Bez lustra

Nagła tkliwość w kolanach. Tak jakby świat funkcjonować zaczął inaczej, bardziej płynnie. W mózgu dziwne zakrztuszenia, coś tam przemyka w tle, to chyba hemoglobina założyła ołowiane buty. Hańba dla niej, wszak hemowe jest żelazo, nie jakiś tam paskudny ciężar chmury, co rodzi błyskawice.
Błędnik zapomina, po co istnieje. Śmieje się rozgłośnie podczas prób mikrofonu, podobnie jak gardło, chrypiące niczym prostytutka.
Po każdym łyku bulgoczą szepty z przełyku. A w sumie żeby to szepty były… 😉
Daj mi jeszcze, daj, daj! ten złotawy płyn, co mieni się letnim blaskiem i tak pomaga na me załzawione i rozochocone myśli.

Nieee, jestem całkiem trzeźwa.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *