Podwaliny równości

Obserwując rodzinę własną i wszelkie inne, stwierdzam, co następuje:

Nie dorośliśmy wciąż do czasów, które nadeszły. Kobiety zarzekają się, jaki to feminizm jest bliski ich sercu, a mimo to nadal nie czują się dobrze, przykładowo bzykając z kim popadnie na zasadzie wolności i równości. Mężczyźni zaś nie są gotowi na nasze nowe, drapieżne pokolenie, które usiłuje wkroczyć na salony, spychając ich do roli opiekunek do dziecka i sprzątaczy. Cóż, może dlatego, że owo pokolenie mimo wszystko ciągle trzęsie się, że nie umie ugotować obiadu i co na to powiedzą teściowe? Niby każda z nas krytykuje kury domowe, niby każda deklaruje chęć partnerstwa, a nie bycia wykorzystywaną – a czy to ma coś wspólnego z rzeczywistością? Nic kompletnie, bo nadal wracamy z pracy i lecimy do garów, podczas gdy oni mogą sobie przysiąść w fotelu i pół kolejnego dnia siedzieć przed telewizorem lub – co łatwiejsze i mniej szarpiące sumienie – wrócić do „tej strasznej roboty”, w której mają szansę podbudować swoje ego, wyżyć się i zdobyć władzę nad kolejną durną i zapatrzoną w nich samicą.

Moim skromnym zdaniem należy przystanąć i zacząć na nowo, tym razem od obalenia męskiego tronu. I to bynajmniej nie w mentalności facetów, tylko kobiet, tak, kobiet, ponieważ to my same na to wszystko pozwalamy, bojąc się, że jeden z drugim odejdzie, gdy nie dostanie przykładowo wyprasowanej koszuli. Tak nam bowiem wpoiły matki, babcie i ciotki – wiecznie narzekające na mężczyzn, jacy to oni nieużyci, ale równie wiecznie wyręczające ich we wszystkim, byle tylko było zrobione idealnie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

109 odpowiedzi na „Podwaliny równości

  1. joanna_maria89@onet.eu pisze:

    Ja mam wrażenie, że społeczeństwo (ta młodsza część) z jednej strony chce zmian, chce równości, a z drugiej strony boi się wprowadzić do swego życia coś nowatorskiego… a tak naprawdę kobieta nigdy nie będzie ojcem, a mężczyzna matką…

    • Czerwona pisze:

      Sęk w tym, że chcemy przekraczać pewne granice, ale jak już to robimy, to idzie to za daleko. A w życiu wystarczą złote środki, bez przesadnego przeginania. Kobieta ma być matką, facet ojcem, ale powinni współpracować, a nie zwalać na siebie obowiązki.

  2. ~magda pisze:

    Zabawne, też ostatnio zastanawiałam się nad tym rzekomym odcięciu się kobiet od wizerunku kury domowej, które to odcięcie ma miejsce tylko w oczach innych. Ale moim zdaniem problemem współczesności jest nie nieumiejętność odrzucenia przez kobiety farucha, ale właśnie zamiana ról pomiędzy kobietą a mężczyzną. Nie chodzi tu o podział domowych obowiązków (choć rzeczywiście, coraz częściej widzimy mężczyznę przy garach. Może dlatego, że jest coraz więcej par homoseksualnych i ktoś musi w domu gotować…), ale o zamianę charakterów. Mężczyźni noszą coraz dłuższe włosy (jak za lat hippisowskich!), w twarz wklepują co najmniej 10 różnych kremów (przeciwzmarszczkowy, po goleniu, nawilżający, poprawiający koloryt skóry, etc…) i ogarnięci poczuciem bezsensu podrywają silniejsze od siebie kobiety, które pogłaszczą ich po biednej, bieeeednej główce i wymasują przepracowane rączki. A jak się nie daj Boże zranią! Uuuu, zacięty paluszek musi być co najmniej porządnie odkażony i zabandażowany, choć zła kobieta winna go od razu włożyć w gips.A kobiety? Kobiety chcą osiągnąć karierę, zapominają o instynkcie macierzyńskim (budzą się zwykle po 40-ce, dziwiąc się trudnościami w urodzeniu i niedorozwiniętymi dziećmi jakie wyskakują z jej lekko już nieświeżego łona. Palą jak smoki, chleją ile wlezie, nazywają się szczęsliwymi singielkami tylko po to, by wrócić do pistego domu i płakać nad swoim losem, albo bandażować wyżej wspomnianego faceta.Co za czasy.

    • Czerwona pisze:

      Najgorsze, że ciągle wybiera się sytuacje ekstremalne, nie ma nic pośrodku. Albo jest tak, jak ja napisałam, albo tak jak Ty, i mimo wszystko ciągle miotamy się, czując, że robimy nie to, co należałoby, nie to, co by nam sprawiło przyjemność i zadowolenie z życia. A wystarczyłoby, gdyby wszyscy starali się w równym stopniu, facet był facetem, kobieta kobietą, ale razem stanowili team, a nie żeby jedno podporządkowywało się drugiemu. A w tym podporządkowywaniu się jednak mimo wszystko celują bardziej kobiety, przynajmniej tak myślę…

      • ~magda pisze:

        Mrzonki :) Chociaż ja wierzę, że kiedyś tam, kiedy już wygramy międzygalaktyczną wojnę z Marsjanami, a na rynek wejdą nietopiące się świece i guma do żucia, która nie traci smaku po całym dniu memłania, znajdę jakiegoś biednego męskiego mężczyznę, na tyle cierpliwego i nienormalnego, żeby wytrzymać z ciężko-charakterną, wiecznie marudną i uzależnioną od czekolady i satłego dopływu gorącej wodu magdą i razem stworzymy cudownie zgraną parkę, ratującą świat przed złem i występkiem! 😀 (i że wieczorem będzie jej masował stpoy śpięwając zmysłowym głosem Chrisa Cornella najlepsze rockowe piosenki wszech czasów!:))))).Kurde, ja naprawdę nie nadaję się do tych czasów…A kobieta poza wszystkimi tymi cechami stworzenia wyzwolonego-srata-ta-ta, winna jeszcze umieć się ubrać w seksowną kieckę, wysokie szpile i wypindrzyć się jak należy!Pozdrawiam :*

        • ~Czerwona pisze:

          Tylko żeby on też umiał się ubrać jak facet, a nie jak zdechłe stado rozciągniętych majtek i podkoszulek… Brrr! Ja też ciągle wierzę, że gdzieś tam znajdzie się jakiś w miarę normalny człek, albo ewentualnie szalony – i wcale się nie łudzę, że będzie od początku prał swoje skarpety. Ale cóż, na kimś trzeba ćwiczyć proces wychowawczy – przyda się potem przy dzieciach :)

          • ~magda pisze:

            O, tak! Nie, żebym preferowała dominację kobiety w związku, ale jak ja go nie naucze po mnie sprzątać, to kto? :]

          • Czerwona pisze:

            To nie dominacja, dla niego to duże ułatwienie, tak sądzę, przecież sami chcą, żebyś,my jasno artykułowały swoje potrzeby… Zatem ich życzeniu stanie się zadość :)

          • ~Misha pisze:

            Jak ja nie naucze swojej zony wymieniać uszczelkę pod kolektorem wydechowym, to kto? Powiesz, są mechanicy, owszem, ja powiem sa zmywarki. Powiesz, ale ktoś musi włożyć naczynia, ja powiem ale ktoś musi samochód do mechanika zaprowadzić i wyjasnić co nie tak. Powiesz, to zapytam kolegę o rade. ja powiem, to poprosze kolezankę o pomoc…. i tak można dluuugo.

          • ~Czerwona pisze:

            Tylko że uszczelkę wymienia się raz na rok, a sprząta trochę częściej, no chyba że się jest bałaganiarzem :)

  3. ~motylek pisze:

    no i racja. moim zdaniem nie należy z tym walczyć, a po prostu żyć tak, jak się chce… bez narzekania i mówienia, jacy to mężczyźni są bezużyteczni. jeśli kobieta pozwala sobie wchodzić na głowę, to niech nie marudzi, że spędza dnie gotując, czy piorąc. zresztą, feministki są, a co z obroną mężczyzn?! oni jakoś tak głośno nie walczą o swoje prawa, a są też dyskryminowani… nie, nie stoję po żadnej ze stron. staram się być obiektywna.a najbardziej denerwują mnie kobiety, które potrafią tylko marudzić zamiast starać się poprawić to, co się im nie podoba. żenada.no to się wypisałam ;))) buźki

    • ~Czerwona pisze:

      Mnie najbardziej denerwuje ten nacisk otoczenia, które twierdzi, że kobieta musi być wszechstronna, ale facet to już ma siedzieć w swoich typowo męskich zajęciach, bo inne mu nie przystoją, bo jak gej się zachowuje, bo bo bo… A co do tych narzekających pań – wiesz, trudno znaleźć faceta, który byłby nierozlelany przez kobiety, łagodnie mówiąc. I to jest w tym wszystkim najsmutniejsze, przynajmniej dla mnie, bo mi skóra cierpnie na myśl samą, że miałabym być z kimś, kto nie daje nic z siebie, z kim muszę się kłócić o każdy szczegół, który on umie zrobić, ale mu się nie chce… A niestety trudno zmienić w człowieku coś, co ma od dziecka. Nasze pokolenie jest jakby pionierskie, nie będzie lekko, ale ktoś musi się natrudzić dla potomnych… A odnośnie dyskryminacji facetów – nie moja to rzecz, ja jestem kobietą :)

      • ~Misha pisze:

        A odnośnie dyskryminacji kobiet. Nie moja wszak to rzecz, ja jestem męzczyzną – to task parafrazując.

        • ~motylek pisze:

          no oczywiscie nie Twoja to rzecz, nie nie, ani trochę…

        • ~Czerwona pisze:

          Twoja obecność tutaj temu przeczy… Poza tym, jeśli nie zauważyłeś – ja napisałam, że to my, kobiety, prowadzimy do sytuacji, w której nas się wykorzystuje. To jest pokazanie kobietom, jak robić, jak nie – a nie facetom.

  4. przekora pisze:

    hm… od lat sie powtarza ze mezczyzni są o niebo lepszymi kucharzami niz kobiety wiec moze czas ta wiedze i powod do meskied dumy wykorzystac w domu?? Zreszta tak naprawde, to nie o podzial obowiazkow chodzi, ale o partnerstwo na zasadzie skoro ty teraz robisz to to ja w tej chwili zrobie to. A jak pieknie i latwo sie mowi a jak trudno wprowadzic w zycie…

    • ~Czerwona pisze:

      Otóż to, podział obowiązków, sprawiedliwy, dodajmy. Niestety w tym jest dużo winy kobiet, bo z doświadczenia wiem, że lubią przesadzać, wynajdując sobie zajęcia ponadprogramowe, oczywiście takie, których nienawidzą, a potem wrzeszcząc na facetów, że nie odgadli, iż coś powinno być zrobione, że im nie pomagają itd… Moja mama zwłaszcza w tym celuje, po czym zamiast poprosić o zrobienie czegoś, to robi to za niego i wkurza się dalej. A pod przymusem to nikt nie lubi nic robić…

    • ~Misha pisze:

      Kobiecie którą kocham, będe gotował. Kobiecie która się o mnie stara, będę odkurzał. Czyż to hańba? Kobiecie wdzięcznej, roztropnej, która mi wczoraj przyniosla sniadanie do łóżka i zajęla mną się gdym mial temerature aż nad wysoką, ja zrobię kolacyję przy świecach. Kobiecie, co zrzędzi i chce obalać mój męski tron moge pierdnąc pod kołdera, beknąc piwskiem po pracy konsumowanym w rozciągnietych dresach. Bo związek to sztuka wzajemności.

      • ~sun pisze:

        Ty to rozumiesz. ale nie wszyscy tak to rozumieją :] i wykorzystują dobroć partnera…. już pisze bezpłciowo, bo to się u każdego może zdarzyć

      • ~Czerwona pisze:

        Pytanie tylko, kto ma zacząć… Niestety zwykle zaczyna kobieta, i na jej zaczęciu się i kończy sprawa. Poza tym muszę Cię zmartwić, ale Twoja kobieta z pewnością będzie obalać Twój tron, tylko sztuka polega na tym, byś tego nie zauważył. A ten tekst nie był do facetów, lecz do kobiet, które dalej będą go sprzedawać w znacznie subtelniejszej formie (o ile oczywiście będą mądre). Dotarło?

  5. ~anka pisze:

    co by nie mówić, pierwszą któa zapragnęła pracy w fabryce i się zfeminizowała zatłukłabym… tak nam było dobrze! nam kobietom ofkors, ale masz rację same uczymy naszych panów nic nie robienia usługując im… w genach, we krwi czy ze strachu? każda ma swoją pobudkę. 😉

    • ~Czerwona pisze:

      Nie no, jeśli któraś chce pracować w fabryce, to powinna mieć takie prawo. Chętniej bym zatłukła kobiety, które palą staniki na stosie, bez sensu, to przecież takie ładne jest… 😉 No i fokle te manifestacje moim zdaniem bardzo zniechęcają ludzi, którzy są na pograniczu poglądów. Źle to wszystko jest rozegrane… A co do wyręczania facetów, to my po prostu mamy takie głupie zapędy perfekcjonistyczne, co oni błyskawicznie uczą się wykorzystywać. Trzeba się przy nich zwyczajnie pilnować i tyle 😉

      • ~anka pisze:

        ja się właśnie pilnuję, i dlatego od wczoraj gary są nie umyte, bo ktoś wczoraj zaoferował się je umyć!!!!!! hehe…;) u nas feminizm jest równoznaczny z postawą antymęską, co budzi agresję przeciw wpojonej tradycji że Jaśnie Pan rulezzz, a tu chodzi o to, bysmy miały prawo do godnego rodzenia i wychowywania dzieci, prawo do aborcji, do godziwej zapłaty za pracę, żeby zasiłki dla samotnych matek był na tyle wysokie by godnie żyć… itd. ale kto się zagłębia w takie problemy? choć te czasy kiedy damy rodziły i leżały z migreną wieczną, podobają mi się nie powiem… 😉

        • ~Czerwona pisze:

          Mi się podobają czasy, gdy damy wychodziły bogato za mąż i miały do tego kochanków… Ach, i te skandale i ucieczki z domu w karocy zaprzężonej czarnymi rumakami… 😉 Wiesz, problem u nas polega na tym, że tak naprawdę większość kobiet uważa, że musi ciągle coś komuś udowadniać. Sobie, facetowi, rodzinie, sąsiadkom, znajomym, etc. Mężczyźni podchodzą do wielu spraw z większym luzem, bo zwyczajnie wymaga się od nich tylko tego, co faktycznie potrafią. Czyli, powiedzmy, zarabiania pieniędzy. A my nie możemy na tym poprzestać, bo to oznacza, że jesteśmy zimnymi su.kami lub w drugą stronę idąc – niezaradnymi kurami. Wszystko ciągle musimy robić w dwójnasób, i z tym też trzeba walczyć – bo kobieta nie musi być cyborgiem od zadań wszelakich, tylko robić coś, co lubi i potrafi. Stąd ciągłe wyręczanie mężczyzn – wszystko musi być na tip-top i ani grama pomyłki. Jesteśmy takim dziwnym pokoleniem, co chce mieć wszystko, a zwykle nie ma dzięki temu nic z życia… Bardzo słusznie, że zostawiasz gary, zwykle każda kobieta by sobie pomarudziła, ale pozmywała za niego, co jest wysoce niepedagogiczne 😉 Tak trzymaj!

          • ~Misha pisze:

            Zakompeksienie to poważna chorobe. Jak w związku jest harmonia, jedno drugie szanuje i pomagają sobie wzajemnie to nikt nic nie musi udowadniać nikomu, bo sa swa enklawa w szalonym świecie. I pielegnują swe szczęscie w łóżku i w kuchni, jak jedno odkurza a drugie mopuje. I kompromis między praca a pieleszmi domowymi wyrobią za czas jakiś, jak się rozumieją i toleruja. I matriarchatu nie ma i patriarchatu, jest wzajemna miłość i pomoc.

          • ~Czerwona pisze:

            Widzę, że kolega romantykiem jest…? Rzecz godna pochwały, aczkolwiek zajeżdżająca utopią. Ale dobrze, że są na świecie tacy ludzie, może chociaż jedna pani będzie miała miło… jakiś czas :)

    • ~magda pisze:

      Z tą praca w fabryce to troche nie tak było, kochana. Gdybys wiedziała jak było, to bys całowała feministki. To mężczyzni zaganiali kobiety do fabryk do roboty, co wiecej, musiały one oddawać mężom swoje zarobki!!!! Feministki wywalczyły prawo do pracy kobiet w biurach, na lepszych stanowiskach, możliwosc ksztalcenia i prawo do własnych pieniedzy, których nie musiały oddawac mężowi. Poza tym kobietom nigdy nie było tak dobrze jak teraz( nigdy nie miały „tak dobrze” jak piszesz). Zachrzaniały ciężko w polu, w fabrykach, fizycznie ciężko w innych najgorszych pracach( lepsze były zarezerwowane dla mężczyzn). Naprawde dobrze było tylko małej liczbie arystokratek, ale i one musiały zarzadzac majatkami ziemskimi, załatwiac 100 ważnych spraw. Więc NIGDY nie było tak, ze kobiety nie pracowały, własnie kiedys cieżko harowały, a jeszcze w domu musiały tez zajac sie dziescmi, a nie było dzisiejszych udogodnien( mało która było stac na służbę). Więcv nie pisz głupot jak czegoś nie wiesz. Raczej powinnas mieć żal do mężczyzn niż do feministek. Poczytaj trochę o dawnych czasach a potem sie wypowiadaj.Ja ,mimo wszystko, uważam, ze dzisiejsze czasy są najłatwiejsze dla kobiet.

      • ~Czerwona pisze:

        My tu zdaje się rozważałyśmy bardziej arystokrację… 😉 Ale masz całkowitą rację. I też uważam, że teraz mamy najłatwiej. Tylko pytanie, czy to, że mamy łatwiej niż kiedyś, pretenduje do stwierdzenia, że mamy świetnie i nie trzeba już nic robić? Ja wiem, że to moja dowolna interpretacja tego komentarza, po prostu tak mi się nasunęło. No bo nie trzeba być śmiertelnie chorym, żeby się źle czuć…

  6. ~Nabu pisze:

    O, wcięło mi komentarz, w którym pisałam, że jak odchodzą, to ich strata i niech cierpią z tego powodu, bo skoro są takimi upierdliwymi dupkami, do dla nas lepiej jak sobie pójdą. Poza tym miliony facetów na świecie, więc czemu mamy się trzymać kurczowo tego jednego upierdliwca? ;)No, co innego jak się znajdzie prawdziwego Księcia z Bajki… ;).Kiedy masz to wesele?

    • Czerwona pisze:

      Właśnie, zatem jeśli próby się nie powiodą, to należy jak najszybciej takiego odstawić od piersi. Koniec wykorzystywania! Mam dzisiaj bojowy nastrój 😉 Kurcze, no bo mnie wkurza, jak facet jest traktowany jak książę udzielny… Haha, nieźle Ci się skojarzyła notka z weselem, mówisz, że wyjadę z feministycznymi zapędami na zabawie? 😉 6 września, już się nie mogę doczekać!

    • ~, pisze:

      Pamiętaj że książęta nie wykonują prac domowych. Mają od tego służbę…

  7. ~shyJa pisze:

    trafilas mi tym postem jak sliwka w oko. akurat dzisiaj. moj zwiazek sie sypie, bo ja sie wlasnie nie zgadzam, zeby wszystko bylo na jego kiwniecie palcem wtedy gdy akurat nie haruje. i wlasnie sie nie zgadzam. zalozymy organizacje? mam mase pomyslow jak im naublizac, ale jak sobie pomoc to przetrwac i sie nie zeszmacic- nie za bardzo. na razie wylaczylam telefon. mam tez pewne inne chwiejne postanowienia.tel. to punkt pierwszy. znaczy sie porada nr. 1. ale co potem?

    • ~Czerwona pisze:

      Zakładamy! Ja też się nie zgadzam na to, co widzę w domu, nie tylko swoim… No bo sory, wiadomo, że dla kogoś kochanego można np. zrobić coś miłego, ale nie żeby go przyzwyczajać do tego, że mu się zwyczajnie służy! Trzeba wprowadzić podział ról. A jak się nie sprawdzi – kara za każdą niesubordynację 😉 Typu np.: gotuję tylko dla siebie. A on niech się buja. Kochana, kibicuję Ci, nie daj się zniewolić, bo jak facet przywyknie, to kaplica!

    • ~Mamałyga pisze:

      Jeżeli z tego powodu twój związek się sypie,to dziękuj bogu. Nie musisz przeżywać reszty swoich cennych lat z samozwańczym królem dzierżącym pilota.

  8. ~ivon pisze:

    Tak byłoby najlepiej, ale obawiam się, że to utopia..:) Mój mąż całkiem nieźle sobie radził z „kobiecymi” sprawami na początku małżeństwa.. gotował obiedy, prasował, a nawet rewelacyjnie sprzątał – dużo dokładniej niż ja. Niestety nie wiadomo dlaczego z biegiem czasu odzwyczaił sie od tych rzeczy..hm.. popsułam go..? 😉 Buziaczek

    • ~Czerwona pisze:

      No jasne, przecież jak wszystko jest zrobione, to po co on ma to robić znowu, żeby poprawiać? To nie w ich naturze 😉 To tak jest, że jak mężczyzna pracuje, to mu tak ciężko, że ma prawo do odpoczynku, który trwa pół dnia. Kobieta tego prawa nie ma, tym bardziej że zwyczajnie nie umie odpoczywać. Wiem po sobie, zawsze czuję wyrzuty sumienia, że nic nie robię. Ale jak wyląduję na własnym… Koniec z chorym poczuciem obowiązku 😉

  9. LittleWitch pisze:

    Na szczęście mogę się poszczycić Osobnikiem, który jest chętny do pomocy 😉 nawet jak ja mam wakacje, a on chodzi do pracy, pomaga mi w gotowaniu (pomaga, bo sam nie umie) i sprząta 😉 Skarb! Ale to może dlatego, że w Holandii dłużej trwa tradycja obalania tronu? ;P

    • ~Czerwona pisze:

      Pewnie tak, u nas jesteśmy niejako pionierkami tego ruchu… Aczkolwiek każdy facet na początku związku pokazuje się z lepszej strony 😉 Oby Twojemu zostało na jak najdłużej, albo się wręcz rozwinęło! Chociaż wiesz, znam jednego faceta-pedanta, z tym to życie też pewnie jest koszmarem… Ech, ciężka dola 😉

  10. ~ciemna pisze:

    a jak pójdzie taka kobieta do pracy, zacznie więcej niż Pan i władca zarabiać to od razu pojawia się słynne ” w głowie się babie poprzewracało”

    • ~Czerwona pisze:

      No, i że on taki biedny, niekochany, bo żona więcej czasu spędza w pracy, nie zajmuje się domem… I ten lincz sąsiadek, jak ona może takiego dobrego faceta zostawiać odłogiem.

  11. ~słodko-kwaśna pisze:

    Ja to się W OGÓLE boję o swe pokolenie i następne, a jak to będzie u mnie z mężczyznami – dopiero się okaże… Brrr;)

    • ~Czerwona pisze:

      Ja widzę już nawet dużą różnicę między pokoleniem siostry a moim. Coś, co mnie wkurza maksymalnie, dla niej jest nadal normalne. Rewolucja idzie w niezłym tempie – aczkolwiek ciągle niestety jest prowadzona ubogimi środkami i tak trochę chaotycznie… Kurcze, jestem ciekawa, czy znajdzie się facet, co nas zadowoli przynajmniej w tej materii 😉

  12. ~Jaga Naga pisze:

    Nie sądzę, aby feminizm polegał na tym, aby bzykac się z kim popadnie;-)) I chyba też nie o to chodzi ,a by facet siedział i gotował, a kobieta zarabiała.Myślę,że dzielenie się obowiązkami (np. jedno gotuje, drugie prasuje, sprzątamy razem ect- to wszytsko kwestia dogadania się).Jeśli boimy się tego, że facet nas rzuci, bo będzie mial nie uprasowaną koszulę to znaczy ,że same sprowadzamy się do roli prasowaczki i praczki;-)) I TU MASZ RACJĘ. Moim zdaniem te przemiany musza jeszcze potrwać, a wszysko zależy nie od męzczyzn, tylko od kobiet.Bo faceci traktuja nas tak, jak sobie na to pozwalamy.Ja czuję się na przykład Królewną;-))))))

    • ~Czerwona pisze:

      Ja się czuję królewną, ponieważ jestem sama 😉 Ale w razie związku nie dam już sobie wejść na głowę, o nie. Napisałam ten post tylko dlatego, że bardzo mnie drażni, iż w mojej rodzinie ciągle jeszcze panuje ten archaiczny podział obowiązków, który nie jest żadnym podziałem, bo wygląda tak: on pracuje, a ona pracuje i pracuje – podwójnie. I najgorsze, że kobiety mojego rodu nie potrafią tego sensownie zmienić. Albo nie chcą, diabli wiedzą… Chociaż gdyby nie chciały, to chyba by tak nie marudziły? A z tym bzykaniem to było tylko takie przerysowane zobrazowanie czegoś, co niby weszło do naszej świadomości, ale ciągle jest nieakceptowane przez nas same… Czyli np. podział ról :)

  13. ~dr_brunet pisze:

    Sam sobie prasuję koszule, więc śmiem twierdzić, że „sny” o równości wynikają jedynie ze złych kobiecych doświadczeń.:)

    • ~zzz pisze:

      Moim zdaniem nie trzeba przewracać żadnego tronu:)) Pozwólcie facetowi być mężczyzną , a kobiecie kobietą. Chyba nie chcesz , żeby facet zachowywał się jak eunuch , a kobieta była babochłopem ?

      • ~Czerwona pisze:

        Ale to nie o to chodzi. Jesteście zbyt przewrażliwieni na punkcie tej swojej męskości, a czy kurcze ona ucierpi, jak będziecie systematycznie sprzątali, myli gary czy prali? O gotowaniu nie wspominając. Poza tym w tym poście właściwie nie chodzi mi o atak na mężczyzn, tylko o zmianę postrzegania partnerstwa wśród kobiet, bo prawda jest taka, że to my facetów rozleniwiamy, nikt inny…

        • ~dr_brunet pisze:

          My? Przewrażliwieni? No, może coś w tym jest, ale to i tak lepsze niż Wasz kompletny brak dystansu do samych siebie:))

          • Czerwona pisze:

            Nawet jeśli, to różnica polega na tym, że my swoim przewrażliwieniem nie usprawiedliwiamy lenistwa :)

          • ~;) pisze:

            Tiaa, za to mężczyźni mają tyle tego dystansu do samych siebie, że nawet na obecność feministki większość z nich reaguje wysypką. Taki mają dystans.

          • ~Misha pisze:

            Widzisz dziecko. To co tu starasz się uskutecznić to wprowadzanie sztucznych podzialów. Ogólnie to ludzie sa przewrażliwieni i nieprzewrażliwieni, zakompleksieni i niezakompleksieni. chcesz obalić męski tron? Powiedz mi jak. Zmusisz rady nadzorcze wielkich korporacji by nagle CEO były kobiety? Może nagle zabrobnisz męzczyznom, wielkim astronomom, fizykom, chemikom i biologom zdobywania większości nagród NOBLA i robienia przełomowych odkryć, by dać szanse kobietom? Może nakażesz ludziom wybierać kobiety na prezydentow? Prawda jest taka, że od urodzenia mamy równe szanse, a w rodzinie (zdrowej) ciężar jest rozlożony po rowno. Mowie o wychowaniu, utzryzmaniu, sprzątaniu, adorowaniu. Tyle, że kazdy ma INNE obowiązki wynikające z możliwości. I co chcesz tu zmieniac? Zabronisz mi być wielkim, silnym i inteligentnym mężczyzną? Uwierz mi, że byciue wielkim silnym i inteligentnym męzczyzną, niesie za sobą ciężar odpowiedzialności i oczekiwań. Mówisz o rodzinach, gdzie facio lezy do gory brzuchem a babka mu nadskakuje? Nie znam takich i w cąlym zyciu widzialem może ze dwie, za dlugo to w tym ksztalcie nie przetrwalo. Każdy czlowiek, niezaleznie od płci, dazy do ustawiania siebie w jak najlepszej pozycji zycioowej, jednak wiąże się to z komromisem (szczególnie w związku) i piodzialem obowiązkow. Więc nie bagatelizuj mojej roli w zyciu rodziny, ponieważ ja też utrzymuje rodzinę, ja też zajmuje się dzieckiem, ja tak samo jak ty sprzatam etc. tylko robie to wszystko w inny sposób. Moj naklad pracy jest taki sam jak Twój, tylko ta praca jest inna i Ty nigdy moich zadań nie zrobisz tak dobrze jak ja i vice versa. A w życiu jak to w zyciu, rzadzi silniejszy, także niezaleznie od płci.

          • ~Czerwona pisze:

            A czy Ty przeczytałeś w ogóle mój post? Bo odnoszę wrażenie, że tylko to, co na onecie było… Przecież ja tam piszę O KOBIETACH! I nie umniejszam niczyjej roli, tylko uświadamiam, iż bardziej rozpuszcza się mężczyzn, z czego wynikają potem same problemy, także dla nich.

    • ~Czerwona pisze:

      Jedna rzecz na milion tych, które wykonujemy my… Ale ja tu nie atakuję facetów, jakby co, tylko mentalność kobiet, która mimo woli oddziałują na inne kobiety i machina wciąż się kręci, zamiast posunąć się w kierunku partnerstwa.

    • ~Minnie pisze:

      I co? Ręka ci odpadła od tego prasowania? Bo jak moj facet ma cos sam zrobic to od razu jest lament.

  14. ~chamidlo pisze:

    Probowac mozesz, ale w wyniku zaden facet nie spedzi stoba wiecej czasu niz 5 min na sex bez zobowiazan 😛

    • ~Czerwona pisze:

      Wiesz, to i lepiej, że tylko 5 minut, bo szkoda mojego cennego czasu na kogoś, kto musi mieć na ten przykład nawet pupcię podcieraną przez kobietę…

  15. ~FANTAZJA25 pisze:

    a ja myślę, że główną winę za ten stan rzeczy ponosimy my same właśnie KOBIETY!! matki wychowujące dla nas naszych przyszłych mężów skaczą przy nich i dogadzają a potem są efekty nie potrafią nic zrobić do jedzenia, mam na myśli gotowanie, marnie sobie radzą z zakupami, dziećmi, porządkami, dosłownie ze wszystkim.. chyba trzeba zaapelować do matek nie wychowujcie swoich dzieci na kaleki bo potem trzeba się nimi opiekować i nadskakiwać a co z nami???? ja też chciałabym żeby mój mąż chociaż raz a nawet 5 razy coś za mnie zrobił…

    • ~Misha pisze:

      Tak Cię wychowął matka? Dziwne. A nie powiedziała Ci, że jak już tak jest to Twoj facet powinien potrafić naprawić samochod, wyremontować dom, umieć poslugiwac się kluczami i wiedzieć kiedy co nie tak stuka w samochodzie? Że jak idziecie na zakupy, to jednak ten pogardzany przez Ciebie facet będzie nosił cięzkie siatki? Że, powinien o Ciebie i rodzine dbać (tak jak i Ty)? Że jak trzeba się przeprowadzać, to facet przeniesie meble i telewizor (nawet LCD wazy paredziesiąt kilo)? Widziałem pare domów zarządzanych przez same kobiety (wdowy albo rozwódki). Obraz nędzy i rozpaczy. Bez urazy, lecz nic tam nie bylo zrobione, malowanie…. z mijakami i źle dobrana farba (nie mowie o kolorze lecz o rodzaju – tego Ci w Obi nie powiedzą, że jest kilkanaście rodzajów farby i nie bez powodu tyle ich jest), niezadbane parkiety, nieszczelne okna. obrazy powieszone na gwożdziach, zamist na kołkach rozporowych, odpadające sufity, źle położone gładzie, odpadające drzwiczki od mebli etc. Nie powiedziala Ci mama, że ty masz być podpora dla męża a on dla Ciebie, bo tylko w ten sposob, opierając się na sobie nawzajem, równo rozkladając ciężar można utrzymać pion? Nie powiedziala Ci, że jak zachorujesz to facet popierdzieli, w sniegu o połnocy w niebezpiecznej dizlnicy, choćby nie wiem jak byl pijany do najbliższej apteki i wykupi pól apteki? Nie powiedzial aCi ,że jak będziesz w potrzebie, to facet przyjedzie, nawet z drugiego końca świata do Ciebie, by Ci pomóc? Ale do tego trzeba trzech czynnikow. Wzajemnej milosci, wzajemności i zrozumienia, że KOBIETA TO KOBIETA A MĘŻCZYZNA TO MĘŻCZYNA. Poproś mamę, by Ci jeszcze raz wytłumaczyla, że zycie to nie je bajka i czasem trzeba się poświęcać.

      • ~Czerwona pisze:

        Jeśli masz taki związek, w którym wszystko się opiera na wzajemności – winszuję. Ale powinieneś zrozumieć, że nie w każdym tak dobrze się dzieje, bo, jak sam rzekłeś – do tanga trzeba dwojga. DWOJGA. Ja się nie czepiam mężczyzn, tylko kobiet, które wpajają w inne kobiety, że „tak trzeba” i to bez wzajemności, którą tak – słusznie! – hołubisz. Chciałabym bardzo mieć faceta, który by dawał i któremu ja też bym chętnie dawała (jakkolwiek to brzmi hihi;)). Ale wspaniałe związki zdarzają się raz na ileś tam, i to nie jest kwestia winy tylko faceta, co tu dobitnie w mojej notce tłumaczę, jak wół piszę!

      • ~Magda pisze:

        A jak nie popierdzieli po północy do apteki tylko powie -może do rana ci przejdzie to sama sobie pójdziesz?A jak mąż jest od tych prac typowo męskich a w domu kran cieknie i cieknie, z gniazdek wyłaża kable, meble stoja w pudłach miesiącami to co?

    • ~Czerwona pisze:

      No i dokładnie o tym przecież traktuje ten post…

    • ~tez zona pisze:

      To samo chciałam napisac. Dopóki matki będą wychowywac synów w przekonaniu że każda praca domowa to rola zony, że kobieta jest od garów, miotły i żelazka a mężczyzna od niewiadomo czego , jak długo matki będą uważać ze rodzina w której mężczyzna ruszy lyżką w garnku to rodzina patologiczna to nic żony nie nawojują, najwyżej rozwód.

  16. ~Anka pisze:

    U mnie w domu facet wszystko robi, nie wiem jakiego masz faceta, ale współczuje Ci. Mój sprząta, prasuje, gotuje, ja bardzo rzadko i on jest super.

  17. ~kate pisze:

    CZERWONA popieram cie w 100 % . Mnie tez wkurzaja ktore sa na kazde skinienie faceta i mu usluguja. JA tego nie robie, mam meza ktory sam se pierze czy prasuje ( prasowac akurat nie umiem ) i jest ok. CZasem sa zgrzyty o sprzatanie, oczywiscie na zmiane , czasem on cos wspomni o tym ze ja powinnam ciut wiecej ale na wspomnieniu sie konczy bo wie ze bedzie awantura.On kiedys sam sie przyznal ze facetowi nie wypada robic tego czy tego , ego , jego meska duma i wiesz co olalam to , klocilam si e , nie raz sluchalam wymowek a teraz nie musze bo mi pomaga i szanuje to co ja robie. Jak juz sprzatne czy ugotuje to zawsze mi dziekuje za to.MOJE kolezanki ktore zawsze mi mowily ze jak tak bede robic to on mnie zostawi i ze jestem zla,( ale maz mi pomaga i mam duzo czasu na hobby czy kino ,) narzekaja na mezczyzn ktorym musza uslugiwac……..POzdrawiam CIe bardzo , mysle ze znajdziesz kiedys takiego ktory sie z toba zgodzi:))

    • ~Czerwona pisze:

      No cóż, mój będzie musiał umieć gotować, albo będziemy bogaci i chodzili na obiady do knajp, bo ja umiem coś zrobić, ale tego nienawidzę 😉 Aczkolwiek na razie mi się w ogóle do tego nie spieszy, więc luuuz :)

  18. ~feministka pisze:

    tak to prawda. my kobiety zaduzo z siebie dajemy .meski narod jest tego nie warty. ja po18 latach odeszlam ,bo len smierdzacy siedzial 24 godz. w domu i nawet po sobie szklanki nie sprzatnal. telewizja i komputer po calych dniach ,spanie w pelnym opakowaniu i niemycie sie! powiedzialam dosyc byc sluga ,sprzataczka i jeszcze zbierac obelgi pod swoim adressem. zaprzysieglam sobie ,ze zaden chlop mi wiecej nie przekroczy progu moich drzwi ,aby mogl zamieszkac ze mna. owszem meski rod nadaje sie tylko na rozrywkii :taniec ,pojscie do kina ,teatru itd. ;do reperacji innych ciezkich rzeczy w domu ,,jako tzw. zlota raczka i do robienia forsy. mieszkac razem-przenigdy!pozdrawiam was mile panie! nie dajmy sie!

    • ~Misha pisze:

      Ty nie jesteś feministka. ty jestes głupia po prostu. Wybrałaś sobie faceta lenia, uslugiwalaś mu przez osiemnaście lat jak idiotka, a potem piszesz, że wszyscy faceci są tacy i owacy? Jakaś niedorobiona jesteś.

      • ~Nina pisze:

        Mishko, wyluzuj chłopie 😉 To prawda, jak coś nam nie odpowiada, to robimy z tym porządek natychmiast, a nie po osiemnastu latach. Poza tym przestańmy robić z facetów dzieci, i przejrzyjmy wreszcie na oczy! Napisałaś, że „mężczyźni owszem nadają się do…ale..”, wyobraź sobie, że czytasz coś takiego w komentarzu faceta na temat kobiet. Szlag by cię trafił, mylę się?

        • ~Misha pisze:

          Ja jestem wyluzowany 😉 A jej głupotę trzeba pietnowac, jak kazdą.

          • ~Czerwona pisze:

            Chyba pierwszy raz piszesz na tym blogu z sensem. Wreszcie doczytałeś czy jak… Ale wiesz co, ona nie jest głupia, tylko działa na zasadzie „lepiej późno niż wcale”. I dobrze!

    • ~Magda pisze:

      To ty jestes chyba masochistka, 18 lat siedziałas z takim trutniem?Mój był taki sam ale po roku juz go nie było, walizki za próg i powrót do mamusi. Jak go wychowała tak czy inaczej to niech teraz zbiera zniwo.

  19. ~podpisssss pisze:

    Ha ha ha ha… co za brednie. Na całe szczęście wy nie macie dzieci albo macie ich mało. Wkrótce was nie będzie, mądrale. Co za towarzycho. Stety nie dożyjecie spokojnej starości. muslimy was wyrżną nożami. będzie bolało.

    • ~Czerwona pisze:

      Ale mówiąc „wy” macie na myśli kogo? Kobiety? No to muszę Cię zmartwić – tak się składa, że to „my” rodzimy dzieci, a to „Wam”się skracają chromosomy Y. O ile oczywiście rozmawiam z mężczyzną, bo tak mi w sumie na to nie wygląda… A groźby sobie daruj, bo polotu lingwistycznego to Ty nie masz za grosz.

  20. ~Jose pisze:

    wg mnie jestes samotna pelna frustracji i kompeksów nieładna kobietą która usiłuje swoje rozterki i niepowodzenia zyciowe wcisnać innym w życie tylko po to zey ci yło lepiej na sumieniu ze nie jestes odosoniona. takich mezów jest moze 5% a wy durne feministki wciskacie ciemnote normalnym zonom i matkom i przez was frustratki jest tyle rozwodów i niepowodzen. Jose

  21. ~miśka pisze:

    Niezależność finansowa daje kobiecie swobodę działania. To zwalnia ją z przymusu prac domowych. Może kupić gotowce lub zaprosić dzieci do restauracji. Lubię taką swobodę.

    • ~Misha pisze:

      Niezależność finansowa KAŻDEMU DAJE SWOBODĘ 😉 Męzczyna tez może ztrudnić w tym czasie kucharkęi sprżataczkę. Gorzej jak: męzczyzna zarabia, kobieta nie – kobieta mowi: to NASZE pieniądze. Kobieta zaczyna zarabiać i mówi TO MOJE pieniądze.

  22. ~el pisze:

    Czerwona, Ty jesteś jeszcze zielona w sprawach damsko męskich. Mój mąż i mój 24 letni syn sami sobie prasują swoje ubrania a nierzadko też piorą. W końcu włączenie pralki nie wymaga wielkiego wysiłku. Potrafią też co nieco ugotować, tak że z głodu by nie umarli. Odkurzać też potrafią, więc nie zarośliby brudem. Moja rada dla Ciebie jest następująca: Jak będziesz kiedyś posiadać syna, to nie traktuj go jak niepełnosprawnego umysłowo i manualnie i nie wyręczaj w najprostszych sprawach. Los przyszłych pokoleń kobiet leży CZERWONA także w Twoich rękach, więc nie spapraj tego. Twoja synowa będzie szczęśliwsza niż TY właśnie dzięki Tobie. POSTARAJ SIĘ!

  23. ~Piotr pisze:

    Dlaczego wzięłaś sobie za męża takiego wrednego typa, który goni cię do roboty a sam palcem nie kiwnie.Dziwię się kobietom, które narzekają na swoich mężów. Nie uwierzę w tezę, że mężczyźni po „upolowaniu” żony zmieniają się od razu o 180 stopni i z romantycznych kochanków stają się leniwymi bucami.

    • ~Czerwona pisze:

      Sęk w tym, że nie mam męża :) Ale nawet pomijając to – niestety ludzie się potrafią bardzo zmienić. Co nie znaczy, że powoduje ów fakt ślub. Raczej brak endorfin… Ot i cała tajemnica :)

    • ~magda pisze:

      A ja uwierzę bo mój taki właśnie był. Kamuflaz miał opanowany do perfekcji.

  24. ~maskulista pisze:

    Ależ to co napisałaś jest prymitywne. Samo się przed sobą nie broni. „obserwjąc wszelkie inne rodziny??” a które to rodziny obserwowałaś? Jeśli masz niepoukładane życie to pozamiataj sobie na własnym podwórku, a nie obarczaj winą wszyskie kobiety i wszystkich facetów za własne porazki życiowe. Jeśli nie odnajdujesz w sobie krzty kobiecości, to może poszukaj sobie żony, zamiast męża? Równouprawnienie nie oznacza zatarcia różnic między cechami męskimi i kobiecymi, a przykłady z TWOJEGO podwórka zachowania twojego męża nie mają nic wspólnego z męskością. Tak sobie poukładaliście, to teraz spijajcie piwo, którego nawarzyliście.Pozdrawiam, Maskulista.blog.onet.pl

    • ~Misha pisze:

      Dokładnie. Niektóre kobiety próbuja zrobić z mężczyzn „unisex” mysląc, ze to takie dobre. Co do feminizmu. Od wieków walczy się z niesprawiedliwoscią społeczną, i dobrze. Najwazniejsze, żeby nie przybralo to formy groteski i horroru w jednym. tak jak niektóre kobiety – „usługiwałam 18 lat, bla, bla bla, stek bzdur” i konkluzja, ze mężczyźni to świnie i nadają się i tu następuje kolejny stek bzdur i bablania. Hahahahaha

      • ~sun pisze:

        no cóż, jakem feministka, muszę stwierdzić że i wśród feministek zdarzają sie idiotki :] jak wszędzie we wszystkich grupach przedstawiających taki czy inny pogląd czy wiarę. nic się na to nie poradzi…

        • ~Czerwona pisze:

          Oj, bo mało jest generalizujących mężczyzn… O co my się tu w ogóle sprzeczamy? Czy ktokolwiek przeczytał mój post? Ręka w górę. A teraz proszę mi zacytować ostatni akapit, ba! ostatnie zdanie. A potem się zastanowić. I wtedy pisać.

    • ~Czerwona pisze:

      Ależ kotku, ja nie mam męża… Za to mam znajomych, rodzinę bliższą i dalszą, i nie jestem ślepa. Wszystko. a jakbyś nie zauważył, to chodzi mi bardziej op podejście kobiet do tematu, nie mężczyzn, bo akurat Wasz doskonale rozumiem. Czytaj ze zrozumieniem, ja Cię proszę, na przyszłość będzie jak znalazł…

  25. ~osamotnione-mysli.blog.onet.p pisze:

    Jak widze pani popularnosc (blog) jest bardzo wysoko ceniona.Nie wiem czy sie dopcham do kometarza z pani strony.Ale do sedna sprawy.98% samobojstw na tle milosci popelniaja faceci,wiekszosc poezji na temat milosci to do kobiet,malarstwo tez nie jest w tyle.Wiekszosc procesow o wychowanie dzieci wygrywaja kobiety(mimo ze naduzywaja to i owo).Jesli jest kura to i jest kogut,lew ,lwica itd.A czym innym jest milosc i zycie razem.Gdzie panuje zrozumienie.

    • ~Czerwona pisze:

      I co, to ma mnie przekonać, że ci tkliwi faceci piorą swoje brudne skarpetki? Tak, wiem, że generalizuję, ale chyba nie idzie napisać nic, co by nie było w pewnym sensie generalizowaniem. Poza tym to jest odezwa do kobiet, a nie atak na mężczyzn. Niby różnica niewielka, ale jednak – zwłaszcza że ja uwielbiam tę płeć.

  26. ~mąż pisze:

    Same jesteście sobie winne.od samego początku znajomości nadskakujecie facetom oni myślą że tak będzie zawsze a od tych feministycznych pierduł to żal ściska.jestem 100% facet mam 2 dzieci które wychowuje piore sprzątam gotuje prowadze dom.wy kobiety jesteście takie same po prace noga na noge obiad m jak miłość itp

    • ~Czerwona pisze:

      I właśnie o to chodzi, żeby od samego początku panował równy podział ról. Czy ktoś w ogóle przeczytał mój post???

  27. ~mąż pisze:

    Same jesteście sobie winne.od samego początku znajomości nadskakujecie facetom oni myślą że tak będzie zawsze a od tych feministycznych pierduł to żal ściska.jestem 100% facet mam 2 dzieci które wychowuje piore sprzątam gotuje prowadze dom.wy kobiety jesteście takie same po prace noga na noge obiad m jak miłość itp

  28. ~Magda pisze:

    A czy ktos słyszał kiedys takie powiedzenie matki dwóch mocno juz dorosłych synów, kawalerów – jak moja synowa nie będzie robiła mojemu synowi sniadania to nie będzie moją synowa?Poki co jeden juz po rozwodzie

  29. ~Rage pisze:

    No ale nie wziełyście pod uwage że mając na utrzymaniu całą rodzinę taki mąż i ojciec tyra pół dnia (nieważne czy to budowa czy bank), ma swoje obowiązki zawodowe, które musi należycie wypełnić aby zachować swoją pracę i liczyć na awans. Biorąc pod uwage sytuacje w kraju jest to cieżkie zadanie… U nas za wypłatę 1600 zł netto kupisz mniej niż za 1600 funtów (w UK), bądz 1600 euro. Czyli trzeba zarobić więcej, czyli trzeba pracować więcej, cieżej… A faceci rozumieją doskonale Was i wasze potrzeby ale po prostu po cieżkiej charówce w pracy nie mają sił… w końcu dobra ma tylko 24 godziny… a jutro znowu do pracy na 8(??) albo i więcej godzin (z półgodzinną przerwą na 2 śniadanie). Już tak nie narzekajcie na swój los 😉 … poza tym kto komu każe wychodzić za mąż? Wolny kraj. Nie chce tutaj nikogo obrazić ale jako kobiety, matki (jeżeli w ogóle dane wam było nimi być a nie tylko „wpadka” albo „chęć posiadania”) powinny właśnie dbać o porządek w domu, o dzieci… taka jest rola matki. A rola męża sprowadza się do tego żeby pracować i utrzymywać rodzinę. Nie wińcie ich za to że się starają ponad siły ale dopada ich zmęczenie. To też tylko ludzie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *