Ufff…

Wow udalo sie wyłączyć kursywe!!! :) Wygląd bloga też kosztował mnie sporo zachodu, ale chyba już jest ok :) Rany, ile ja się zawsze muszę narobić, żeby coś na tym kompie spłodzić. A propos, fatalny dziś upał, a ja na dodatek jestem chora, gardło mi nawalilo totalnie. I śniła mi się jakaś blond blachara w reality show płynąca w oceanie na gadającej żyrafie (nie wiem, co ma blachara do gardła, ale tak mi sie przypomniało).
Zdyyychaaaam…!!!!
Cały dzień miałam strasznego doła. Przypominają mi się szczęśliwe chwile sprzed ok. 3 lat, kiedy to poznałam A. i było tak cudownie… Bardzo za nim tęsknię. Nie widziałam go 8,5 miesiąca, zresztą tyle samo nie rozmawialiśmy, nie licząc jednego maila. Wątpię, czy kiedyś jeszcze komuś oddam tyle siebie, chyba już nie potrafię. Nie chcę się mazgaić, ale na pewno wspomnienia zajmą tu sporo miejsca, bo w zasadzie ten blog ma być dla mnie rodzajem terapii poporzuceniowej. Niezbyt oryginalne, wiem, większość ludzi zaczyna pisać, kiedy jest im źle, ale w zasadzie kto powiedział, że ma być oryginalnie? 😉
Na dziś wystarczy, coraz gorzej się czuję.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *