Tuszuję nago rzęsy. Zniecierpliwionym ruchem odgarniam włosy z policzka i ubogacam dekolt kropelkami perfum. Ubieram śmietankowobiałą bieliznę. Biustonosz bez ramiączek bezczelnie uświadamia, jak łatwo go zdjąć…
Teraz pończochy. Rozchylam uda, sprawdzając, czy z każdej strony wyglądają idealnie. Uśmiecham się leniwie, muskając mimochodem…
Skąpo otulona tkaniną kapryśna potęga przypomina mi, kogo pragnę. Wbijam paznokcie we wnętrze dłoni, by nie krzyknąć.
Z namaszczeniem zapinam wokół kostki pasek od czarnej szpileczki. Wydymam usta, mijając lustro; ciało ogarnia łyk gorąca. Spoglądam przez ramię, nie odwracając się, jakbym celowo zachęcała profilem, jednocześnie broniąc się przed konsekwencjami uwodzenia. Jeszcze tylko sukienka…