Identyczny z naturalnym

Kupiłam sobie cukierki o smaku limonki. Ogólnie kocham smak cytrusów i wszelkie z nich aromaty, jednak tym razem czuję się, jakbym spożywała cytrynowe mleczko do czyszczenia kuchenki. No dosłownie. Oczywiście pytanie zawsze brzmi: co było pierwsze, owoc czy mleczko; ale co poradzę, gdy coś mi nie pasuje mimo kolejności w ewolucji? Zmysły potrafią oszukiwać i szydzić z pokładanej w nie ślepej ufności. Np. zapach słodu z browaru podsuwa mi naglącą potrzebę zjedzenia zupy pomidorowej. Serio, przybiję wszystkimi członkami mymi, iż komponentem piwa jest zupa. Tak samo, jak składnikiem niewątpliwym oscypków są trampki. Nie wierzę, że cokolwiek prócz butów może tak śmierdzieć samo z siebie.

Omamy jakieś mam? Powiem tak: idźcie do sklepu i sprawdźcie sobie np. skład na opakowaniach herbat. Na własne oczy widziałam, jak herbata zwana truskawkową składała się z malin, jeżyn i bez mała wiśni w czekoladzie.

A potem nasze nozdrza i kubeczki głupieją, nie wspominając o zawartości czerepu…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

98 odpowiedzi na „Identyczny z naturalnym

    • ~brasil pisze:

      to się nazywa przedobrzenie :)

      • ~brasil pisze:

        i chciałam dodać,że właśnie zaparzyłam malinową rapsodię, którą razem zakupiłyśmy i nie ma w niej żadnych malin, tylko cynamon :) no ale wybaczam jej, bo jest pyszna :)

      • ~Czerwona pisze:

        Nie, to się nazywa „związki chemiczne” 😉

        • ~Czerwona pisze:

          A fuj, to nie zniosłabym, nienawidzę cynamonu… Za to poproszę Czerwoną Pasję, za samą nazwę daję jej dziesiątkę 😀

          • ~brasil pisze:

            a jestes pewna że nie ma w niej cynamonu? 😀 i weź mnie przestań straszyć chemią!!! czas na herbate jest naturalny, po prosty nazwa im się pewnie pomylnęła 😀

          • ~Czerwona pisze:

            Mówisz, że jakaś trefna partia? 😀 No to i tak nieźle trafiłaś, ja kiedyś jak trafiłam na trefną, to smakowała wędzonką… I to dwa razy!

          • ~brasil pisze:

            ja raz trafiłam na pączki, które smakowały lateksem… znaczy sie nie wiem jak smakuje lateks, tak przypuszczam, że to było to :)

          • ~Czerwona pisze:

            Nigdy nie smakowałaś lateksu??? To czym Ty zawsze ściągałaś… rękawiczki? :)

          • ~brasil pisze:

            moimi bardzo elastycznymi paluszkami 😀 no przecież nie będę brać zabrudzonych rękawiczek do ust, ani tym bardziej zabrudzonego czegoś innego 😀 chociaż zabrudzenie fizjologiczne może być bardziej znośne od zabrudzenia kwasikiem solnym :)

          • ~Czerwona pisze:

            Właśnie, tym bardziej, że to by było zabrudzenie Twoje własne 😀 No dobra, żartowałam, ja też tego ustami nie robię :) A fe :)

          • ~brasil pisze:

            ble, muszę to czymś słodkim teraz zagryźć, bo normalnie poczułam ten smak w ustach 😀 czypsy!!!!!!

          • ~Czerwona pisze:

            A ja już nie mam pistacji z Biedronki… :(Ale nie poczułam nic w ustach. Raczej niżej :)

          • ~brasil pisze:

            a Biedronka zawsze jest tak blisko, więc ić :) a gdzie poczułas? w gardle? 😀

          • ~Czerwona pisze:

            Biedronka jest całe 5 minut ode mnie, więc za daleko. Poza tym nie mam drobnych :) Nie w jelicie ;P

          • ~brasil pisze:

            no przeciez możesz dać im napiwek :) nie musisz żądać reszty :) zrób coś z tym moim barkiem 😐

          • ~Czerwona pisze:

            Jak to nie muszę? Ja u nich nigdy piwa nie kupiłam przecież! A propos piwa – co mam zrobić z Twoim barkiem? Wypić zawartość? :)

          • ~brasil pisze:

            kup dzban leśny, ubzdryngolisz się w trzy minuty 😀

          • Czerwona pisze:

            To nazwa trunku? :)

    • ~brasil pisze:

      no i wszystko jasne, babka się pomylnęła i malinową rapsodię dała do torebki z wieczorem przy kominku i na odwrót 😐 no ale jak jest się niemiłym, to się potem robi takie błędy 😐

      • ~Czerwona pisze:

        Bo widać nigdy nie pipetowała do 40 probówek, w każdej coś innego… My tam powinnyśmy pracować. Ej no, jak można być niemiłym w herbaciarni… Zapachy, cudowne nazwy i praca biologa właściwie… Toż to marzenie!

        • ~brasil pisze:

          może się vczegoś wcześniej nawdychała i teraz te zapachy do niej nie docierają? goopia baba, chciałąbym napisać, że juz więcej nic u niej nie kupię, ale to byłoby bluźnierstwo :)

          • ~Czerwona pisze:

            A nie ma innych herbaciarni? No i kurcze w sumie to chyba jakiś cyborg, skoro pracuje tam ciągle… 😐

          • ~brasil pisze:

            bym się nie zdziwiła, gdyby pod ladą miała śpiwór i spała tam… no jest na wrocławskiej jakaś i w panoramie… ale w browarze to zawsze po drodze :)

          • ~Czerwona pisze:

            To nie pozostaje nic innego, jak założyć własną :) Ej, bo może my jej muzykę zagłuszałyśmy i dlatego taka niemiła?

          • ~brasil pisze:

            ale jaką muzykę? to tam coś grało? :)

          • ~Czerwona pisze:

            No właśnie nic chyba, albo może coś, ale dlatego nie słyszałyśmy, że zagłuszałyśmy 😉

          • ~brasil pisze:

            rety, jesteśmy nieczułe na dźwięki 😀

          • Czerwona pisze:

            Ale za to jesteśmy czułe na inne rzeczy :) Np. moja szyja to jest bardzo czuła na dotyk :)

  1. ~przekora pisze:

    łął pistacje! w turcji piłam likier ktory wlasnie smakiem podchodzil pod pistacje, a ja za nic nie pamietalam angielskiego bądz mienieckiego slowa oznaczajacego pistacje, a wersji polsiej oni nie rozumieli, jednak tak się wytresowali, ze jak nowy barman byl to na dzwiek poprosze turkisch ikier pistacje on robil niewyrazna mine, za to wszyscy ini kelnerzy biegiem do baru pokazywac mu o co mi chodzi;))

  2. ~magda pisze:

    Zasada numer jeden: nigdy nie czytaj składu dania. Odkąd dowiedziałam się, z czego robi się parówki, nie jadam właściwie żadnego mięsa, poza drobiem, od czasu do czasu. Jakbym czytała skłądniki cukierków (żelatyna wieprzowa, przeczy mojemu semiwegetarianizmowi, ale co tam:), porzuciłabym je równie szybko. Tylko czekolada może być spokojna – nazbyt mnie uzależniła, bym miała oglądać się na problemy zdrowotne.

    • ~Czerwona pisze:

      Co do tej czekolady, to też lepiej nie wiedzieć, co w niej siedzi, Zagadkowy pracował kiedyś w fabryce czekolady i od tamtej pory tej akurat marki w ogóle nie tyka 😉 Ale nigdy się nie dopytywałam, dlaczego 😀

      • ~magda pisze:

        Oglądałam kiedyś przezabawny program o dokładnym wykorzystywaniu krowich zwłok. Okazuję się, iż (przynajmniej zdaniem programotwórców) krew wołowa doskonale nadaje się jako barwnik do jogurtów truskawkowych. Odkąd go obejrzałam nie tknęłam ani takowego jogurtu, ani nawet lodów o smaku truskawkowym. Lepiej dmuchać na zimne!

        • ~Czerwona pisze:

          To teraz pomyśl, że taką krowę najpierw karmią gumami do żucia, przeterminowanymi… słowo daję, że tak robią, mój kolega pracował kiedyś w laboratorium na sztucznej krowie i tam też taką praktykę stosowali, z zastrzeżeniem, że w rzeczywistości jest identycznie… Biedne krówki :/

  3. ~w-i-a-r-a pisze:

    to się zdarza też w olejkach zapachowych! wyobraź se, że olejek który pachnie wanilią ma jak byk napisane, że zawiera olejki eteryczne słodkiej pomarańczy :)

    • ~Czerwona pisze:

      No nie, cały świat jest podszyty jednym wielkim szyderstwem i oszustwem. Chamstwo połączone z łajdactwem 😉 Ale cóż, grunt że pachnie 😀

  4. ~Mela pisze:

    Lubię zapachy cytrusowe,są takie energetyczne :)

    • ~Czerwona pisze:

      Ja też, uwielbiam! Bardzo orzeźwiają i jakąś taką radość na mnie zsyłają. Smak tak samo. Ale powiem Ci, że u nas to jest pestka, te smaki. W Grecji to dopiero mają smak… Kurcze, niby to samo słońce, ale chyba jednak inne 😉

      • ~Mela pisze:

        Buziol sam się śmieje :) Na pewno inne,u nas smaki takie bardziej plastikowe 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Bo u nas dojrzewają przy pomocy etylenu, a tam promieni słonecznych… Chociaż nie marudźmy, i tak dobrze, że w ogóle coś mamy :) Ale Cejrowski mówił, że w Ameryce Pd to mają banany, u nas to nie smakuje na nic… Ciekawe w takim razie, jak smakuje banan :) Kurcze, niby centrum Europy, a nie wiemy takich prostych rzeczy 😉

          • ~Mela pisze:

            Trzeba by się do Ameryki Pd. udać i skosztować :) kurczę,tyle smaków człowieka omija i gdzie tu sprawiedliwość 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Koniecznie trzeba, zwłaszcza że teraz wszyscy jeżdżą do Azji, a ja zawsze lubiłam być pod prąd 😉 No serio, co kogo nie pytam, to Indie, Chiny, Japonia… A ja chcę do Kolumbii. Zagadkowy ma tak znajomych… :)

          • ~Mela pisze:

            Kobieto! świat przed Tobą otworem stoi,tam mieć znajomości… 😉 To kiedy się wybieracie,hihi?

          • ~Czerwona pisze:

            Pewnie że stoi, nawet bez znajomości 😉 (Hahaha, ale to zdanie brzmi, gdy jest wyrwane z kontekstu :D) W końcu ludzie jakoś tam jeżdżą… A wybieramy się, kiedy uzbieramy kasę i będziemy mogli rzucić pracę na miesiąc 😉 W sumie mieliśmy to zrobić już w nowym roku, ale stwierdziliśmy, że na kredyty jeszcze przyjdzie pora 😉

          • ~Mela pisze:

            Bo Ty też zawsze musisz wyrywać z kontekstu ;D Terminy chyba cięzko zgrać,Ty tu,On tam,a jeśli chodzi o kasę-powinna być taka pula do wykorzystania dla każdego,na dowolne przyjemności(podróże,domy,samochody itd.) 😉

          • Czerwona pisze:

            U mnie to powinna być studnia bez dna 😀 A on niedługo wraca, na szczęście, więc może będzie łatwiej… I oby nadal miał szczęście w znajdowaniu tanich lotów – wyobraź sobie, że raz wynalazł lot do Norwegii Z Londynu za 5p w obie strony! Szkoda, że nie byłam wtedy jego dziewczyną 😉

  5. ~molina pisze:

    ja mam tak, że na sam widok coca-coli albo pepsi coli czuję zapach myszy…wiec nie ruszam tych napojów..hhahaha

    • ~Czerwona pisze:

      O jeny, myszy?? To teraz i ja chyba nie ruszę… Chociaż i tak nie ruszam, bo mi potem zgrzyta w zębach 😉 Paskudztwo do czyszczenia kibli, ot co. No i jeszcze na ból gardła :)

      • ~molina pisze:

        poważnie, raz na 10 lat spróbuję odrobine, żeby stwierdzić czy zmienił się wreszcie smak, ale nie więc dalej nie piję..;-))))) no właśnie, amfija polecała do mycia kibelka…hahahha

        • ~Czerwona pisze:

          To w sumie tak jak ja 😉 Ostatnio stosuję podobną praktykę również na chipsach, chociaż kosztuję tak raz na kilka miesięcy. I jak na razie jedne wciąż smakują, reszta nie. Tłuste to takie… Poza tym wszystko uzależnia, moja koleżanka kiedyś codziennie musiała pić litr coli… A ja codziennie dużą paczkę chrupek, a fe!

          • ~molina pisze:

            hahah czipsy…same pyry, popieprzone, posolone, popaprykowane, czasem z boczkiem…brrr..dośc w życiu człowiek naje sie pyrek…a kiedyś to trafiłąm na chipsy chyba ze starych pyrów, z robalami, no wiesz takie oczka nie wydłubane…

          • ~Czerwona pisze:

            Oczka to nie robale, tylko oczka :) Ale najbardziej mnie interesuje, z jakich pyrek robią frytki w McDonaldzie. Takie długie, mutanty jakieś…

          • mollina pisze:

            no i sama sobie odpowiedziałas, ze zmutowanych…hahaha to ja juz wolę palić, niz żrec zmutowane żarło…a dlaczego takie długie?? bo kupuja te wielkie pyry, co to nikt nie chce kupowac w sklepach, i jak potną to masz wielkie paseczki..ahahhaah.

          • ~Czerwona pisze:

            Ja wolę jeść zdrowo niż palić 😉 Ale czy ja wiem, czy to odpad jest, ja tam kupuję wielkie pyry, właśnie na frytki 😉 Moim zdaniem oni je chyba jakoś specjalnie kroją, bo kurcze żadna pyra na świecie nie jest taka długa… No chyba że jakaś specjalna odmiana, ale ja takowej nie znam. Hm…

          • ~molina pisze:

            no to zostaje jeszcze jedno wyjscie:: robią z pyry miazgę, potem formują takie długie paski, moze mają takie urzadzenia…hahahah

          • Czerwona pisze:

            No i właśnie o dokładnie to ich podejrzewam 😀

  6. ~shyJa pisze:

    czy to Ty tak szybko piszesz, czy mnie tak dlugo nie bylo? ja juz czasem wole nie czytac skladu, by nie wiedziec co jem…

    • ~Czerwona pisze:

      Dobrze, że na owocach nie piszą składu, bo pewnie też byśmy się przeraziły… Pestycydy, etylen i diabli wiedzą co jeszcze… Nie wiem, czy szybko, jak dla mnie to tu zastój kompletny, ale możesz zawsze po datach sprawdzić :)

  7. ~M. pisze:

    Pistacje-zakochałem się kilka lat temu… Ten smak i ten kolor… Teraz trochę mi przeszło…Pozdrawiam smakowicie!

    • ~Czerwona pisze:

      Mnie Zagadkowy nauczył je jeść w Londynie. Oglądał film i gryzł namiętnie, to mnie zaciekawił, i sam na siebie bata ukręcił, bo nie dość, że musiał kupować, to jeszcze mi łuskać 😀 Coś czuję, że ta miłość potrwa długo… Znaczy się do pistacji :)

      • ~M. pisze:

        O Ty wygodnicka-nie dość, że Z. kupuje, to jeszcze łuskać musi! :-DPozdrawiam chrupiąco!

        • ~Czerwona pisze:

          No :) Bo wiesz, mam delikatne paznokcie, jeszcze by mi lakier odprysł, jak chce mieć ładną dziewczynę, to niech się stara 😀 Nie no, radzę sobie z tym sama hihi, ale nie skarżył się, właściwie miałam wrażenie, że mu się całkiem podobała opieka nad bezbronną kobietką 😉 Trzeba dać się facetowi wykazać, poczuć macho, rozumiesz… :)Pozdrawiam przekornie :)

          • ~M. pisze:

            Delikatne paznokcie, nowe kozaczki 😀 No, rozumiem, Ty nasza mała, śliczna kobietko!Pozdrawiam zalotnie!

          • Czerwona pisze:

            Kobietka, co potrafi zadrapać jak rozgniewany kociak 😉 Pozdrawiam z pazurem!

  8. Forever_alone pisze:

    To ja kiedyś znalazłam schab o smaku czekoladowym… Nie odważyłam się go kupić :) Pozdrawiam

  9. ~anka pisze:

    najważniejsze, żeby był glutaminian sodu, wtedy wszystko smakuje znajomo!!! ale to prawda, raz kupiłma sok do herbaty z wiśni, który był zrobiony na aronii;)

    • ~Czerwona pisze:

      I koniecznie regulator kwasowości. Wtedy to już fokle jak u siebie w domu :) No i zawsze mnie interesuje, jak się robi sok z banana… 😉

      • ~anka pisze:

        no właściwie się nie zastanawiałam nad tym sokiem z banana;) pójdę do sklepu i zobaczę z tyłu soku, jak oni to robią, pewnie na pewno z brazylijskich jeszcze;) właśnie wykończyliśmy pakę pistacji prosto z Czech, ze sklepu w którym sprzedawał wietnamczyk! 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Hihi, w sumie Brasil powinna to wiedzieć, jako Brazylia 😉 Ciekawe, czy banany w soku mają pestycydy… W sumie nie powinny, bo pewnie dają resztki już takie przejrzałe 😉 Ojeju, pistacje z Czech? Ciekawe, jakiej produkcji, może dla Lidla polskiego np., ja tak z czekoladą ostatnio zrobiłam, kupioną w Anglii… A w Czechach to z gumą, co ja mam z tymi gumami, doprawdy… Znaczy krajami 😉

  10. Domini88 pisze:

    Kiedyś też jadłam coś i smakowało jak mleczko do czyszczenia… a raczej pachniało:D

  11. ciemna_masa@poczta.onet.eu pisze:

    Tyś się przejadla, Tatuś mi mówił nie mieszaj jak pijesz i jak jesz bo potem nie wiesz co pijesz ani co jesz 😉

  12. ~Diva pisze:

    Mi jest cięzko pogodzić picie z jedzeniem, albo to albo to….Jak połącze te dwie czynności, to już masakra…:/

  13. ~na-poczatek.blog.onet.pl pisze:

    Kurczę, jak herbata „truskawkowa” ma taki skład, to co wrzucają do „egzotycznej”…? To rzeczywiście dość przerażające jakich robią frajerów z nas i naszych kubków smakowych. Dzięki Bogu dziś już nikt nikogo nie faszeruje wyrobami czekoladopodobnymi – w końcu miały w sobie tyle kakaowca, ile tamta herbata truskawek. A tak w ogóle, to chyba nie warto czytać składu produktów, podobnie jak nie warto obserwować procesu wytwarzania. Moja mama w czasach studenckich przez tydzień pracowała w przetwórni owoców – do dziś nie je dżemów :)

    • Czerwona pisze:

      Frajerzy, dobre słowo, zabrakło mi go własnie, a idealnie odzwierciedla to, co istotnie z nas robią, w bambuko całkiem… Chociaż wiesz, mnie najbardziej przerażają wytwory seropodobne. Wolę nie wiedzieć, co to jest ani z czego. A, i jeszcze najlepsze, że masło też ma jakiś procent tłuszczu roślinnego :) Czyli taki trochę inszy procentowo mix, tak czy owak. Więc istotnie, lepiej czasem nie czytać… Zwłaszcza że tak czy owak im nie wierzę, np. gdy mi piszą, że chipsy solone nie mają żadnych konserwantów. Znaczy się co, nie zepsują się przez rok tylko dzięki soli? Hm 😉 A tak jak Twoja mama nie je dżemów, tak mój chłopak nie je czekolady jednej firmy, bo też widział jej proces produkcji… 😉 Co za traumy 😀

      • ~na-poczatek.blog.onet.pl pisze:

        Wiesz, znam także osobę pracującą w sanepidzie, która błąka się po róznego rodzaju wytwórniach i kontroluje to i owo. Ta to dopiero ma traumę! Nic dziwnego, że kobieta sama nawet chleb wypieka… :)

        • Czerwona pisze:

          O rety, ciekawe czy do publicznego kibla się nie boi wchodzić, skoro nawet ja mam opory 😉 Brr, tyle mikrobów… Chociaż wiesz, to nie zawsze tak działa. Ja np. na studiach widziałam film, jak wygląda od środka nasz żołądek, gdy się do niego wleje alkohol. Pożałowania godny… No i czy przestałam go pić? 😉

  14. ~Pani Spokojna pisze:

    Błeee, a najgorsze to jest „oszukane ptasie mleczko” , fuuuuuj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *