Rzucić wszystko dla jednej osoby?

Co bym zrobiła, gdybym spotkała miłość poza swoim miejscem zamieszkania? Poza granicami kraju? Poza kontynentem?
Czy chciałabym tam zostać? W imię wyłącznie tej miłości?
Zostawić rodzinę, miejsca, które kocham, szkołę/pracę, wszystkie swoje przyzwyczajenia… Zostawić ojczysty język, księgarnie z polskim pismem, leki z polskimi ulotkami… Zostawić nasz klimat, półroczną zimę, kabaret w polityce, polskie przekleństwa i przysłowia, nawet nowomowę… Zostawić mój kawałek ziemi, kino, seriale, pesymizm rodaków, zawiść i wieczne oszczędzanie…

Jak to jest, tak się zakochać, żeby poświęcić to wszystko, do czego ma się sentyment? Co wkurza, ale po czasie staje się moim drugim „ja”, codziennością, rytuałem… Co wyśmiewam, ale się z tym identyfikuję… Co chcę zmienić, a czego nie będę musiała już zmieniać tam… O co nie będę tam musiała walczyć…

Znajdą się inne rzeczy do zwalczania, do kochania, do wyśmiewania. Znajdą się równie ciekawi ludzie, nowe problemy, które pozwolą odnaleźć w sobie potencjał i siłę lub wpędzą w depresję.

To pewnie trudna decyzja. Ale wydaje mi się, że zdecydowałabym rzucić wszystko. Dla tej jednej osoby. Może nie od razu. Nie po krótkim czasie bycia ze sobą. Lecz gdybym była pewna, że to jest to, a  zaistniała taka sytuacja – albo jesteśmy razem, albo zostajemy w innych miejscach osobno i nie ma już „my” – zaryzykowałabym. Zależy też pewnie, gdzie by to miało być. Jeśli w jakimś biednym kraju, to średnio. Ale w miejscu, które bym miała szansę pokochać – nie wahałabym się. I może później długo bym żałowała tej decyzji. Ale gdybym nie spróbowała – żałowałabym znacznie bardziej i znacznie dłużej.

To były czysto teoretyczne rozważania, ponieważ takiej osoby w moim życiu nie ma :)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *