Uzależniona od wrażeń

Jest taka muzyka, przy której czuję, że mogłabym ostro nadużywać prędkości w samochodzie.

Dźwięki rozłożyste, kojarzące się z szosą, polami po bokach i ogromem przestrzeni do pokonania, odpowiednio podsunięte i doprawione drapieżnym głosem – popychają mnie gwałtownie a elektryzująco ku szaleństwu drogowemu. Wtedy instynkt samozachowawczy ginie, chcę tylko szybciej i szybciej, i jeszcze szybciej, muszę poczuć tę dziką satysfakcję z tego, że sunę jak huragan, oraz element ryzyka, że być może zaraz wszystko zniknie, umrę na ukochanych drzewach… Noga sama wciska gaz, krew uderza do głowy, a wszechogarniająca i rozlewająca się po całym ciele władza śmieje się wyzywająco w twarz rozsądkowi. Zwycięża nieważkość w płucach. Ach.
 
Łamanie przepisów w rytm hałaśliwego beatu ma w sobie tyle podniecającego krzyku, że doprawdy trudno zapanować nad żądzą. To taki orgazm, którego nie doświadczysz w łóżku – eksplozja miłości do siebie i do rumaka, który Cię niesie, poczucie genialności świata i jednocześnie hazardowe niedopowiedzenie, co się może zdarzyć. Gdybym miała pewność, iż w razie czego zginę na miejscu, byłby to mój ulubiony motyw samobójczy.

I pomyśleć, że to wszystko przeżywam niezmiennie na siedzeniu pasażera…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

62 odpowiedzi na „Uzależniona od wrażeń

  1. ~brasil pisze:

    ha! ja wiem o jakiej muzyce piszesz 😛

    • ~Czerwona pisze:

      Taa, że niby o Britney…? ;P

      • ~brasil pisze:

        nie, o dżinni in e bottel :>

        • ~Czerwona pisze:

          A Ty wiesz, że ja tego nie mam u siebie?? Raju, lecę ten błąd naprawiać 😀 Ej no cicho, bo ludzie pomyślą, że naprawdę tylko tego słucham, a przecież o rocka chodzi ;P

          • ~brasil pisze:

            no co cicho?! a właśnie że Ci zaśpiewam: Aj łos born to mejk ju heppi :>

          • Czerwona pisze:

            No dobra, niech to wszyscy przeczytają i będzie z głowy – swego czasu śpiewałam tę piosenkę 2 lata przed każdym wyjściem do szkoły, bo wierzyłam, że mi przynosi szczęście… No i miałam wtedy same 5 i 6 😉 Teraz już mi tylko została wiara w przynoszące szczęście płukanie zębów 7 razy… :)

          • ~brasil pisze:

            ale przynajmniej wypłuczesz sobie wszystko z ust ^^ :>

          • Czerwona pisze:

            Ciekawe, z czym Ci się to skojarzyło ;P

          • ~brasil pisze:

            bezapelacyjnie z jedzeniem banana, który potrafi zmotywować pięknie mężczyzną do szaleństwa :> tylko dlaczego tak krótko się pytam??? :)

          • ~Czerwona pisze:

            Znaczy tak krótko zmotywować, tak krótko jeść czy tak krótko płukać? :) Haha, hanibal byłby zachwycony, znowu jego ulubiony banan w akcji :)

          • ~brasil pisze:

            jeść ofkors :> niech żałuje że go tu nie ma,jego strata :>

          • ~Czerwona pisze:

            Och, na to bym nie wpadła… Jedzenie i banan nie pasują mi do siebie. Prędzej lizanie 😉 Och, na pewno żałuje niezmiernie, tak bardzo, że aż sam o tym nie wie, bo go to przerasta 😀

          • ~brasil pisze:

            oj idę po banana bo mam jeszcze jednego na dole w kuchni :) i zaraz napiszę do Farfocla :) chociaz gdybym miała numer Hannibala to może do niego też warto by pisac w takich momentach :>

          • ~Czerwona pisze:

            Haha, tylko nie wiem, czy by się ucieszył, jakbyś mu napisała, że było Ci lepiej z bananem niż z nim 😉 Aczkolwiek może podszedłby do tego ze spokojem zawodowca, wszak ja mu radziłam zostać seksuologiem, powinien się wprawiać :)

          • ~brasil pisze:

            kochana skoro na Farfocla zadziałało pozytywnie, no przynajmniej dla mnie pozytywnie 😀 to na każdego zadziała, tym bardziej na Hanibala :>

          • ~Czerwona pisze:

            Eee, nie, za wcześnie na to, na ambicje się wjeżdża po 2 latach, chłop musi dojrzeć do takich rzeczy… 😉

          • ~brasil pisze:

            ech, Hanibal za pózno się pojawił w naszym życiu :> ale nic straconego :>

          • ~Czerwona pisze:

            U mnie w sam raz, zwłaszcza jak przyjedzie na spotkanie przed weselem 😉 Nie no, żartuję, żadnych brzydkich zamiarów nie mam…

          • ~brasil pisze:

            Twe zamiary mogą być tylko ładne :) takie piękne jak tY 😀

          • Czerwona pisze:

            A co to za nacisk na Y? Ja żadnego Y nie mam… Przynajmniej na razie 😉 Ale dzięki, widzę, że się uczysz szybko, już nie śliczna, a piękna? 😉 I wzajemnie, bejbe :)

          • ~brasil pisze:

            wszak Ci mówiłam, że teraz tylko tak będę na Ciebie mówić :> a tak mi się nacisnęło, może to coś znaczy :> a tak fokle to dostałam okres megapunktualnie i aż ze zdziwienia się ruszyć z miejsca nie mogę :>

          • ~Czerwona pisze:

            Czyli że co, że ja dostanę za tydzień? Och, oby tak było, kurcze, nie mogę sobie przypomnieć, kiedy mnie cyce zaczęły boleć… Muszę sprawdzić archiwum gg, może tam znajdę o tym informację 😉

          • ~brasil pisze:

            bo w gg powinna być wyszukiwarka żeby można było znaleźć szybko wsio :> bo ja szukałam ostatnio imion Miga i nei mogłam znaleźć!!! skandal!!! :>

          • Czerwona pisze:

            Całe szczęście, że imiona były w smsie, bo inaczej tez bym nie znalazła… 😉 Słuchaj, to trzeba opatentować, google w gg, że też nikt na to nie wpadł, przecież to tak pasuje, choćby ilością „g” 😀

          • ~brasil pisze:

            i w ogóle „g” jest fajne.. stwierdzam to po wczorajszych problemach żolądkowych…

          • ~Czerwona pisze:

            Ha, a ja myślałam, że insze G 😀

  2. LittleWitch pisze:

    Kochana… widzę, że masz silną potrzebę igraszek z ogniem ;] może tak skok na bungee albo coś….? Rzecz jasna przy muzyce!

    • Czerwona pisze:

      Mam potrzebę, tak, dobrze to określiłaś… Niestety na potrzebie się kończy – tchórz ze mnie okrutny 😀 Ale pomarzyć można…

      • LittleWitch pisze:

        Może zatem jakaś symulacja komputerowa? :> taki kompromis…

        • ~Czerwona pisze:

          Wow, dobry pomysł! Tylko najpierw muszę zainwestować w komputer 😉 Ale ogólnie czytałam, że właśnie symulacje komputerowe wspomagają np. leczenie się z fobii, w sumie bezpieczny sposób, a myślę, że dający niezłe efekty…

  3. ~magda pisze:

    Stymulujesz kierowcę do mocniejszego wciśnięcia pedału gazu :)

  4. zapalka_na_zakrecie@op.pl pisze:

    Orgazm na siedzeniu pasazera nie jest zly, gorzej ma z orgazmem ten co siedzi za kierownica ;-))

  5. ~ciemna pisze:

    to ja Ci kupię taką kierownicę i sobie będziesz mogła bardziej realnie pojeżdzić 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Tyko żeby mi była owinięta różowym futerkiem 😉 No dobra, z taką kierownicą to do czynienia miałam, i nawet porsche posiadałam… Ale ja chcę pojeździć bez iluś dodatkowych żyć 😉 Tzn. wiem, że zawsze mogę rzucić się na ścianę bądź wylecieć za okno, ale to nie to samo jednak… Dajcie mi prawo jaaazdyyy!

  6. ~słodko-kwaśna pisze:

    Fragment ‚być może zaraz umrę na ukochanych drzewach’ mnie rozbroił:D A zaraz potem… ostatnie zdanie:D A już chciałam mówić o tym, że jeszcze nie dane mi było poczuć pedał gazu pod stopą;-) Pamiętam jednak chwile, kiedy jeszcze techno słuchałam (wrrrr brrr fuuujjj ;p) i uwielbiałam ten rytm na cały regulator, wiatr we włosach, dużą prędkość… Tak że Cię doskonale rozumiem:D A w ogóle ostatnio wydaje mi się, że mam skłonności do sportów ekstremalnych (tylko mi nieco śmiałości zapewne brakuje), tylko nie wiem, czy każdy z nas tak nie ma;)PS. Z rockiem jeszcze nie próbowałam, bo moja mama raczej słucha tych „eskowych” nowości niestety;)

    • ~Czerwona pisze:

      To musisz się kiedyś przejechać ze mną i Agunią jej mazdą… Zimny łokieć w wersji styl i klasa serwowałyśmy przy każdym wjeździe do wiochy tudzież miasta, niech kmiotki wiedzą, że poznańskie szalone damy jadą 😉 Chociaż przyznaję szczerze, że nie brakowało też szlagierów polskich tudzież piosenek z cudownych lat 90 typu „Bailando” 😉 Piękne uczucie! Przy Agnieszce mogę być pasażerem zawsze i wszędzie, bo ona czuje tak jak ja, a jest nieco bardziej odważna 😉

      • ~słodko-kwaśna pisze:

        W takim razie tylko pozazdrościć!:) Właśnie o to by chodziło – ktoś nieco odważniejszy, przy zachowaniu podobnych pragnień;) Poznańskie szalone damy;D To jest to!:)Hm, „I kissed a girl” Katy Perry, czyżby? Nea mnie fragmentem zaciekawiła i też dziś odsłuchiwałam;D

        • Czerwona pisze:

          Dokładnie to kissed a girl 😉 Zresztą jakby co, to ja zawsze linki daję w tej ramce, nie że suche nazwy 😉 Tak, ktoś, kto by brał na siebie odpowiedzialność, jednocześnie nie odbierając przyjemności i ryzyka… W takim układzie praca zespołowa jest moim ideałem 😉

          • ~słodko-kwaśna pisze:

            Wiem, wiem, że linki, acz sprawdzać mi się nie chciało;p :)) „Ktoś, kto by brał na siebie odpowiedzialność”:D Hyhy! Otóż to:D Ech, zdaje się, że poznać Cię i Agę to cudne byłoby doświadczenie!;))

          • Czerwona pisze:

            Myślę, że na pewno niezapomniane. Oczywiście pod warunkiem, że nie miałybyśmy PMSu 😉 Chociaż… to też bywa ciekawym doświadczeniem 😉

          • ~słodko-kwaśna pisze:

            Z pewnością! 😉

  7. ~hanibal pisze:

    Początek notki wprawił mnie z zdziwienie, bo sądziłem, że nie masz prawa jazdy.:) Na szczęście zakończenie rozwiało moje wątpliwości i niepokój… 😛

    • Czerwona pisze:

      Niepokój? Przecież pisałam o śmierci na drzewie, a nie na innym samochodzie tudzież domu… 😉 Nie musisz się obawiać, przy mnie nic Ci nie grozi :)

  8. ~w-i-a-r-a pisze:

    black eyed peas- anxiety… i to by było na tyle… :*

    • Czerwona pisze:

      Ach, i ten pościg za Doktorkiem koło Piły… Tak strasznie tęsknię za studiami, za tamtym życiem, za Tobą… :*

      • ~w-i-a-r-a pisze:

        pościg to była adrenalina! przecież musiałyśmy pokazać na co Magde stać… i pokazać Ciciowi, że kobieta też umie się ścigać :)

        • Czerwona pisze:

          No bo gdybyśmy nie dały rady… wyobrażasz sobie ten cios dla ambicji? Wtedy na pewno by nam flirt tak nie wyszedł. Ach, sportowa złość 😉 (która mogła się skończyć tragicznie ;))

  9. ~Mela pisze:

    A ja cierpię na nawrót choroby lokomocyjnej i w samochodzie czuję się fatalnie…Na szczęście przy muzyce nie :)

    • Czerwona pisze:

      O, to musi być niefajne uczucie… A w samolocie też? I w tramwaju? Ale skoro muzyka pomaga, to lekarstwo już masz, czyli nie ma powodu do zmartwień :)

  10. ~słodko-kwaśna pisze:

    Kurczę, gratuluję Echinopsisa:):) Odstaw go gdzieś z dala od żaluzji..!:D

  11. ~shyJa pisze:

    ale masz wysoki poziom empatii! tak jako pasazer potrafisz? a kto jest dj-em?

    • Czerwona pisze:

      Oj potrafię, potrafię, to wbrew pozorom nie jest trudne, wystarczy siedzieć przy kimś, kto prowadzi tak, jakbyśmy sami chcieli… A w DJa sama się kocham bawić – może dlatego tak bardzo mi się ten podział ról podoba 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *