szef wyższego szczebla. Cholerny fiut. W sumie wiem, że każdy szef się musi czepiać, że zawsze mu coś nie przypasuje, że taka jego rola. I nawet, myślę, zniosłabym te razy godnie oraz bez szwanku na honorze – gdyby płynęły od kogoś innego. Ale kiedy ten akurat buc wypowiada jakiekolwiek uwagi, to mierzi mnie natychmiast do niezmierzonych granic rozsądku i nie jestem w stanie tego w sobie zwalczyć. Działa jak mucha tse tse na antylopę, od razu się napuszam, obrastam kolczatką, i w dodatku jakimś takim strachem nasiąkam, co mnie jeszcze bardziej złości, bo to na cerę szkodzi i ja sobie kurde nie życzę…!
Co gorsza, wyczuwam, że on również w tej kwestii nie pozostaje obojętny, też wyławia we mnie cząstki odpychające, zwłaszcza że wczoraj w ogóle przestaliśmy się z tym kryć, bo jednak łatwiej maskować niechęć, kiedy ma się jakiekolwiek podejrzenie istnienia w drugiej osobie cienia sympatii…
Ale za to otrzymuję kolejny dowód, tym razem na istnienie miłości kompletnie odwzajemnionej i prawdopodobnie dozgonnej. Pocieszające?
Brasil i Nabu, dowód wprost analogiczny
My Cię kochamy bezwarunkowo i dozgonnie! Co tam szef ;).
Też piszę, żeście dowodem I z wzajemnością 😀 Rety, musimy się spotkać, bo kupiłam taką cudowną bluzkę, że Wam ślinka poleci 😀
Mmm… Doczekać się nie mogę :). Praga nadal aktualna? Pytam tak z ciekawości, choć liczę, że uda nam się spotkać zdecydowanie wcześniej :). Może po sesji wpadnę do Was?
Praga nie wiem czy aktualna, być może, chociaż na dzień dzisiejszy jedziemy do Niemiec, do Nive, która nie ma kasy na Czechy, za to ma kasę na alkohol, który zaczęła już dla nas kompletować 😀
kurka, wcięło mi komcia sprzed kilku dni 😐
Węszę emocje Little Witch też tak „wcięło” mnóstwo komci, po czym się okazało, że sypnęła pieprzem
Coś u Ciebie nie działa nie mogę zostawić komentarza… może potem pojawią się wszystkie na raz…CHolera! U innych nie ma problemu…
Jak na razie pojawił się tylko ten jeden, ale dobre i to Czasem tak bywa, ja też niekiedy nie mogę komuś zostawić komentarza. A może brzydkiego słowa użyłaś? 😀
Nie wiedziałam, że ‚dziady piepr*one’ to brzydkie słowo ;] Myślę, że cenzor jest jednym z nich! ;[
No, i powiedz, jak tu dawać przepis na dania jadalne o. Bez sensu
Rozumiem, ze jak to bywa z „miloscia” od pierwszego wejrzenia nie spisz po nocach, caly czas o nim myslisz i wypatrujesz jego obecnosci na kazdym kroku hihihi Milosc jest piekna!!!
Tak, czekam tylko, aż mi się zacznie w snach pojawiać…
ehm… zamysliła się przekora, siadła, ale sukienki rozowej jedwabnej nie miała… a to feler westchnął seler albo jakos tak te meskie szefy, to szownistyczne męsie wre.dne swinio.wate fiu.ty o!
O rety, widzę, że kompleksowo pojechałaś, tak jak ja z tydzień temu 😀 No i masz rację, mała 😀
Pocieszające, pewnie, że pocieszające! :))) Z antypatią chyba tak jest, że snuje się za człowiekiem jak chmurka perfum. I to takich nie za specjalnych. Gdyby to była kobieta, mogłybyście wymieniać się fałszywymi uśmieszkami i jad ciekłby wam po brodzie – ponoć jesteśmy mistrzami w takich działaniach ;D Ale z facetem chyba nie przejdzie…
Nie, bo facet ma za mało fantazji i finezji Ale w razie czego ja go mogę walnąć po pysku, zaś on mnie już nie 😀
I to jest, przyznam wrednie, najpiękniejsze! ;D
Chyba zacznę tego nadużywać, mam ochotę na mord
No niestety taka miłość istnieje a jeśli do tego będzie ta właśnie na wielki wieków to dopiero przerąbane jak w ruskim czołgu Pozdrawiam
Sęk w tym, że w tę wieczną nadal nie wierzę No bo kto powiedział, że w ogóle wieczność istnieje? 😀
nikt tez nie stwierdził, ze napewno nie istnieje
Zatem racja leży pośrodku
Czyż nie lepsze to niż objętność… 😉
Może i lepsze, ale trochę deprymujące i stresujące, zwłaszcza w aktualnych stosunkach. Znaczy się szef-pracownik, nie że miłosnych
Fajny wizualnie chociaż ten szef? 😉
O,no proszę,za 4 razem udało mi się opublikować komentarz
Może mnie inwigilują 😉 Niefajny, odpycha mnie strasznie, bo mi się kojarzy z moim landlordem angielskim, a to mi się kojarzy z utratą pieniędzy i brudnym domem 😉
Dla mnie pocieszające..chociaz nie przeżyłam.. hm.. mam tylko nadzieję, że ta miłość nie do tego szefa..???!! 😉
Znaczy się miłość czy niechęć? Bo już się pogubiłam we własnej logice 😀 No i do którego szefa, bo mam ich kilku 😉
Zamiast się męczyć, jęczeć i stresować – zabij typa. To zawsze pomaga!
O rety, zawsze? To ile razy to stosowałaś? 😀
Słońce! Ja do tylu nie liczę!
Oj wybacz, zapomniałam całkiem, żeś humanistka… Ale powiedz tylko, czym ich załatwiasz
Wieszam ich na lampie za skarpety (wersja mniej humanitarna) lub wciskam im palec tak głęboko, że dogrzebuję się do mózgu (wersja bardziej humanitarna).Albo śpiewam (wersja najmniej humanitarna)
O, to ja myślę, że powinnam im gotować
wiesz co jego też zabijmy, wtedy ry skoczysz na jego miejsce i mamy dwa problemy z głowy – ustabilizuje Ci się życie zawodowe i prywatne za jednym zamachem 😉
Zabijmy po prostu wszystkich, którzy stoją wyżej od nas i którym cokolwiek stoi
zawsze to jakieś pocieszenie
Bo żyć trzeba
jak dobrze samemu dojść do tak konstruktywnych wnisoków, prawda? ha ha ha;) ja też mam takiego szefa i w takich chwilach żałuję, że żyjemy w jakiejkolwiek cywilizacji, bo mozna byłoby go przynajmniej opluć…;)
Rety, przeczytałam „jak dobrze samemu dojść”, no i już chciałam potwierdzić 😉 Podstaw mu nogę, to zawsze może być przypadkowe
Znam takich, znam – kilka razy też to zaliczyłem…
Ale to straszne jest, bo nie wiadomo, skąd się bierze, a trzyma jak diabli…
Nienawisc od pierwszego wejrzenia jest podobno o wiele czesciej spotykana niz milosc. Wiecej chemii chyba w nienawisci niz w milosci 😉
Może to dlatego, że miłość znajduje ujście, a nienawiść rzadziej…
To Ty masz prawie jak ryba Fugu! Och! Jakże apetycznie i ekscytująco (biorąc pod uwagę fakt, że wystarczy na czubku szpilki jej trucizny żeby po kilkunastu sekundach wyzionąć ducha) ;)Ale wiesz co? Podobno ‚kto się czubi, ten się lubi’. Jak mnie profesorowie uczyli, też lubiłem ich na dystans. A dziś, gdy to ja jestem sprite a studenci pragnieniem – sytuacja się diametralnie zmieniła. I to mnie nie wszyscy lubią