Słowo na niedzielę vol.7

Pomyłki słowne mają w sobie niezwykły urok – dlatego w kolejnej odsłonie hołd specjalny dla tytułowego bohatera.

1. Klienci bardzo lubią przekręcać nazwy taryf itd. Najsłynniejsze są Tik Taki zamiast Tak Taki (wtedy mam wizję wąsatej piosenki „Ja jestem Pan Tik Tak, ten zegar to mój znak”, względnie odświeżacza oddechu), Simplusy czytane przez „ś” oraz stwierdzenie, że ktoś jest abonamentem naszej sieci.

2. W szkole na języku polskim przerabialiśmy razu pewnego „Potop”. Była tam wzmianka o działach artyleryjskich, które zwały się kolubryny. Ponieważ u mnie w domu na porządku dziennym używano słowa „kolumbryna”, jako określenie na coś wielkiego, skojarzyłam, że wzięło się to właśnie ze staropolszczyzny. Dumna ze swego odkrycia, chciałam się nim podzielić na lekcji. Do odpowiedzi wytypowano jednak kolegę, który ukradł mi pomysł i wypalił kolumbryną zwycięsko.
Dopiero po totalnym zmiażdżeniu chłopaka przez nauczycielkę zauważyłam strategiczną literkę. Teoria więc z jękiem upadła, za to pojawiła się nowa – mianowicie iż mała rzecz robi dużą różnicę. (Tę ideę podprowadzili mi z kolei marketingowcy od piwa).

3. Kiedyś mój ś.p. dziadek poprosił mnie, żebym mu kupiła leki. Dał mi listę, to poszłam. W aptece patrzę, a tam jedną z pozycji stanowi Asparagus. Trochę mi się niewyraźnie zrobiło, ponieważ skojarzyłam to zgoła albo z zielskiem w bukietach, albo z żywieniowym afrodyzjakiem. Może i lecznicze, ale żeby aż w aptece kupować… I to dla dziadka…
A chodziło oczywiście o Aspargin.

4. Początki są zawsze trudne, dlatego dzieciom wszelkie wpadki łaskawie się wybacza. Niemniej dziwnie się poczułam, gdy siostrzenica, uczona pięknego słówka „ciocia”, wydukała triumfalnie: „cio-ta!”…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *