Samobójczo Ci uległa jestem…

Coś niewiarygodnego poczułam na jego widok. Pragnienie, prrrragnienie! Błysk w oku, oślepiający nawet mnie samą, utwierdził decyzję. Tak, to TEN. Euforia prędko jednak ustąpiła miejsca wahaniu: czy wytrzyma? Sprosta? To nie on się miotał wewnętrznie, tylko ja. Pozwolić na dotyk, na czułe muskanie, na ogrzewanie mnie całym sobą, gdy mi źle…? Wiedziałam, że jeśli skinę głową raz, ten pierwszy raz, to będzie ich więcej, w nieskończoność. Bo wola w starciu z wolą II wybiera 5 minut rozkoszy i ewentualne katastrofy dalsze. Nigdy bryndzę w wersji constans, doprawdy już nie.

Oddałam się…

Odpowiedzialność jak na razie pozostaje łaskawa. Konsekwencji brak; inna sprawa, że asekuracja ciągle siedzi w mej podświadomości i nie pozwala spuścić z łańcucha beztroski. W tej materii to nie ON rządzi, o nie. To ja sobie wybiorę moment, gdy skóra dotknie skóry bez barier. Tymczasem w zespoleniu pośredniczy wyobraźnia. Cielista i cienka jak papier…

Zawładnął mną. Brak mi tlenu w miocytach. A to dopiero pierwszy żółty but z pary…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

69 odpowiedzi na „Samobójczo Ci uległa jestem…

  1. Czerwona pisze:

    Teraz kolej na Brazylijskie buty :)

  2. ~w-i-a-r-a pisze:

    Czerwona się zakochała jejeje! już zawsze będziesz się asekurować… piękna notka :)

  3. ~Nabu pisze:

    Oj, słonko, słonko… :)

    • ~Czerwona pisze:

      A tak, moje żółte buty są całkiem jak słońce, masz rację 😀

      • ~Nabu pisze:

        W sam raz na paskudną pogodę 😀

        • ~Czerwona pisze:

          Byle tylko się zacieki od wody nie robiły, to będzie miodzio 😉 Bo cieplutkie są… I takie cudownie ekstrawaganckie, że mogłabym się na nie gapić cały dzień 😀

          • ~Nabu pisze:

            Mi się marzą takie szmaragdowe :). Myślisz, że mogą się robić zacieki? A to z czego one są zrobione?

          • ~Czerwona pisze:

            Z jakiegoś sztucznego tworzywa… Nie wiem ,czy się będą robić, tak czy owak dbam o nie, jak mogę, lepiej nie ryzykować :) Szmaragdowe też mierzyłam, były cudne, ale niestety ponieważ nieco inny fason, to zjeżdżały mi z nogi masakrycznie. O, były też fioletowe… Ale uznałam, że jak szaleć to szaleć :)

          • ~Nabu pisze:

            No tak, żółte są najbardziej ekscentryczne. Lepsze by były chyba tylko oczojebnie różowe ;).

          • Czerwona pisze:

            Wiesz, no ja bym była w stanie założyć różowe, ale byle nie plastikowy róż. Taki jak kwiatka powyżej to tak :)

  4. ~przekora pisze:

    dubi dubi! [pięknie!!

  5. ~ciemna pisze:

    a drugi gdzie? i co to do ku.r.wy nedzy są miocyty? 😛

  6. ~shyJa pisze:

    a jak bylo z drugim? tez sie sprawdzil?

    • ~Czerwona pisze:

      I to jak :) Są cudowne, nigdy nie miałam żółtych butów, zawsze zachowawcze brązy i czernie… Ale kiedy mam szaleć jak nie teraz? Kurcze no mogę się na nie gapić i gapić… :) Wiem, głupol ze mnie 😀

  7. LittleWitch pisze:

    Jeśli but potrafi sprawić, by miocyty oszalały, to co dopiero Osobnik?! 😛

  8. ~bellima pisze:

    czytałam ten post jak jakiś fragment fantastyki…hahah naprawdę oddałaś się?? cała?? czy tylko jeden but?? ahhaha

  9. Forever_alone pisze:

    Oj ta miłość… :) Pozdrawiam

    • ~Czerwona pisze:

      Fascynacja, kochana, fascynacja… Chociaż to jedno i to samo, bo miłość to ciągle dla mnie złudzenie i trochę hormonów 😉

  10. ~M. pisze:

    Jesteś mistrzynią wieloznacznych tekstów! I jeszcze udajesz, że nie wiesz o co chodzi ;-)Pozdro!

    • ~Czerwona pisze:

      Dzięki :) Ale… że o co chodzi? 😉 Bo ja cynikiem jestem, miłosnych tekstów, jeśli będą tutaj, nie można zatem brać na poważnie. Chyba dużo wody w rzece upłynie, nim powiem komukolwiek te magiczne słowa… Zagadkowy się naharuje, oj tak. Ciekawe, ile wytrzyma 😉 Natomiast butom łatwo mi się to mówi, bo nawet jak się popsują, to nie będzie ich wina ;)Pozdrawiam przewrotnie :)

      • ~M. pisze:

        Wiesz, kiedyś dużo czytałem i bardzo to lubię, ale ani wtedy, ani teraz nie przepadałem i nie przepadam za poezją. Jakoś mnie ona nigdy nie „kręciła”. Dobra proza-jak najbardziej, ale wzniosłe teksty z głową w chmurach to nie moje klimaty… A silnie nabyty cynizm (life is brutal), raczej już do poezji mnie nie przywiedzie. A teraz czytam dużo…literatury fachowej i artykułów na necie ;-)Pozdrawiam czytelniczo!

        • ~Czerwona pisze:

          Ja czytam nałogowo… stronę mojej sieci komórkowej 😉 Bleeee 😉 Też kiedyś nie znosiłam poezji, stwierdzam, że to dlatego, iż kazali mi ją interpretować na określony sposób. A ja interpretuję po swojemu, co pasuje tylko niewielkiej grupce ludzi, ponieważ ja mam zawsze przedziwne skojarzenia. Myślę, że paradoksalnie to szkoła odstrasza od poezji – właśnie tym narzucaniem koncepcji. Teraz powoli się przekonuję, że czasem faktycznie wyraża uczucia lepiej niż proza, a to dlatego, że rządzi się innymi prawami i zawsze można powiedzieć: „tak miało być” 😉 No i daje większe pole dla wyobraźni. Ale nie martw się, za wiele jej tu nie będzie, to pewne :)Pozdrawiam prozaicznie :)

          • ~M pisze:

            Męczarnią dla mnie był w liceum okres romantyzmu, zwany przeze mnie reumatyzmem… Już wolałbym stukrotnie czytać Waszą stronę internetową. Lubię nowoczesną technikę, choć to tak szybko się zmienia i takie ulotne. A propos-widziałaś już live nową Nokię N85? Ponoć ma rewelacyjny wyświetlacz.Pozdrawiam technicznie!

          • ~Czerwona pisze:

            Haha, ja jakoś przebrnęłam, bo mi się „Dziady” podobały… Chociaż „Cierpienia młodego Wertera” były istotnie cierpieniami, tyle że moimi 😉 Mnie tam jakoś nowinki nigdy nie pociągały, nawet teraz, gdy nie muszę, to wolę na to wszystko nie patrzeć, tylko się relaksować… No bo daj spokój, bombardują mnie moją pracą wszędzie, włączam tv i praca, idę ulicą i na billboardzie praca… 😉 A nokii owej nie widziałam, u nas są tylko E51 z tych lepszejszych ździebko. Nikt się nie pyta, więc nie zamawiamy. Jesteśmy takim salonem na uboczu raczej… Jak dla mnie bomba, hihi, mniej pracy 😉 Ale za to się zakochałam w LG, bo chociaż słyszałam, że są awaryjne, to wizualnie cudowne, a przecież o to mi najbardziej chodzi. No i żeby dzwoniły 😉 Chociaż pewnie telefon wymienię, jak mój mi się już nie będzie chciał włączyć, jak znam życie. Zresztą… ma swoje fanaberie, owszem, ale jak widzę, ile telefonów przyjmujemy na gwarancję, bo pełno rzeczy w nich nie działa, to coraz bardziej się przywiązuję do mojej starutkiej nokii :) Pozdrawiam mobilnie, chociaż przecież kurcze jeszcze mam parę godzin wolnego! Okropna branża, nie da żyć normalnie ;)))

  11. ~kropkaxxx pisze:

    Tak tak od zawsze twierdziłam, ze buty potrafią przyprawić o prawdziwa rozkosz a wszyscy patrzyli na mnie z ukosa. A tu proszę znalazła się druga maniaczka – dzięki!

    • ~Czerwona pisze:

      Bo to są takie podszyte próżnością fascynacje… Ach, jak mi z nimi dobrze :) Przecież miło jest mieć coś pięknego, a buty są jednym z ważniejszych elementów stroju… Chociaż jeszcze nie mam miliona sztuk w szafie, jednak moim większym hobby są kolczyki 😉

  12. ~anka pisze:

    ja mam wersję grafitową w znaczeniu szpilki… 😉 no proszę nie ma jak fascynacja butami, gdyby nie komentarze, pomyślałabym bardziej rozpustnie… 😉

    • ~Czerwona pisze:

      A myśl, kochana, myśl, rozpusta rzecz cudna, napędza całą machinę świata, o naszej świetlanej przyszłości nie wspominając, wszak to dzięki niej się rodzą dzieci… No i może też dzięki owulacji 😉

      • genever@op.pl pisze:

        hmm… zastanowił mnie twój tok myślenia;) ciekawe skąd ci do głowy przyszedł? 😉 😉 😉

        • Czerwona pisze:

          Owulacji nie mam, jeśli o to Ci chodzi… Tzn nie teraz 😉 A zresztą licho wie, jak to z nią jest, hehe. Do dzieci mi się w każdym razie nie spieszy. Do seksu za to jak najbardziej 😀

  13. ~Studentka pisze:

    Cieeeszę się ogromnie :* :) i przepraszam, że nie tak często piszę, ale godzę 2 kierunki studiów i trochę czasu mi brak. Ale czytam, czytam :*

    • ~Czerwona pisze:

      Nie dołuj mnie, ja bym tak chętnie na studia wróciła… 😉 A z czego się cieszysz? Z moich butów? Raju, nie wiedziałam, kupując je, że tyle osób uszczęśliwię moją decyzją 😉

      • ~Studentka pisze:

        To zapraszam do mnie 😉 nie będziesz się nudzić :DButy to wg mnie (i dla mnie) jedna z najważniejszych rzeczy w życiu kobiety. Mam ich niezliczone ilości i zawsze cieszę się jak dziecko z nowych ;] :* pozdrawiam

        • Czerwona pisze:

          Ja ich dużo nie mam, bo to drogi interes, a ja jestem wszak Poznanianką 😉 Niemniej to chyba jeden z moich lepszych zakupów w tym roku 😀 Żółte buty… I pomyśleć, że lata młodości już za mną… 😉

  14. ~magda pisze:

    Ojeeej. Love, love, love. Faceci to dziwne stworzenia. Niby tacy beznadziejni, niby tępi, bezmuzdzy i brzydsi od nas, ale jak jakiś nam puści oczko, to od razu padamy przed nim na kolana 😀 Powodzenia w miłości, kochana, dziwnym tworze, w którego wciąż nie mogę uwierzyć.

    • ~Czerwona pisze:

      Ale jacy faceci? Zagadkowy w sensie? Nie no, to on będzie myć podłogi 😉 Ja padłam tylko na widok butów. I są moje 😀 A miłość… Hm, to tylko parę związków chemicznych 😉

  15. mejbi@onet.eu pisze:

    Porcja asekuracji i szczypta dystansu na pewno nie zaszkodzi ;)Pozdrawiam,inowiwww.podroze-nieduze.blog.onet.pl

  16. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Zanim doszlam do ostatniego zdania, to bylam pewna, ze chodzi o Zagadkowego :-) i zastanawiam sie, czy Ty podswiadomie nie myslalas o nim kiedy pisalas posta :-)) a te buty w ostatnim zdaniu to tak zeby nas zmylic ;-))

  17. Domini88 pisze:

    Ja też miałam romans z obcierającymi butami… 😀

  18. ~Assist Magik pisze:

    mioco?^^

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *