Rozterki kobiecości

Stanik to bardzo dziwny stwór.

Ogólnie lubię go nosić. Powiększa optycznie i modeluje te moje mandaryneczki, dzięki czemu mogę bez żenady prezentować na sobie fajne ciuszki i nie wyglądać jak dziewczę przed okresem pokwitania. Ma też właściwości terapeutyczne – czuję się znacznie pewniej, posiadając pod odzieżą wierzchnią coś koronkowego, symetrycznie rozkosznego i w razie czego godnego pokazania. A po wsłuchaniu się w siebie dochodzę do jeszcze jednego wniosku: to świetna rzecz maskująca niechciane czynności fizjologiczne organizmu. Tzn. niechciane w danym momencie, bo w innych nadzwyczaj pożądane… I nie mówię tu bynajmniej o wypływie mleka z karmiącej piersi. Nie. Idzie mi bardziej o tak prozaiczny odruch jak…
no… kurcze, czy jest jakaś fachowa nazwa na stawanie sutków?
Mniejsza. Tak czy owak nie wiem jak innym, ale mnie nadzwyczaj przeszkadza świadomość, że każdy widzi, gdy mi zimno bądź gdy akurat mam ochotę. Się rzucić na kogoś i go zgwałcić, żeby nie było niedomówień. To nie pomaga przy przełamywaniu lodów, no bo wyobraźcie sobie ten dysonans: twarz anioła i sutki zboczeńca. I tak właśnie myślę, że faceci też mają problem, jak im coś ten tego – to może by wymyślić coś a’la stanik na…
Ogarnij się, kobieto…!

Ykhm. I fokle fajnie jest. Niestety wszystko ma dwa końce, ma je zatem i biustonosz. Czyli przy niewątpliwych zasługach drażni mnie chwilami niewymownie. Najczęstszą dolegliwością jest opadanie ramiączek. Rzecz może i skądinąd seksowna, ale z całą pewnością nie zimą, gdy dźwiga się na sobie stos ciuchów i jedzie zatłoczonym tramwajem, zatem poprawienie czegokolwiek graniczy z cudem. A dyskomfort że krew zalewa. Co więcej, miałam jeden taki stanik, w którym mi się ramiączka lubiły same odpinać, tak po prostu, dla zabawy chyba. Razu pewnego upadły oba naraz i tylko czekałam, kiedy mi wyjdą piersi na brzuchu.

No i pozostaje też sprawa na pograniczu dobra i zła, czyli kwestia etyki. Tak, tak, nawet w tak banalnej czynności, jak wybór bielizny, tkwi haczyk niemoralności. Nie tylko wtedy, gdy wybieramy ją w sex shopie – ale też wówczas, gdy po prostu decydujemy się na najzwyklejszy push-up. Ktoś mi kiedyś powiedział, że to oszustwo. W sumie miał rację. Ani to bowiem nie okupione tygodniami bólu, jak przy operacji plastycznej, ani tak nienamacalne, jak retusz w photoshopie, a w dodatku nigdy nie wiadomo, na co się trafi – na ciałko czy poduchę.
Jednakże… kto nie lubi niespodzianek?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

101 odpowiedzi na „Rozterki kobiecości

  1. Czerwona pisze:

    Fotelik dla Brasil :)

  2. ~w-i-a-r-a pisze:

    uwielbiam staniki! nie swoje szczególnie 😉 i wcale nie wtedy, gdy są na podłodze! piękne są po prostu. to moja ulubiona część garderoby. wiadomo, wredne jak kobieta, dlatego nas wciąż wkurzają. może dlatego, kiedy mam doła wyleczalnego, ide se kupić jakiś śliczniutki.

    • Czerwona pisze:

      Haha, na zasadzie, że lepiej, by gryzło z zewnątrz niż wewnątrz? 😉 Ja najbardziej lubię staniki na pełnych biustach. Najchętniej na manekinach. No i na sobie, ale widziane z góry 😀 Dziwne fetysze, co nie? hihi :)

      • ~w-i-a-r-a pisze:

        bo z góry widzi się najlepiej! osobiście kocham swoje cycki :) a co do wpisu górującego nad innymi:lepiej mieć wkurwa niż doła!

        • ~Czerwona pisze:

          Tak, na zdjęciu od góry też cudnie wychodzą, pamiętam 😀 Ja też swoje kocham, bo są moje hehe. A najbardziej mi się podobają, jak są w stanie pmsu. Chociaż wtedy z kolei bolą… Ale przynajmniej czuję, że je mam 😉 Zaś co do wkur.wu – racja li to. Tyle że osobiście wolałabym nie mieć ani jednego, ani drugiego. No dobra, czasem by mogły być, żeby mi się sielanka nie znudziła… 😉 Ech, kogo ja tu chcę oszukać, obie dobrze wiemy, jak kochamy te nasze niebezpieczne stany…

  3. ~Mela pisze:

    Zwłaszcza kwestia etyki jest tutaj ważna 😉 hm,muszę przemyśleć :) aaa,też mi ramiączka opadają,nie wiem,czy to wina stanika czy moja-może ja za chuda jestem…A jak zdrówko?

    • Czerwona pisze:

      Ja obstawiam, że to albo kwestia rozciągnięcia materiału, albo niedopasowania biustonosza. Bo – o zgrozo- podobno niemal każda z nas ma źle dopasowany stanik! Ja sama ostatnio ze zdumieniem odkryłam, że wcale nie mam miseczki A, tylko B, chociaż biust z pewnością mi nie urósł! Jest taka stronka w necie, stanikomania, tam babka pomaga dopasować rozmiarowo biustonosz… Chyba się do niej zgłoszę :) A jak naprawdę mam dzień, w którym zdecydowanie opadające ramiączka by mnie denerwowały,to biorę plastikowe przezroczyste – zawsze się trzymają na miejscu :) A o zdrowiu to lepiej nie mówić, bo paskuda podsłuchuje…

  4. ~ciemna pisze:

    ja mam ze stanikeim dwojaki problem… moja, jak i Twoje mandarynki, są mi chyba za niego wdzieczne, ramiączka jednak też opadają bezlitosnie…. ale po domu to chodzę bez, spię bez… jakos tak bardziej mi swobodnie 😉

    • Czerwona pisze:

      Ja w domu nie zdejmuję, bo raz, że zapominam, a dwa, że jakbym zdjęła, to znając życie zaraz bym musiała wyjść na dwór i załatwiać sto rzeczy, czyli znów ubierać 😉 Ale piersi ogólnie chyba powinny być wdzięczne, tylko pytanie, czy to dobre staniki są… :)

      • ~ciemna pisze:

        ja to już się tym władaniem nie przejmuje ja zanim zejdę za dół to mija 20 minut czyli minuta w te cz we te nie robi mi różnicy zbytniej… ja myslę, ze moje piersi są wdzięczne z tych chwil wolności, nie czuja ucisku ;P

        • Czerwona pisze:

          Moje też, ale ja się czuję seksowna bez stanika tylko w ciepły letni dzień :) No i oczywiście w pozbawione ubrań noce 😀 Ja tak różnie z tym dworem, jak to jest pierwsze wyjście po wstaniu, to pół godziny schodzi, plus śniadanie… A jak kolejne, to tylko chwila. Chyba że siedzę na kompie i warczę, że nie mam czasu 😉

          • ~ciemna pisze:

            uuuuu u mnie samo śniadanie zajmuje godzinę, to potrzebuje na pierwsze wyjście conajmniej dwoch 😉 ciepłe noce to jednak cos cudownego jest… masz luz w czasie snu i nic CIE NE GNIECIE NIE UWIERA 😉

          • ~Czerwona pisze:

            No to znaczy wiesz, ja nago to śpię tylko z facetem, więc latem też bywa, że coś mnie uwiera, np. majtki… 😉 Ale ogólnie wolę noce letnie, bo przynajmniej jest mi ciepło niezależnie od tego, co mam na sobie… Gdyby jeszcze komarów nie było, to już fokle raj :)

          • ~ciemna pisze:

            kochanan komar to jeszcze luz ja mam zawsze w wieczory letnie inwazje trzmieli czy innego takiego czegoś wielkiego szarego byczącego i wlatujacego do włosów… to jest sajgon, śpisz w zamknięciu albo w strachu 😉

          • ~Czerwona pisze:

            Może to te chrabąszcze, którymi mnie zawsze ojczulek straszy, że wlecą do włosów i raz mi faktycznie wleciał…? Brrr tak czy owak, niezależnie od nazwy :/

  5. ~bellima pisze:

    jednym słowem…stają Ci dęba…haha a te głupie ramiączka to nie tylko Tobbie opadają…a opadają wtedy gdy sie już zużyją..przynajmniej u mnie tak jest…w takim razie kupuj częściej a tanie…a te opadające wyrzucaj…teraz i tak jest dobrze, bo można przymierzac..kiedys to było zabronione..to była jazda…;-)))

    • Czerwona pisze:

      To ja bym nago chodziła 😉 Znaczy się bez stanika, no 😉 A najlepiej mi się sprawdzają pod względem opadalności, a raczej jej braku, ramiączka plastikowe. Wiesz, te przezroczyste. Przykleją się do ciała i już :)

      • ~bellima pisze:

        ja plastikowych nie lubię…ale sa takie bluzki z podwójną wkładką pod cycki..wtedy nie widać że ci sterczą……hihiihi

        • ~bellima pisze:

          poszłaś se spać?? to dobranoc;-)))))

          • ~Czerwona pisze:

            Noo, mogliby we wszystkich bluzkach dawać takie wkładki jak dla mnie 😉 Nie poszłam spać, tylko seriale oglądać, to mi dobrze robi na nerwy, a dziś mnie współpracownik mocno wkurzył…

          • ~bellima pisze:

            on cię wkurzył , a cycki ci stanęły??hihiih a wiesz…jeszcze możesz nosić stanik bez ramiączek…;-)))

          • ~Czerwona pisze:

            Nie stanęły mi już dawno… Siedzę w cieple i nie podniecam się 😉 Raczej mi się na niego kły wysunęły jak u wampira niż sutki stanęły, a fe!

          • ~bellima pisze:

            hahahha kły…przecież Ty masz ząbeczki na pewno…daleko ci do kłów…to szczęśliwej podroży w te i spowrotem życzę..tylko dlaczego Ty tak latasz tam?? nie panimaju jeszcze…ale się dowiem…myślę…zrób sie glancko..;-)))) pa

          • ~Czerwona pisze:

            No to sprawa się już chyba wyjaśniła :) Aczkolwiek nie że latam, tylko lecę, bo to był jednorazowy wyskok :)

  6. ~M. pisze:

    Znowu wróciła „stara”, dobra Czerwona! Potrafisz śmiesznie opisać prozę życia człowieczego 😉 Tylko opis u góry mnie zmartwił-kto i czym Cię tak wku….? Nie przejmuj się!Pozdrawiam solidarnie!

    • ~Czerwona pisze:

      Współpracownicy… Konkretnie dopasowywanie sobie grafiku pod siebie, nie bacząc na to, że jestem chora. Zwyczajnie mnie wystawili, znów będę sama po południu, czyli w najgorszych godzinach, w których jest największy ruch, a w dodatku mi zawsze się kaszel nasila na wieczór. Strasznie mnie rozczarowała ich postawa. No ale trudno, w interesach nie ma sentymentów, ja im też się kiedyś odpłacę 😉 Zua Czerwona, zuaaaaaaaaa 😉 Ale nic to, zen, zen… Kurcze, zupełnie do mnie nie dociera, że (o ile będę w stanie ruszyć się z wyra) już w piątek o tej porze będę daleeekoooo i mi to wszystko będzie lotto ;)… Tfu tfu! Boję się jakoś, znowu sama lecę…Pozdrawiam lękliwie 😉

      • ~M. pisze:

        Niestety tak to bywa z najnowszymi pracownikami! Pierwsi do pracy, ostatni w kolejce po wypłatę. Zemścij się na nich-kichaj, smarkaj przy nich, a potem zostaw ich z tymi zarazkami i leć na ten zaplanowany urlop na Wyspy 😉 A oni niech się męczą! Nie obawiaj się latania-fajne jest i statystycznie najbezpieczniejsze!Pozdrawiam powykładowo.

        • Czerwona pisze:

          Dokładnie tak zrobiłam, a oni już zaczynają kaszleć 😀 Wiem, że lot jest fajny, już parę razy się przeleciałam 😉 Hihi. No ale lęk zawsze zostaje, zwłaszcza po dzisiaj, gdy taka mgła zaległa… No nic, nie ma co debatować, trzeba działać 😉 Mykam, miłego tygodnia i do napisania w środę! Pozdrawiam przedwyjazdowo!

  7. ~kropkaxxx pisze:

    ja zawsze mam problem bo pasuje na mnie dosłownie jeden model stanika i zawsze muszę prawie kłócić się ze sprzedawca, który koniecznie chce mi sprzedać push-up. Teraz natomiast zakupy bieliźniane poczynione 2 miesiące temu muszą zostać wymienione na nowe buuuuu (wyrastam z nich jak 6 latek z rajstopek ). Zwariować można!

    • ~Czerwona pisze:

      No tak, teraz to w ogóle masz rewolucję… Ale kto wie, może po ciąży Ci się wszystko pozmienia i będziesz miała większy wybór? :)

  8. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Biustonosze mnie kreca 😉 szczegolnie takie koronkowe i na pelnym biuscie. Sie musze pochwalic, ze pelny biust posiadam, wiec sobie od czasu do czasu lubie podgladac w lustrze ;-)) a jak ramiaczka opadaja, to trzeba je podregulowac moja droga ;-))))

    • ~Czerwona pisze:

      A myślisz że co ja robię, no proszę ze mnie blondynki nie robić ;P Ech, pełny biust to ja sobie mogę na manekinach obejrzeć, albo na ulicy… Na pewno nie w lustrze 😉 Ale za to mogę spać na brzuchu 😀 A Ty to teraz w ogóle pewnie wymiatasz, jak Ci piersi dojrzewają? Kurcze, nie mogłabym być w ciąży, bo po urodzeniu dziecka i po zakończeniu karmienia bym się zapłakała, jakby mi piersi musiały wrócić do stanu sprzed tej całej kołomyi 😉

  9. ~anka pisze:

    mam ten sam problem z opadajacymi ramiączkami, koszmar! e tam oszukiwanie, a faceci nie oszukuja? niby tacy przypakowani, a potem ściąga podkoszulek i zonk…!!! także wszystko w obie strony! tak że, no problem…

    • ~Czerwona pisze:

      Najgorsze, że regulowanie nic nie daje. Coraz bardziej lubię staniki bez ramiączek… 😉 Tylko że one z kolei nieco uwierają, bo są tak ciasno przy skórze. A faceci, hahaha, słyszałam, że oni sobie skarpetki do majtek wkładają np. ;)))

      • ~anka pisze:

        ponoć każdy stanik się po miesiącu rozciaga, taki jego urok! skarpetki? faceci sa pozbawieni wyobraźni, to pewne!!! witaj z powrotem cała, zdrowa i zadowolona!!! niecierpliwie czekam na opowieści w włojażu!!!

  10. ~brasil pisze:

    mi w ogóle jakoś dziwnie piersi rosną, gdy myslę o Tobie :) a jak tam hodowany wqrw? mój od rana jeszcze większy 😐

    • ~Czerwona pisze:

      Bo to z dumy :) A gdzie Cię tu wywiało, miejscówkę przecież masz, zapomniałaś, że już z niej korzystałaś? 😉 Mój wku.rw minął, teraz jest już tylko zdenerwowanie. Bleee, już niedługo do pracy…

      • ~brasil pisze:

        Ty, faktycznie, co ja tu robię? :) rety, ja za chwilę jadę po wypłatę, której i tak nie będzie na pewno a wtedy rzucę się do Warty z pociągu 😐

  11. ~Nabu pisze:

    Sutki zboczeńca wymiatają ;).A wiesz, że też bardzo lubię staniki? Nigdy nie mogłam zrozumieć tych wszystkich haseł dotyczących uwalniania biustów spod tyranii staników ;).

    • Czerwona pisze:

      Właśnie, ja też. Może to jakieś podświadome pragnienie bycia uciskaną… Hihi :) Ja tam jestem feministką w zakresie podziału obowiązków domowych, reszta mnie nie obchodzi 😉

  12. monia.londyn@onet.eu pisze:

    to jest niesprawiedliwe, ze Ty sobie tak mozesz oszukiwac, a ja nie. czemu sa push up a nie ma drop size albo cos takiego? ja tam z powodu cyckow wole wolniej ze schodow splywac, wolniej tanczyc i w ogole wolniej sie poruszac, zeby mi nic nie dyndalo zanadto, to dopiero glupie uczucie!

    • Czerwona pisze:

      Oddaj mi trochę i obie będziemy mieć w sam raz :) Ale wiesz, mnie za to tragicznie bolą w 2 części cyklu. Też paskudne uczucie… Kochana, jutro lecę do Londynu, więc jeśli znajdziesz czas w poniedziałek lub wtorek od rana tak do 15, to ja jestem chętna na spotkanie, bo akurat wtedy będę się sama szwendać po mieście :) Daj znać na tel :)

  13. LittleWitch pisze:

    Slonce, jesli uzyjesz otrivinu czy kropli do nosa, to nie powinnas miec problemow z ladowaniem.Buziaki i baw sie dobrze!

    • Czerwona pisze:

      Dziękuję, mam tylko nadzieję, że nie się nie rozkaszlę jakoś tragicznie… No nic, dowiem się jutro 😉 Dzięki, miłego tygodnia Ci życzę, i do środy! :)

  14. Forever_alone pisze:

    A bez cyckowej wygody nydyrydy? 😉 Pozdrawiam

  15. ~Bassia pisze:

    Zapewniam cię, że wielu podziela twoje rozterki;)) trzymaj się;]]

  16. shitana@op.pl pisze:

    buahaha! Ciało czy poducha rulez!!! :–) Ale masz droga kolezanko racje! Ja tam tez mam mandarynki i cialo 12 – 13 latki !!! Co prawda nie lubie takich gąbek ale lekko usztywnainy jak najbardziej!!! Tylk oc mnie wkurza! Mam jeden taki, ktory przy prowadzeniu lekcji gdy sie za bardzo „wije” odpina sie zaraz jedna!!! Sportowego ubrac nie mogę bo wygladam jak rozplaszczona deska i wstydz, ze dzieci bardziej krągle niz ja :-) hehehe

    • ~Czerwona pisze:

      Hihi, no właśnie, aczkolwiek dzieci teraz w ogóle są wybujałe, więc nasza maleńkość powinna być powodem do dumy, niedługo ten gatunek normalnie wyginie 😉

  17. ~słodko-kwaśna pisze:

    Brrr, po tej osiemnastce opisanej pokrótce na blogu, rozbierając się, spostrzegłam, że ramiączko koszulki mam spięte z ramiączkiem stanika i nie mam, do cholery, najmniejszego pojęcia, kiedy, co i jak (!)… Podejrzewam, że stanikowe się po prostu rozpięło, ale… o rany!:D Kiedy?..Oj, obecny stanik (tzn. ten, który mam na sobie), ostatnio nabyty, coś mnie koronką uwiera, chyba push-up nieco za duży…;) Rozterki, no!:)

    • ~Czerwona pisze:

      Mnie w jednym uwiera metka, ale wiem, że jeśli ją utnę, to będzie gorzej… Najlepiej by było ją wyrwać, tyle że się nie da. Sytuacja patowa :/

  18. ~hanibal pisze:

    i nie wiem co napisać. 😛

  19. ~przekora pisze:

    ja tam lubie moj staniki szczegolnie od kiedy kupuje je w amazonce. I kazdy ma podtekst;]

    • ~Czerwona pisze:

      Ja najbardziej lubię kupować stanik w sklepie, gdzie nikt mi nie wybiera nic, tylko mam wywieszone na półkach i sama sobie w spokoju oglądam. Zresztą tak mam ze wszystkimi zakupami. Szkoda tylko, że numeracja taka standardowa i nie zawsze się znajdzie to, co trzeba…

  20. joanna_maria89@onet.eu pisze:

    nigdy nie myślałam o staniku jako o rodzaju no powiedzmy no o roli maskującej, ale sterczące sutki są wielkim dyskomfortem oczywiście w nieodpowiedniej chwili… znam ból odpinających się ramiączek, tak samych z siebie…Pozdrawiam!Gianna

  21. PoetaAM pisze:

    ja siedziś tylko przywitam;)

  22. ~magda pisze:

    Twarz anioła i sutki zboczeńca? :D:D:D Już mam wizję, mam, mam. Heh, przypomniała mi się taka jedna anegtodka, któą Ci opowiem, a Ty udasz, że Cię bawi. Otóż mój kolega z klasy przekłuł sobie… no właśnie sutek i kiedy go zobaczyłam w opiętej koszulce z wystającym czymś na piersi, to zapytałam z niejaką nadzieją w głosie ‚Damian, zmino Ci?’. Nie było mu zimno :] Stanik to naprawdę dobra rzecz. na przykład z magdy robi w miarę sensownie wyglądającą dziewczynę, sprawiającą wrażenie niepłaskiej :p

    • ~Czerwona pisze:

      No i proszę, jesteś kolejną niewybujałą, normalnie mogę już zakładać klub, tyle nas jest 😀 Jakie to pocieszające :))) A przekłucie sutków… Jezuuu, ciekawe, czy to boli, czy raczej podnieca 😉

  23. LittleWitch pisze:

    Uwielbiam bieliznę. Nieważne, czy ktoś ją widzi, czy ja sama mam świadomość, że założyłam coś pięknego. Nie umiałabym założyć dziurawych gaci po tacie 😛 a niektórym babkom to wszystko jedno.. ;]

    • ~Czerwona pisze:

      Mi jest czasem wszystko jedno, bo są momenty, kiedy stawiam na wygodę. Albo mam też bieliznę przynoszącą szczęście, którą noszę aż do zdarcia 😉 Chociaż lepiej się czuję w ładnej. Żeby mi się jeszcze chciało nogi depilować na czas… 😉

  24. ~Studentka pisze:

    Bo to taki dziwny (po)twór jest i w sumie to czasem nie wiadomo co z nim zrobić 😉 pozdrawiam :)

  25. Zadra_Cafe pisze:

    Jak to mawiał Bałtroczyk (o konferansjerach, ale porównywał ich właśnie do staników): „Niby niepotrzebny, ale podtrzymuje całość!” :)

  26. ~M. pisze:

    Witamy z powrotem!Pozdrowienia z polskiej ziemi!

  27. ~ziom pisze:

    bu hahahahaha

  28. ~madzia pisze:

    Wszystko ładnie pięknie, tylko że szkoda że u nas nie można znaleźć dobrego rozmiaru stanika choćby się chciało nie wiem jak. Mam 17 lat a natura mi nie poskąpiła… rzadko kiedy uda mi się znaleźć stanik w rozmiarze 75E lub DUŻE D… a jak już to takie „babkowe” I co tu zrobić?Tylko się załamać… 😉

    • ~Czerwona pisze:

      To fakt, mało jest u nas sklepów dla nietypowych biustów. Ewentualnie ratuje je internet, ale ja np. muszę przymierzyć, zanim kupię, bo często niby ten sam rozmiar, a tu mnie gryzie, tam ciśnie, a jeszcze gdzie indziej kształt nie ten… No i sęk w tym, że w sklepach zwykle są bardzo standardowe staniki, pasujące tak naprawdę na niewiele kobiet. Ja sama długi czas kupowałam rozmiar 70A, no bo myślałam, że mały biust, to musi być A, a się okazuje, że wcale nie, bo miseczka zależy też od obwodu. Polecam stronę „stanikomania”, forum internetowe itd., może tam znajdziesz informacje, gdzie byś ewentualnie mogła szukać czegoś dostępnego dla Ciebie… Google rządzi 😉 Pozdrawiam i owocnych poszukiwań!

  29. kara6@poczta.onet.pl pisze:

    Ciekawy temat podjęłaś. Rozśmieszył mnie początek notki; bardzo fachowo i zarazem zabawnie to określiłaś. Ja jestem w klasie 2 gimnazjum, wiele moich koleżanek to jeszcze deseczki- jestem na szczęście ich przeciwieństwem. Niestety jeszcze rok temu [i zresztą nadal] chłopaki się z tego śmiali. Docinali mi, dokuczali. Najpierw mnie to ruszało, teraz to olewam. zapraszam na http://www.myslicielka14.blog.onet.pl pozdrawiam!

    • ~Czerwona pisze:

      Chłopaki się z tego śmieją, bo tym sobie starają dodać kurażu, ich zwyczajnie Twój biust onieśmiela :) Ciekawa jestem, jak to jest, bo kurcze nigdy nikogo nie ośmieliłam moim biustem i normalnie aż Ci zazdroszczę 😉 Zatem pierś do przodu i noś go dumnie, zasługuje na to! Pozdrawiam :)

  30. dziamdzianka85 pisze:

    Zabiłaś mnie tymi sutkami zboczeńca 😀 Mój mąż właśnie rechocze, gdy mu to przeczytałam i twierdzi „ale to przecież fajnie” 😀 pozdrawiam i zapraszam skromnie do mnie [akamai.blog.onet.pl]

    • ~Czerwona pisze:

      No ja nie wątpię, że fajne, niestety nie tylko dla pięknych i pachnących panów, ale też i dla pijanych i śmierdzących paskudów… Dlatego osobiście czułabym dyskomfort na myśl, że byle cieć widzi, co się dzieje z moim ciałem. Wystarczy mi, że się gapią na mój tyłek 😉 Ojejku, widzę, że też kochasz Harlana Cobena? :)))))))) Pozdrawiam!

  31. ~Kaori pisze:

    Ja z tymi stanikami to się mam. Żaden nie jest dobry na moje piersi. najgorzej jest na w-f, gdy mi wyskakują xD to jest naprawdę straszne, poza tym jak na swój wiek mam naprawdę duże piersi i w towarzystwie fajnie, ale gorzej na treningu piłki nożnej, czy w-f. Śmniesznie wygląda, gdy one skaczą i jeszcze uciekają. No dobra;* Pozdro;*

    • ~Czerwona pisze:

      Mi za to prawie nic nie skacze, co jest równie upokarzające 😉 Tzn. było, bo dawne to czasy, gdy miałam wf 😉 A co do doboru stanika – polecam, jak i poprzedniej chyba komentującej pani, forum internetowe i „stanikomanię”, tam są fachowe porady, jaki stanik dobrać, a nawet adresy sklepów. Warto sprawdzić, myślę. Pozdrawiam :)

  32. ~Facet pisze:

    Szanowne PanieA ja chcialbym dodac coś od strony meskiej.Dziękujemy wam za wasze odpinające się staniki, te malutkie i troszkę większe mandarynki ;)Dostarczacie nam wielu wrażeń natury estetycznej i dzieki temu czasem nawet najgorszy dzień moze zmienić się w ciągu kilku sekund w niezapomniany sposób.Nie wstydzcie sie waszych skurczów. My to uwielbiamy i nie jest to dla was żadną ujmą a wręcz przeciwnie.Bądzcie bardziej otwarte. Uśmiechajcie się więcej do nas :)Pozdrawiam

    • ~Czerwona pisze:

      I to jest coś, co każda kobieta pragnie usłyszeć (tudzież przeczytać)! :) Zatem powiem tak: a my Wam, mężczyznom, dziękujemy za każde czułe, miłe słowo i gest, który utwierdza nas w przekonaniu, że ciągle jesteśmy dla Was ważne. Zwłaszcza gdy ten gest lub słowo występują rzadko – ważne, żeby były, przynajmniej raz na jakiś czas i smacznie podane. Takie rzeczy zachowujemy w pamięci na gorsze dni, pieszcząc się nimi i otulając jak szalem przed chłodem świata… Hihi, no jakkolwiek górnolotnie to nie brzmi – sama prawda. Zatem… cieszcie się nami i dajcie cieszyć Wami :) Pozdrawiam!

      • ~M. pisze:

        Oczywiście kolega Facet wyjął mi tą opinię z ust! Podpisuję się pod nią obydwiema rękami! A prywatnie powiem tyle-nie rozumiem zachwytu większej części przedstawicieli mojej płci dużymi piersiami. Wszak to co duże i odstające, musi kiedyś obwisnąć… Z tego co mi wiadomo, dla kobiet duże piersi to co najmniej udręka-ciężko, gorąco, niewygodnie. Ja stwierdzam: MAŁE JEST PIĘKNE !!!PS. Tym razem dla uśmiechu:Przychodzi baba do lekarza.- Panie doktorze mam gwiżdżące piersi.- To niemożliwe. Niech pani zdejmie biustonosz.Baba zdjęła biustonosz, a piersi fiuuuu, gwizdnęły o podłogę!Pozdro!

        • Czerwona pisze:

          O rety, aż to sobie wyobraziłam, makabryczna wizja 😉 Mi wystarczą moje maluchy oraz fakt, że co miesiąc robią się większe i obrzmiałe – gdyby miały większą powierzchnię i miałyby tak samo boleć, to… dziękuję bardzo. Poza tym biust podobno powinien pasować panom do dłoni. Mały każda dłoń obejmie, dużego już niekoniecznie 😉 I w ten oto pragmatyczny sposób rozprawiam się z kompleksami, hihihi 😉 Dzięki!

          • ~M. pisze:

            Wiesz, napiszę teraz banały, ale tak niestety jest, znam to z autopsji. Faktycznie, w szczególności my faceci, zwracamy uwagę przede wszystkim na przymioty zewnętrzne. Lecz prawda jest taka, że gdy partnerzy niedopasowani są intelektualnie, a przede wszystkim charakterologicznie, to w dalszym wspólnym życiu nie pomoże ani piękna buzia, ani powabna pierś. Ot, proza życia…Pozdrawiam refleksyjnie.

          • ~Czerwona pisze:

            Po prostu musi być ogólne dopasowanie. Wygląd, intelekt, charakter. Plus jeszcze może… temperament 😉 Bo o to się też może sprawa rozbić, wiem o tym najlepiej. A i tak najwięcej mają do powiedzenia feromony ;)Pozdrawiam podsumowująco :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *