Nie powiem, w kupie raźniej. Zdecydowanie lepiej się kicha, gdy zaraz jak echo odzywa się z drugiego pokoju równie donośne kichanie tudzież kaszlenie czy smarkanie.
Zachorowało się całej mojej rodzince (łącznie ze mną, gdyż oczywiście mam już kupione bilety do Londynu na przyszły tydzień, więc jakże by inaczej). W związku z tym nasz dom przedstawia się jako obraz nędzy i rozpaczy. Każdy snuje się po kątach, odziany w barchanowy szlafrok i najcieplejsze skarpetki, dzierżąc w objęciach stosy chusteczek oraz zawieszając się intelektualnie co i rusz. Dodatkowo z zaczerwienionymi i spuchniętymi oczami wyglądamy, jakbyśmy wrócili wprost z pogrzebu i zbiorowo przeżywali najgorsze chwile życia. Ponadto licytujemy się, kto jest bardziej chory i czyja kolej na spanie, a czyja na zasuwanie w kuchni bądź na tę Syberię za oknem po chleb. Jedyną osobą w miarę sprawną jest szwagier, który niestety siedzi w pracy, no i jego miesięczny synek, ale ten nam raczej zakupów nie zrobi. Dziś poświęciła się mama, jednakże jutro zapewne trafi na mnie, jako że muszę się pojawić w pracy, czyli do sklepu mam niedaleko. Aczkolwiek i tak dysponuję najlepszym argumentem w razie przepychanek, ponieważ zachorowałam jako ostatnia i zawsze mogę ich zaszantażować emocjonalnie, że to wszystko przez nich. Miła odmiana po chorobach z zamierzchłych czasów, gdy zdychałam samotnie, całkiem bezbronna wobec dobijających wyrzutów, jakobym się za cienko ubierała lub za dużo wieczorami wychodziła (oczywista bzdura) i że teraz przez to oni muszą mi nadskakiwać.
No i tak nam płynie czas w tej wspólnej niedoli – z utyskiwaniem na los, z przetłuszczonymi włosami i nieatrakcyjnością wypisaną na twarzach oraz z wybuchającymi co chwilę histerycznymi głupawkami na tle bulgotliwych wydzielin, którymi dzielimy się unisono w najlepszym razie w duetach.
Brasilliana
no widzisz, na rodzinę możesz liczyć, jak chorujecie to wszyscy razem
Pierwszy raz się tak zdarzyło, więc na razie jeszcze nie wyrokuję, zobaczymy następnym razem 😉
A widzisz! Grypa najpierw odwiedziła magdę, a potem zaczaiła się na Ciebie. Jak Cię znalazła? W moich linkach zapewne…
Grypa to mnie chyba znalazła w linkach kilkunastu osób, bo co z kimś rozmawiam, to chory… I jak tu wytrwać? 😉
Zdrówka życzę!!! Trzymajcie się cieplutko
Cieplutko to nam na pewno, zwłaszcza że chyba aktualnie gorączkujemy… 😉 Dzięki
Przynajmniej z tym macie dobrze 😉 Mnie ciągle zimno.Pozdr.
To przyjeżdżaj, zapraszam 😀 Chyba że się boisz mikrobów… (to było tzw. wejście na ambicję hihi ;))
Dzięki
Póki co,trzymam się dzielnie,zimno ale zdrowo 😉
Może to i dobry patent, hartujący… Hm, no ale na razie go nie wykorzystam 😉 A Tobie polecam grzejnik, my sobie kupiliśmy na działkę taki mały i super grzeje
hehehe :–) Niby Wam razniej ale z drugiej strony rzeczywiscie nie ma na kogo zwalic obowiązkow domowych!!! :–) W kazdym badz razie zdrowiej! :-*
Idzie weekend, szwagra wyślemy 😉 A nam raźniej i weselej, bo co spojrzę na twarze moich rodziców i uświadomię sobie, jak sama wyglądam, to konam ze śmiechu 😉
Chyba, że się szwagier położy z Wami 😛
Wykrakałaś… Już ma katar ;P
dam głowę że to przez łącza…bo mnie tez tak dopadła, bo wkoło mnie nikt nie był i nie jest chory…u mnie nie obyło się jednak bez antybiotyku…zostały mi jeszcze 3 sztuki…wiesz, Ty masz lepiej ode mnie..ja jednak musiałam iśc do dzieci o 6 rano, musiałam posprzątać chate, zrobic zakupy, zrobić obiad, a potem dopiero mogłam wleżć do wyrka…no ale przetrwałam te zarazę…;-)))
Ja też muszę chodzić do pracy, a muszę się wykurować na za tydzień i nie wiem, jak to zrobię, bo u mnie wszystkie choroby trwają minimum miesiąc… Tak mi źle teraz, chyba mam gorączkę, gardło jak wióry… I tak bardzo bym chciała się do kogoś przytulić
A Ty jak się czujesz? Ściskam, bo i tak chyba nam to nie zaszkodzi, najwyżej bakterie troszkę się przekrzyżują 😉
ja już prawie dobrze, no ale 3 tydzień już mi zszedł na tej grypie…a tez na początku w gardle mnie drapało…oczy jak 5 zł…ale zaaplikowałam sobie dawke doxyclicliny..i jechane…bez tego smarki jescze pewnie bym miała…kończy sie grypisko i wyglądam jak fatamorgana…teraz trzeba będzie dojśc do ładu z ryjkiem…hahahhaha
Ja jestem przerażona faktem, że nigdy choroba mi się nie kończy po tygodniu, w dodatku większość moich znajomych też tak ma, że chorują miesiącami… Co się dzieje? Coś bardzo niedobrego żyje w powietrzu… Nienawidzę antybiotyków, już w tym roku dwa brałam, a to takie spustoszenia robi w organizmie… Tragedia. Kurcze no ale ja muszę wyzdrowieć w tym tygodniu i już! 😐
no to weź jeszcze raz serię, i powiedz sobie że to ostatni raz…hahah tak, tak, stajemy sie coraz mniej odporni…coś się dzieje dziwnego w naturze….koniec bliski…hehehhhe
No to pojechałaś, widzę, że nadzieja to Twoja dewiza, hehehe… ;))) Ale masz rację, podobno niedługo koniec świata… Chociaż ja w to nigdy nie uwierzę, póki nie zobaczę 😉
nie, ja tez nie wierzę w te banialuk…ale i tak jakby co to nie zobaczymy…nie ma o czym marzyc..to będzie jedno bum..i po ptokach…ahhahahah
Kurcze, serio tak uważasz…? A ja wciąż wierzę w światełko w tunelu 😀
no to zdaj sobie sprawę ,że to światełko to nadjeżdżający pociąg…hheheheeh ale nadzieje to zawsze trzeba mieć…taka jest prawda…bez tego ani rusz…zwłaszcza młode osoby…powinny mieć nadzieje…;-)))))
Eee, nie, to już chyba wolę czarną dziurę, rach ciach i po krzyku, a pociąg to może mi kończyny uciąć… 😉 Każdy powinien mieć nadzieję! A im starszy, tym właśnie więcej, bo przecież za młodu się o śmierci mysli tylko pryz nieszczęśliwej miłości 😉
hahah a to dobre, no właśnie…dlaczego teraz młodzi jak im nie idzie w miłości to myślą o śmierci zaraz?? ja pamiętam ,że jak mi nie szło..to zaraz szukałam następnej miłości…bo pewnie wiesz, lekarstwem na miłość jest inna miłość…hahah jak tuszujesz rzęsy to masz też gębe otwartą?? rozdziwaoną?? bo ja tak…hahahahha
Ja różnie, ale z całą pewnością mam głupią minę, tak czy owak
Hm, ja też myślałam zawsze o nowej miłości, ale niestety ostatnio przestało się sprawdzać, bo się potrafię zakochać i odkochać w ciągu 1 dnia 😀
hahah fajna jesteś..i dobrze…czyli ze tak naprawde to nie jest jeszcze to…u mnie cos ci napisałam…;-))))
Widzę i już zastosowałam, dzięki :))) Ano nie trafił się jeszcze, albo się trafił, ale ja o tym nie wiem… 😉
no i proszę jak piękna Czerwona…nie no, jakby sie trafił to na ,pewno by Ci powiedział…a zresztą, faceci to tylko kłopoty..nie pragnij go za szybko…mówię Ci..;-)))
Spokojna głowa, w tej materii jestem przerażająco zimna, faceci tak, ale związek – nieeee
brrr!!
Właśnie…
no nie!!! dobrze, że jeszcze tydzień do wyjazdu! wysmaraj to wszystko, wypluj, odkrztuś czy coś.., a na zatoki theraflu! polecam mnie pomaga!!! no co ty! idź po ten chleb! wirusa trzeba zimnem zabić, a nie pozwolić mu sobie w ciepełku ofiary wybierać i sie namnażać! chyba coś… to bakterie w ciepełku?
O jeny, właśnie miałam kichawicę, 7 kichnięć pod rząd… O rany, ósme… To ponoć dobre, bo organizm pozbywa się paskudztwa (chociaż otoczenie zapewne nie podziela tego poglądu ;)). No i przynajmniej nie naszło mnie, kiedy jadłam, tego najbardziej nienawidzę, gdy kicham jedzeniem, a fe! Theraflu? Hm, pomyślę, jutro pewnie znowu pójdę do pracy na godzinkę, to zahaczę o aptekę,może mnie poratują… Dzięki
Jakbyś miała jeszcze jakieś propozycje, to wal, wszystko wypróbuję, byle tylko wyzdrowieć… No, prawie wszystko 😉
hmm…porady babci Ani… no niestety, na katar nic nie wynaleziono jeszcze…;) najważniejsze to poczucie, że z chorobą wygrywasz, to ją zbije z tropu, polecam więc podejście psychologiczne;) 😉 😉
Starałam się, ale ona jest tak samo uparta jak i ja i przeciwności losu tylko ją podniecają… Żmiję na własnym łonie wyhodowałam 😉
w morde Czerwona…. przecież ta Syberia Cię zabije 😉
Ty się nie śmiej, dla mojego gorrącego ciałka każdy powiew wiatru jest niczym wejście do lodówki… 😉
masz do wyboru sex lub aspiryna 😉
A gdzie opcja 2 w 1? 😉
aspiryna dobra w łózku ale nie wiem czy by zaspokoiła Cię wystarczajaco 😉
Ewentualnie może być lekarz w łóżku, on na pewno mi dobrze doradzi…
Nic tylko zdrowia i nalewkę trzeba robić zaraz to się szybko wyzdrowieje 😀
No wiedziałam, że o czymś zapomniałam 😉 Póki co zaserwuję sobie polopirynkę i wyrko, a nalewkę to może jutro w pracy kupię… Znaczy się po pracy 😉 Boszzz no konam. Dobranoc…
Zapomniałaś zdecydowanie, nie konaj, bo bez Ciebie będzie nudno.
Po co kupować jak zrobić trzeba lepiej działa. Sprzedam przepis taty, pół szklanki letniej herbaty , 1/4 szkl. wódki, sok z cytryny (ile kto lubi 1, połówki czy ćwiartki) i 2 łyżeczki miodu, wypić przed zaśnięciem i rano jest zdecydowanie lepiej wiem bo przepis sprawdzony. :D:D Dobranoc.
Kurcze, za późno przeczytałam… Może dzisiaj namówię rodzinę i sobie wszyscy trzaśniemy porcyjkę, dzięki
Ciekawe, czy mój szef się ucieszy, gdy się dowie, jakie metody stosuję 😉 Zwłaszcza gdy mi zasmakuje i… 😀 Ach kurcze, podjudzasz mnie do złego… I chwała Ci za to 😉
O zdrowie trzeba dbać 😉 więc wcale nie do złego a szefowi powinno zależeć na tym, żeby się pracownica dobrze czuła :D:D i w pracy i poza nią 😀
No chyba mu przestało zależeć, skoro wczoraj mnie zostawił w pracy samą na największy kocioł… I jak tu ufać facetom? Grrr.
Witaj w klubie
wszyscy padają jak kawki… za to razem raźniej. zdrowia życzę!:)
Ja nie padam, bo od początku leżę 😉 I już nawet wiem, kto mnie zaraził… 20 osób z linków, w tym Ty ;P
Oszczerstwo! 😛 Twierdzisz, że jestem nosicielem?:P Ja nie zarażam na odległość.:) Linki kłamią. Musiałaś sama się tego nabawić. Albo z pomocą kogoś z kim jesteś w kontakcie 😛
To też, ale nie ma róży bez ognia, a skoro Ty jesteś chory, i ja jestem chora, i nasze blogi też są chore, to wniosek jest prosty – ktoś kogoś zaraził, telepatycznie choćby
A przypominam ci, że Ty pierwszy o tym pisałeś… Nie wymigasz się! Poproszę refundację kosztów leczenia! 😉
Zdrowia życzę… Pozdrawiam
Dziękuję, i wzajemnie… Mam nadzieję, że niedługo nam się uda wreszcie trafić na siebie na gg! Do zgadania
Jeśli na gg jestem to zazwyczaj na niewidocznym… 😉
No właśnie zauważyłam. I wykorzystałam to spostrzeżenie
A ja też chyba będę chora, bo zachciało mi się dziś porannej 20kmetrowej przejażdżki rowerowej w wietrze… Ale przynajmniej w mięśnie poszło!:) U nas dziś słonecznie, więc Ci buziaki takowe ślę!:);* Zdrowiej!
Rower? Co to takiego? 😉 A ja myślę, że moja obniżona odporność wiąże się właśnie z brakiem świeżego powietrza. Ostatnio bardzo mało bywałam na dworze i teraz mam efekty… Ech, ciężkie jest życie kobiety pracującej.
Chyba, że się pracuje na dworze!:)
nono, mam nadzieje, ze juz lepiej, bo czekam na Cie tutaj. przyszla gora do mahometa, ewenement, a mahomet zasmarkany nie przyszedl;) tera sam musi przyleciec;) wysylam zdrowotne buziaki zatem i mam nadzieje, ze zadna zaraza w wycieczce planowanej Ci nie przeszkodzi!!! do zobaczenia!!!
Właśnie nie lepiej, ale walczę… Tylko nie wiem co mam zrobić jutro w pracy, bo kurcze od kataru mi łzy lecą, a nie mam tuszu wodoodpornego… 😉 Ja wiem, wiem, że bakterie i wirusy też mają swoją rolę do odegrania w świecie, ale szlag mnie już trafia i wytrułabym to gó.wno raz na zawsze! I tak mi szkoda, że się nie spotkałyśmy, brasil mówiła, że fajna z Ciebie babka… Chociaż zdziwiłabym się, gdyby nie 😉
Kurcze, okna chociaz raz na jakis czas otworzcie, bo sobie zaraze wyhodujecie ;-)) i dzielna badz, Londyn czeka, kuruj sie ze wszystkich sil.
Otwieramy, ale widać jesteśmy namagnesowaną rodziną i wszystko do nas lgnie w promieniu wielu kilometrów… Kuruję się, chociaż coraz mniej mi się chce tam jechać…
Oczywiście, że w kupie raźniej. Przynajmniej nie musicie się martwić, że ktoś kogoś zarazi, skoro wszyscy już jesteście chodzącymi zarazami :P.
No, chociaż niestety jak zwykle to ja najtrudniej to przechodzę, więc już się zaczęły pogadanki o tym, jaki niehigieniczny tryb życia prowadzę. A jak ja mam kurna prowadzić higieniczny tryb życia przy pracy 11h/dobę??
chciałoby się rzec: „grunt to rodzinka”, prawda?
zdrowiejesz już? bo ja mam tylko trochę kataru, ufff….
Ja na antybiotyku skończyłam, jak zawsze… Więc jeśli to można nazwać zdrowieniem…